Korporacyjna megapedofilia

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Gołym okiem widać, że obserwowana choćby w salonie24 bieżączka polityczna i plotkarstwo rodem z magla przyczynia się do utraty perspektywy i utraty poczucia hierarchii ważności tematów. A skutki są potem takie jak opisane poniżej.

Niepostrzeżenie nastąpiła groźna zamiana miejsc, kryta przez propagandę korporacyjną i konsumpcjonistyczną, do której doszło w toku pewnej powolnej ewolucji , na którą nie zwracało się uwagi, a której skutki rzucają się w oczy dopiero teraz, w obliczu kryzysu.

Zamiast tego, by firmy zaspokajały potrzeby ludzi, klientów, doprowadzono do odwrócenia ról - teraz to ludzie, klienci mają zaspokajać potrzeby korporacji, a podstawową potrzebą korporacji jest jej zysk i istnienie. Proszę tylko nie mówić, że zawsze istniały firmy i klienci i nic nowego się nie dzieje.

Otóż nastąpiło strukturalne przekształcenie relacji między klientem a korporacją. Obowiązujące kiedyś hasło "klient - nasz pan" zdezaktualizowało się pod wpływem ewolucyjnych zmian gospodarczych. Klient przestał być panem a korporacja, uwolniwszy się od lokalnych uwarunkowań, stała się panem życia i śmierci i rządzi rządami, a przy pomocy marketingu - steruje klientem. Strukturalnie - klient, mimo iż teoretycznie ma pewną władzę - może przestać kupować, ma pozycję znacznie słabszą niż druga strona, ponieważ to korporacja dysponuje zasobami wszelkiego rodzaju. Klient co najwyżej - może pójść kupować gdzie indziej, czyli do innej - oczywiście - korporacji. Nie ma wyboru.

Klient ma kupować jak najwięcej niepotrzebnych mu gadżetów tak by korporacje mogły się rozwijać i ciągnąć zyski z interesu. A jak skłonić klienta do tak nieracjonalnego, z jego punktu widzenia, zachowania ? Klienta należy odpowiednio wytresować, zaczynając od wieku dziecięcego. Należy wyrwać go spod władzy rodziców i uzależnić. Dochodzi więc do kolejnej strukturalnej zmiany - korporacje sięgają po kolejny typ klienta o innej charakterystyce psycho-społecznej i przedmiotem jej obróbki stają się dzieci.

Wykorzystując swoje wpływy polityczne i wywołany w ten sposób infantylizm, korporacje są w stanie zawłaszczyć całą przestrzeń społeczną, czyniąc ją polem ekspansji komercyjnej - po usunięciu barier, zarabiać można dosłownie na wszystkim - na niezdrowej, śmieciowej żywności, seksie, przemocy i na ludzkich problemach zdrowotnych. Dzieci stały się łatwym targetem i oferuje się im posiłki w MacDonaldzie, gry komputerowe pełne seksu i przemocy a wychowanie zostaje zastąpione medykalizacją, bo jak dziecko ma naturalne problemy rozwojowe, to najwygodniej jest skierować je na terapię a następnie nafaszerować lekami.

I tu przedstawię jeden bulwersujący przykład. Z długą listą innych mogą się Państwo zapoznać czytając książkę kanadyjskiego naukowca, prawnika, prof. Joela Bakana " Oblężone dzieciństwo".

" Kyle'owi Warrenowi jako półtorarocznemu dziecku zapisano psychiatryczny lek risperdal. Lekarz po pięciominutowym badaniu stwierdził, że Kyle cierpi na autyzm. Neurolog postawił inną diagnozę: zaburzenie opozycyjno-buntownicze. Psychiatra dziecięcy, który zbadał Kyle'a po neurologu, zdiagnozował chorobę afektywną dwubiegunową. W wieku trzech lat chłopczyk zażywał już risperdal, Prozac i dwa leki nasenne. Skutkiem ubocznym tych medykamentów była nadwaga, otępienie i skłonność do ślinienia się. Brandy Warren, matka Kyle'a, powiedziała, że stał się chłopczykiem na lekach". "Nie miałam syna. Gdy spojrzało mu się w oczy, widać było tylko pustkę.[...]Jego powłoka przebywała z nami, ale jego nie było."

Na szczęście dla chłopca i jego matki zajęła się nim psychiatra dziecięca Mary Gleason, ktora kazała odstawić leki, pracowała z rodziną Warrenów i zorganizowała pomoc służb socjalnych i specjalistów od zdrowia psychicznego. Gdy odstawiono leki, Kyle schudł, jego zachowanie się poprawiło, i w wieku sześciu lat był już prymusem w zerówce. Doktor Gleason uznała przypadek Kyle'a za "niepokojący", ponieważ jej zdaniem nie było żadnych powodów, żeby podawać chłopcu ( czy jakiemukolwiek dwulatkowi) leki przeciwpsychotyczne.
[...]
Przyjmuje się, że eksplozja diagnoz zaburzeń psychicznych u dzieci i poddawania małych pacjentów terapiom farmakologicznym - w 1980 roku prawie ich nie było, obecnie dziesiątki milionów dzieci jest diagnozowanych i leczonych - ma dwie przyczyny: wzrost zachorowań na choroby psychiczne w tej grupie wieku oraz dokładniejsze metody wykrywania i diagnozowania tych zaburzeń. Istnieje jednak i czynnik trzeci, co najmnie równie istotny, jak dwa wyżej wymienione: coraz większy wpływ przemysłu farmaceutycznego na naukę i praktykę medyczną. Firmom farmaceutycznym, które w ciągu ostatniego trzydziestolecia umocniły swoje wpływy, udało się poszerzyć zakres chorób psychicznych wieku dziecięcego, by móc promować zalety leków psychotropowych, bagatelizując ich skutki uboczne."

Zgroza, drodzy Państwo. Więc w pierwszej kolejnośći należy zweryfikować pewne pozorne dogmaty i stereotypy poznawcze w zakresie życia spolecznego i goapodarczeho, które narzuca nam propaganda systemowa.

Brak głosów