"Bodyguard" wedle Kublik
Ale w koło jest wesoło, coraz bardziej...
Do tej pory było tak,że to strona niezależna sceny politycznej wykazywała się wielostronnością łącząc różne role - dziennikarza, pisarza, reportażysty, filmowca czy wykładowcy bądź politycznego dysydenta. Ale i po stronie lew-lib widać pewne oznaki ewolucji. Rozpoczęło się dość niemrawo akcją "ożeł możeł", ale widać, że dynamiczne jednostki wzięły sprawy w swoje indywidualne ręce. Piotr Pacewicz montuje libretto do seksownej opery, tylko czy to nie będzie niema pantomima, bo o podkładzie muzycznym nie słyszę. Może Doda, a jak nie Doda to Elektroda ? A inny zagończyk z tego samego plutonu, słynny za sprawą swoich kublikacji, przymierza się do thrillera sensacyjnego osadzonego w realich watykańsko-moskiewskich. Ostatnie dzieło Wajdy może okazać się przy tym dziele wypracowaniem nowicjusza. Stetryczałego nowicjusza ? Pozazdrościła mu pani Kublik nominacji do Oscara ?
Polski James Bond Turowski zajmował się w Watykanie ... ochroną JPII, a w Smoleńsku - Lecha Kaczyńskiego. Z wiadomym skutkiem. Czyżby była przy tym jakaś Whitney Houston albo inna Mata Hari i w ochronie skutecznie
zawadzała ? Oj marnuje się nam pani Kublik w tym postpeerelu, marnuje. Holywood czeka.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1967 odsłon