A na drzewach zamiast liści...

Władza ściąga z nas haracz już nie tylko na swoje utrzymanie, ale wręcz na własne kaprysy. Co więcej ściąga tę forsę by móc nam efektowniej dokopać. Przypatrzmy się chociażby wyczynom władzy sądowniczej, która zabrania nam posługiwania się zwrotem "rozwydrzone smarkacze". Płać i sieć cicho. Trzeba przypomieć sobie sędziów Tuleyę, Rysińskiego & company a następnie przypomnieć im samym ich niewątpliwe osiągnięcia.

Proponuję więc stosowne kontrdziałania, na razie symboliczne, żeby zawału nie dostały, przeciwko tym resortowym pacholęciom. Zima, liści brak, drzewa gołe, zapraszają do wykorzystania, można więc je z pożytkiem wykorzystać, np. nawiązując do słynnego hasła " A na drzewach zamast liści...". Aż się prosi o mały happening. Żeby nadrobić brak listowia, proponuję wycięcie z tektury, mogą być w ramach recyklingu opakowania z Carrfoura, sporej ilości sylwetek, które następnie malujemy na czerwono i zawieszamy zamiast liści na drzewostanie naprzeciw sądu. Nic nie kosztuje a efekt i estetyczny i psychologiczny gwarantowany. Zawsze trzeba pamiętać o właściwej kolejności - najpierw działamy symbolicznie, estetycznie a dopiero potem fizycznie.