Rozmowy przy wycinaniu Polski - Gówno
Dialog 1
- Miejsce: Gdzieś w wielkiej Polsce w małej miejscowości, która nazwę swą wzięła od małego lasu.
- Bohaterowie: pewien masarz, człowiek znany w okolicy z tego, że robi dobre wędliny z towaru swojego jak i dostarczonego przez klienta. Z reguły z dostarczonego przez klienta. Facet robi naprawdę dobre rzeczy. Klient, prezes największego w rejonie zakładu mięsnego i produkcji wędlin.
Masarz (M): Dzień dobry panie Wojtku, co sprowadza tak szacowne nogi w moje skromne progi ?
Klient (K): A dzień dobry panie Janku. Wie pan co, mam dla pana zlecenie. Chciałbym, by pan zrobił dla mnie trochę szynki, kiełbaski, tej suszonej, karkóweczkę i białą kiełbasę.
M: Nie ma problemu. Ale panie Wojtku, czemu ja ? Przecież ma pan największe chyba zakłądy w okolicy
K: Panie Janku, to dla rodziny. Wie pan, co moi to takie gówno robią. Nikt z moich tego jeść nie chce. Sam pan wie. Zapłacę ile trzeba.
M: ok, nie ma problemu, będzie za tydzień.
Dialog 2
- Miejsce: gdzieś w Polsce, w małym mieszkanku
- Bohaterowie: mąż, żona
Mąż (M): Nie no bez przesady, znowu nie patrzysz na etykiety
Żona (Z): o co ci znowu chodzi ?
M: Czy ty wogóle patrzysz na co wydajesz pieniądze ? Przecież tego czegoś nie można nawet szynką nazwać !
Z (obrażonym tonem): znowu krytykujesz mój wybór, następnym razem sam rób zakupy !
M: Nie o to chodzi, ale ile się znamy ? 15 lat ? Tyle czasu ci mówię, o co chodzi, że jak będziemy jeść to gówno, to za kilka lat zachorujemy. I żaden debil wtedy nie zada sobie pytanie dlaczego, tylko wszyscy będą skrzeczeć jakie to ich spotkało nieszczęście. A wszyscy żrą to gówno i nawet się nie zastanawiają. Nadciśnienie, choroby wieńcowe, kłopoty z głową, migreny, bóle nóg i rąk, choroby skóry. Myślisz, że skąd to się wszystko bierze ?
Z: choroby cywilizacyjne ?
M: A niby skąd one się biorą ? Bo moim zdaniem właśnie z tego, że wszyscy żremy ten shit, i nikt nawet nie patrzy co je. Moim zdaniem postępujemy jak banda debili, to tak, jak byśmy wstrzykiwali sobie środek nasenny dożylnie i zastanawiali się dlaczego tak nam się chce spać.
Z: marudzisz
M: nie marudzę. Popatrz tylko, czy to coś można nazwać szynką ? Spulchniacz, zagęstnik, środek konserwujący, polifosforany, glutaminian sodu, inozynian sodowy. Przywieźliśmy ostatnio od chłopa ze wsi kiełbasę, którą robi tradycyjnie od 25 lat, bez tego całego szajsu w środku. I jest wyśmienita. Można ? Można. A to to jakieś nieporozumienie. Pieniądze wyrzucone w błoto.
Z: Do diabła ! Znowu mnie krytykujesz, nie czytam, bo po co ? Jak nie chcesz to nie jedz !
M: masz rację, nie będę tego jadł - wyrzucając do śmietnika to, co było już nałożone na chleb - nie będę się truł.
Z: przesadziłeś - obrażona wychodzi z kuchni, opuszczając wspólne śniadanie
M: Mogę nie jesć tego gówna ? Mam jeszcze wybór, co włożę do ust ?
Z (krzyczy z pokoju): Do cholery, co mam pupować ? Wszystko ma chemię !
M: ale jedne rzeczy mają jej mniej, inne więcej ! Będziemy jedli śmieci, to zaraz będziemy latali do lekarza. Jak sama tego chcesz, nie ma problemu, ale mnie w to nie wciągaj.
Z: jesteś chory. Tak to można niczego nie jeść, bo wszystko jest niezdrowe. Cholerne teorie spiskowe.
M: to, co jest napisane przed twoimi oczami na tej etykietce to też teoria spiskowa ? Popatrz, wycisjam z tego cholerstwa jakąś wodę i galaretę. To też teoria spiskowa ? Sama to kupiłaś.
Z: nie będę z tobą gadała, jestem już spóźniona - obrażona wychodzi do pracy
Niektóre imiona zostały zmienione, niektóre nie. Dialogi są autentyczne. Niestety.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1139 odsłon
Komentarze
Czas akcji...późny Gierek,miejsce akcji...Kraków.
21 Sierpnia, 2012 - 15:59
Zaklady mięsne przy ulicy Rzeźniczej [nomen omen].
Robilismy jakis projekt pod rozbudowe tych zakladów,więc
trzeba było wejść i pomierzyc kilka elementów zabudowy.
Jeden z budynków...vis a vis Wisły,za plotem...czerwona cegła.
Kolega "sokole oko" dostrzega wyłączniki elektryczne na ścianie zewnętrznej. Cała galeria pokreteł i wajch.
Pytamy pracownika...dlaczego?!
-Panowie! To jest proste! Druga zmiana nigdy nie domyje
wszystkich urządzeń...szczury w nocy wychodza i robią se
ucztę.Siedzą w krajalniach,młynach i innych maszynach.
My rano podchodzimy...i główna wajcha na ON!
Wiecie ile wazy jeden dorodny szczur? A ile waży 50 szczurów?
Mięso do wyrobów,nasza nadwyzka do sklepiku zakladowego.
Waga się zgadza,a my mamy czystego "tatara" :-)
Smacznego :-)