Znachor pierwszego kontaktu
Babcia Łukaszka zachorowała. Kaszlała, kichała, miała gorączkę.
- Przeziębiłaś się - rzekł z potępieniem w głosie dziadek Łukaszka. - I to akurat w tych czasach!
- Wiesz, gdybym mogła decydować... - odparła zjadliwie babcia. - A co w ogóle mają do tego czasy?
- Państwo się rozpada - rzeł dramatycznie dziadek. - Nie ma już opieki zdrowotnej...
- Co też opowiadasz - zaśmiała się nerwowo mama Łukaszka. - Przecież na osiedlu jest przychodnia! Ona istnieje! To fakt! Państwo nie zostawiło nas w potrzebie!
- Może o tym nie wiesz, moja droga, ale sam budynek nie leczy - rzekła lodowato babcia. Terminy przyjęć do specjalistów sięgają nawet pięciu lat!
Mama Łukaszka przygryzła wargi. Miała, oczywiście, odpowiedź i na to, dostała ją esemesem dwa dni temu. Nie ośmieliła się jednak powiedzieć tego babci w oczy. Tego, że według niezależnych ekspertów pisujących w "Wiodącym Tytule Prasowym" emeryci nudzą się w domach i świadomie sabotują budżet państwa notorycznie chodząc do lekarzy bardziej w celach towarzyskich niż medycznych.
- Spróbujemy - powiedział bez przekonania tata Łukaszka i sięgnął po telefon. Wykręcił numer przychodni i już po kwadransie połączył się z recepcją.
- Czy petent jest w wieku produkcyjnym? - pytała zmęczonym głosem recepcjonistka.
- Nie, jest emerytką.
- Zero punktów... A czy jest to emeryt resortowy?
- Nie.
- Zero punktów... A czy jest członkiem partii rządzącej?
- Też nie.
- Zero punktów... Najbliższy termin przyjęcia do lekarza pierwszego kontaktu za trzy tygodnie. Zapisać?
- Nie - odparł zrezygnowany tata Łukaszka i rozłączył się.
I wtedy właśnie mama Łukaszka przypomniała sobie, że w piwnicy jednego z bloku otwarto coś, dokładnie już nie pamiętała co, ale na tabliczce było coś, że pierwszego kontaktu i NFZ. Namówiła więc babcię i poszły.
- Moja droga, chyba... - zaczęła babcia na widok tabliczki i słów jej zabrakło. Widniał tam napis: "Wróż Hyperion, znachor pierwszego kontaktu. Wróżby zdrowotne z ręki, oka, kart, kuli, kostek baranich, lotu gołębia i układu planet, etc.". A pod spodem mniejszymi: "Placówka ma kontrakt z NFZ".
- Wchodzimy - napierała mama Łukaszka, no i weszły.
Na korzyść wróża Hyperiona trzeba zaznaczyć, że przyjął babcię Łukaszka od ręki, a wizyta miała być płatna przez NFZ. Może dlatego, że poczekalnia ziała pustką.
- Niech pani nic nie mówi! - rzekł wróż Hyperion sadzając babcię przy stoliku. - Jest pani chora!
Babcia Łukaszka chętnie zgrzytnęłaby zębami, ale zostawiła je w domu, w szklance. Tymczasem wróż Hyperion wypytał babcię o objawy, a następnie podarł jakąś szmatkę na strzępy i podpalił je w kamiennej miseczce.
- Widzi pani, jak ten dym wiruje i się kłębi ku ziemi? - wskazał wróż Hyperion. - Ani chybi ma pani zapalenie oskrzeli. Niech zerknę w karty. Tak, ta karta oznacza syrop. Zaraz pani jakiś przepiszę, a nadmienię jeszcze, że musi się pani wystrzegać wtorków, piątków i wysokich blondynów z wiadrami w jednej ręce, a dożyje pani starości, a i los łaskawy postawi na pani drodze niejedną przyjemną niespodziankę.
Babcia zignorował diagnozę wróża i poprosiła o skierowanie do laryngologa.
- Nie da rady - wróż Hyperion pokręcił głową wypisując receptę. - Laryngolodzy mają teraz wyjątkowo niekorzystny układ planet. A to musi pani zażywać dwa razy dziennie plując trzykrotnie przez lewe ramię, a tym musi pani smarować się o północy patrząc na południe...
Na drugi dzień kaszel babci zelżał i zaczął się urywać.
- No i widzisz! - ucieszyła się mama Łukaszka. - Państwo polskie zdało egzamin!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1051 odsłon
Komentarze
Babcia Łukaszka
30 Września, 2012 - 22:32
ma pelne prawo do opieki w socjalistycznych placowkach ochrony zdrowia, ze tak strawestuje slowa niesmiertelnego jozefa w.stalina.
@Dan Carter
1 Października, 2012 - 16:56
Prawo oczywiście jest, tego nikt nie kwestionuje.
Termin za try lata.