Wychowanie bezfrytkowe

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Była dokładnie godzina osiemnasta, kiedy do mieszkania Hiobowskich doleciał jakiś potworny łomot, a potem rozległ się ryk kilku nieskoordynowanych męskich głosów.
- Łukasz! - zawołali na wszelki wypadek.
- Ja jestem tutaj - oznajmił Łukaszek wynurzając się z korytarza. - A to łupnęło gdzieś nad nami...
Wyjrzeli na klatkę schodową. Sąsiedzi już zaczęli się gromadzić i faktycznie, tak jak mówił Łukaszek, wszyscy pchali się po schodach na górę. Kiedy weszli piętro wyżej od razu rzuciło im się w oczy: wyłamane drzwi, zakłopotani antyterroryści, zakłopotana rodzina na progu mieszkania i jakaś pani na korytarzu.
- ...jestem komisarzem do spraw wychowania dzieci w duchu i zgodnie z nurtem - przedstawiła się pani i wyjęła tablet. Popukała w niego kilka razy palcem i zaczęła zadawać pytania:
- To państwo są rodzicami?
- Tak - odparli zgodnie pan i pani stojący na progu.
- Hm... - głos pani komisarz nie wróżył niczego dobrego. - Heterycy... A dzieci adoptowane?
- Własne.
- Hm... Hm...
- Ale o co właściwie chodzi? - spytał ojciec dzieci.
- Chodzi o to proszę pana, że musiałam interweniować w asyście policji, ponieważ doszły na nas informacje, że państwo wychowujecie dzieci bezfrytkowo!!
- Że niby jak? - zapytał któryś z sąsiadów na schodach. Pani komisarz obejrzała się i teraz dopiero zauważyła jaką ma liczną publiczność.
- Bez-fryt-ko-wo!! - powtórzyła. - Ich dzieci nie wiedzą w ogóle co to frytki! Nawet tego słowa nie znają! Zgroza! Co za zacofanie! I pomyśleć, że mamy dwudziesty pierwszy wiek!
- Skąd pani wie, że nasze dzieci są wychowywane bezfrytkowo? - spytała matka dzieci.
- Nie możemy zdradzić, że to była sąsiadka z naprzeciwka - wtrącił się dowódca antyterrorystów. Sąsiadka z naprzeciwka jęknęła rozdzierająco i zniknęła za drzwiami swego mieszkania.
- Specjalnie wychowujemy dzieci bezfrytkowo - przyznał ojciec dzieci. - Nie wiedzą co to są frytki i dzięki temu się ich nie domagają.
- Robimy to dla ich dobra - dodała pospiesznie matka dzieci. - Frytki robione są z ziemniaków modyfikowanych genetycznie...
- To państwa nie tłumaczy - stwierdziła pani komisarz. - niestety, stwierdzam, że z premedytacją manipulowaliście państwo psychiką dziecka. Za to grozi piętnaście lat więzienia.
- Ile???!!! - krzyknęła matka dzieci. - A gangsterom dają po półtora roku!
- Proszę pani, kodeks karny polega na tym, że za różne winy są różne kary, a nie ciągle jedna i ta sama. I tak na przykład za dowcipy z prezydenta jest dwadzieścia pięć lat.
- A ile jest za dowcipy o premierze? Tak tylko pytam... - odezwał się kolejny sąsiad na schodach.
- Nie ma dowcipów o premierze - wycedziła pani komisarz. - To wszystko prawda!
- Chcecie truć nasze dzieci GMO?! - krzyknął zrozpaczony ojciec dzieci.
- Proszę pana, żyjemy w demokracji! - przypomniała mu pani komisarz. - Mają prawo się otruć!
Tata Łukaszka skorzystał z okazji i pociągnął za rękaw stojącego obok antyterrorystę. Ten zareagował nerwowo i przystawił tacie Łukaszka lufę do głowy. zaraz jednak przeprosił i pocieszył tatę, że tej plamy moczu na spodniach prawie wcale nie widać.
- Chciałem się spytać o jedną rzecz - kontynuował tata Łukaszka. - Dlaczego interweniowaliście o tej porze? Przecież zawsze wpadaliście o szóstej rano.
- No właśnie dlatego - odparł antyterrorysta. - Wszyscy już wiedzieli, że wpadamy zawsze o szóstej rano. A podstawą naszego działania jest przecież zaskoczenie. Wpadamy do jednego czy drugiego, a ten już nie śpi, siedzi w kuchni, ubrany albo i nawet spakowany i tylko czeka! Jeden nawet zęby zdążył umyć! I jak tu potem takiego sfilmować jak leży w majtkach skuty na podłodze?
- Przecież nie skuwacie ich w majtkach tylko w nadgarstkach - zauważyła siostra Łukaszka.
- Niech pan nie zwraca na nią uwagi - poprosił tata Łukaszka. - I co z tą godziną?
- no... To już wszystko. Stwierdziliśmy, że zmieniamy godzinę. Od tej pory zamiast o szóstej rano wpadamy o szóstej po południu.

Brak głosów

Komentarze

"I tak na przykład za dowcipy z prezydenta jest dwadzieścia pięć lat."
"
- Nie ma dowcipów o premierze - wycedziła pani komisarz. - To wszystko prawda!"

riposta, normalnie, miodzio... :):):) oj, żebym tak umiał w realu... ;)

pzdr, Hun

Vote up!
0
Vote down!
0
#290445

Trzeba ćwiczyć, albo nosić przy sobie kartkę z cytatami na różne okazje :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#290536