Wybory przewodniczącego klasy
- Rozpoczął się rok szkolny - oznajmiła wychowawczyni piątej a, czyli młoda pani od polskiego. - Trzeba wybrać przewodniczącego klasy i tak dalej. Mamy teraz lekcję wychowawczą, więc proponuję, żebyśmy się tym zajęli...
Otworzyły się drzwi do klasy i weszła pani pedagog.
- Widzę, lekcja wychowawcza - zauważyła. - To dobrze. Proszę kontynuować...
- Ja... - zaczęła młoda pani od polskiego, ale przerwało jej wejście kolejnej osoby. Była to pani wicedyrektor.
- Baczność! - zakomenderowała od drzwi. - Jak wy siedzicie! Jak wy stoicie! Chuchra i tyle!
- Chuchro jestem... - rozmarzył się Gruby Maciek.
Pani pedagog siedząca z tyłu wydała krztuszący się odgłos.
- A pani co tam robi? - spytała niechętnie pani wicedyrektor.
- Monitoruję i notuję pedagogikę i metodykę - odparła słodko pani pedagog. - A pani co tu robi?
- Sprawdzam bezpieczeństwo - odszczeknęła się pani wicedyrektor. - Każdy, kto wie o przypadku łamania regulaminu jest powiązany natychmiast powiadomić dyrekcję! No, dzieci! Śmiało! Wiecie o czymś? To powiedzcie!
- Jak, tak przy wszystkich? - zdziwił się Sajmon, uczeń jeżdżący na wózku.
- Bądź odważny! - zachęciła pan wicedyrektor. - Powiedz wszystko co wiesz!
Sajmon skulił się wystraszony.
- Powiem wszystko twojej mamie... - zaszeptała pani wicedyrektor.
- Ja powiem - uratował Sajmona Łukaszek. - W kiblu palą papierosy...
- W którym?
Łukaszek dokładnie określił w którym. Pani wicedyrektor wykonała zachęcający gest w kierunku pani pedagog.
- Proszę ze mną, koleżanko. Chętnie zobaczę jak pani dba o bezpieczeństwo naszych milusińskich.
I wyszły.
- Jestem w szoku - powiedziała młoda pani od polskiego. - Tak się zawsze zarzekaliście, że nie donosicie...
- Ja nie donoszę!
- A co to było przed chwilą?
- Sami pani zobaczy...
- Wróćmy do tematu lekcji. Wybieramy przewodniczącego klasy - przypomniała młoda pani od polskiego. - I resztę: skarbnika...
- Znowu będą same laski - jęknął Łukaszek.
- Mama plan! - oznajmił dumnie okularnik. - Kto chce być przewodniczącym? Może ty? - wskazał Łukaszka. - Głosujcie tak jak ja! Patrzcie na mnie!
Zaczęło się od głosowania na skarbnika. Było dwoje kandydatów. najpierw głosowano za dziewczyną. Podniosły ręce wszystkie dziewczyny. A potem podniósł okularnik, a za nim reszta chłopaków. Dziewczyna przeszła przez aklamację. Następne głosowania wyglądały podobnie
- To jest na pewno plan? - upewniał się Gruby Maciek.
- Tak! - zarzekał się okularnik. - Niech laski zobaczą jacy jesteśmy mili i robimy wszystko co chcą! To potem na pewno poprą naszego kandydata na przewodniczącego! A to najważniejsza funkcja w klasie!
Wreszcie nastąpił wybór przewodniczącego. W szranki stanął Łukaszek z dziewczynką, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza. Najpierw głosowano na Łukaszka. Okularnik podniósł rękę, a za nim reszta chłopaków. Dziewczyny nie głosowały. Okularnika ze zdziwienia aż otworzył usta.
- Oszukali nas! - jęknął.
Za dziewczynką głosowały same dziewczyny.
- Remis - oznajmiła pani. - Trzeba powtórzyć.
- Czy ja mogę jeszcze wystartować? - spytała jedna z osób, która z początkiem roku dołączyła do klasy.
- O! Nowi się włączają! - ucieszyła się młoda pani od polskiego. - Dajmy im szansę!
No i nowa osoba wygrała.
- Jak masz na imię dziecko? - młoda pani od polskiego spytała nowego przewodniczącego.
- Melissa.
- Dziwne imię jak dla chłopaka - bąknął okularnik z trzeciej ławki.
- Bo jestem dziewczyną - odpowiedziała Melissa. - Ale niedługo. Jak tylko będę dorosła zmienię płeć. Na faceta. Bo się czuję facetem. Nie zabronicie mi!
- Muahaha - zaśmiał się okularnik. Ale Melissa błyskawicznie znalazła się przy nim i chwyciła go za kołnierz.
- Fikasz?
- Ni! - pisnął wystraszony okularnik.
- Nie zaczynaj się - ostrzegł Melissę Łukaszek. - My co prawda dziewczyn nie bijemy, ale...
- Ale co? - warknęła Melissa. - Grozisz mi?
- No i chłopaki nie mają żadnego stanowiska - rzekł kwaśno Gruby Maciek do okularnika. - Gratulacje! Ty idioto!
- Skąd mogłem wiedzieć, że nas oszukają? - bronił się okularnik.
- Nikt was nie oszukał - odparła z pogardą dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza. - Jak ktoś jest idiotą i coś sobie roi to potem tak ma!
Gwałtownie otworzyły się drzwi do klasy. Weszły panie pedagog i wicedyrektor, zjednoczone we wspólnym gniewie.
- Oszukałeś nas, Hiobowski - powiedziała zimno pani pedagog do Łukaszka.
- Jak można tak kłamać! Baczność! - ryknęła na niego pani wicedyrektor. - W kib... W toalecie nie było nikogo kto pali papierosy!
- Nie oszukałem - powiedział ze spokojem Łukaszek. - Powiedziałem, że kiblu palą papierosy.
- Czy ty nie rozumiesz co się do ciebie mówi?! Nikogo tam nie ma!!
- A czy ja powiedziałem, że ktoś pali papierosy akurat teraz? - rzekł Łukaszek i odchylił się spokojnie na krześle. Sajmon i Gruby Maciek spojrzeli na niego z podziwem, Melissa z zastanowieniem, a okularnik z trzeciej ławki wciągnął ze świstem powietrze.
- Zniszczę was! - tupnęła nogą pani wicedyrektor i wyszła trzaskając drzwiami. Pani pedagog spojrzała w milczeniu powoli na Łukaszka wzrokiem poszukiwacza złota, który wśród kamieni natrafił wreszcie na grudkę złota, po czym też wyszła.
- Hiobowski, bój się - powiedziała poważnie młoda pani od polskiego.
- Kogo? Pani wicedyrektor?
- Nie. Pani pedagog...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1935 odsłon
Komentarze
Czytam
9 Września, 2010 - 00:38
Nie czytałem jeszcze tego opowiadania. Jednak czytałem i czytam Pana w okresie Smuty Polskiej. Dziękuję, że chociaż przy Pana opowiadaniach mogę trochę się pośmiać a nie denerwować kolejnymi doniesieniami z internetu.
Pozdrawiam. Dzięki!
Uczciwy człowiek po to żyje, aby mieć wrogów.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!