Wigilia i wiertarka

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Tata Łukaszka był w nastroju, który daleko odbiegał od wigilijnych schematów. A to wszystko przez sąsiada, który wiercił w ścianie wiertarką.
- W wigilię!!! - zgrzytał zębami tata Łukaszka. - Niech no ja go tylko spotkam, to...
- Jest wigilia, trzeba wybaczać - przypomniała babcia Łukaszka.
- W takim razie ja mu wsadzę tą wiertarkę w ****, a on mi to wybaczy - westchnął rozmarzony tata Łukaszka i zagłębił się w lekturę świątecznej prasy. Czytał akurat wywiad z premierem, który przyznał, że co prawda jedyne rzeczy, które u nas rosną, to dług, bezrobocie i przestępczość, ale jesteśmy krajem na dorobku, jest kryzys, i trzeba się cieszyć z tego co jest, bo gorzej by było gdyby nic nie rosło.
Rodzina nie czytała prasy, oglądała film "Uwolnić Orkę 7". Była to amerykański komediodramat transgenderyczny o pewnej orce, która chciała być psem husky i ciągnąć zaprzęgi na Alasce. Czy uda się ją wyzwolić z ograniczeń ciała, w którym żyje? Na razie feministki zakupiły dla orki specjalną uprząż do ciągnięcia sań, szytą na miarę - pieniądze zebrały z datków do społeczeństwa w zamian za powstrzymywanie się od aborcji w dniu dwudziestego czwartego grudnia.
Trzasnęły gdzieś na klatce drzwi, tata Łukaszka wyjrzał na schody myśląc, że to może sąsiad od wiertarki. Ale to była tylko brygada remontowa. Ubrani w "cywilne" ubrania znosili narzędzia do samochodu.
- Koniec na dziś - oznajmił tacie Łukaszka robotnik Andrzej.
- Panowie dziś też robią? - zdziwił się tata Łukaszka. - Przecież dziś...
- Ano co robić, jak ludzie chcą - westchnął robotnik Andrzej. - I to jeszcze niektórzy budzą się na ostatnią chwilę! Jak takim odmówić?
- no tak, właściwie remont powinni robić fachowcy...
- To też nie do końca tak - robotnik Andrzej przepuścił schodzących z góry kolegów objuczonych sprzętem budowlanym. - Proszę pana, żeby w mieszkaniu był porządek nie trzeba zaraz przeprowadzać jakichś wielkich prac z uroczystym otwarciem. Czasem wystarczy drobna reperacja, którą można zrobić samemu. Coś poprawić, coś przewiesić, przemalować, a czasami - porządnie posprzątać...
Robotnik Andrzej pożegnał się, pożyczył dużo dobrego na Święta i poszedł, a tata Łukaska wrócił do mieszkania.
Trafił akurat na popołudniowe wiadomości. Informacja dnia nie była w żaden sposób powiązana ze Świętami. Otóż podjęto decyzję, że polscy żołnierze polecą na Krakatau.
- Nie będziemy z nikim walczyć - oznajmił minister. - Tylko stabilizować sytuację w regionie, które jest nabrzmiała i w każdej chwili grozi wybuchem.
- No dobrze, a dlaczego jedziemy tam akurat my? - dociekał jakiś reporter.
- Bo to wynika z umów międzynarodowych, z wejścia do Unii Europejskiej, a poza tym prosił mnie o to minister górnictwa Holandii.
- A co będziemy z tego mieli?
- Panie redaktorze, nie można spraw międzynarodowych rozpatrywać w kategorii bazaru. To prawda, my w Polsce wiemy, że wszystkie sprawy tego świata mają swoją cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest pokój.
U Hiobowskich wybuchła gwałtowna dyskusja nad każdym słowem ministra.
- Zaraz: jak to nad każdym słowem? - ocknął się tata Łukaszka. - Ten idiota z wiertarką nie wiercił!
- Może skończył! - zawołała radośnie siostra Łukaszka.
- Może wyszedł po nowe wiertła? - poddał mysl Łukaszek. - Bo wszystkie już stępił o beton?
- Przecież sklepy w Wigilię są zamknięte! - obruszył się dziadek. - No przynajmniej takie, które nie są pierwszej potrzeby... Markety budowlane na ten przykład...
- A jeśli ktoś ma potrzebę akurat budować w ten dzień? - zawrzała oburzeniem mama Łukaszka. - Utrudnianie mu dostępu do wierteł jest jawnym antysemityzmem!
...tata Łukaszka już tego nie słuchał bo wiedziony jakimś przeczuciem wyjrzał na schody. I rzeczywiście! Z windy wysiadał jakiś facet! I jakby miał coś na sumieniu: na widok taty Łukaszka stanął i się zmieszał! I jeden i drugi zatrzymali się milcząc. I kto wie jak długo by to trwało, gdyby temu, co wysiadł z windy nie wypadło coś z pliku papierów spod pachy.
Tata Łukaszka nachylił się sięgnąć. Był to najnowszy, wigilijny numer "Wiodącego Tytułu Prasowego". Wigilijny dlatego, że miał na pierwszej stronie artykuł odnoszący się do Wigilii w wiodącym stylu. Nosił on tytuł: "Mam odwagę odmówić przyjęcia opłatka z rąk potencjalnego pedofila".
- Wyskoczyłem kupić dzisiejszą prasę - powiedział facet. - Bo do dzisiejszego numeru dodali kolejny z cyklicznych dodatków...
I pokazał tacie Łukaszka kolorową zafoliowaną broszurkę z wielkim tytułem: "Zbrodnie Apostołów: kłusownictwo wodne, obcinanie uszu, profanacje grobów!" Oprócz broszurki w folii był też medal - za zasługi w zwalczaniu homofobii bezobjawowej.
- Mam już sześćdziesiąt siedem medali! Zaraz idę i tego powiesić! Wyboruję dziurkę, powieszę haczyk...
- A więc to pan tak wierci i wierci! - wykrzyknął tata Łukaszka i wyartykułował swoje żale wobec wiercącego.
Uchyliły sie drzwi mieszkania Hiobowskich i na klatkę schodową wyjrzała babcia Łukaszka.
- Gdzie ty się włóczysz? - fuknęła na tatę Łukaszka. - Wigilia zaraz a ty wystajesz gdzieś na schodach!
Tata Łukaszka skorzystał z pretekstu i wycofał się nie dając tym samym facetowi możliwości repliki.
Hiobowscy zasiedli do wigilijnej kolacji składającej się po części z dań tradycyjnych, po części z dań nietradycyjnych i po części z czegoś, co trudno byłoby nazwać jedzeniem, ale za to było lansowane przez "Wiodący Tytuł Prasowy".
A potem przyszedł czas na prezenty. Były to typowe prezenty, tak więc nie wato o nich wspominać, z jednym wszakże wyjątkiem. Otóż dziadek Łukaszka dostał książkę pod tytułem "Tajemnice Świata". W jednym z działów były historie opowiadające o fascynujących rytuałach i obyczajach lokalnych. Było o porwaniach ludzi przez kosmitów i o porwaniach kosmitów przez ludzi, było o kręgach w zbożu, o samospaleniach ludzkich ciał, o telekinezie, o przypadku Teda Seriosa, o zakładaniu obręczy na szyje przez kobiety w Tajlandii, a także o pewnym narodzie sterowanym telewizją. Otóż okazało się, że ów naród wierzy we wszystko co mu pokażą, niezależnie od tego co mu pokazywano wczoraj.
Dziadek zasmucił się nad tym rozdziałem i chciał się podzielić refleksją z resztą rodziny, ale tamci już oglądali wieczorny film. Była to wigilijna komedia satanistyczna pod tytułem "Kevin sam w domu z dzieckiem cioci Rosemary".

Brak głosów

Komentarze

bo dycha to o wiele za mało...

i radocha z Twojego powrotu do wielkiej formy twórczej :-)

 

===

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

Vote up!
0
Vote down!
-1

... to przyjemne czasami żyć marzeniami twardo stąpając po ziemi...

#397589

Jak zwykle ostro i wesolo, milo znowu poczytac nie tylko w Swieta. Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1
#397608

"Mam odwagę odmówić przyjęcia opłatka z rąk potencjalnego pedofila".

Mistrzostwo świata. :)))

Wesołych Świąt dla Autora i pozostałych Niepoprawnych. :)

Vote up!
2
Vote down!
-1
#397610

Jak to dobrze, że miałam zapasową klawiaturkę... :D:D:D
contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
1
Vote down!
-2

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#397621

I tak mieli więcej szczęścia ode mnie oglądając "Kevin sam w domu z dzieckiem cioci Rosemary" bo ja będąc dzisiaj (25 grudnia) po południu w gościnie trafiłem na włączony telewizor wyświetlający TVP1, w którym za pieniądze z abonamentu, przez kilkanaście minut uśmiechał się drwiąco do mnie Donald w asyście dwóch dam. Całe szczęście, że głos był wyłączony, co oszczędziło mi bulgotu i wstrzymało mdlenie w gardle nie dopuszczając do torsji. Dobrze, że w ramach odtrutki trafiłem na przygody Łukaszka, które zawsze poprawiają mi nastrój.
niezależny Poznań

Vote up!
0
Vote down!
-2

niezależny Poznań

#397673

o zamieszczenie "Animal gender", bo to jedna z lepszych Twoich rzeczy. Boki bolały mnie długo. :)

Vote up!
1
Vote down!
-2
#397836