Wielka Noc, część 3, ostatnia

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Hiobowscy wracali z kościoła. Kiedy już dochodzili do swojego bloku tata Łukaszka nagle przeprosił swoją rodzinę i odłączył się. Podążył w stronę znanej mu już furgonetki ekipy remontowej, którą to zobaczył pod osiedlowym marketem. Furgonetka była otwarta, a wokół niej grupa robotników hałaśliwie się cieszyła. Tata Łukaszka zbliżył się i zobaczył, że w otwartych drzwiach auta siedzi szef ekipy. Młody, długowłosy - no ten właśnie, którego odejście tak zasmuciło dwóch robotników dwa dni temu.
- Cieszę się, że pan się znalazł - przywitał się tata Łukaszka. Młody długowłosy spojrzał na niego, miał podkrążone oczy i był strasznie blady.
- O Jezu! - wystraszył się tata Łukaszka.
- Słucham - odparł zmęczonym głosem młody długowłosy.
- Dobrze, że pan wrócił!
- No, ja też się cieszę...
- Ale... Pan daruje, ale wygląda pan jakby pan wrócił zza grobu!
- W pewnym sensie tak było - rzekł młody długowłosy i syknął. Na dłoniach miał bandaże, na których były świeże plamy krwi.
- Co się stało?!
- Ludzie - wzruszył ramionami młody długowłosy. - Ale nie chowam do nich urazy.
- Bardzo pan wielkoduszny - zdenerwował się tata Łukaszka. - Ale może jednak policja...
- Żadnej policji!
- Boli, panie...? - robotnik Jan nachylił się nad swoim szefem i spojrzawszy na tatę Łukaszka dokończył pospiesznie:
- Kierowniku?
- Boli - syknął ponownie mody długowłosy.
- To trzeba wziąć tabletkę przeciwbólową! - przed nimi wyrosło coś niewysokiego, kudłatego, w okularkach, w kitelku i z golfem podciągniętym aż do ust. Czyli straszna farmaceutka z nowootwartej w pobliżu apteki.
- Przecież tabletka tylko zwalczy objawy, tak naprawdę źródło bólu i cierpienia pozostanie - odparł młody długowłosy.
- No i co z tego, skoro nie będzie boleć? Po co ból? Po co cierpieć?
- Inni...
- Cz! - prychnęła pani magister z irytacją. - Innych to nic nie obchodzi. No, po co ma boleć? Zresztą nikt nie będzie wiedział... - szeptała kusząco aptekarka. - Wystarczy, że powiesz słowo. Wystarczy, że mnie poprosisz...
- Nie kuś - uciął młody długowłosy. - A najlepiej odstąp ode mnie. I tak ci się nie uda.
- Jedna, jedna tableteczka... - farmaceutka położyła tabletkę na dłoni i podsunęła pod nos młodego długowłosego.
- Przecież mówił, że nie chce - zza furgonu wyszedł robotnik Andrzej z zapalonym papierosem w ustach.
- Andrzej! - skarcił go młody długowłosy. - Mówiłem, żebyś nie palił!
Andrzej go zignorował, podszedł do farmaceutki, po czym wyjął papierosa z ust i położył go na jej dłoni obok tabletki.
- Uaaaa!!! - rozdarła się pani magister, strzepnęła rzeczy z dłoni ale było już za późno. Na skórze rósł szybko brzydki bąbel. Tata Łukaszka hamował się aby nie wybuchnąć śmiechem, a młody długowłosy ostro opierniczał robotnika Andrzeja.
- Boli!!! - pani farmaceutka spojrzała na robotnika Andrzeja morderczym wzrokiem.
- To tableteczkę wziąć - poradził ironicznie robotnik Andrzej.

Brak głosów