Szkolna pułapka, część 3

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Pani wicedyrektor zastukała do drzwi gabinetu dyrektora szkoły podstawowej i weszła nie czekając na pozwolenie. Widok, który zastała, dość mocno ją zaszokował. Oczywiście, nie plasował się w czołówce - do takich należałoby na przykład ujrzenie ucznia Hiobowskiego za biurkiem dyrektora. Tak, to byłby szok! Ale i widok, który jej się zaprezentował przed jej nieumalowanymi oczami (makijażem gardziła makijaż jest dla mięczaków!), nie należał do codziennych. Otóż na kanapce siedziała pani pedagog, w samym biustonoszu. To znaczy, miała na sobie spódnicę, buty, biżuterię i tak dalej! Ale nie miała bluzki. Bluzkę trzymał w rękach pan dyrektor, który stał przed panią pedagog.
- O przepraszam - bąknął pani wicedyrektor. - Nie wiedziałam... Skąd mogłam... Wrócę później... Jak wy już... Tego... Khm... Jeszcze raz przepra...
- Proszę wejść i zamknąć drzwi! - warknął pan dyrektor.
- Nie zgadzam się na żadne świństwa i ostrzegam, że będę krzyczeć! - pani wicedyrektor, pałając oburzeniem weszła i zamknęła drzwi. I wtedy pan dyrektor zrobił coś, czego się nie spodziewała. Rzucił trzymaną w ręce bluzkę pani pedagog na podłogę. Wszedł na bluzkę butami i poszurał obuwiem kilka razy, a później bluzkę podniósł i oddał pani pedagog. Pani pedagog w milczeniu ją wzięła, ale nie założyła tylko położyła ją sobie na kolanach.
- Co za perwersja...! - zaczęła pani wicedyrektor, ale pan dyrektor znów jej przerwał:
- Co to jest, ja się pytam?! Co to jest?! Miałyście się zemścić na szóstej a, prawda?!
Podszedł do parapetu i splunął kilkakrotnie na okazałego kaktusa w doniczce z napisem "Panu dyrektorowi szósta a z okazji Dnia Nauczyciela". Zasiadł za biurkiem i kontynuował wściekłym, podniesionym tonem:
- Jesteście nauczycielami czy nie jesteście? Ile razy słyszałem "panie dyrektorze, zemścimy się na samym końcu, jak już będą kończyć naszą szkołę!" Żeby nie mieli czasu na reakcję! Żeby nasza zemsta była ostatnia! Tyle czasu przygotowań! Ta zemsta miała być głęboka, perfekcyjna i w ogóle! I co?! Jakie rezultaty, pytam się?!! Te szczeniaki chodzą po korytarzu i się z nas śmieją!!
Gniewnym gestem wskazał leżące na biurku figurki Łukaszka, Grubego Maćka i okularnika z trzeciej ławki gęsto ponakłuwane igłami. Wstał zza biurka, zaszurał obuwiem i zażądał:
- Dawaj garsonkę!
Twarz pani pedagog rozświetlił błysk satysfakcji, który szybko ustąpił miejsca rozczarowaniu. Bowiem pani wicedyrektor, owszem, garsonkę zdjęła, ale sięgnęła do kieszeni i podała jakąś kartkę.
- To nie jest garsonka! - zareagowała błyskawicznie pani pedagog.
- Co pani mi tu daje?! - obruszył się pan dyrektor. - Ksero? Czego? Skąd? Hm... O rany... Niemożliwe...
I pan dyrektor czytając powoli kartkę wrócił do biurka i zasiadł za nim ciężko.
- Co to jest? - spytała zaniepokojona pani pedagog.
- Katastrofa... - wyjąkał pan dyrektor. - Całe wakacje zmarnowane...
- Teraz już pan wie, dlaczego się nie mściłam - wyjaśniła pani wicedyrektor.
- Teraz tak... Nie mogła mi pani powiedzieć tego wcześniej?!
- Wie pan, to było tak niepewne...
- Co to jest?! - krzyknęła napiętym głosem pani pedagog.
- Nie będzie gimnazjów - oznajmił przybitym głosem pan dyrektor. - Ze względów finansowych.
- No i co z tego, co to ma wspólnego z nami?
- Ano to, że w ramach programu "Podstawówka Plus", szkoły podstawowe będą pełnić obowiązki gimnazjów - jęknął pan dyrektor.
- Czyli...
- Czyli będziemy robić to samo co gimnazja, za prawie te same pieniądze - wyjaśniła pani wicedyrektor.
- A szósta a? - spytała drżącym głosem pani pedagog.
- Oni tu... Zostają... - panu dyrektorowi łamał się głos. - Na całe trzy lata!
W tym momencie rozległo się stukanie do drzwi, otwarły się i do środka zajrzał pan od matematyki.
- Ja chciałem... o ja cię!!! - wykrzyknął. Spojrzał na panią pedagog, potem na jej bluzkę, potem na panią wicedyrektor, potem na jej garsonkę, następnie na pana dyrektora i zawołał:
- No wiecie co państwo?! W szkole, w godzinach pracy?!! Przy dzieciach?!!! Ale dobrze, ja nic nie widziałem!
- To nie tak panie kolego - spiesznie zapewnił pan dyrektor. - Pan może mi nie uwierzy, ale... Właśnie planujemy jak się zemścić na szóstej a!
- Striptizem?

Brak głosów

Komentarze

Ja to czytam u siebie...juz dwa razy przeczytałem!
Ni cholery...
Pan,pani,to pedagog sie pojawia,znika,pani wice...znika,ale
jest,dyrektor zmienia płeć...
Marcin!
Ile tego było "na łeb"? :-)))
PS.Dobrze,ze nie ma efektu zapachowego w necie,bo mi to
wygląda na Wyborową pomieszaną z Lechem :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#269334

Już poprawiłem :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#269505