Szklanka, część 1

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Drogie dzieci - powiedziała młoda pani od polskiego na lekcji wychowawczej. - Jest lekcja wychowawcza i znowu mamy gościa.
- Znowu pewno jakiś gej albo alterglobalista - nadąsała się dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Coś ci się nie podoba w gejach labo alterglobalistach? - zapytała polonistka zmęczonym głosem.
- Ciągle przychodzą faceci... Czemu raz nie ma jakiejś kobiety?
Drzwi otworzyły się i weszła pani pedagog prowadząc jakiegoś starszego pana.
- Dzisiejszym gościem będzie pan - oznajmiła młoda pani od polskiego ku rozpaczy dziewczynki. - Pan profesor od psychologii. Zrobi wam badanie.
- Zaraz, zaraz... Gdzie ja to mam... - - zamruczał okularnik. Wyjął z plecaka grubą teczkę z napisem "Zwolnienia:. Otworzył ją. - A... Be... Ce... De... No nie mogli tego alfabetycznie poukładać? No, jest.
I podszedł do profesora.
- A be ce de to jest alfabetycznie - powiedział mu zdumiony profesor.
- Na dysalfabet też mam papier - odparł dumnie okularnik. Na okazanym dokumencie widniało zwolnienie z badań psychologicznych bo powodują u okularnika pojasność ciemną.
Ale profesor też był niezłym przeciwnikiem.
- Niestety, nie mogę uznać ci tego dokumentu - oświadczył zaskoczonemu okularnikowi.
- A dlaczego???
- Bo wszyscy bierzecie udział dobrowolnie.
- Aaa... - powiedział okularnik, który i tak niczego nie zrozumiał, po czym poszedł na swoje miejsce. Brwi młodej pani od polskiego powędrowały do góry w odruchu szacunku dla profesora.
- No dobrze - profesor radośnie zatarł dłonie. - Przystępujemy zatem do testu.
I profesor narysował na tablicy coś.
- Co to jest, kto mi powie?
- To jest Nokia, ale panu nie wyszła - odezwał się Łukaszek. - Strasznie krzywa.
- To jest szklanka! - oburzył się profesor.
- Szklanka, jak żywa - próbowała się podlizać młoda pani od polskiego. - Prawda, dzieci?
- Jakie dzieci - rzekł z pobłażaniem Gruby Maciek.
- Ja już mam dziewczynę - pochwalił się okularnik.
- Tylko, że ona o tym nie wie = zakpił Łukaszek.
- Wie! Codziennie kilka razy wyznaję jej miłość! Jest pedagogiem w tej szkole!
Usłyszawszy to profesor upuścił kredę, po czym ją niezgrabnie nadepnął i rozkruszył.
- Kredy więcej nie mamy - doleciał szept młodej pani od polskiego. - Jest na kartki.
- Damy sobie radę - powiedział profesor, choć ton jego głosu sugerował coś innego.

Brak głosów