Akcje lutowe

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Mało było rzeczy godnych zapamiętania w lutym spośród tych, które działy się w szkole. Po części było to związane z tym, że Łukaszek i spółka mieli już za sobą wystawienie ocen na półrocze, po drugie - w drugiej połowie lutego były ferie.
Zaczęły się więc nudy, a jak są nudy to młodzież szuka pretekstu, byle cokolwiek się działo. Za którymś razem pretekstem stał się strój pani pedagog.
- Pani ma nieregulaminowy strój - oświadczył raz podczas lekcji Łukaszek, który z braku czegoś lepszego studiował ze swoimi kompanami regulamin szkoły.
Pani pedagog zakrztusiła się kawą.
- Kawy też nie wolno pić podczas leckji - zadudnił Gruby Maciek i podał odpowiedni paragraf.
Cała klasa zamarła. Zapach krwi wisiał w powietrzu.
Pani pedagog wstała powoli i podeszła do ich ławki. Nachyliła się eksponując obfity dekolt (regulamin mówił o skromnym i nieeksponującym wdzięków stroju).
- O, chłopcy, widzę, że czytacie regulamin - zaszczebiotała pani pedagog. - Zdaje się, że regulamin zabrania czytania podczas lekcji. Muszę was skarcić.
Pani pedagog pstryknęła Grubego Maćka w nos. Jego krzesło straciło równowagę, przewróciło się i padając do tyłu uderzył się boleśnie w głowę o blat ławki za nim.
- Teraz ty - powiedziała słodko pani pedagog do Łukaszka. Tipsami zeszlifowanymi do ostrości katany przejechała mu po czole. Natychmiast pojawiły się czerwone kreski, które zaczęły broczyć krwią.
- Aaaa!!! - Łukaszek złapał się za głowę i wściekły rzucił za odchodzącą panią pedagog:
- Ty Edwardzie Nożycoręki!
Pani pedagog zatrzymała się. Nie wiedziała co znaczy "Edward Nożycoręki", więc nie wiedziała czy się obrazić czy nie. Na wszelki wypadek powiedziała groźnie:
- Wrócimy do tego tematu później...
Na następnej przerwie pani pedagog uzupełniła w pokoju nauczycielskim swój zasób wiadomości i uznała, że jednak Łukaszek ją obraził. Wezwała więc jego rodziców do szkoły.
- To okropne! - grzmiała pani pedagog.
- To okropne! - sumitowali się rodzice Łukaszka, dodając, że zupełnie nie mają pojęcia skąd mu wpadło do głowy takie porównanie. Zapowiedź surowej kary ukontentowała panią pedagog.
- Do widzenia państwu - powiedziała słodko i dłonią o upierścienionych palcach uścisnęła dłonie mamy i taty Łukaszka. Chrupnęło, rodzice po kolei robili miny pełne bólu i wyszli na korytarz.
- Teraz już wiem skąd wpadło mu do głowy to porównanie - powiedział gorzko tata Łukaszka, kiedy na parapecie okna owijali pocięte palce chusteczkami.
- Ale i tak musimy go ukarać - powiedziała pełna zapału pedagogicznego mama. - Oczywiście nie fizycznie. Klaps, czyli tak zwane bicie dziecka zasługuje na największą pogardę. Zapiszmy go na lekcje etyki europejskiej, tu w szkole!
- Ale to prowadzi muzułmanin! - wystraszył się tata Łukaszka, ale widząc zmarszczone brwi mamy Łukaszka zgodził się.
Niestety, z kary ni nie wyszło, bo okazało się, że po feriach lekcje etyki europejskiej są obowiązkowe.

Brak głosów