Pożegnanie wakacji.

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Ostatni dzień sierpnia, wieczór. Pani Sitko myła okno obryzgane wymiocinami przez studentów wynajmujących mieszkanie dwa piętra wyżej i nagle aż jej gąbka z ręki wypadła. Przez parking pod blokiem szedł patrol policyjny!
Prawdopodobnie wezwał go redaktor jednej z poczytnych gazeta, mieszkający w ich bloku. Zdenerwował się biedak ostatnio, bo młodzież ostatni dzień wakacji postanowiła uczcić alkoholem... To znaczy większą dawką alkoholu niż zazwyczaj. I teraz podnieceni promilami darli się wniebogłosy.
- Ku*waaaaaaaaa!!! - grupka na parkingu przy szpachlowanych BMW.
- Ja pie**oooolęęę!!! - grupa kibiców koło śmietnika.
- Aaaaaaaaa!!! - ryczał jakiś desperat, który był już tak pijany, że nie był nawet w stanie przeklinać.
Nagle otworzyły się jedne z drzwi na balkon i pojawił się w nich jakiś człowiek.
- Milczeć, bydło cholerne!!! - rozdarł się i cały trzęsąc się wrócił do mieszkania.
- Nie denerwuj się tak, kochanie - podeszła do niego żona.
- Co nie denerwuj, co nie denerwuj... No przecież drą się jak zwierzęta! Bydło nie ludzie, takich to trzeba eksterminować... Gdzie jest ten telefon... Halo, policja? No ludzie, to skandal co tu się dzieje! Czemu was nigdy nie ma jak jesteście potrzebni? Przecież tu na osiedlu jakaś pijana hołota ryczy wniebogłosy! Zróbcie coś! Jak to, wyjechaliście dzienny limit kilometrów? Ja wam za to płacę! No to nie jedźcie, tylko przyjdźcie, byle szybko! Podaję adres...
Potem redaktor zasiadł do służbowego laptopa i pisał dalej rozpoczęty artykuł:

...już dawno stwierdzono naukowo, że najlepsze metody wychowawcze w stosunku do dzieci daje metoda bezstresowa, o czym świadczą nie tylko autorytety, ale i możemy zaobserwować w życiu codziennym...

Zanim patrol policyjny pojawił się na osiedlu próbę interwencji podjęła pani Sitko. Zaproponowała grupce hałaśliwej młodzieży przesiadującej na schodach pod blokiem aby sobie poszli. W odpowiedzi usłyszała, że ma przedstawić akt własności tychże schodów oraz certyfikat urządzenia pomiaru głośności. Potem jeszcze usłyszała porównanie swojej twarzy i głowizny wieprzowej, potem propozycję szybkiego oddalenia się w podskokach a na koniec coś o seksualnym prowadzeniu się i psa sąsiada. Już więcej nie interweniowała.
Tym bardziej, że pod blokiem pojawił się pieszy patrol. Para policjantów jako pierwszy cel wybrała grupkę młodzieży, która zataczając się i pokrzykując bełkotliwie wyciągnęła na środek ulicy kubeł na śmieci na kółkach i okręcała go wkoło.
- Dokumenty poproszę - powiedział pierwszy policjant.
- Ty mnie nie możesz... y... ledykimować faszysto - powiedział zionąc oparami alkoholu pierwszy z grupy młodzieży, w zielonożółtej koszulce i długich, tłustych dredach. - Bo paragraf a i paragraf b i paragraf c. O!
Drugi z grupy młodzieży zbliżył się zygzakiem paląc skręta, zaoferował macha policjantom, poinformował, że jakby co, to ma tego skręta na użytek własny, a gdy spotkał się z odmową odszedł również zygzakiem. Krzyknął:
- Peace, brother! - stanął na krawężniku jezdni i zaczął oddawać mocz na pas zieleni.
Trzeci z grupy młodzieży, kręcący śmietnikiem, doznał zawrotu głowy. Puścił śmietnik, kręcąc piruety dotarł do latarni, złapał się jej, osunął na chodnik i zaczął wymiotować. Czwarty, który teraz samotnie kręcił śmietnikiem, zakręcił nim jeszcze mocniej, a potem puścił. Pojemnik pojechał w stronę drugiego, który nadal sikał, uderzył go w plecy, przewrócił i najechał.
- Aaaaa!!! Samochód mnie przejechał!!! Ku*waaaa!!! - darł się potrącony.
Piąty z grupy młodzieży podszedł do policjantów chwiejnym krokiem, przedstawił się, oznajmił, że od jutro czeka ich ta je*ana szkoła, a to taki stres, że szkoda gadać, więc oni już ten stres odrera... odreagowyw... odreagowują, a po za tym jest spokój, cisza, kulturalna impreza.
- I o co w ogóle chodzi? Mieliście w ogóle jakąś interwencję dzisiaj? Po co w ogóle jest policja? - pytał szczerze zatroskany piąty.
- Ja też nad tym zastanawiam - powiedział drugi policjant i poszli.
Rodzina Hiobowskich nie zwracała uwagi na to, co się działo na zewnątrz. Ojciec oglądał mecz piłkarski Polska-San Marino (po siedmiu karnych Polska prowadziła 1:0), mama "Szkło kontaktowe", babcia czytała Urbana, dziadek Tyrmanda, siostra robiła demakijaż. Łukaszek klęczał w swoim pokoju i wył z cicha patrząc na stertę szkolnych książek.
Żegnajcie wakacje!

Brak głosów