Weseli, kolorowi i tolerancyjni

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Hiobowscy pojechali na zakupy do centrum. Tata Łukaszka podjechał pod główne wejście, wysadził większą cześć rodziny, a sam razem z synem pojechali gdzieś zaparkować. Parę minut później stali w olbrzymim holu marketu i wykręcali sobie szyje rozglądając się za resztą rodziny. Uwagę ich zwróciła głośna i zwarta grupka ludzi, która ustawiała się do zdjęcia koło fontanny.
- Witamy, zapraszamy! - zawołała do nich dystyngowana pani siedząca na środku pierwszego rzędu. - Przyłączycie się do naszego grona?
- Najpierw chcielibyśmy wiedzieć... - zaczął tata Łukaszka.
- Ależ oczywiście! - dystyngowana pani wstała i podeszła do nich. - Jesteśmy ludźmi, którzy są anty w stosunku do tych, co są anty wobec wszystkiego!
Tata spojrzał na Łukaszka, a Łukaszek na tatę. Nic to jednak nie pomogło.
- Już panu tłumaczę - pani wstała z miejsca i zaczęła mówić z zapałem. - Tamci są chamscy, skołowani, na klęczkach, nie myślą, tylko potakują i robią to co im każe ich bóstwo.
- A wy...? - spytał ostrożnie Łukaszek.
- My jesteśmy weseli, kolorowi i tolerancyjni! - zawołała radośnie pani. - Nie boimy się stanąć tyłem do drugiego!
- Nawet do geja? - spytał złośliwie tata Łukaszka.
- Zwłaszcza do geja! - odparła z mocą dystyngowana pani. - Są u nas...
Obejrzała się za siebie i zamilkła wstrząśnięta. Jakiś młody człowiek siedział już na jej miejscu.
- Grzeeeeeegorz! - zapiała z oburzeniem dystyngowana pani. - Co to kurna jest? Miał być parytet! Połowa pierwszych miejsc dla kobiet, połowa dla facetów!
- Nic mnie to nie obchodzi - powiedział mdłym głosem młody człowiek. - Miałem obiecane dobre miejsce, a żeby było moje, to jakaś kobieta miała stąd spadać.
- Sam stąd spadaj! - obruszyła się dystyngowana pani i wyzwała młodego człowieka od części rowerowej. - Grzeeeegorz!
Przyleciał jakiś facet i zaczął się giąć w ukłonach przed młodym człowiekiem, że on jednak musiałby wstać i ustąpić tej pani, bo to jednak jest jej miejsce...
- Dość - przerwał mu młody człowiek. - Nich pan już nic nie mówi. Dziś zobaczyłem waszą prawdziwą twarz. Twarz, której nie macie. Bo macie ryj. Kryptohomofoboprawicowca. Nie jesteście lewicowcami, jesteście lewusami! Idę po mojego chłopaka i nie przyjdziemy tu już więcej!
- Jak już mówiłam - dystyngowana pani na wszelki wypadek usiadła na zwolnionym miejscu. - Jesteśmy weseli, kolorowi i tolerancyjni. Mimo odmiennych poglądów potrafimy się między sobą dogadać. Szanujemy swoje poglądy! Szanujemy się! Jesteśmy weseli, kolorowi i tolerancyjni!
- Czego oni od nas chcą? - spytał głośnym szeptem Łukaszek.
- Na początek odpowiedzcie na jedno pytanie: czy lubicie jednego faceta i czy go popieracie?
- Załóżmy, że tak - odparł ostrożnie tata Łukaszka. - To co?
Wtedy weseli, kolorowi i tolerancyjni ludzie wstali z zaciętymi twarzami i przekrzykując się kazali im spierdalać, bo takich otumanionych, małych ludzi, zaczadzonych nienawiścią można jedynie skremować i przeznaczyć na nawóz pod rzodkiewki. A nie zapraszać w szeregi tych, co są weseli, kolorowi i tolerancyjni!

Brak głosów

Komentarze

http://hrabina.salon24.pl/332870,freeman-mamy-cie-w-wlasnie-tam

Vote up!
0
Vote down!
0
#176727