Jajcarz-fajansiarz
Łukaszek z Grubym Maćkiem hasali po osiedlu goniąc okularnika z trzeciej ławki. W pewnym momencie zatrzymali się. Na osiedlową alejkę podjechał niewielki furgonik, z którego wysiadło kilku panów w kombinezonach.
- Dobra - zaczął jeden z nich. - Wy kosicie, wy grabicie...
Panowie rozeszli się do swoich zadań, za wyjątkiem jednego. Ten jeden nie wziął do ręki żadnego narzędzia. Nie zajmował się też pracą. Cały czas krążył od jednego współpracownika do drugiego i robił różne rzeczy. A to jednemu rozrzucił wielką kupę zagrabionych liści. A to schował drugiemu śniadanie. A to wziął szczotkę i udawał, że strzela z niej do kolegów. A to schował się za drzewem, wyjął telefon i zaczął dzwonić po kolegach udając kogoś innego.
W parku zaczęli zbierać się ludzie i przypatrywać wyczynom wesołego jajcarza-fajansiarza. Przypatrywali się życzliwie, wybuchali śmiechem, a nawet klaskali.
- Rewelacja! - wołali niektórzy. - Jest genialny! Jak on ich ośmiesza! Coś pięknego!
Panowie od zieleni w ponurym milczeniu kosili trawę i grabili liście obserwowani uważnie przez Łukaszka, Grubego Maćka i okularnika. Obserwowali też pilnie jajcarza-fajansiarza, który rozwiązywał buty kolegom, biegał z podaniem o urlop czy odjeżdżał furgonikiem o parę metrów kiedy jego koledzy chcieli załadować trawę do skrzyni ładunkowej. Cały czas przy tym ośmieszał, szydził i (zdaniem części zgromadzonych) genialnie kpił z kolegów.
Wreszcie, gdy wszystko było już zrobione, do panów od zieleni podjechał skuterkiem jakiś pan. Okazało się, że to ich kierownik. Zsiadł ze skutera, wyjął pieniądze z kieszeni i wypłacił każdemu dniówkę. Jajcarzowi-fajansiarzowi też.
- Dlaczego jemu? - zapytał Łukaszek. - Przecież on nie pracował, tylko cały czas przeszkadzał i robił sobie jaja!
- Ach, bo to taki jajcarz-fajansiarz! - rzekł z uśmiechem kierownik. - On jest genialny! Ośmiesza każdą ich inicjatywę! Im lepsza, tym lepiej ją ośmiesza!
- No, ale on nie pracował, tylko...
- Dla samego ośmieszania warto go trzymać! Zobaczcie, jak ludziom się podobało to, co robił! - zadeklarował kierownik, pośmiał się jeszcze po czym wsiadł na skuter i odjechał. Jajcarz-fajansiarz wyskoczył za nim na alejkę, wyśmiał jego skuter, ubiór, posturę i wierność jego żony.
- Ja bym go wylał - rzekł zdumiony okularnik z trzeciej ławki.
Minęli ich panowie od zieleni mamroczący pod nosem, że jajcarz-fajansiarz ma w komórce fotki kompromitujące kierownika, więc nikt go nie zwolni.
- Gówno wiesz o życiu - zadudnił Gruby Maciek do okularnika i się pobili.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1351 odsłon