Ćwierćkolonie, część 6
- Drogie dzieci - oznajmiła starsza gruba pani, kiedy rozpoczął się kolejny dzień zajęć w osiedlowym domu kultury. - Cieszę się, że nadal uczęszczacie na moje zajęcia. Przypominam, że macie absolutny zakaz mówienia rodzicom co tu robimy.
- Dlaczego? - zapytał Łukaszka.
- Bo to jest stare pokolenie - mówiła pani napiętym szeptem. - Oni was nie rozumieją. Krzyczą. Zabraniają. Biją. Nie rozumieją tego świata. A świat się zmienia i kto nie idzie naprzód ten stoi do tyłu! Zresztą sami rodzice tak mówią, że szkoła powinna wychowywać.
- Nie jesteśmy w szkole - zadudnił Gruby Maciek.
- Bo tu, na ćwierćkoloniach wykonamy pierwszy krok. Następny będzie po wakacjach, właśnie w szkole. A teraz zajęcia indywidualne. Będzie rysować, a ja was będę pojedynczo wywoływać i porozmawiamy sobie.
I tak minęło kilka godzin. A na koniec zajęć starsza gruba pani powiedziała, że będą uczyć się czegoś nowego.
- To się nazywa poparcie - poinformowała pani. - Na mój znak macie klaskać, skakać i cieszyć się. Sami zobaczycie jakie to fajne! Uwaga, start!
Dzieci zaczęły skakać, klaskać i krzyczeć.
- Starczy! I znowu! Wystarczy! I jeszcze raz! Starczy! A ty czemu się nie cieszysz?
- Bo z czego? - zapytał Łukaszek.
- Z niczego, bo ja wam tak mówię!
- Eee... - Łukaszek wzruszył ramionami.
- Dzieci, cieszcie się, a ja chwilę pogadam z waszym kolegą... - i starsza gruba pani nachyliła się do ucha Łukaszka.
- Jak nie będziesz robić, tego co mówię, to.... - oblizała szybko wargi i wyszeptała Łukaszkowi jego największą fobię.
Łukaszek zbladł i zesztywniał.
- Widzisz? Ja wszystko wiem. A teraz, na trzy cztery, cieszymy się!
I Łukaszek cieszył się z innymi.
- No powiedz co ona ci powiedziała, no powiedz! - nalegali Gruby Maciek i okularnik, kiedy we trójkę wracali po zajęciach z osiedlowego domu kultury.
- Coś strasznego, to czego się najbardziej boję - Łukaszek zwiesił smętnie ramiona.
= Ona wie wszystko - rzekł z namaszczeniem okularnik.
- Ciekawe skąd - mruknął Gruby Maciek.
- No, akurat tego czy ty się boisz wie ode mnie - wyznał Łukaszkowi z głupią miną okularnik. Sekundę później leżał na chodniku.
- Ty świnio! Ty zdrajco! - Gruby Maciek ledwo powstrzymywał Łukaszka. - Jak mogłeś!
- Ej, no bo ona też mi powiedziała coś strasznego - wybąkał okularnik wstając powoli. - Ciekawe skąd to wiedziała...
I razem z Łukaszkiem spojrzeli na Grubego Maćka.
- Czy to takie ważne kto i od kogo? - rzekł pospiesznie Gruby Maciek. - Pomyślmy lepiej co robić.
- Co za gówno - wściekał się Łukaszek. - Nie możemy tak dalej robić. Nic jej nie mówić i trzymać się razem. Zawsze razem, rozumiecie?
- A jak znowu zacznie nas straszyć? - zapytał Gruby Maciek.
- Wtedy... - Łukaszek wziął głęboki oddech niczym pływak skaczący z wysokiej skały i zaproponował wyjście ostateczne. - Wtedy trzeba będzie powiedzieć starym.
- Starym?! - Gruby Maciek był wstrząśnięty. - Ja od dawna nic nie mówię starym bo oni niczego nie rozumią! I teraz co?
- Przecież pani powiedziała, że nic nie mamy mówić rodzicom - przypomniał wystraszony okularnik.
- I ty ją chcesz słuchać? - powiedział lekceważąco Łukaszek.
- Ona dowie się na pewno! Wie wszystko!
- Bo sam jej kablujesz nędzna fiucino... - i Gruby Maciek zaczął się szarpać z okularnikiem.
- Mam! - Łukaszek plasnął pięścią w otwartą dłoń. - Powiem dziadkowi! Dziadek to nie rodzic, no nie?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1146 odsłon
Komentarze
Re: Ćwierćkolonie, część 6
8 Lipca, 2009 - 13:13
Hehe totalitarna psychoza w krzywym zwierciadle. Nie sądziłem, że z tego da się śmiać;)
Marcin, Psychuszko-POpłuczki trwają od lat niemal dwudziestu
8 Lipca, 2009 - 15:26
pzdr
antysalon