Czy Donald Tusk pojedzie do Nigerii ?

Media donoszą o porwaniach i napadach na terytorium Nigerii i nie są to incydenty przypadkowe, bo raczej wskazują na z góry przygotowaną dywersję przemysłową, celującą w główny filar ekonomiki Nigerii – ropę naftową.

Premier RP nie dysponuje już specem od ochrony rządu, generałem Janickim, ani specem od organizacji wizyt, ekscelencją Arabskim. Polskimi służbami, dbającymi o bezpieczeństwo VIP-ów  wstrząsają paroksyzmy afer i aferek, spekulacji, ich nowi szefowie wciąż  fetują  swe awanse. Jeden pan rzecznik Graś, choćby nie wiem jak stroszył oszroniałe brwi (podejrzewam, że pan premier gdy wskazywał w święta wielkanocne na twitterze, że bałwan na zdjęciu to wyłącznie ten z prawej, to był właśnie jego wierny urzędnik, oblepiony śniegiem) wiosny... pardon, ochrony nie czyni.

Wczoraj w Nigerii było gorąco, w końcu Afryka to Afryka. Dziś tam jest jeszcze goręcej bo na dodatek kule gwiżdżą  gęsto, a jutro może być jeszcze goręcej bo ropa to nie w kij dmuchał i z tych napadów i porwań niezła jatka może wyjść, a  premier, szukający w Lagos oazy bezpieczeństwa i spokoju  na gorący, polski 10 kwietnia,  może jak nic trafić z deszczu pod rynnę.

A nawet jeszcze gorzej bo jeśli między tymi dwunastoma porwanymi przez "nieznanych napastników"  policjantami są wysłani na rekonesans zamaskowani pod warstwą pasty „Kiwi” albo  czekolady „Milka” (ciekawe czy spektrometry ją wykrywają) BOR-owcy ? To chyba lepiej i zdrowiej żeby pan premier do tego Lagos nie leciał, a po prostu przeczekał niebezpieczny okres w jakimś bezpiecznym, dalekim od gwizdów miejscu.

Na przykład w szafie...

W szafach na wiosnę dzieją się cuda i cudeńka więc pan premier nie powinien się nudzić. W swojej  może np. dokonać cennych obserwacji...  okresu godowego moli. Takie obserwacje natury u źródła są cenne bo natura od wieków podpowiada człowiekowi jak najoptymalniej może rozwiązać  pewne problemy natury własnej, ludzkiej.

Obserwacja pana premiera społeczności moli w szafie  może zaowocować wreszcie całkiem logicznym i funkcjonalnym projektem ustawy o związkach, nad którym klub poselski PO od kilku miesięcy pracuje bez  specjalnych, racjonalnych efektów, na dodatek słysząc dookoła sprzeciwy ciemnej ciemnogrodzkiej (bo jest też jasna, annogrodzka) części społeczeństwa.

Pan premier miałby z tego dwie korzyści. 

Pierwsza - dałby cenne wskazówki główkującym nad ciężkim projektem, poparte własnym doświadczeniem czym przyspieszyłby prace nad tak arcyważną, strategiczną  dla Polski i jej bezpieczeństwa, dobrości i w ogóle ustawą o związkach. I druga korzyść – obaliłby  expressem  i definitywnie cokolwiek dziwaczny i wciąż jeszcze ciepły, aczkolwiek szkodliwy dla osoby i urzędu mit premiera  „JAMAŁowiem”.

Afryka, Afryka
tkliwa egzotyka,
angelologia
i dal...
Afryka, Afryka
erzaz bezpiecznika,
kit, bajer, miraż,
że szmal....

http://niezalezna.pl/40129-tusk-jedzie-do-nigerii-tam-wrze