obuch
Jednym z najstarszych narzędzi wymyślonych przez człowieka jest siekiera.
Wiemy o tym od uczonych, odkopujących coraz starsze artefakty i zmuszonych odsuwać w coraz odleglejszą przeszłość początki cywilizacji, której siekiera jest istotnym identyfikatorem.
Odnajdywane tu i tam siekierki są uważane za materialne ślady, a zarazem przejawy, człowieczeństwa.
Nie jest jednak jasne i stanowi przedmiot sporów, jakie było przeznaczenie tego naszego najstarszego narzędzia, używanego do przekształcania świata.
Wiemy co nieco o jego zastosowaniach, ale jaki był cel, jaki zamysł towarzyszył pracochłonnej obróbce surowca, z którego wykonywano prototypowe egzemplarze, możemy sobie jedynie wyobrażać.
Być może przekształcane miały być czaszki wrogów (albo współplemieńców), być może - złowione czy wyhodowane -egzemplarze futro- czy mięsodajnej zwierzyny, być może skały, utrudniające dostęp do źródeł wody, a być może puszcza - magazyn bogatych zasobów pożywienia, opału i materiałów budowlanych, a zarazem ostoja drapieżników.
Cokolwiek myślał wynalazca (wiemy tylko, że - myślał), niezliczone, wciąż udoskonalane wersje jego wynalazku służące zabijaniu, ćwiartowaniu, karczowaniu, wyrębowi czy ciesiołce, wyznaczyły dzieje naszej cywilizacji, równie dziś starej, jak siekiera.
Pierwotne metody karczowania puszcz ustępowały miejsca technologiom zaawansowanym; podobnie było z zabijaniem wrogów, ze zdobywaniem mięsa i z budownictwem.
Ilekroć udawało się wyeliminować użycie siekiery, albo zastąpić ją jakimś nowszym instrumentem, uważano to za przejaw cywilizacyjnego postępu, a postęp ten trwa.
Piły tarczowe o napędzie spalinowym, podobnie jak wyrzutnie rakiet średniego zasięgu, są łatwiejsze w obsłudze niż siekiera.
A jednak siekiera przetrwała.
Pojawia się od czasu do czasu w takich miejscach, gdzie cywilizacja, jeśli tak to można ująć, szwankuje.
Kiedy zdarzają się pożary albo katastrofy i trzeba walczyć z ich skutkami, okazuje się narzędziem niezastąpionym.
Bywa używana do nielegalnego wyrębu, a może nawet uboju (nie mówiąc o wymierzaniu sprawiedliwości) bo nie każdy posiadacz siekiery korzysta z dobrodziejstw cywilizacji tak, jak by sobie cywilizacja życzyła.
Od niedawna siekiera stała się ponoć ważnym elementem wyposażenia młodych ludzi udających się na imprezy sportowe a kultywujących tradycje rustykalne wesel i zabaw, na które niewskazany był wstęp bez siekiery; dowodzi to, iż postęp cywilizacji w sferze obyczajów
jest ograniczony a tendencje zachowawcze - żywotne.
Konserwatyzm obyczajowy przejawia się, niestety, także na szczytach społecznej struktury, gdzie wnieść się siekiery nie da, ale można ją zastąpić substytutem słownym, bo zarówno praca jak walka zostały tam całkowicie zwerbalizowane.
Nadużywanie werbalnych substytutów siekiery przez polityków i dziennikarzy spowodowało wyraźne stępienie części siecznej, misję cywilizacyjną próbują realizować więc oni niekiedy posługując się wyłącznie obuchem.
Niektórzy zamienili siekiery na tępe młoty.
Łomot - trwa.
...
Jestem ogłuszony, szumi mi w głowie, ale przeżyłem, i nie bez ciekawości czekam na dalsze etapy trwającego powrotu najbardziej cywilizowanych dwunogów do natury.
Może cofną się aż do korzeni cywilizacji i dowiem się, czy żyjący przed wynalezieniem siekiery mój praprzodek miał kły i pazury, czy tylko wysoko rozwinięty mózg.
Wiem, że otrzymał duszę nieśmiertelną jednocześnie (niemal jednocześnie) z pojawieniem się na Ziemi pierwszego artefaktu, przypominającego dzisiejsze siekiery.
Słowa "W pocie czoła pracować będziesz na chleb swój!"
nie wskazują jednak, iżby początkiem człowieczeństwa miało być przemyślne zabijanie czy też ogłuszanie; bandyci pojawili się później, gdy było już na kogo napadać.
Co działo się z człowieczeństwem (i z siekierą) przez długie wieki postępu cywilizacji, co dzieje się dziś z tą czy inną duszą ludzką i do czego bywa używana ta czy inna siekiera, w jakim celu bierze ją do rąk ten czy ów
to trudne pytania.
Łatwiej pisać o sobie; w końcu ja też mam siekierę, nie mówiąc o grzesznej duszy.
Otóż moja siekiera nie jest zagrożeniem dla niczyjego życia ani zdrowia, nikogo nią nie zarąbię ani nie rąbnę obuchem; nie dlatego, że nie mam na to ochoty - z tym rozmaicie bywa, ale dlatego, że nie wszystko to, na co miałbym ochotę, czynić chcę, i nie wszystko czynić mi wolno.
Na tym, jak sądzę, polega człowieczeństwo.
Chciałbym jego przejawy częściej dostrzegać u moich bliźnich i rodaków - zwłaszcza tych, którym wolno już prawie wszystko - choćby dlatego, by ufać, że nie zostanę zarąbany czy ogłuszony taką czy inną siekierą będącą do ich dyspozycji.
Liczę ofiary, padające wokół jak muchy, przyglądam się ciosom i zamachom, i przychodzi mi do głowy, że może powinienem sprawdzić, w jakim stanie jest ostrze mojej siekiery - i roztropnie przemyśleć ponownie kryteria dopuszczalności obrony koniecznej.
Bo szybko wątleje to moje zaufanie, z każdym dniem - nawet tak świątecznym, jak dzisiejszy.
Jest przejawem człowieczeństwa, ale człowieczeństwo - czymkolwiek jest rzeczywiście - udaje się wszak czasem wybić z tej czy owej głowy, choćby obuchem.
A łomot, jak już chyba napisałem, trwa.
POST SCRIPTUM
Przerwałem - w trosce o zdrowie - śledzenie zmagań dwóch bardzo wybitnych polityków, których z okazji dzisiejszego Święta poproszono o skomentowanie na wizji
fragmentów wypowiedzi ojca dra Tadeusza Rydzyka, CSRR, które nie spodobały się - m.in.- ekscelencji Radkowi Sikorskiemu, czemu nie wahał się dać publicznie wyraz.
Pan marszałek Wenderlich i pan mecenas Giertych mają zbliżone - w tej mierze - poglądy, zatem niedaleka jest chyba chwila, gdy w Polsce zapanuje upragniona jedność moralno-polityczna. Wystarczy zrealizować znany drugi postulat starszych braci; obuchów - nie brak.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 728 odsłon