o zdarzeniach
Historia składa się ze zdarzeń, które historycy porządkują we właściwy sposób, ale nie oni decydują, co było właściwe a co nie, wystarczy, jeśli to właściwie rozumieją.
Dziennikarze mają trudniejsze zadanie, ponieważ zajmują się zdarzeniami jeszcze nie uporządkowanymi przez historyków, w związku z czym mogą pomylić właściwe z niewłaściwym i bywa, że muszą potem szukać nowego zajęcia.
Obywatel który dziś z pewnym rozgoryczeniem dowiaduje się, że dopiero jego wnuki nie będą się musiały uczyć historii, od czasu do czasu pragnie uzupełnić wiedzę, którą posiadł, niekoniecznie od historyków i dziennikarzy.
Bywa, że się niecierpliwi, kiedy czekać musi i na jednych, i na drugich, którzy nie kwapią się go poinformować, co powinien myśleć o jakimś ważnym zdarzeniu, na przykład o jakiejś katastrofie albo zbrodni.
Dziś dwie smutne rocznice dwóch takich zbrodni, których sprawcy - w przeciwieństwie do ofiar - cieszą się życiem a nawet wolnością (z jednym wyjątkiem), ale nie cieszą się zainteresowaniem dziennikarzy i mediów.
Są sprawy znacznie ważniejsze; przez cały dzień najtęższe umysły dziennikarskie analizują dramatyzm sytuacji dwóch wybitnych mężów, zmagających się o prymat w parlamentarnej reprezentacji najbardziej cennej formacji politycznej.
Sam nie wiem, któremu bardziej powinienem współczuć - bez względu na rezultat batalii, bo czy Miller przewodniczył będzie Kaliszowi czy Kalisz Millerowi nie będzie im lekko, ale mam dziś inne, nie tylko rocznicowe zmartwienia.
Martwi mnie na przykład coraz częstsze używanie niewinnego rzeczownika "zdarzenie" do opisu zbrodni morderstwa czy zbrodni ludobójstwa, a także katastrofy, która nie była przypadkiem losowym ani incydentem, ale wydarzeniem o historycznym znaczeniu, którego okoliczności nie znamy.
Pamiętam katastrofę polskiego samolotu rejsowego w rejonie Zawoi - i moje uczucia, gdy po latach dowiedziałem się o okolicznościach owego "zdarzenia".
Pamiętam o największej w historii polskiego kolejnictwa katastrofie pod Otłoczynem, która wydarzyła się w dniu 19. sierpnia 1980 r., cztery dni po wybuchu strajku w Stoczni Gdańskiej, w związku z czym odwołano sopocki festiwal piosenki.
Media nie wracają do tego zdarzenia nawet wówczas, gdy profanowany bywa pomnik jego ofiar.
Odsłonięcie tablicy pamiątkowej ku czci ś.p. Marka Rosiaka
ofiary mordu politycznego w Łodzi, było dziś zdarzeniem lokalnym, nie zasługującym na transmisję telewizyjną.
Nie wiem, czy te zdarzenia układają się wraz z wieloma innymi w jakąś historię -i czyją- ale nazbierało się ich już dostatecznie dużo, żeby je zacząć porządkować - albo, zgodnie z wnioskiem tego skurwysyna, pardon, posła-elekta który już dziś, przed zaprzysiężeniem demonstruje wierność
lewicowym wartościom i ideałom, zlikwidować Instytut Pamięci Narodowej.
Co tu, kurwa, jest do pamiętania ?!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 409 odsłon
Komentarze
Gościnna w kroczu
19 Października, 2011 - 21:02
No właśnie. Co tu jest do rozpamiętywania. Co ?
Ano dużo. Tak dużo, że strach się bać......szczególnie niektórym.
Dlatego lansują "nowoczesne" hasła :
Żyjmy przyszłością a nie przeszłością.
Przeszłość oddzielmy grubą kreską.
Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr.
To ostatnie akurat, to autentyk z życia wzięty. Tymi słowami broniła się przed wymówkami, żona mojego znajomego, znana w okolicy z niezwykłej gościnności w kroczu (zanim go poznała).
Więc gdy słyszę o planach likwidacji historii (IPN), wiem, że to musi być pomysł kogoś o podobnym charakterze i skłonnościach.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ