o zamiarach

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Kolejna prokuratura odmówiła wszczęcia, stwierdzając w uzasadnieniu, iż sprawca nie miał zamiaru (kto ciekawy, może zajrzeć po szczegóły na portal Blogmedia 24).

Gdy o tym czytałem, przypomniał mi się werdykt niezawisłego sądu, uniewinniający antykwariusza, przez którego zostałem przed laty okradziony; sąd poinformował mnie, że ów złodziej nie miał zamiaru mi nie zapłacić za mój księgozbiór, jest więc niewinny.

Mądrość mojego ś. p. Ojca i Opatrzność sprawiły, że nie jestem prawnikiem, nie posiadłem zatem umiejętności, jakie są udziałem prokuratorów i sędziów.

Muszę inaczej dochodzić do konkluzji, które oczywiście nie mają żadnej "mocy prawnej" i zapewne często są błędne, bo zgoła odmienne od tych urzędowych i oficjalnych, które moc ową posiadają jak najbardziej.

Żeby nie stoczyć się do rynsztoka, gdzie bulgoce anarchia i cuchnie moralna anomia, postanowiłem zostać mędrcem - nie europejskim, uchowaj Panie Boże, ot, prowincjonalnym mędrkiem, i powtarzam sobie za Sokratesem "wiem, ze nic nie wiem", ilekroć jakaś moja konkluzja zderza się zbyt boleśnie z inną, urzędową i oficjalną.

Nie wiem, czy antykwariusz chciał mnie oszukać od chwili, gdy go odwiedziłem, czy myśl taka przyszła mu do głowy wówczas, gdy skończyliśmy pakowanie paru tysięcy tomów, które potem odjechały w siną dal, czy też dopiero wtedy, gdy miał wypłacić zgodnie z umową trzecią z dwudziestu czterech rat, zaczął sobie coś chytrze kombinować.
Może też więcej niż 1/6 kwoty umownej zapłacić nie mógł, chociaż miał taki zamiar, skoro - nie zapłacił.
Nie wiem tego, bo i skąd ?
Nie jestem prawnikiem.

Prawnikiem jest natomiast pan Ryszard Kalisz (to samo imię nosi wspomniany antykwariusz, ale to oczywiście przypadek) który niedawno konkludował ze trzy godziny w Sejmie a jako poseł lewicy demokratycznej zamiary ma zawsze szlachetne.

Było mi przykro, że jego konkluzje nie pokrywają się z moimi (a prace komisji pana Kalisza śledziłem bacznie), ale przypomniałem sobie sokratejską dewizę (i to nawet po łacinie, proszę bardzo : "scio me nihil scire") i poczułem że jestem rad ze swej niewiedzy o zamiarach tego prawnika i posła - bo na cóż mi ona ?

Kalisz posiada wiedzę o zamiarach Jarosława Kaczyńskiego, nie gorszą niż wiedza sędziego sądu rejonowego o zamiarach pewnego antykwariusza, - albo, na ten przykład, wiedza Waldemara Kuczyńskiego o tym, co Jarosław Kaczyński czuje, co myśli i co zamierza, więc nie tylko "jest w prawie", ale nawet sam bywa prawem ("lewicowym").

Ja takiej wiedzy nie mam, więc nie mogę konkludować, wolę zresztą dywagować, czy po przejęciu całej władzy kaczyści będą eliminować najpierw Kaliszów a potem Kuczyńskich, czy spróbują tego dokonać jednocześnie - tak jak domniemani sprawcy zamachu smoleńskiego, o którym też nic nie wiem.

Nie wiem nawet, czy był, chociaż pamiętam jakie zamiary mieli wobec "Prawa i Sprawiedliwości" pan Donald Tusk i pan Bronisław Komorowski, jeśli wierzyć ich deklaracjom sprzed paru lat (podczas których eliminacja przebiegała doprawdy bardzo sprawnie).

Jestem wdzięczny synowi Sofroniskosa i mężowi Ksantypy za to, że nie muszę dociekać tej jesieni, czy któremukolwiek z wrogów politycznych Jarosława Kaczyńskiego i jego Brata przychodziły do głowy zamiary ich fizycznej likwidacji, ale nie zapomnę, jak młody poślina z PO żartował, w ślad za ówczesnym marszałkiem, tuż po incydencie gruzińskim, że "sezon polowań na kaczki jeszcze się nie zaczął".

Nie wiem co myślał - i czy myślał, tak jak nie mam pojęcia co myśli premier Putin albo minister Ławrow, gdy myśli o Polsce - i dobrze mi z tą niewiedzą.

Nie wszystko muszę wiedzieć, dopóki wiem, co myślę choćby o niektórych Ryszardach, w tym o Ryszardzie C. który zrealizował deklarowane zamiary tylko częściowo, czy o jego mentorach, noszących różne inne imiona, którzy swą działalność edukacyjną ochoczo kontynuują.

Nie muszę znać zamiarów pana Juliusza Brauna, by myśleć o nim to, co myślę; jeszcze mniej mnie interesują zamiary nowo zatrudnionego przezeń bluźniercy, uniewinnionego przez uprawnionych przedstawicieli demokratycznego państwa prawnego, niewątpliwie prawników, więc niewinnego jak łza.

Ponieważ myślenie prowincjonalnego mędrka też powinno zmierzać do jakiejś prawdy, spróbuję dociec, jak to jest właściwie z tymi zamiarami.

Jeśli prawdziwa jest opinia, że "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane", to do czego posłużyć mogą - złe ?

Diabelnie trudne pytanie.

Będę chyba musiał zadać je jakiemuś prawnikowi.

Brak głosów

Komentarze

... kołchoźnikach, Komorowski przed katastrofą smoleńską zamówił ekspertyzę na temat planu działania w wypadku (?) katastrofy z udziałem prezydenta, wysokich urzędników państwowych i generalicji. Nic dziwnego, ze tak szybko (zanim ciała ostygły) znalazł się gabinecie ś.p. Lecha Kaczyńskiego, mógł pogrzebać w kasach pancernych i natychmiast zapełnić wakaty. Skomentował te działania: "Zwycięzca bierze wszystko". Mam nadzieje, że prawdziwy zwycięzca zacytuje ścierwojadowi ten bon mot. Oby jak najszybciej!

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#181349

Jak to w PRL. U nas wszystkie Rysie to fajne chłopaki i cokolwiek podłego lub mniej podłego bliźniemu uczynią, nie ma takiego sądu w Polsce, który by dopatrzył się w ich podłościach, znamion czynu zabronionego.

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#181364

Sędziowie i prokuratorzy wiedzą, jakie zamiary mają ewentualni podejrzani, czy pokrzywdzeni. Przecież w tym rządzie wszystko bazuje na cudach a nie na meritum sprawy. To tylko świadczy o tym, że mamy cudownych (a może cudacznych?)prawników, którzy potrafią przewidywać i czytać w myślach. I o to miłościwie rządzącemu panu premierowi chodzi!

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#181377

Panowie Miro, Zbycho i Rycho trick "na antykwariusza" opanowany mają do perfekcji.
Rzeczony Rycho, kupuje wartościowy przedmiot od osoby nie będącej w układzie (ma się rozumieć na raty). Wpłaca (a jakże) jedynie pierwszą ratę, a następnie stawia swoją firmę w stan upadłości. Miro (najczęściej komornik)zajmuję to co zostało po firmie Rycha (czyli nic), po czym niejaki Zbycho (żona, teściowa, kuzyn, brat lub dowolny słup, otwiera 100 metrów (lub o ile to konieczne kilometrów) dalej po tygodniu taką sama firmę z osprzętem Rycha.
Na szczęście pokrzywdzony nie jest na całkiem straconej pozycji. Może przecież odwiedzać firmę (antykwariat)Zbycha i powolutku i z mozołem odkupować swoje białe kruki.
Jest to oczywiście wyjście tyle ekstremalne co bez większego sensu. Zważywszy, że do grobu nie zabierzemy ani jednego tomu (no może biblię) i,że o wiele ważniejsze jest chyba to, co po przeczytaniu księgozbioru zostało nam w głowie i sercu, to co nas ukształtowało.

A Rychy, Zbychy, i Miry, były, są i będą.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#181447