Zwyczajne pa-pa-pa ?

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Będzie fajnie !

W ramach wiosennej terapii antystresowej sygnalizowane są rychłe odejścia, a ich wachlarz jest rozpostarty szeroko.

Nie jest łatwo usatysfakcjonować wszystkich i nie sposób zapewnić dla każdego niezadowolonego jednego konkretnego zdymisjowanego, oskarżonego, osądzonego, skazanego oraz osadzonego (nie wypada mi używać soczystego przymiotnika syntetyzującego oczekiwania społeczne w tej mierze, ale w istocie chodzi o to, o czym Czytelnik myśli, a fe !).

W tej sytuacji trzeba umiejętnie wybrać ze stada osobniki nadające się na kozły ofiarne, starsze sztuki pozaklinać w capy, a resztę, nie zapominając o parytetach, przysposobić do roli niewinnych owieczek czy jagniątek, prowadzonych na rzeź; może kogoś wzruszą, jak illo tempore posłanka Sawicka, bo nasz naród wrażliwy jest i - jak na razie - miłosierny.

Niestety, pluralizm tak się tutaj rozpanoszył, że trzeba będzie składać ofiary na różnych ołtarzach; nie wystarczy, jak niegdyś, zmiana Pierwszego Sekretarza i uzupełnienie składu Biura Politycznego.

Pan premier zapowiedział znacznie wcześniej niż H. Mubarak, że nie będzie kandydował ponownie na przewodniczącego rządzącej na razie partii, ale może jeszcze zmienić zdanie i zejść z mostku platformy ostatni, bo ktoś przecie musi dopilnować wynoszenia sztandaru, wybrać poczet i chorążego wynoszącego oraz zdecydować kto ma wynosić resztę i dokąd.

Rezygnacji z premierowania pan premier nie zapowiada, bo chciałby oglądać Euro 2012 z dobrego miejsca, na co moim zdaniem zasłużył, za to w ławach rządowych z pewnością nastąpią niebawem zmiany i nie wszyscy obecni ministrowie zmieszczą się w jednej loży z Donaldem Tuskiem.

Na razie komputery przetwarzają wyniki socjometrycznych pomiarów, by ustalić ranking ofiar, jakie składane będą na ołtarzu demokracji przedwyborczej: chodzi o to, jak się rozkładają poszczególne resorty, nie dosłownie, bo tego nie trzeba badać, ale w elektoracie.

Elektorat wojskowy na przykład, powinna uradować dymisja pana ministra Klicha, dla większej satysfakcji odkładana w czasie, ale są przecież wyjątki - i trzeba je przeliczyć, by wybrać termin egzekucji i skład egzekucyjnego plutonu tak, żeby nikt nie pomyślał, że Klich poległ w walce z Antonim Macierewiczem.

Pani minister Kopacz może posłużyć za wzorową ofiarę walki o zdrowie i życie wszystkich Polaków, ale lekarze bywają także pacjentami, choć pacjenci zazwyczaj nie są lekarzami, są zaś przecież jeszcze panie pielęgniarki i pracownicy służby zdrowia, ze szczególnym uwzględnieniem NFZ, którzy na decyzje elektoratu mają wpływ niemały - a jaki, trzeba zbadać, nim się zwolni fotel ministerialny dla Bartłomieja Arłukowicza, który jest naturalnym nań kandydatem i jako doświadczony polityk wybierze, gdy przyjdzie na to pora, odpowiednią dla siebie partię: taką, w której wolno palić.

Odejście ministra Grabarczyka doraźnie uraduje zarówno kolejarzy jak prostych pasażerów, nie mówiąc o kilkunastu milionach kierowców, ale w "czasie dodanym" entuzjazm ów będzie szybko malał, więc obrzęd ofiarny trzeba trafnie zlokalizować w kalendarzu wyborczym, który ma już partia rządząca od dawna, ale też tym, który preparują doradcy bezpartyjnego pana prezydenta; jest między nimi podobno różnica, która może wystarczyć, żeby Grabarczyk z ofiary stał się katem dla niedoszłych swoich oprawców - a wtedy cały pogrzeb, tj. obrzęd, na nic.

Na razie, w ramach gry wstępnej z najgłupszą częścią elektoratu, złożono ofiarę z Jana Pospieszalskiego, co mogłoby wskazywać na ewentualne przyspieszenie wyborów zgodnie z propozycjami "lewicy"; zarówno ta kawiorowa, jak ta rozporkowa (uwaga: podział nie jest rozłączny) kręci coraz bardziej nerwowo pedałami, bo poczciwe słupki rosną i wzywają do czynu, zanim zgodnie z naturą zaczną się kurczyć.

Jeśli więc nie uda się w kwietniu dokonać przekształcenia trójkąta weimarskiego w czworokąt, powiedzmy w skrócie, smoleński, trzeba się będzie rozprawić z opozycją przy pomocy ofiary z takiego Jarosława, jakiego rządząca partia ma pod ręką; bez Gowina podpisanie traktatu o przyjaźni i współpracy oraz pomocy wzajemnej (pod historyczną nazwą : "Pakt Tusk-Napieralski") będzie już czystą formalnością.

W związku z powyższym realne stają się szanse dokonania zmiany konstytucji na taką kartę praw podstawowych, jaka spodoba się zarówno Budestagowi jak Dumie (choć lepiej w odwrotnej kolejności) i zapewni nam zajęcie należnego od dawna miejsca na subkontynencie, który stoi przed nami otworem, a nawet dwoma otworami: unijnym i rosyjskim.

Na szczęście mimo braku obiecywanej ustawy kompetencyjnej udało się rozdzielić kompetencje pana prezydenta i pana premiera; resztę załatwią nasi konstytucjonaliści, a może jakiś wybitny ekspert tej miary, co pan Ryszard Kalisz, wykazujący ostatnio wzmożoną gotowość do działania dla dobra wspólnego koalicji i konstruktywnej opozycji.

On nie odejdzie. Nie ma takiej możliwości.

 

Brak głosów

Komentarze

za czasów Rzeczypospolitej Polskiej (nie sowieckiej) byłoby pach, pach...

===
życie trwa dopóty, dopóki nie jest wszystko jedno

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________
jam... z tego, co mnie boli

#135007