Anders Breivik - zbrodniarz pożyteczny

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Chór wstrząśniętych (ale nie zmieszanych) komentatorów zbrodni młodego Norwega, Andersa Breivika, brzmi unisono, mimo iż jest wyjątkowo polifoniczny.

Zadziwiająca harmonia basujących i śpiewających cienko, byłych tenorów - lirycznych i bohaterskich, a także paru kontratenorów, sznapsbarytonów i mutujących dyszkantów, sopranów koloraturowych i sławnego basso profondo, może być efektem kunsztu realizatorów dźwięku, może dowodzić geniuszu dyrygenta, który wybrał dla Kantaty o Wyspie Utoya "najbardziej optymalną" tonację, ale może też świadczyć o moralno-politycznej jedności narodu czy tzw. społeczeństwa, która ujawnia się ostatnio jedynie pod wpływem silnych wstrząsów.

Nowoczesne techniki przekazu pozwalają synchronizować głosy dobiegające z politycznych biegunów, których mamy co najmniej cztery (a co, albośmy to jacy tacy ?), nie licząc pana Janusza Korwina-Mikke ani rozmaitych kół, których sama Platorma ma już z pięć; tym razem jednak synchronizacja była chyba niepotrzebna.

Wydarzyła się zbrodnia tak niesłychana, że nawet trwale uzależnieni od gier komputerowych młodzi i wykształceni mieszkańcy wielkich miast doznać musieli wstrząsu wobec konieczności nagłej zmiany matrixu.

Na biegunach czy na kołach, nasz światek polityczny mknie jednak ze świstem, turkotem czy poskrzypywaniem ku przyszłości, bo bez diety poselskiej czy fotela ministerialnego życie polityka traci sens i smak, a wybory za pasem.

Kilkadziesiąt świeżych norweskich trupów ożywiło więc niejednego wampira, zatroskanego o miejsce na liście i dostęp do telewizyjnych kamer; zmarnować takiej okazji odpowiedzialny polityk wszak nie może.

Przestępca, sprawca masowego mordu, okazał się bardzo użyteczny dla wszystkich politycznych opcji, ponieważ nie wymaga szukania paragrafów, a każdy oskarżyciel znajdzie bez trudu w obszernym tekście jego deklaracji ideowej takie sformułowania, które wystarczy zacytować bez komentarza, by wywołać gniew i oburzenie dowolnej ławy przysięgłych (zwłaszcza gdy zna się jej skład).

Nie dziwi mnie, że w jednej tonacji wypowiadają swoje - jakże słuszne - oburzenie oskarżyciele publiczni, na codzień oskarżający nawzajem siebie, tak jak nie dziwi mnie, że dla ateistów oskarżony Anders B.to fanatyk religijny, dla pacyfistów - terrorysta, a dla.. innych
typowy nordyk, bo każdy może brzydzić się zbrodnią po swojemu.

Nie dziwi mnie, w związku z tym, że przy okazji zacni oskarżyciele nazywają Norwega szaleńcem albo psychopatą (tak było i w przypadku Ryszarda C. nawet po ogłoszeniu zgoła odmiennej diagnozy psychiatrów), co dowodzi ich pozytywnej samooceny (..znać z acana mowy, ze jest tak ogólnie zdrowy), w niektórych przypadkach zawyżonej.

Dziwi mnie natomiast, że nikt jak dotąd nie odważył się stanąć w obronie oskarżonego - albo przynajmniej jego zdrowia umysłowego.

(Poloniusz :) "Thought this be madness,
yet there is method in't."

Nie jestem, dzięki czujności opieki domowej, prawnikiem (gdybym nim był, po obejrzeniu dzisiejszej demonstracji prawniczego profesjonalizmu mecenasa Ryszarda Kalisza chyba zjadłbym dyplom bez popijania) ale chciałbym się podzielić z wysokim sądem opinii publicznej kilkoma wątpliwościami natury prawnej, nim oskarżony Anders B. zostanie uznany za poczytalnego i skazany, lub uznany za niepoczytalnego - i, być może, uniewinniony.

Otóż wydaje mi się, że Anders Breivik jest człowiekiem normalnym, nie tylko zdrowym psychicznie, ale bardzo inteligentnym, zdolnym nie tylko racjonalnie planować ale i sprawnie realizować zaplanowane działania, które cechuje nie tylko logiczna spójność, ale i celowość.

Z prakseologicznego punktu widzenia wydaje się wręcz "człowiekiem dobrej roboty", jeśli pominąć nieistotną prakseologicznie okoliczność, iż był to robota brudna.

Wykonana przezeń robota była tak wyjątkowo brudna, że wymagała nie tylko "takiej szczególnej determinacji" o jakiej opowiadają nam czasem rodzimi politycy, czy to w typie nordyckim, czy wręcz przeciwnie, ale również tak wysokiego poziomu dojrzałości ideowej, o jakim zwykli opowiadać politycy starszych generacji, do dziś nie skazani prawomocnymi wyrokami, więc tak niewinni, że ich nie będę tu wymieniał.

Co poukładał sobie w głowie oskarżony Anders B., młody mieszkaniec tej pluralistycznej Europy, w której duchy Ernesto Che Guevary a może i Pawki Korczagina jakoś tam koegzystują z duchem Horsta Wessela i Rudolfa Hoessa, Brudny Harry pląsa z kolejnymi wcieleniami agenta 007
a Nikita z Terminatorem, nie mam pojęcia - ale trochę się domyślam, kto mu w tym układaniu mógł pomagać.

Winni nie trafią przed sąd, ale kary nie unikną.

Mam nadzieję, że nasi wstrząśnięci, ale nie zmieszani, sternicy masowej wyobraźni, nie mówiąc sternikach nawy państwowej i jej majtkach, choćby z obawy przed falą sztormową zmienią kurs i posterują z panią minister Katarzyną Hall na bocianim gnieździe i panem ministrem Sawickim w kambuzie ku wyspom szczęśliwszym, niż Utoya.

Taki może być pożytek ze zbrodni Andersa B.

Za parę miesięcy i tak zamustrujemy inną załogę, bo
navigare necesse est.

Może jest gdzieś, do cholery, ta Utopia !?

Bliżej, niż Utoya ..

Brak głosów

Komentarze

http://bezdekretu.blogspot.com/2011/07/norwegia-rosyjski-slad.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#173165

http://bezdekretu.blogspot.com/2011/07/norwegia-rosyjski-slad.html

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#173166

Dziękuję za link; przeczytałem ciekawy tekst Aleksandra Ściosa ze zrozumiałym przejęciem i zrobiło mi się jeszcze smutniej.
Pięknie Panią pozdrawiam, choć pogoda paskudna - A.T.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#173215

Odbioru tej bestialskiej zbrodni nie jest w stanie zagluszyc tonacja taka badz inna dziennikarzy. Ktokolwiek bylby ofiara, to nie zmienia faktu. Zonglowanie cynizmem, tu, w tej chwili gdy wciaz okolo setka niedomordowanych dzieci jest w krytycznym stanie, jest uwiadem humanizmu, otwarciem wewnetrznej pustki, jesli nie lajdactwa.
Mamy do czynienia z odhumanizowanym aktem, ktory w ustach sprawcy-zbrodniarza przybral nazwe jedynie hasla politycznego. Smierc setki ludzi, ich cierpienie, nie stanowia dla niego i jego wspolnikow, zadnej wartosci ludzkiej, a tylko wzmacniacz medialny dla pogladow zabojcy. Ten zbrodniarz i organizacja, ktora za nim stala otworzyli nowy rozdzial cynicznych zbrodni dokonywanych tylko dla zaprezentowania w mediach wlasnej ideologii.
Przyznaje, ze ponad wszystko, jestem wstrzasniety tym aktem nieludzkiego bandytyzmu, mimo, ze domyslam sie, jak zapewne wielu z Panstwa, kto za tym stoi. Niestety, nie splywa po mnie ta tragedia jak przyslowiowa woda po gesi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#173191

Dziękuję za komentarz i spieszę zapewnić, że podzielam Pana opinię zarówno o masakrze na wysepce Utoya jak o medialnych żniwiarzach, zbierających plony owego posiewu zbrodni.

Nie jestem pewien, czy łączą nas również uczucia, bo Pana wrażliwość różni się od mojej; nie współczuje Pan, zdaje się, zbrodniarzowi, który jest przecież zarazem ofiarą, nie uważa Pan też zbrodni za przejaw człowieczeństwa, choć stała się banalnym elementem nie tylko medialnej pop-kultury, ale i realnego życia ludzkich wspólnot, uważających się za cywilizowane, a tak w istocie zdegenerowanych, że często niezdolnych do odróżniania dobra od zła.

Złoczyńca powinien ponieść karę, ale jeśli jego zbrodnia ma jakiś głębszy sens, jeśli może nas czegoś nauczyć, trzeba się bacznie przyjrzeć tym, którzy ochoczo zagospodarowują jej rezultaty, nie tylko polityczne, i tym, którzy deformują charaktery i umysły potencjalnych następców Andersa Breivika albo - żeby nie sięgać zbyt daleko - pana Ryszarda C.

Wiadomo, kto zabił; warto chyba dokładnie ustalić, dlaczego ?

Przyczyny choroby są istotniejsze od objawów, jeśli chcemy podjąć nie tylko leczenie, ale i skuteczną profilaktykę.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#173277