obłoki o groźnym wyglądzie (c.d.)

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Dziękuję łaskawym Czytelnikom poprzedniego odcinka za brak ocen i komentarzy na które wypadałoby mi odpowiadać, padam do nóżek Tym, jeszcze dla mnie łaskawszym, którzy postawili przy moim felietonie kropeczki pozytywne, a osamotnionemu właścicielowi paluszka, którym kliknął kropeczkę negatywną, przesyłam paluszkiem własnym wyrazy solidarności, bo mnie też się ten tekst niezbyt podoba.

***

Nie podoba mi się, prawdę mówiąc, prawie wszystko to, z czym się stykam za pośrednictwem słabnących zmysłów.

Wyjątkiem był do niedawna dżem pomarańczowy, ale od kiedy się dowiedziałem że stanowi ulubiony składnik śniadanek generała Jaruzelskiego ograniczyłem jego konsumpcję do minimum i gdy już wyskrobię ze słoiczka resztki, pewnie jej zaniecham.

Dla równowagi powinienem też wyeliminować z otaczającej mnie rzeczywistości coś, czego organicznie nie znoszę - jakieś przeciwieństwo dżemu z pomarańczy, niekoniecznie mające służyć konsumpcji bezpośredniej.

Niestety, Armanda Ryfińskiego, odrażającego indywiduum aktualnie piastującego zaszczytną godność posła na Sejm Rzeczypospolitej, unicestwić nie mogę ani literalnie, w sensie fizycznym (co byłoby zapewne pożyteczne, ale nie jest mi do szczęścia potrzebne), ani wirtualnie.

Mimo starannej selekcji śmieci dostarczanych mi różnymi kanałami, konfrontowany jestem z fantomem owego osobnika także tam, gdzie się go nie spodziewałem (np. ostatnio w programie informacyjnym TV TRWAM i w programie "Bliżej" pana Jana Pospieszalskiego w TVP Info); uniknąć tego nie sposób, bo komunikat masowy to nie konfitura, z której można zrezygnować - a skoro dociera do mnie taki bodziec, musi wywoływać jakowąś reakcję.

Gdybym był obecny na tej konferencji prasowej w Sejmie, podczas której wymienione wyżej bydlę (red. Michnik woli używać rusycyzmu "swołocz", ale nie będę go naśladował) nazwało Jasnogórską Ikonę "bohomazem", mógłbym próbować perswazji bezpośredniej i strzelić owo bydlę w mordę tak, żeby się nakryło nogami, a potem poddać się dobrowolnie zasłużonej karze.

Nie byłem, więc nie mogłem spróbować, jestem tedy wolny i niewinny, ale przecie coś winien Ryfińskiemu od tamtej pory, a że robi się tego coraz więcej i więcej, nie z mojej winy, zareaguję werbalnie : złym słowem na złe słowo, nim jakiś minister od cyfryzacji nie zabroni mi pisać, co myślę.

Myślę zaś, że Armand Ryfiński nie jest ani jedynym, ani największym skurwysynem wśród posłów obecnej kadencji, ale ma duże szanse oberwać po mordzie za rolę bete noire, do której go wyznaczyli naprawdę groźni dżentelmeni o nienagannych manierach i sympatycznej powierzchowności, nie powinien więc nadużywać środków ekspresji, jeżeli z czarnej owcy nie chce się zbyt szybko przeobrazić w capa ofiarnego.

To, że wyjątkowe kanalie dożywają u nas późnej starości nie jest regułą, a pora składania ofiar z pomniejszych może nadejść szybciej niż się spodziewają ci, którzy nie zawiśli dotąd "zamiast liści" nie wyłącznie, ale głównie dlatego, że bardzo nie podobałoby się to Królowej Polski.

Tyle miałbym na razie do powiedzenia Armandowi Ryfińskiemu
- "prywatnemu, nie posłowi".

Posłom z jego sąsiedztwa i ich "marszałkini" nie mam do powiedzenia niczego, co by nie zaniepokoiło tego ministra który - tak jak jego przełożony - nie odróżnia nienawiści od pogardy; ograniczę się do okolicznościowych gratulacji : wyjście z sali obrad podczas posiedzenia Sejmu było słusznym krokiem we właściwą stronę; tak trzymać !

***

Lewica zakończyła ważny etap procesu odzyskiwania mienia utraconego i zmierza do odzyskania dobrego imienia, które może być potrzebne do przejęcia reszty, m. in. władzy.

Ponieważ podstawowym problemem są kadry, które "decydują o wszystkim", a podstawowy problem kadr to immunitety, których liczba jest ograniczona, uruchomiono już szybkie ścieżki intensywnej hodowli kozłów ofiarnych oraz wzorowe farmy indyków, które mogą sobie do woli myśleć o niedzieli dopóki nie nadejdzie święto szabatu.

Te ścieżki selekcji nie rozwiążą jednak kwestii ilości, a zwłaszcza jakości, Nowej Wspaniałej Elity Postpolitycznej która ma nas zintegrować z kim trzeba, to co trza w mig zaimplementować, a potem już radośnie bratać wszystkich ludzi, nie wykluczając niektórych zwierząt.

Prawdopodobnie nie obejdzie się bez konfrontacji potęg kadrowych, ubiegających się o prymat w dostępie do w/w immunitetów, a kością niezgody okazać się może Październik (pisany dużą literą).

Wskazuje na to fakt, że nie ukazał się dotąd zapowiadany podręcznik Historii Polski Adama Michnika i Włodzimierza Cimoszewicza (lub Włodzimierza Cimoszewicza i Adama Michnika) i "Październik" listopadowy (który zaczął się w Lutym) jest mylony z "Październikiem" październikowym (który zaczął się w Marcu), a w związku z tym zapomina się o innych miesiącach, takich jak "Sierpień" czy "Grudzień", przywiązuje szczególne znaczenie do "Czerwca", a o "Kwietniu" zabrania się wspominać, i gdyby nie starania Ministerstwa Edukacji Narodowej, wszystkie polskie dzieci ogarnęła by epidemia nerwic szkolnych i taki też byłby elektorat oraz suweren.

Na razie jest, jak jest, a skoro sam pan redaktor Kraśko, który przecież wie co mówi, poinformował nas onegdaj, że ponad 70% obywateli jest z tego zadowolonych, trzeba się wreszcie przestać martwić, jeśli się nie chce należeć do mniejszości.

Wiadomo, jak te mniejszości są u nas traktowane.

Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

Szanownego Pana nie powinien dziwić brak komentarzy. Wszystko co było do powiedzenia sam Szanowny Autor zawarł w tekście.

Jakby co to dałam zasłużone 10.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1

faxe

#383890

Jak zawsze doskonały tekst, który czyta się z przyjemnością i zachwytem nad lekkością pióra. I jak zawsze żałuję, że można dać tylko 10.

  Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383897

Napisałam komentarz, ale zniknął wraz z połączeniem z portalem Niepoprawni:) Częsta ostatnio przypadłość...
Po słowach na temat udziału "babć moherowych" w pochodach wspólnie z Młodzieżą Wszechpolską, chciałam opowiedzieć, jak to, łońskiego roku, w Marszu Niepodległości, zupełnie przypadkiem znalazłam się pod transparentem tejże Młodzieży i wspólnie maszerowałam:)
Zorientowałam się, co prawda,po pewnym czasie, komu towarzyszę, ale nie odstąpiłam.
Całkiem spokojna grupa i bardzo sympatyczna.Takie odniosłam wrażenie.
Kasku nie miałam, ale i tak wyglądałam groźnie. Pod TAKIM transparentem to oczywiste:)
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
-1
#383921

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika lupo nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

pan zawsze tak pisze, że czyta się pana z zainteresowaniem. Nie potrzebnie się pan martwi o opinie. Czasami po prostu nie trzeba albo nie można już nic "poprawiać".

Serdecznie pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
-2

lupo

#383927