Niewinność Niesiołowskiego (z dodatkiem)

Parę osób, które chętnie wymierzyły by policzek Stefanowi Niesiołowskiemu ("prywatnemu, nie posłowi !") powinien usatysfakcjonować wyrok niezawisłego sądu drugiej instancji,
stwierdzający oczywisty dla każdego bezstronnego obserwatora fakt, że jest to człowiek niewinny.
Że zasługuje na najwyższe współczucie stwierdzać sądowi nie wypadało, więc tego już nie twierdził.
Mniej oczywista i na razie nie potwierdzona urzędowo jest za to niewinność sowieckich sołdatów poległych w 1920 roku pod Ossowem z rąk Polaków, ale pomruki rosyjskich mediów w tej sprawie z pewnością odbiją się jakimś echem, może nawet szerokim.
Niewykluczone więc że jakiś uczony -najlepiej amerykański- odkryje iż wśród uczestników bitwy ossowskiej znajdował się pewien mieszkaniec Jedwabnego; obojętne po której stronie.
Na razie mieszkańcy Ossowa obronili zdrowy rozsądek oraz przyzwoitość, niebawem podzielą jednak zapewne los jaki zgotowano mieszkańcom Jedwabnego.
Nie po to budowano ten granitowy fundament braterstwa żeby ratować godność gromadki wieśniaków; prędzej czy później stanie się symbolem tego samego szowinizmu, który kazał wymordować w polskich obozach koncentracyjnych tysiące rosyjskich jeńców.
*
Przyleciał do mnie komar. Niewielki, smukły i elegancki.
Przysiadł z wdziękiem na mojej szyi i zanim zdecydowałem, której użyć dłoni(już nie ten refleks) sprawnie dokonał
punkcji, po czym bezszelestnie odfrunął.
Trąc obolałe miejsce jąłem rozmyślać nad jakże dziwacznym
porządkiem tego świata, w którym niepotrzebny mi zgoła komar koniecznie potrzebuje mnie do życia (i cóż wy na to,
panowie darwiniści ?) i ni stąd ni zowąd przyszedł mi na myśl p. minister Rostowski a zaraz potem p. premier Tusk.
Zaraz też przypomniałem sobie bolesne ukąszenie, doznane od tego ostatniego (nie syknięciem na nie zareagowałem..)
gdy określił bluźniercze ekscesy motłochu na Krakowskim
Przedmieściu jako "coś w rodzaju happeningu".
Nie wypada mi oceniać wyroków niezawisłego sądu drugiej instancji, dlatego powstrzymuję się od orzekania czy pan
Niesiołowski może obrazić Jarosława K., a jeśli nie może, to dlaczego.
Stwierdzenia pana prezesa Platformy Obywatelskiej i Rady Ministrów nie są jednak objęte ochroną prawną i na razie mogą być poddawane ocenie przez tych, do których zostały skierowane.
Korzystając z tego przywileju pragnę tą drogą zawiadomić
pana Donalda Tuska, że nie posiadam sopockiego poczucia humoru i nie podzielam jego estetycznych opinii.
Nie umiem dostrzec niczego zabawnego ani w ukrzyżowaniu pluszowego misia, ani w oddawaniu uryny na znicze płonące ku czci zmarłych - w tym przypadku nie krasnoarmiejców -
i na drewniany krzyż, pod którym ktoś o coś się modli do swojego Boga.
O ile mi wiadomo nie jestem odosobniony w przekonaniu, że krzyża i pluszowego misia używać należy oddzielnie, zaś
mocz oddawać należy w miejscach do tego przeznaczonych,
w przeciwnym razie narusza się prawo i obyczaj.
Uważam, że obowiązkiem szefa administracji państwowej jest
przynajmniej nazywanie po imieniu ostentacyjnych naruszeń
obyczajów i przepisów prawa, jeśli do nich dopuszczono.
Określenie ekshibicjonistycznych popisów zwyrodniałej hołoty mianem "happeningu" jest świadectwem postawy, która
może odpowiadać części społeczeństwa, ale dyskwalifikuje
człowieka odpowiadającego za ład i porządek w państwie.
Na jaką cholerę mi taki premier ?

DODATEK
Słuchajcie ludzie
pieśni dziadkowej
o tych, co leżom
hen, pod Ossowem
bom w tem Ossowie
tak jak w Jedwabnem
czynili bliźnim
rzeczy szkaradne
polscy naziści
tam z nienawiści
zabili chłopców
co do nich przyśli
co nieśli wolność
i nowom "Prawdę"
takoż w Ossowie
jako w Jedwabnem
Nad tom mogiłom
przy wielgim świencie
stanie se premier
przy prezydencie
oraz przeprosin
słowa wypowie
tak, jak w Jedwabnem
tutaj, w Ossowie
Tak jak Kwaśniewski
przepraszał Żyda
bo Żyd, wiadomo,
zawsze się przyda
Tak Komorowski
przeprosi Ruska
na polecenie
Donalda Tuska
bo żeby razem
poprawić Polskie
potępić trzeba
kłamstwo ossowskie
i trzeba wyrzec
się nienawiści
a lepsza przyszłość
zaraz się ziści.