mieszanka sobotnia
Strzępy informacji, docierających do mojego wycieńczonego umysłu za pośrednictwem słabnących zmysłów wzroku, słuchu i dotyku, nie układają się w obraz spójny i wyrazisty.
Zmuszony jestem używać od czasu do czasu węchu i smaku, żeby ów obraz stał się kompletny, integralny, a do tego komplementarny z obrazkami pochodzącymi skądinąd, które wspomniany umysł przechowuje (nie wiadomo po co, ja na to nie mam żadnego wpływu).
W skrajnych przypadkach, gdy komplementarności ani integralności, czy choćby kompletności obrazu nie udaje się inaczej osiągnąć, używam szóstego zmysłu, choć nie mam pojęcia, co to takiego, i nie bardzo temu czemuś ufam.
Praktyka, którą marksiści uważają za kryterium prawdy, przekonuje mnie jednak, jak dotąd, że poznanie zmysłowe jest obarczone znacznie większym ryzykiem; może tylko dlatego, że coraz bardziej zawodne są te moje zmysły, które policzyć się dają na palcach jednej dłoni, ale może i dlatego, że odbierają bodźce wyselekcjonowane i przefiltrowane uprzednio przez sprawnych specjalistów od profesjonalnego łudzenia nie tylko zmysłów.
Używam więc szóstego zmysłu często, i - nie żałuję.
***
Przyjemnie jest żyć w świecie, w którym możliwy jest wybór papieru toaletowego wedle koloru albo zapachu (przed użyciem), ale nie sposób na tej podstawie ocenić skalę ryzyka, jakie stwarza dla nabywcy próba wdrożenia owego produktu do eksploatacji zgodnej z teoretycznie głównym jego przeznaczeniem.
Nieodzowność empirycznej, eksperymentalnej weryfikacji na własnej ..skórze walorów użytkowych rozmaitych produktów (zwłaszcza bankowych !) komplikuje życie i czyni je o wiele mniej przyjemnym, niż w czasach, gdy potrzeby takiej nie było, nie było bowiem ani wyboru, ani "produktu", co bardzo pobudzało wyobraźnię twórczą i sprzyjało rozwojowi indywidualnej wynalazczości, a jednocześnie ułatwiało zarządzanie zasobami ludzkimi.
Wprawdzie i dziś możliwe jest przeżywanie błogostanu, jakiego doznawał szczęśliwy posiadacz i - przez jakiś czas - użytkownik owego rzadkiego dobra, o którym mowa, ale droga do niego wcale nie stała się łatwiejsza, za to jest o wiele bardziej kosztowna.
W czasach wzrostu wszystko musi kosztować więcej, bo na tym on przecież polega.
Ten, kogo nie stać na kosztowne eksperymenty, może sięgnąć do wspomnień - z lat wojny i okupacji, Planu Trzyletniego czy Sześcioletniego,i t.d. - aż do lat, gdy realizowano linię porozumienia i walki, a jeśli na to jest za młody, może zapytać któregoś z przodków, czym wycierał zadek w latach swej młodości.
Nie ma dzisiaj, na razie, powodów "ekonomicznych", by wracać do tamtych, pragmatycznych rozwiązań, ale wybór właściwego tytułu jest możliwy, oferta coraz szersza, a symboliczne znaczenie wyboru niewątpliwie głębsze, niż w latach monopartyjnej dyktatury.
Mój szósty zmysł podpowiada mi, że warto zacząć się przyzwyczajać do nowych wyzwań, ćwicząc na początek ręczne fragmentowanie i zmiękczanie zadrukowanych arkuszy, które może mieć korzystny wpływ terapeutyczny na system nerwowy operatora - nie tylko przed wyborami.
A zaspokajanie potrzeb estetycznych to całkiem inna sprawa.
Muszę poszukać tej rolki nadrukowanej dolarówkami i umieścić ją tam, gdzie wisiała przed laty, symbolizując mój cynizm i światowość, równie bezużyteczne jak ona.
Ciekawe, czy zrobi dziś na kimkolwiek wrażenie..
***
Żeby ten wpis uczynić "politycznym" pozwalam sobie dodać parę luźnych uwag o tym, co tam słychać.
*
Pani profesor etyki Magdalena Środa miała podobno wyrazić gotowość podarcia Pisma Świętego.
Nie sądzę, by to było potrzebne dla zagwarantowania jej odpowiedniego miejsca w przyszłym świecie.
Na tym świecie gdzie się znajduje, i gdzie naucza, ma miejsc wiele; jedno z nich znajduje się w moim wnętrzu.
*
Niezawisły sąd skazał ponownie Jarosława Kaczyńskiego w trybie wyborczym.
*
Pan prezydent Komorowski zaszczycił swoją obecnością
podkrakowskie hrabstwo Tomaszowice, gdzie w pięknie odrestaurowanej rezydencji i restauracji weselą się od czasu do czasu rozmaici weselnicy, wszelako za własne zazwyczaj pieniądze.
W ramach swojej do pewnego stopnia prezydencji raczył pan prezydent zademonstrować umiejętność czytania, chwilami ze zrozumieniem, acz nie bez zdziwienia, która dorównuje jego umiejętności pisania.
Tekst wystąpienia był, niestety, znacznie dłuższy od pamiętnej reprymendy ustnej, udzielonej przez pana prezydenta pewnemu kaznodziei, lecz utrzymany w tej samej, a w każdym razie zbliżonej poetyce.
Autor tekstu pozostaje anonimowy.
*
Odbyła się kolejna debata o ważnych dla kraju i narodu sprawach bez udziału Jarosława Kaczyńskiego.
*
Pan premier Tusk wygłosił bardzo ważne przemówienie podsumowujące jego poglądy na czyny, słowa oraz myśli Jarosława Kaczyńskiego, którego chyba nie bardzo lubi. Przemówienie było też, jak zwykle, bardzo obiecujące.
Mówca poinformował, że nie chce by biało-czerwona flaga była zatknięta w stos gruzów, ale nie wspomniał przy tym o ministrze Grabarczyku i nie ustosunkował się do znanych przypadków zatykania czegokolwiek gdziekolwiek czy zamykania czegokolwiek komukolwiek spoza PiS.
Jeśli dobrze zrozumiałem, pan premier nie zamierza zwijać białej flagi bo obiecano mu trzysta miliardów, ale za co dokładnie, nie powiedział, mimo iż nadał nowy mrożący krew w żyłach sens aktualnemu hasłu opozycji : "Polacy zasługują na więcej".
Gromkie oklaski rozlegały się we właściwych momentach.
Białej flagi na wizji nie widziałem, mignęła mi tylko pani Krzywonos, która wydaje się rozwijać.
*
Aleksander Kwaśniewski wystąpił na tle i oświadczył że będzie popierał lewicę, która posiada ogromne zasługi.
Miny słuchaczy wyrażały ukontentowanie oraz aprobatę o indywidualnie zróżnicowanym natężeniu.
Dziękuję za uwagę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 594 odsłony
Komentarze
Mieszanka-mielonka
10 Września, 2011 - 21:19
Pańska mieszanka sobotnia, bardzo przypomina mi swoim wysmakowaniem, bardzo popularną w czasach mojej wczesnej młodości, mielonkę turystyczną. Jest w niej wszystko i na każdą okazję.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ