o odszczurzaniu

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Na marginesie zjawisk tak ważnych jak zmiana uczesania pani Katarzyny Skrzyneckiej (której pomysłowość w tym zakresie dorównuje determinacji) albo iluminacja budynków przy ulicy Wiejskiej (! miejmy nadzieję, że nowy prezydent Olejniczak zaproponuje zmianę jej nazwy i zaproponuje stosownego patrona) czy na Krakowskim Przedmieściu (! może nowy Ratusz skoryguje ten anachroniczny relikt kompleksów prowincji ?) zdarzało mi się też niekiedy odnotowywać w pamięci mniej istotne komunikaty wolnych oraz niezależnych mediów, po to przekazujących mi prawdziwy obraz świata w którym żyję, bym się nie musiał na stare lata fatygować osobiście.
Albo margines był za wąski, albo mój umysł nazbyt ciasny,
może to rezultat długotrwałego uzależnienia od środków farmakologicznych obniżających ciśnienie i od używek, które je podwyższają, nieważne jakie były przyczyny, bo istotny jest skutek : teraz już prawie nic nie mieści mi się w głowie, jeśli pominąć prognozy pogody - i to tylko na dzień dzisiejszy.
Zrezygnowałem tedy, i tylko czasami próbuję sobie sam coś
wcisnąć, bo consuetudo est altera natura : odświeżam, albo aktualizuję.
Dotyczy to na przykład listy narodowych bohaterów.

Gdy JE ks. abp. Józef Życiński dokonał w swojej homilii analizy semantycznej rzeczownika "męczennik", aluzyjnie odnosząc się z dezaprobatą do słów "chwała męczennikom", którymi onegdaj Jarosław Kaczyński zakończył pożegnanie jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, byłem gotów trochę
poczekać z wpisywaniem na tę listę wszystkich jej ofiar. Sądziłem, że uda się ustalić w toku śledztwa przynajmniej domniemany stopień ich heroiczności indywidualnej, bowiem polecenie wyjazdu służbowego w dniu ustawowo wolnym od pracy nie zawsze bywa przyjmowane z entuzjazmem, choćby ze względu na relacje emocjonalne delegowanego z delegującym.
Niestety, nie wiadomo dotąd, kto kogo delegował - zupełnie jak w przypadku podróży pewnego posła ziemi piotrkowskiej do Stanów Zjednoczonych (oby wrócił stamtąd szczęśliwie!).
A listę ofiar katastrofy smoleńskiej jednak oficjalnie zdywidowano i jej segmenty, utrwalone w różnych formach, można oglądać - jeśli się do nich dotrze - w przeróżnych miejscach (wyjąwszy to, które wybrał lud warszawski).
Cywilów - parlamentarzystów wypadało odróżnić od kadry oficerskiej czy duchowieństwa dla dobra tych przyszłych pokoleń, które kończyć będą naukę historii w okresie pokwitania.
Emergencja emergencją, ważny jest porządek, zwracam uwagę zwłaszcza strukturalistom.

Zanim otrzymamy poprawione dokumenty ze śledztwa "strony rosyjskiej", pani psycholog zdecyduje się sformułować diagnozę poziomu stresu ś.p. kpt. Protasiuka, eksperci ustalą, czy ostatnie słowo z czarnych skrzynek brzmiało "Jezu !" czy .. tak, jak w szeroko dostępnym stenogramie, zanim okaże się, że trzeci funkcjonariusz wieży kontrolnej utonął w czasie urlopu a szef ekipy remontującej Tupolewa jeszcze przed "zdarzeniem lotniczym" etc,itd. zdecydowałem się nie uzupełniać listy bohaterów narodowych żeby nie palnąć jakiegoś głupstwa.
Skoro co najmniej trzy osoby obecne na pokładzie, którego już nie ma, zostały oskarżone o spowodowanie katastrofy, a zbrodniarz bohaterem narodowym teraz już przecież być nie może, jeszcze trochę poczekam.
Na razie tych Dziewięćdziesiąt Sześć nazwisk widnieje w moim podręcznym rejestrze męczenników za sprawę pojednania narodów - rosyjskiego i polskiego, bo faktem jest, że ich podróż taki miała cel, i że zginęli wypełniając swą misję.

Skoro wlazłem na koturny patosu, przyda się może jeszcze szczypta ironii.
Historia pisana jest nie tylko atramentem, ale i krwią bohaterów.
W tym roku w którym Polacy wspominali trzy pokolenia swych bohaterów - z Bitwy o Warszawę, z Powstania Warszawskiego i z "Solidarności" - z łaski pana prezydenta i rządzącej partii przypominając światu raczej nienachalnie o tym, co ofiarowywali w XX wieku "za wolność waszą i naszą", zgłosił swoją kandydaturę na listę polskich męczenników pan Robert Biedroń, z zawodu homoseksualista.
Kiepsko wyszkolony funkcjonariusz Policji, który w imieniu pani prezydent Warszawy zaopiekował się panem Biedroniem, uczestniczącym w zgromadzeniu zwołanym przez redaktora Seweryna Blumsztajna w celu uniemożliwienia przejścia przez centrum stolicy legalnej manifestacji z polskimi sztandarami, pomylił się w diagnozie zbocze - przepraszam, orientacji seksualnej podopiecznego i uznał go - nie bez podstaw - za masochistę, z czego też wyciągnął praktyczne wnioski.
Przez kilka następnych dni pan Robert Biedroń pokazywany był w telewizji wraz z efektownym opatrunkiem wokół szyi
jako ofiara walki o wyzwolenie; raz czy drugi towarzyszył mu niejaki pan Legierski, bez opatrunków jednakowoż, też kandydujący do roli "osoby publicznej" z tej samej racji.
Inicjatorów, sponsorów i organizatorów antypolskiej hecy (nie pierwszej tego rodzaju), podczas której obywateli niosących polskie sztandary nazywano faszystami, dotąd nie spotkały żadne konsekwencje.

Piszę o tym wyłącznie ze względu na zbliżające się wybory samorządowe, by poprosić mieszkańców Stolicy o większe niż dotąd zaangażowanie w wybór - czyli selekcję - kandydatów.
Reporterzy i kolekcjonerzy materiałów dowodzących, że Polacy nie zasługują na własne państwo, nie powinni ich zbierać bez ruszenia tyłków z foteli - w Warszawie, w dniu narodowego święta.
Pora wybrać Legierskiego, albo zatrudnić deratyzatora - żeby ludziom żyło się lepiej.
Niekoniecznie, do cholery, wszystkim.
Niektórzy już mają za dobrze.

Brak głosów

Komentarze

Delicje.Tego się nie czyta-tym się raczy.

Wyrazy szacunku.

Vote up!
0
Vote down!
0

dopalacz

#106182

To jakiś awanturnik. A już na pewno nie potrafi dyskutować. Tak jak na przykład tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=8OJ2XZUghvI
oraz tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=LVZWAmVlqCI

Ciągle tylko jęczy i jęczy. Najczęściej w najmniej stosownym momencie.

pozdr
Koteusz

Vote up!
0
Vote down!
0

Koteusz
=======
Polacy domagają się prawdy o Smoleńsku!

#106187