autorytety
Może w związku ze spadkiem temperatury (w Stuposianach-30)
powodującym potrzebę wzmożonego grzania, a może w związku ze wzrostem napięcia (premier Tusk przybył do Brukseli), nasi tele-eksperci wydają się bardziej zmęczeni, niż to bywało zazwyczaj w poniedziałki.
Kiedy usłyszałem - a na wszelki wypadek przeczytałem sobie "na pasku" - że "dzisiejsze negocjacje będą trudne, bo ich wynik jest nieprzewidywalny" uśmiechnąłem się wyrozumiale.
Sam jeszcze nie przyszedłem do siebie po wrażeniach jakich dostarczyła mi sejmowa debata nad budżetem państwa na rok bieżący, udało mi się jedynie wyjść z podziwu dla kunsztu recytatorskiego oraz siły charakteru pani marszałkini.
Negocjować z pewnością jest trudniej, zwłaszcza kiedy nikt nie wie, co właściwie włożono do "pakietu fiskalnego" ( i kiedy to wybuchnie ).
Kiedy zobaczyłem i usłyszałem - raz, drugi, i trzeci, gdyż jestem nie tylko głuchy, ale tak upośledzony umysłowo, że rzadko pojmuję za pierwszym razem to, co do mnie z mediów dociera - otóż gdy od byłego, dzięki Panu Bogu, premiera dowiedziałem się, jakie wyznaje kryteria oceny kompetencji funkcjonariuszy służb specjalnych, moja radość że nie jest on obecnie premierem nieco się wzmogła, ale uśmiechnąć się nie miałem ochoty.
Nie wiem, czy ów komentator zakończył sam, czy to miłosierny redaktor dyżurny wyłączył mu odpowiedni kabelek, ale wniosek z tej wypowiedzi, który -choć niewyartykułowany- może przyjść do głowy niejednemu funkcjonariuszowi w słuzbie czynnej, jest doprawdy oryginalny.
- Nie można mieć zaufania do opinii byłego funkcjonariusza służb, który był lojalny (wobec prezydenta i premiera) orzekł pan Leszek Miller, aktualnie socjaldemokrata, nie odnosząc się do prywatnych enuncjacji b. kapitana i byłego towarzysza partyjnego, wtedy jeszcze Piotrowskiego, lecz do ekspertyzy sporządzonej dla potrzeb prokuratury oraz na jej zlecenie przez innego oficera, którego imię i nazwisko (oraz "powiązania") panu Millerowi źle się kojarzą.
Obserwowałem nie bez podziwu karierę Leszka Millera, który znacznie przewyższa intelektualnie większość indywiduów uważanych obecnie za polityków, i chociaż nieco się już posunął, nie zamierza zaspokajać oczekiwań tych, którzy chcieliby zobaczyć, jak kończy.
Ja tego specjalnie ciekaw nie jestem, ale gdybym był dziś funkcjonariuszem którejkolwiek ze służb specjalnych chyba dokonałbym przeglądu swojego służbowego życiorysu, i - na wszelki wypadek - naszkicował sobie projekcik nowego "CV", pomijający dowody mojej lojalności wobec Bronka i Donka.
Kto wie, co będzie jutro ?
Może być różnie.
Wczoraj był Dzień Chorych na Trąd.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 863 odsłony
Komentarze
Panie Andrzeju, Miller, Leszek to bardzo ciekawa postać...
31 Stycznia, 2012 - 01:55
i ostatnio ma same ciekawe rzeczy do powiedzenia.
Ja również jestem pod niesłabnącym wrażeniem licznych enuncjacji faceta, którego życie to jakby część druga serialu Alternatywy 4.
Gdyby niezapomniany mistrz wiwisekcji PRL - Stanisław Bareja - żył, w osobie L. Millera miałby gotowy szkic osi scenariusza.
Wiele wypowiedzi tego człowieka pozwala na wyrobienie sobie opinii, jak traumatycznym doświadczeniem musi być sytuacja, w której milkną oba silniki śmigłowca. Wszystko wskazuje, że Miller doskonale zapamiętał ciszę, która wtedy zapadła i prawdopodobnie myśl - "po co mi to było", "już nigdy więcej", lub podobna - przyświeca mu niczym latarnia.
Facet zrozumiał przekaz.
Dowodem na to są te właśnie wypowiedzi. Nie ma takiej granicy absurdu, obłędu czy pospolitego kłamstwa, której by nie przekroczył.
On pamięta ciszę silników, KBWL i wszystko inne...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart