GLORIA VICTIS

Obrazek użytkownika adamkuz
Świat
Muszę przyznać się do czegoś co doprowadzi do furii wielu internatów. Otóż nie cierpię buddyzmu będącego jak to słusznie zauważył pewien niemiecki teolog z Bawarii „duchowym onanizmem”. Wszystkie jego odmiany a więc Hinayana ( Mały Wóz). Mahayana ( Wielki Wóz) oraz Vaśrayana ( Czarodziejski Wóz) nauczają o osiągnięciu szczęścia poprzez nirwanę- roztopienie się w niebycie.  Pomysł, ze wszystko powstało z nicości i do niej podąża jest dla mnie sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem. Porównywanie Buddy do Chrystusa to z kolei idiotyzm wynikający z kompletnego niezrozumienia ich nauk. Buddyzm nie jest zresztą w ogóle jakąkolwiek religią, ponieważ nie występuje w nim idea Boga osobowego będąca podstawą chrześcijaństwa. Według świętego Augustyna człowiek jest „osobą” a więc bytem autonomicznym i unikalnym właśnie dlatego, ze został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. O ile nie trawię buddyzmu to bardzo szanuję Dalaj-lamę bynajmniej nie za jego poglądy religijne, które są dla mnie obce i nie do przyjęcia. Podziwiam tego człowieka za jego niestrudzoną działalność na rzecz Tybetu. Łatwo z niej sobie dworować, że nie daje żadnych efektów oprócz obłudnych zapewnień wielkich tego świata o wątpliwym poparciu. Co jednak Tybetańczycy mogą innego zrobić? W latach 50 –tych i 60 tych stworzyli sprawną partyzantkę wspieraną przez CIA, gdy jednak Ameryka wdała się w romans z Chinami ta możliwość odpadła. Pozostaje więc jedynie budzenie sumienia świata i podtrzymywanie na duchu podbitego narodu. Zawsze będę podziwiał tych, którzy bronią swojej wolności i wiary bez względu na ich narodowość, rasę czy religię. Niezależnie od tego czy zginęli w Lhasie, Warszawie czy Wounted Knee.
Brak głosów

Komentarze

1. Ocena buddyzmu - pełna zgoda. Parafrazując klasyka: "Nie będzie zbawienia, nie będzie potępienia, nie będzie cierpienia, NIE BĘDZIE NICZEGO".
2. Pomimo potępienia dla komunizmu, zwłaszcza dla specyficznej chińskiej odmiany, trzeba jasno powiedzieć: "His Holiness" uznaje się za marksistę; gdyby Jego poglądy przełożyć na nasze pojęcia polityczne wychodzi coś pomiędzy PO, SLD a Sierakowskim. Dalaj Lama nie walczy też o niepodległość Tybetu, a o autonomię w ramach ChRL (i zapewne o stołki dla Lamów w BP KC KPCh); nie neguje też ustroju tego państwa jako takiego.
Czerwoni jak mordowali Tybetańczyków, tak mordują. Ja jestem w tej kwestii pesymistą - naród ten czeka w przeciągu najbliższego pokolenia-dwóch ten sam los, co Serbów Łużyckich. Dlatego niewątpliwym sukcesem DL jest rozpropagowanie buddyzmu jako elementu popkultury.
3. Być może zbluźnię, gdy powiem, że kiedyś, w niebiańskich zastępach staną obok siebie Żołnierze NSZ, tybetańscy Khampa i indiańscy obrońcy Wounded Knee.

Pozdrawiam i życzę wesołych mijających Świąt Bożego Narodzenia i szczęścia w 2009.

www.abcnet.com.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#9851