TEMATY TRUDNE: ODWAGA
Pozbyliśmy się cenzury widocznej. Pysznimy się tym i być może słusznie. Lecz do pokonania pozostała cenzura gorsza, bo niewidoczna. Wewnętrzna.
Każdy z nas ma w sobie ostrzegawczy brzęczyk. Mentalny sygnał uruchamiający proces kalkulowania: opłaca się być wyrywnym, czy nie? Mieszkać w pudełku po margarynie, czy w apartamencie? Służyć za czołobitną spluwaczkę, czy mieć odwagę cywilną?
Paraliżują nas upiory przeszłości. Obawiamy się mieć własne zdanie na cokolwiek. Nawet bezpieczne mówienie o pogodzie już nie jest takie do końca bezpieczne, ponieważ komuś może się ono kojarzyć z pogodą dla bogaczy. No, a o bogaczach lepiej nie mówić, gdyż jedni są czyści jak łza, podczas, gdy inni też, tyle że jak łza krokodyla.
Obawiamy się własnego cienia. I to jak się obawiamy! Po cichu, za plecami szefa, nie zgadzamy się z nim. Jesteśmy bojowi, dzielni, stanowczy, mamy własne sądy i poglądy, jednak gdy znowu pojawia się, tracimy poprzednią elokwencję, kładziemy uszy po sobie i z podkulonym ogonem wracamy do roboty.
Robota jest niskopłatna, lecz jest. To jej jedyny plus. Świadomość, że gdy zaczniemy podskakiwać bossosowi, stracimy ją jak amen w pacierzu, studzi nam temperament.
Pozbawienie pracy jest więc wypróbowanym hamulcem buntu. Ponieważ nie pracujemy tylko na własne konto; mamy rodziny, jesteśmy panami ich głodu lub sytości, opłacamy czynsz, kupujemy dzieciom buty na zimę.
Nie możemy powiedzieć szefowi, co o nim myślimy naprawdę, bo wylecimy na bruk, trafimy pod most, zejdziemy na psy.
Jest to nasza doskonała wymówka. Usprawiedliwienie. Nie możemy powiedzieć tego, co nas gnębi, męczy i spać nie daje, bo stracimy źródło utrzymania.
Dokąd skakaliśmy po młodości, czas miał znaczenie abstrakcyjne; szybko i niezauważalnie ciurkał nam przez palce, a my, z okrutną niefrasobliwością, patrząc, jak go ubywa, myśleliśmy, że możemy go nadrobić. Ale nie możemy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 399 odsłon