Prośba

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Humor i satyra

Na ucho powiem panu, że przed kataklizmem nazywałem się Lenin. Gdy mnie pytano, czy aby nie pochodzę z "tych", nie potwierdzałem ani nie przeczyłem; robiłem skromną minę, że niby mógłbym coś o tym powiedzieć, ale szkoda słów i lepiej zrobię, nie mówiąc nic.

Szkoły nie skończyłem. Zacząłem, ale wtedy nie było mody na wykształcenie, no i ja miałem co innego na wątrobie. Prawdę powiedziawszy, przedtem tak samo na niczym mi nie zależało, ale wtedy każdy robił, jak inni, byłem więc w dobrym towarzystwie, a tylko to się liczy. Wyleciałem z niej właściwie bez powodu. Nawet nazwisko nie pomogło, chociaż powinno.

Ratowałem się więc, jak mogłem. Taktycznie i radykalnie zmodyfikowałem swoje podejście do życia. Zmieniłem opcję, członkostwo i koncepcję. Byłem odtąd wolnym strzelcem jakichkolwiek idei, dyspozycyjnym pieczeniarzem w komży i jarmułce jednocześnie. Miałem diety i gabinety, obdarzano mnie prezesurami, dopuszczano do udziału w lukratywnych przedsięwzięciach, przewodniczyłem niejednej spółce, piastowałem, zasiadałem, gdzie trzeba, bito mi brawka, działałem na niwie, a także udzielałem się na polu. I tak, cichcem, sprytem i bez nadmiernego wysiłku, osiągałem to, na czym mi zależało.

Jak nastał okres politycznego skakania przez płot, utraciłem wszelkie specjalne prawa i nikt mi nie schodził z drogi, przeciwnie, zaczynał popychać na niewinną szafę, trącać łokciem i dawać sójkę w bok. Ludzie, którzy na mój widok pryskali ze strachu, ośmielali się drwić ze mnie. Komentowali, podważali każdy krok i byle posunięcie. Drwili ze mnie - to było niesłychane, nie do przyjęcia! Zatem odszedłem, i teraz jest klops, bryndza, mało kto mnie zna. Przyjaciele puścili mnie w trąbę i poszli drzemać do sejmu.

Przechrzcili się i znowu są w nim solą ziemi, krwią z krwi, fundamentem, filarem i wyrocznią. A ja podupadłem na poprzednim znaczeniu, skończyły mi się apanaże i bananowe wyjazdy, toteż wynająłem pokój, wstrętną klitkę za pieniądze wyciśnięte z kapelusza. Gdyż musi pan wiedzieć, że uczęszczam do kościoła w celach zarobkowych. Czasem, skoro jestem sam, to modlę się za komunę. Przychodzę tu, bo jest ciepło od świec. Zmieniłem nazwisko na zgodne z duchem czasu, lecz zdało się to na niewiele, bo przegrałem wybory i zabrali mi chałupę.

Niedużą rentę, funkcyjną jałmużnę, ot, głupie trzynaście grudni, zabrali też i jestem dokumentnie goły. Włosy mi wypadły, uczucia rozmiękły, wszystko mi dynda i na niczym mi nie zależy, zaś o dobytku nie warto gęgać, dlatego uprzejmie proszę o wsparcie.

Brak głosów