O internetowym złodziejstwie literackim
Polecam artykuł: http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1505342,2,literatura-kontra-internetowa-kleptomania.read Wart jest on szerszej dyskusji. Zanim jednak zaczniemy się nad nim zastanawiać, przytoczę istotny dla sprawy fragment wypowiedzi Stanisława Lema o czytaniu:
„w pierwszym wydaniu „Summy” ostatni rozdział dotyczył losów sztuki w wieku technologicznej eksplozji. Pisałem tam wówczas, w co głęboko wierzyłem, że sama proliferacja utworów we wszystkich dziedzinach literatury, muzyki i plastyki jest czynnikiem niszczącym, gdyż jeśli mamy tysiące Szekspirów, to nikt nie jest Szekspirem.
Twierdzenie to spotkało się z surową oceną Leszka Kołakowskiego. Polemizowałem z nim po niemiecku, ale to było już po czternastu latach, gdy w wielu partiach książka ta przestawała być fantastyczna, zwłaszcza we fragmentach dotyczących inżynierii genowej. Niestety jednak swoją kategoryczną negacją zniechęcił mnie tak bardzo, że ostatni rozdział wyrzuciłem z następnych wydań. Dzisiaj jednak widzę, że miałem sporo racji.
Kiedy ostatnio we Frankfurcie odbywały się targi książki i sześćdziesiąt cztery tysiące wydawców przedstawiło dwieście osiemdziesiąt osiem tysięcy nowych tytułów, ktoś obliczył, że gdyby przez cały czas trwania wielodniowej wystawy chcieć zajrzeć do każdej książki, to wystarczyłoby na każdą książkę tylko cztery dziesiąte sekundy. O przeczytaniu tego w trakcie jednego życia ludzkiego nie ma nawet co marzyć. Jest tutaj jakaś samozagrażalność, bo nie trzeba już żadnych cenzur i politycznych interwencji, gdyż sztuka, która ukazuje się w takich ilościach, podlega nieuchronnie samozgubnej inflacji. (o "SUMMA TECHNOLOGIAE")”.
Tyle autor. Przerażająca ilość dzieł sprawia, że następcy Szekspirów znikają w masie literackich szamanów i nie wiemy ilu z nich przeoczyliśmy, a ilu geniuszy zastąpiliśmy cwanymi plagiatorami. Nie to jednak mnie denerwuje. Działa na mi nerwy fakt, że niewielu ludzi nie widzi w tym niczego nagannego i nie dostrzega, że już zaczął się w nas gnilny proces.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 897 odsłon
Komentarze
Geniusz Leszka Kołakowskiego
28 Października, 2010 - 08:14
Jeżeli mówimy w 2010 roku o Leszku Kołakowskim. To już bez gorączki należy powiedzieć ze nie był jakim "geniuszem ani wybitnym przedstawicielem nauki itp. Po prostu koniunkturalista. Ktory zamienił ruble na funty. I gdyby zajmować się wyłącznie merytorycznie jego działalnością naukowa. Musiałby zejść z cokołu na jakim go postanowiono. Jednak wypada zaznaczyć. Ze spotkał się swojego czasu licznym aplauzem. Ale to pewnie wynika z poziomu intelektualnego jego piewców. Mamy czas skrojony przez miernoty dla piewców miernoty. Kiedy gnida tygrysem przezwana, a człek prawy pogardzany.
capitanemo
Re: Geniusz Leszka Kołakowskiego
28 Października, 2010 - 09:19
abstrachując od narzuconych bogów.
W Lema konwencj-
Myśl w świecie internetu rozszerza się z prędkością światła .
Masa(ciążar) myśli można przyjąc jako stałą(w porównaniu do szybkości ekspansji) .
Stąd rozszerzający się świat intelektu traci gęstość(nasycenie).
w myśl modelu mat. może dojść do granicy po której musi nastąpić "koaps"-
Czy ekspansja wróci tym samym torem do początku i o ile będzie zmieniona- bo wydaje się (być tak musi).
A może tak. Punkt krytyczny rozszerzania zostanie przekroczony. Gęstość strumienia będzie małą a to spowoduje ucieczke w nadprzestrzeń nieznaną bez powrotu do żródła
capitannemo i Harcerz
28 Października, 2010 - 13:09
Nie chodzi o Kołakowskiego i funty jego. Chodzi o informacyjną melasę uniemożliwiającą wyodrębnienie ziarna od plew. O to, co jest TERAZ, a nie o to, co będzie, jak wrócimy na drzewa.
nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.