SPECJALNOŚĆ ZAKŁADU

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Wolność nas oszołomiła, przytłoczyła rozmiarami. Nie wiemy, co zrobić z jej nadmiarem; nie możemy istnieć bez cierpienia. Cierpienie nas uskrzydla. Im bardziej narzekamy, tym mamy zdrowszy sen.

Zgryzoty, porażki, smuteczek do kawy a na zakąskę sąsiad, który stracił pracę, popija, robi awantury, szlaja się po starych, dobrych czasach, kiedy żyło mu się jak w krowim placku, ciepło, sucho i nad podziw. Idzie w tany z byłymi cudeńkami epoki, na oślep rzuca się w nostalgię, po świecie, który odszedł, po dzisiejszej, niskokalorycznej kulturze, po lekkiej, łatwej i przyjemnie powierzchownej kulturze, dostosowanej do żucia bez wychodzenia na ziąb, z samochodu, z piżamy, do zażerania się konfiturami z chrzanem, golonką z kremem, czy innymi hamburgerami z polepszaczem smaku.

Przez lata kazano nam jeść dzieła Marksa na obiad, śniadanie i w biegu do pracy. Nie było od niego odwołania. Istniał i po swojemu interpretował. Nawet Historię Starożytną. Wyjaśniał prostym ludziom wredną dolę uciśnionej mrówki.

Na deser dawano nam popić z leninowskiej barci. Zamiast modlitwy był Stalin i jego światłe patomyśli, jego złośliwe radości z cudzych tragedii.

Wyzwoleni od łańcucha, norm, reguł, narzuconego stylu i dozwolonej poprawności, zagubieni wśród swoich, walających się, bezpańskich przyzwyczajeń i pozrywanych więzi, które mówiły nam, jak mamy widzieć, czym się bulwersować, w jaki sposób należy odczuwać, pozbawieni presji bycia średniakami, oderwani od matki-cenzury, tej wewnętrznej, samodzielnej i niewidocznej, a także tej oficjalnej, urzędowej, bo z Mysiej, wpadliśmy z deszczu pod rynnę, wdepnęliśmy w nową zależność, w tworzenie wspomnieniowych pęt i kalkowanych martyrologii.

Wszelki nadmiar, przesyt, znieczula, powoduje, że intencje mają odwrotny skutek do swoich pierwotnych zamierzeń. Im więcej namawiano nas do niechcianej miłości, ciągnięto za mózg do obowiązkowej przyjaźni, tym większy narastał w nas opór, tym bardziej pragnęliśmy wydobyć się z bajora.

Obawiam się, że gdy już nie ma zagrożenia i wreszcie wolno nam myśleć bez bata, popadniemy w nową zależność, zaczniemy produkować nowe, tym razem własne, niezawisłe fobie.

Brak głosów