Kmioty z zasadami

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Ostatnio pisałem o trollach bytujących na blogach politycznych, o profesjonalnych dyletantach nie bardzo zorientowanych w historycznym umiejscowieniu zdarzeń, lecz z pasją i furią dowodzących SWOJEJ pożałowania godnej racji. Zanim jednak przejdę do  trolli rzucających się na ludzi zwanych literatami, stwierdzić trzeba, że, podobnie, jak nie mają bladego pojęcia o literaturze, to o paskudnych czasach P.R.L., są uprzejmi wiedzieć MNIEJ, NIŻ ZERO.

Nic ich to zresztą nie obchodzi, bo kto tego nie doświadczył, nie odczuł na własnej skórze, nie miał kogoś inwigilowanego - w rodzinie czy wśród przyjaciół, ten nie jest w stanie wyobrazić sobie, w jak perfidny sposób doprowadzano człowieka do załamania, do skłócenia i rozpadu rodziny. Zgodnie z zasadą: DZIEL i RZĄDŹ.
 
Szantażem, psychicznymi torturami, wymuszano decyzję o współpracy z SB. Groźby stosowane wobec ludzi wytypowanych do roli szubrawców, były wymyślne, a ich repertuar - urozmaicony. Działano zgodnie z komuszym zaleceniem: „każdemu wedle potrzeb". W imię tego frazesu, szukano słabych miejsc, wątłych i skorodowanych ogniw  w kandydacie na łachudrę.
 
Miejsca szczególnie podatne na próby werbunku na TW, to kompleksy, strach, charakterologiczne przywary i ułomności. Skrywane, wstydliwe, zatajone i obsesyjnie chronione przed bacznym okiem i uchem wszechobecnej i wszystkomogącej esbecji.
A także sprawy dotyczące najbliższych, np. sprawy zdrowotne, związane z ratowaniem kogoś z rodziny, problemy ZAGRANICZNEGO leczenia, np. przeprowadzenia drogiej i skomplikowanej operacji chirurgicznej, te moralne dylematy związane z nierealnością prostego ich rozwiązania.
 
SB wykorzystywała każdą nadarzającą się sposobność, każde potknięcie. Pieczołowicie, z myślą o czekającej ją, niepewnej przyszłości, bezlitośnie i na zimno, wszelkimi metodami, gromadziła teczki, haki, zabezpieczenia, umacniała jedynie słuszną linię swojej partii.
 
II
 
Książki znają tylko dlatego, że w drodze do przedszkola zawadzili wzrokiem o wystawę jakiejś księgarni. Lepiej już się orientują w obrazkach, w komiksach, w czymś, co nie wymaga od nich długotrwałego wysiłku umysłowego. Preferują bowiem krótkie dystanse. Tekst długi, a na dodatek - trudny, bo zmuszający do myślenia, budzi w nich wstręt, lekceważenie i pogardę.
 
O psychologicznych aspektach złożonej osobowości twórcy, o procesach myślowych decydujących o tekście autora, o uwarunkowaniach i sposobach tworzenia, o  meandrach biografii pisarza, o obfitości dzieł pozostawionych przez niego, wiedzą mało.
Mówię tu o pisarzach wybitnych, o pisarzach, których się ma za nic, których się podgryza, opluwa i szczypie. Mówię tu o  piszących od lat, od lat wydających swoją twórczość w kraju i na całym świecie. O pisarzach - instytucjach. O pisarzach bezustannie potwierdzających swoją wartość, swoje poglądy i stylistyczną maestrię.
 
Cenieni gdzie indziej, w swoim własnym kraju są przedstawiani w złym świetle. Ich znakomite sylwetki są pomniejszane, a ich twórczość spotyka się  z niewybrednymi atakami ludzi podłej wiary, ludzi o minimalnych osiągnięciach.
 
Grupa bezpłciowego formatu, papkinowskie figury wyrosłe z piany po wymarzonych, a przeputanych, rozgadanych i pieczeniarskich czasach, ta histeryczna publika wyszarpana z nicości, wypowiada się o nich tak, jakby wiedziała, co mówi.
 
Sprawia to jej niesłychaną, zwyrodniałą frajdę. Podnosi na piskliwym samopoczuciu. Jej, bo ludziom piszącym, niejednokrotnie wkładającym serce w swoje teksty, liczącym, że szczerość ich wyznań spotka się raczej z aprobatą czytelnika, niż z ośmieszaniem, sprawia przykrość.
 
Brak głosów

Komentarze

Pozdr.

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#28407

oszołom z Ciemnogrodu

jak zwykły obywatel zadenuncjuje sąsiada to jest świnią i donosicielem, ale jak "wybitny twórca" donosi na ojca - to należy się zastanowić nad jego delikatną duszą twórczą, złożoną osobowością, meandrami jego biografii itp. A może był szantażowany, bo zdradził żonę? A przecież "wybitny twórca" ma swoje potrzeby i jak tak można zaraz szantażować. Radzę uważnie przeczytać swój tekst i zastanowić się nad bzdetami, które wyszły spod klawiatury. Bo język jest salonowo-wałęsowski.

A przy okazji może się dowiem jakimi to torturami wymuszono na "wybitnym pisarzu" Hemingwayu współpracę z KGB, i jak mocno przypiekano na wolnym ogniu Wisławę Szymborską, że pisała peany na cześć Stalina. Wiem, wiem, jestem miernotą, która książkę widziała tylko przez szybę księgarni idąc na zakupy do sklepu mięsnego, człowiekiem podłej wiary, częścią histerycznej publiki wyszarpanej z nicości.

Ale już taki sobie jestem oszołom z Ciemnogrodu, który nie zgadza się na podwójne miary moralne  - inne dla maluczkich, prostaczków, prowincjonalnych buraczków a inne dla "wybitnych yntelektualystów" z Warszawki i Krakówka. Bo jakoś dla mnie to dziwne, że wtedy, gdy prości wiejscy chłopcy wiedzieli, że komunizm to zbrodniczy system i z nim walczyli gnijąc w ubeckich więzieniach to w tym samym czasie wybitnie inteligentni filozofowie rozważali niuanse myśli marksistowskiej. Dodajmy - niuanse, których w tej prostackiej ideologii (bo nie filozofii) po prostu nie ma. A ubowcy prawdziwe tortury z wyrywaniem paznokci i przypalaniem papierosem stosowali właśnie wobec tych prostych chłopców, którzy walczyli o Niepodległą. "Wybitni yntelektualyści i tfurcy" najczęściej sprzedawali się za możliwość zrobienia kariery czy paszport. Jakoś nie wzruszają mnie ich rozterki moralne, bo nie wiem czy zrobili kariery ze względu na swój wybitny talent czy pomoc ubecką. I czy dzięki ich donosom nie złamano kariery komuś naprawdę wybitnemu, który nie miał nawet okazji do rozwinięcia swoich zdolności i twórczości.

Vote up!
0
Vote down!
0

oszołom z Ciemnogrodu

#28457