Czy twórca, to tylko kibic?
W świecie ludzi żywych obowiązuje zasada naczyń połączonych. Nie ma więc tematów „BEZSTRONNYCH”. Neutralnego traktowania niektórych, a wybranych problemów – traktowania z pełnym zaangażowaniem. Jednych tak sprytnie, jakby ich nie było, innych natomiast tak przesadnie, jakby tylko one decydowały o tym, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy i po cholerę. E. Stachura powiedział, że wszystko jest poezją. Parafrazując, trzeba by rzec, że wszystko jest ZAANGAŻOWANIEM.
Przebywamy w świecie spójni, wzajemnych „afiliacji”. Decyduje przenikanie. Nie da rady oddzielić np. polityki od kultury.
W średniowieczu była grupa intelektualistów nazywana klerkami. Żywili oni złudzenie, iż człowiek może być apolityczny. I złudzenie to dotrwało do naszych czasów. Np. w Polsce klerkiem nazywano Jonasza Koftę. Tymczasem stwierdzić należy, że bycie klerkiem jest nonsensem, bo „jaka polityka, taka twórczość”, bo polityka, to nie sejmy, ipeeny i inne magle, to nie rządy, prezydenty i pozostałe drobiarstwo, ale człek decydujący, co czytamy, co oglądamy, o jakiej porze (teatr, film, ciekawe audycje o ciekawych postaciach), jaką mamy oświatę, czego uczą się dzieci. Jaka będzie ich edukacja. Czy ich wiedza ograniczy się do wiedzy o komputerowych grach, do czytania bryków i cwaniakowania w bezstresowej chwale.
A człek ten, co decyduje o przyszłości naszych „późnych wnuków” (dużo dzieci wie, kto to Norwid?), to sprawa jak najbardziej nasza. Bo nie kto inny, tylko z tych dzieci narodzą się przyszli twórcy kultury. Czyli: nasz wybór, nasza jakość życia. Życia i obycia. Żelaznych zasad do przestrzegania. Moralnych nawyków do normalnych wartości.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 436 odsłon