Znakomita homilia ks. Krzysztofa Biernata podczas Mszy św. w intencji Ojczyzny w parafii p.w. Bożego Ciała w Poznaniu
Homilia podczas Mszy św. w intencji Ojczyzny
w parafii p.w. Bożego Ciała w Poznaniu 10.06.2012r.
10 N zwykła, Liturgia Słowa roku B: Rdz 3,9-15; Ps 130(129); 2Kor 4,13-5,1; Mk 3,20-35
Umiłowani w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!
"Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie" (2Kor 5,1) – nauka św. Pawła z dzisiejszej liturgii Słowa przytaczana jest często podczas Mszy świętych pogrzebowych. Dziś, kiedy obchodzimy kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej słowa te ściśle odnosimy do jej ofiar. Przybytkiem doczesnego zamieszkania człowieka jest jego ciało. 10 kwietnia 2010 roku ciała 96 osób obecnych na pokładzie samolotu TU-154 uległy zniszczeniu.
Ofiarując Bogu tę Eucharystię modlimy się za wszystkich, którzy tamtego dnia ponieśli śmierć w katastrofie. Myśląc o nich wpatrujemy się nie w to, co widzialne, ale w to, co niewidzialne. Nie w to, co przemija, ale w to, co trwa wiecznie. Prosimy też Miłosiernego Boga, aby każdy z nich znalazł się w domu nie ręką uczynionym, lecz wiecznie trwałym w niebie.
My sami natomiast nie poddajemy się zwątpieniu, ale odnawiamy w sobie wewnętrznego człowieka z dnia na dzień.
Nie poddajemy się zwątpieniu mimo, że w sprawie katastrofy smoleńskiej wydano haniebne raporty zarówno komisji w Rosji jak i w Polsce.
Nie poddajemy się zwątpieniu mimo, że ludzie obecnie sprawujący wadzę w naszej Ojczyźnie nigdy nie podjęli działań, aby rzetelnie wyjaśnić przyczyny tragedii pod Smoleńskiem.
Nie poddajemy się zwątpieniu mimo, że licznej rzeszy Polaków wystarczy utrwalona przez propagandę reżimowych mediów absurdalna wersja wydarzeń z 10 kwietnia.
Nie poddajemy się zwątpieniu mimo, że tak wielu ludzi na temat katastrofy woli milczeć lub negować bezsporne fakty i podważać oczywistą prawdę.
A prawda jest konieczna, niezbędna, aby można odnowić w sobie wewnętrznego człowieka z dnia na dzień. Chodzi przede wszystkim o tę Prawdę, jaką głosi Chrystus, jaką jest On sam. Jedynie Prawda, jaką jest Chrystus ma moc odnowić nas wewnętrznie. Dlatego pragnienie prawdy, poszukiwanie prawdy, życie w prawdzie jest miarą miłości do Chrystusa. Jest zarazem – tak w życiu osobistym, jak i wspólnoty narodowej – miarą miłości do Ojczyzny. O miłości do Ojczyzny, do własnego narodu, do jego historii, kultury, tradycji, wiary świadczy stosunek do prawdy. O miłości do Ojczyzny i własnego narodu świadczy też stosunek do tragedii z 10 kwietnia 2010 roku.
Widzimy jednak i doświadczamy tego, jak bardzo Polacy są wciąż podzieleni między sobą ze względu na różny stosunek do katastrofy smoleńskiej. Ale jak mamy nie być podzieleni, kiedy jedni w oparciu o naukowe badania przedstawiają najbardziej realny przebieg ostatnich chwil lotu, a drudzy siłą medialnej nagonki szydząc z nich utrzymują pozbawione logiki oficjalne stanowisko rosyjskiej i polskiej komisji. Tym bardziej zatrważającym jest fakt, że do ostatnich należą także rządzący naszym krajem, którzy winni być gwarantem poznania prawdy o przyczynach i sprawcach śmierci Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej i towarzyszących mu osób.
Czyż w tym kontekście nie brzmią wymownie słowa św. Pawła Apostoła z drugiego listu do Tymoteusza: Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom (2Tym 4,3-4)? Obecnie w takiej właśnie rzeczywistości żyjemy. Zgodę narodową i pokój społeczny buduje się na wspólnym dochodzeniu do prawdy opartym na zdrowej nauce, a nie na podaniu historyjki o pancernej brzozie rodem z gatunku fantastyki. Tego rodzaju wyjaśnienia pozostają jedynie zmyślonym opowiadaniem i nie spełniają wymogów prawdy, choćby opatrzone były pieczęciami najpoważniejszych instytucji.
Nie wolno nimi karmić narodu, bo jest to owoc zatruty!
Naród ma prawo do prawdy!
Niepokoją, zatem postawy zwalczania prawdy w odniesieniu do przyczyn śmierci ofiar pod Smoleńskiem. Wysiłki i zabiegi ośrodków rządowej propagandy i sprzyjających im mediów mają na celu zniechęcić i powstrzymać wielu ludzi aktywnych w dążeniu do poznania i ujawnienia bolesnej prawdy. Mają na celu ukazać wszystkich żywo zainteresowanych sprawą katastrofy, jako jątrzycieli i wichrzycieli ładu społecznego. A każdego, kto ośmiela się mówić o wybuchach na pokładzie prezydenckiego samolotu uznaje się tamże za człowieka niespełna rozumu, za szaleńca, za chorego psychicznie.
Żywo przypomina to atmosferę, jaka panowała wokół Chrystusa, gdy głosił Prawdę Objawioną. Słyszymy o tym w dzisiejszej Ewangelii: Jego bliscy wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: „Odszedł od zmysłów” (Mk 3,21), a także „Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy”(Mk 3,22), oraz „Ma ducha nieczystego” (Mk 3,30). Niedorzeczne zarzuty kierowane pod adresem Jezusa nijak się miały do Jego osoby, mimo to uderzano nimi w Niego utrwalając obiegową opinię w umysłach ówczesnych ludzi.
Jakże podobna atmosfera oszczerstw panowała wokół śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Za swoje pełne oddania urzędowanie wpisał się w poczet mężów stanu, jacy od kilku wieków obrzucani byli w naszej Ojczyźnie tysiącami kalumnii.
Taki stan rzeczy wyraził Eugeniusz Kwiatkowski, najbardziej dynamiczny działacz gospodarczy Polski Niepodległej, pisząc:
"O poszanowaniu autorytetu władzy państwowej w wieku XVII, a szczególnie już w XVIII trudno mówić. Każda większa indywidualność, każdy mąż stanu, który ośmielił się najsłabiej choćby przeciwstawić prądowi zwyczajnego zła, prowadzącego państwo nieuchronnie do zguby, miał drogę życia wysłaną cierniami i kamieniami. W Polsce przebaczono mu dopiero po śmierci, gdy nie był już w stanie zamącić spokoju zanarchizowanej braci szlacheckiej. Każde najbardziej niesprawiedliwe, najbardziej perfidne i złośliwe oskarżenie rzucone pod adresem najlepszego, najgorliwszego syna Ojczyzny, stawało się natychmiast niewzruszonym pewnikiem w umysłach opinii publicznej. Każde uznanie było przyjmowane sceptycznie lub przemilczane zazdrośnie […]. Żółkiewskiemu zarzucono na sejmie 1618 roku, że pozwolił Tatarom bezkarnie plądrować kraj. Sobieskiemu zarzucono na konfederacji gołąbskiej, że wszedł w tajne porozumienie z Turcją. Za opór przeciwko pierwszemu podziałowi Polski chcąc zastraszyć opozycję sąd ogłosił wyrok na Rejtana i Korsaka, jako na nieprzyjaciół Ojczyzny, odsądzając ich od czci i skazując na śmierć. […] Natomiast wszyscy warchołowie, zawadiacy, rebelianci, a nawet bezpośredni zdrajcy Polski, o ile umieli uderzyć w ton opozycji, cieszyli się niemałą popularnością" (Jerzy R. Nowak, Myśli o Polsce i Polakach, Katowice 1994, s. 221-222).
Kalumnia dosięga nie tylko mężów stanu. Nie tylko śp. Pana Prezydenta, któremu mamy dzisiaj obowiązek przywrócić odebraną godność i zszargane dobre imię. Kalumnia dosięga także każdego, kto często w najwyższym stopniu poświęca się wyjaśnieniu tragedii narodowej sprzed dwóch lat. Jeśli więc wyśmiewa się i dyskredytuje uznane w świecie wysokiej rangi autorytety naukowe, to jest to działanie niebezpieczne dla całego narodu i również dla państwa. Tym samym powoduje ciągłe napięcia między ludźmi, rozbudza ich agresję i rzeczywiście skłóca ze sobą.
Chrystus przestrzega nas dzisiaj: Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie się mógł ostać (Mk 3,24-25).
Wobec tego stanu rzeczy nieodparcie nasuwają się pytania: Dlaczego nieustannie prowokuje się klimat rozdarcia i niezgody w narodzie? Komu zależy na tym, aby społeczeństwo polskie w rezultacie takich działań było wewnętrznie osłabione? Historia uczy nas, czym może się to skończyć dla narodu i państwa. Kiedy byliśmy wewnętrznie skłóceni, a przez to osłabieni, wtedy inni brali nas w niewolę. Jako przykład przychodzą tu na myśl słowa generała Tadeusza Kościuszki: […] chytrość moskiewskich intryg, mocniejsza niż broń, gubiła zawsze Polaków samymi Polakami (Aleksander Ścios, Zbrodnia smoleńska. Anatomia dezinformacji., Komorów 2011, s. 29).
Cóż zatem mamy czynić, aby nie doprowadzić w przyszłości do ponownego upadku Ojczyzny? Do utraty niepodległości? Odpowiedzi udziela nam Błogosławiony Jan Paweł II mówiąc: Szerzyć prawdę, jako siłę pokoju […]. Żywotną siłą ewangelicznego pokoju jest prawda (Orędzie Jana Pawła II na XIII Światowy Dzień Pokoju).
Pokój wewnątrz ojczystego domu jest możliwy, o ile wyrastać będzie z prawdy. Wówczas buduje się jedność i porozumienie między ludźmi, wówczas też wzmaga się duchowa siła narodu. Potrzeba więc, abyśmy byli ludźmi prawdy. Abyśmy w naszych codziennych sprawach posługiwali się prawdą. Potrzeba, abyśmy byli prawdomówni w sprawach dotyczących całego społeczeństwa, również w sprawie wyjaśnienia katastrofy prezydenckiego samolotu.
Chrystus mówi: Każdy kto jest z prawdy, słucha mojego głosu (J 18,37). Słuchać głosu Pana to znaczy pełnić wolę Bożą. Życie w prawdzie jest prostą drogą pełnienia woli Bożej. Zasługujemy wówczas na miano bliskich Chrystusa, który w dzisiejszej Ewangelii zapewnia: Kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką (Mk 3,35).
Matce Chrystusa, która najpełniej i najdoskonalej wypełniła wolę Bożą w swoim życiu, polecamy sprawy naszej Ojczyzny i naszego narodu. Pokładamy też niezawodną nadzieję, że przez Najświętszą Maryję Pannę, Królową Polski, przyjdzie zwycięstwo prawdy nad kłamstwem i dobra nad rozpanoszonym złem w naszej Ojczyźnie. Wierzymy, że spełnią się słowa czytane dziś z Księgi Rodzaju odnośnie walki Niepokalanej z szatanem: Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę; pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3,15).
Nie poddawajmy się zwątpieniu!
Prawda i dobro ostatecznie zwyciężą!
Amen.
Ks. Krzysztof Biernat SAC
Pallotyn
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2513 odsłon