Jak wygrać wyścig kolarski
Po lekcjach doszło do dramatycznej sceny pod szkołą, do której chodził Łukaszek. Szósta a skończyła zajęcia i wychodziła właśnie beztrosko z boiska z chodnik, gdy okularnik z trzeciej ławki wpadł pod rower.
Gruby Maciek, oczywiście, zaśmiewał się do łez.
- Jak można wpaść pod rower?! - pytał, płacząc. - Przecież widać z daleka...
Nie dokończył, bo potrącił go drugi rower. A potem podjechał trzeci i kolejne. Zsiadali z nich otyli panowie, zaczerwienieni, na granicy stanu przedzawałowego. Przy krawężniku zatrzymał się samochód z napisem "Obsługa techniczna wyścigu" i wysiadło z niego kilku panów.
- Czemu się znowu zatrzymujecie? - pytali niezadowoleni panowie z obsługi. - W ten sposób wyścig nigdy nie dotrze do mety.
- Od kiedy to wyścigi kolarskie jeżdżą po chodnikach! - darł się okularnik daremnie próbując oswobodzić rękę z uścisku szprych.
- Właśnie! Ja mam pytanie - powiedział pierwszy z kolarzy masując zaczerwienione dłonie. - Dlaczego musimy jechać po chodniku? I to akurat właśnie po tym chodniku? Przecież te płytki są strasznie krzywe! Nie dość, że nie można szybko jechać, to jeszcze trzeba uważać na dziury, przechodniów...
- To nie my wytyczaliśmy trasę - odparł szybko ktoś z obsługi. - Narzuciła nam ją Międzynarodowa Komisja...
- Ale tu nie jedzie nikt z zagranicy - wtrącił się drugi kolarz. - Sami Polacy!
I został zdyskwalifikowany za nacjonalizm.
- Czy to prawda, że ta trasa była wybrana trzy lata temu? - spytał któryś z tyłu.
- Jeśli nawet to prawda to co? - odezwał się drugi z obsługi technicznej.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie! - zauważył któryś z tyłu i został zdyskwalifikowany za dzielenie widzów.
- Nie można było wcześniej wyremontować tego chodnika? Dlaczego nasz sprzęt jest w tak fatalnym stanie? - pytali następni kolarze i wybuchła awantura. I nie wiadomo czym by to się skończyło, gdyby obok nie zatrzymał się kolejny samochód z napisem "Kierownictwo wyścigu". Z samochodu wysiadł kierownik wyścigu, najpierw spytał co się tu dzieje, a potem skrzyczał wszystkich, a zwłaszcza obsługę wyścigu. Anulował też wszystkie dyskwalifikacje.
- Zastanówmy się wszyscy co tu zrobić, żeby polepszyć wyścig - zaproponował kierownik.
- Od tego chyba jest kierownictwo - zauważył Gruby Maciek. - Żeby wiedziało, znaczy się. U nas nikt się nie pyta co byśmy chcieli podczas lekcji, a...
- Nie ma co gadać - przerwał mu Łukaszek. - W tym rowerze trzeba podpompować opony. W tym naoliwić łańcuch. Poza tym ci kolarze są strasznie grubi. Może powinni najpierw poćwiczyć?
- Coś w tym jest, co mówisz, chłopcze - pokiwał głową przyjaźnie kierownik wyścigu. - A zatem zrobimy tak...
I kierownik wyścigu przydzielił zadania. Obsługa wyścigu miała przybliżyć ideę wyścigu mieszkańcom miasta wciągając ich do akcji malowania rowerów. Mieli też zorganizować wolontariuszy, którzy stojąc na trasie wyścigu zachęcaliby kolarzy do wzmożonego wysiłku.
- No a my? - spytał któryś z kolarzy.
- Wy macie za zadanie zdobyć co najmniej tysiąc nowych znajomych na Fejsbuku. Bez tego nawet nie marzcie o ponownym siedzeniu na siodełku...
- A podpompowanie opon? - spytał Łukaszek.
- To wina poprzedniego kierownictwa wyścigu - odparł sucho kierownik. - Gdyby wtedy o to zadbało... No, ale mówi się trudno. Jeśli przegramy - to właśnie przez nich!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1024 odsłony
Komentarze
@Marcin B.Brixen
26 Maja, 2012 - 23:14
To musiał być Wyścig sPokoju. Nic dziwnego, ze zabrakło zawodników z zagranicy. Ale gdzie helikopter???
Pozdrawiam
@tł
27 Maja, 2012 - 22:26
Helikopter lata na liniami kolejowymi i fotografuje zderzające się ze sobą pociągi.
Nagroda za dojechanie
27 Maja, 2012 - 08:37
Nagroda za dojechanie wieniec, podium i emerytura. Pupilkami kierownictwa ci co nie dojadą, wieniec, katafalk i 2 obole.
@bogdanjang
27 Maja, 2012 - 22:31
Nie no, aż tak drastycznie to nie jest...
Re: Jak wygrać wyścig kolarski
27 Maja, 2012 - 13:04
Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam?
Fajne! Fajne! Bardzo proszę o więcej takich tekstów!
Jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam?
@Oz
27 Maja, 2012 - 22:34
W takim razie zapraszam do archiwum, tekstów tam dość dużo...