Czy opozycja ceni sobie niepodległość ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Minął rok 2018, rok, który upłynął pod hasłem obchodów 100lecia odzyskania niepodległości, więc pora tę kwestię podsumować i zapytać - czy Antypis chce niepodległości ? Zrezygnuję tu z własnej opinii, oddam głos Andrzejowi Waśko (artykuł w "Arcanach):

"/.../ Przecież oni nie przyznają się do tego, że nie chcą niepodległości!  Ale to, że jej nie chcą, widać choćby po tym, jak jej werbalnie bronią. Ich ostatecznym argumentem w sporach o reformę wymiaru sprawiedliwości jest "Polexit". Jeśli ustawy sądowe przyjęte przez rząd w Warszawie nie będą się podobać Unii Europejskiej, to Unia nas "wyrzuci", a wtedy od razu wpadniemy w ręce Moskwy - głosżą transpaenty na Krakowskim Przedmieściu. Czyli alternatywa jest dwubiegunowa: jeśli nie mamy wpaść w ręce Moskwy, to musimy słuchać obecnego kierownictwa UE i stosować się do wszystkich jego zachcianek. 

Z transparentów na Krakowskim Przedmieściu jasno wynika, że jedynym wyborem, który stoi przed Polską, jest dziś wybór między rosyjską a niemiecką (obecna UE) strefą wpływów. Innej, trzeciej opcji - że Polska istnieje samodzielnie między Rosją a Niemcami - tutaj po prostu nie ma. Faktycznie więc, wbrew używanej przez siebie instrumentalnej retoryce niepodległościowej, obóz ten realnie opowiada się nie za niepodległością Polski, tylko - co najwyżej - za jej autonomią w ramach Unii Europejskiej. 

Zblizone stanowisko, w epoce zaborów zajmowali gloryfikatorzy Królestwa Kongresowego po r. 1815 czy później autonomiści galicyjscy w stosunku do cesarsko-królewskich Austro-Węgier. Różnica między autonomią a niepodległością jest jednak zasadnicza. Warunki i granice autonomii określa metropolia, podobnie jak politykę zagraniczną i obronną. Autonomią opiera się zaś wyłącznie na samorządzie." 

Co stoi u podłoża takiego stanowiska Antypisu ? Oczywiście starannie pielęgnowany pzez zaborców i okupantów kompleks niższości zakodowany przez propagandę i edukację, skutkiem czego jego główną ofiarą padły warstwy najbardziej wykształcone, bo to one były najbardziej narażone na skutki propagandy lub też były realizatorami tej propagandy. Nie dziwota, że to one stoją w pierwszym rzędzie zwolenników opozycji. 

Nic dodać, nic ująć. Czy popieracie takie stanowisko Antypisu ?  

Obawiam się, że rzeczywistość jest gorsza niż to przedstawia AW. Realnym motywem stanowiska Antypisu jest nie tyle wola UE co ich, a właściwie układu postkomunistycznego, chęć sprawowania władzy i eksploatowania kraju we własnym interesie.Unia zdaje się tu odgrywać rolę drugorzedną i stanowi jedynie poręczne alibi. 

I oddam jeszcze głos panu Matczakowi. Proszę zajrzeć na ten link: 

]]>https://wpolityce.pl/polityka/428560-matczak-chce-aby-polska-przestala-i...]]>

Zostawmy tych użytecznych idiotów samym sobie i pójdźmy dalej w rozważaniach. 

Trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że niepodległość nie może być celem, lecz środkiem do celu. Bez wyznaczenia takiego celu utrzymanie niepodległości okaże się niemożliwe. Cel jest zaś oczywisty - jest nim rozwijanie tożsamości narodowej, czyli, patrząc na zagadnienie z perspektywy teorii ewolucji - celem jest przetrwanie i rozwój kultury narodowej. Celem więc nie może być dobrobyt, bo ten można osiągnąć bez niepodległości. Dobrobyt jest, poza tym, jedynie produktem ubocznym dobrej organizacji państwa. Warto zapamiętać, że jeśli mowa o teorii ewolucji, to mówimy w tym przypadku o zjawisku z perspektywy zbiorowości, a nie perspektywy indywidualnej. Ludzka ewolucja odbywa się poprzez interakcje w grupach społecznych a perspektywa zbiorowa wcale nie jest sumą perspektyw indywidualnych..

Jeżeli popatrzymy na polską politykę w taki racjonalny sposób, to od razu nasuwa nam się automatycznie wyjaśnienie różnic między głównymi opcjami politycznymi. Można tu się odwołać do słynnego bon-motu Piłsudskiego, który wysiadł z pociągu socjalistycznego na przystanku niepodległość. Tyle tylko że ten bon-mot należy obecnie odwrócić, jako że część klasy poltycznej uznała mylnie, że wysiada na przystanku dobrobyt i to tylko dobrobyt grupowy. A to oznacza automatycznie utratę niepodległości, bo, i tu jest miejsce na drugi bon-mot, z niepodległością jest jak z jazdą na rowerze - nie możesz zaprzestać jazdy, bo się wywrócisz. 

No i mamy w ten sposób nieco inny sposób wyjaśnienia obecnego konfliktu politycznego - nie można uznać niepodległości i dobrobytu za cele kluczowe. Przy tym należy pamiętać, że gra toczy się w środowisku mędzynarodowym i trzeba stosować takie metody i środki, które adekwatne są do działań konkurencji. Tu nie ma miejsca na żadne widzimisię. 

A polityka polska, i ta wewnętrzna i ta międzynarodowa, musi się opierać na kluczowych motywach kulturowych - wolności, która jest tradycyjną cechą polskości oraz solidarności, która została wskazana i pobudzona przez JPII. Obie te cechy zostały skutecznie zamanifestowane w r. 1980. Konsekwentny rozwój tych cech tożsamościowych kultury polskiej w obecnym kontekście europejskim oznacza konieczność ich ekspansji i przeniesienia na forum Unii Europejskiej, najpierw poprzez już podjęty i idący w tym właśnie kierunku projekt Trójmorza. Polska powinna być kluczowym promotorem nowego projektu jedności europejskiej, bo ma w tym zakresie największe kompetencje - dzięki unii polsko-litewskiej. Żaden inny kraj takich kompetencji nie posiada. 

Wróćmy jednak do kwestii tytułowej i sprawdźmy więc jaki był stosunek opozycji do kwestii niepodległości Polski, gdy opozycja rządziła. 

Jak wiadomo, o niepodległość Polski walczyła Armia Krajowa, która w niemieckim serialu wyświetlanym przez niemiecką ZDF stała się obiektem ataków i oskarżeń o antysemityzm. Czy rządząca wtedy koalicja PO i PSL zadbała o dobre imię AK ? Ależ skąd, musieli o to zawalczyć wiekowi AKowcy, a instytucje państwowe przez nich kierowane umyły ręce. Mało tego, ekipa TVN, żeby wzmocnić niemieckie oskarżenia, zorganizowała ustawkę pod tytułem "Imieniny Hitlera". Nie wystarczyło, że Polacy to antysemicie, trzeba im było dorobić gębę nazistów.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)