Tymczasem
Państwo Sitko wracali z marketu z zakupami, gdy nagle na osiedlowym skwerku zastąpiło im drogę dwóch obywateli. Obaj niscy, podobni do siebie, żółtawi jakby i o skośnych oczach.
- Niczego nie kupujemy - rzekł profilaktycznie pan Sitko.
- Ale my są turyści - powiedział jeden z nich wielokrotnie łamaną polszczyzną i wyciągnął mapę. A potem obaj skośnoocy obywatele zaczęli zadawać pytania. O wszystko. O drogę na lotnisko, o średnią krajową płacę, o wybory, o politykę i o to czy nie mają kogoś znajomego w tajnych służbach.
- Czekaj no... - zastanowiła się pani Sitko. - Jest chyba... Taki jeden facet.
- Nikt z naszego bloku - upierał się pan Sitko.
- No pewno, że jest! - sprzeciwiła się pani Sitko. Na twarzach turystów pojawił się uśmiech, wyjęli notes i poprosili o dane osobowe owego osobnika.
- Nie wiem w ogóle o kogo chodzi - nadąsał się pan Sitko.
- Och, przecież wiesz... - twierdziła jego połowica. - On ma żonę, co chodzi w tej takiej niebieskiej bluzce.
- A, ten wysoki?
- Nie wysoki, tylko z czwartego piętra.
- A, ten podobny do tego aktora...
- A jak nazwisko? - wtrącił się jeden z turystów.
- Jak ten aktor miał... Na "H" chyba jakoś...
- Nie ten aktor! Ten z czwartego piętra! - jęknął drugi turysta.
- On nie mieszka na czwartym! Na piątym! - warknął pan Sitko i pokłócił się z żoną. Turyści grzecznie podziękowali i się zmyli.
- Hm... A co oni nas tak o wszystko wypytywali? - zastanawiał się pan Sitko wchodząc do bloku. - Szpiedzy może jacyś?
- Oj ty jak coś wymyślisz! - żachnęła się pani Sitko. - Szpiedzy? Tutaj? U nas? Po co? Co mieliby szpiegować? Przecież tu nic nie ma!
Tymczasem dwóch skośnookich obywateli odeszło w ustronne miejsce i połączyło się z centralą.
- Tak szefie, o tak szefie - gięli się przy aparacie w ceremonialnym ukłonie. - Miał pan rację, o jaką rację pan miał! To bardzo trudny kraj dla szpiega. Mieszkańcy stosują bardzo trudny język, szyfrowanie w mowie potocznej i wielopiętrową dezinformację! Ale sądzimy, że po wielu latach porażek uda nam się wreszcie ich odszyfrować!
Tymczasem Łukaszek i Gruby Maciek podnosili okularnika z trzeciej ławki na duchu przed wizytą u stomatologa opowiadając mu, że niezmiernie rzadkie są przypadki, aby podczas borowania wypadło oko.
Tymczasem dziadek Łukaszka wracał z nieszporów i zamyślony przeszedł obok manifestacji płatnych komentatorów na forach internetowych, domagających się wpisania ich zajęcia na listę zawodów.
Tymczasem babcia Łukaszka siedziała w kuchni i kroiła kartofle, ponieważ uważała, że niezależnie od sytuacji politycznej czy poglądów, jeść trzeba.
Tymczasem mama Łukaszka oparła głowę na łokciach i zanurzyła ją aż po szyję w bezpiecznym świecie "Wiodącego Tytułu Prasowego", gdzie panowała inna rzeczywistość, inna logika, inna historia, inna etyka, a nawet inna grawitacja.
Tymczasem tata Łukaszka wracał samochodem z pracy. Przyhamował przed skrzyżowaniem i przepuścił ogromną ciężarówkę. Dzięki temu uniknął wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a Śmierć, czająca się w swoim habicie przy postoju taksówek aż psyknęła z poirytowania i postanowiła, że Hiobowskiego odstrzeli innego dnia. A po chwili rozległ się metaliczny brzęk - to jakiś przejeżdżający samochód zahaczył jej kosę i wyrwał ją z ręki i wlókł teraz za zderzakiem. Za kierownicą samochodu siedział kolega taty Łukaszka z pracy, niejaki Kubiak.
Tymczasem w mieszkaniu Hiobowskich siostra Łukaszka jadła budyń, siedziała na krześle, machała nogami i była bardzo z siebie dumna. Pisała wiersz dla swojego chłopaka i miała już dwie linijki najlepszej próby. Bo się rymowały.
Gdzieś tam pękały gwiazdy, ginęli ludzie, a mocarstwa wyszarpywały sobie nawzajem najtajniejsze tajemnice.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1019 odsłon
Komentarze
Łomatkozcórkom! -
19 Maja, 2010 - 22:30
- "Manifestacja płatnych komentatorów na forach internetowych, domagających się wpisania ich zajęcia na listę zawodów"... ! - Teraz tylko pozostaje mi czekać na wiersz siostry Łukaszka i na dalszy ciąg tak pięknie zaczętej historii. Przy wtórze pękających gwiazd i walki wywiadów...:)
bez kropki
20 Maja, 2010 - 21:54
Nie planowałem dalszego ciągu, ale może jeszcze ta konwencja się pojawi :)
MB
20 Maja, 2010 - 09:43
Krzysztof J. Wojtas
"Gdzieś tam pękały gwiazdy, ginęli ludzie, a mocarstwa wyszarpywały sobie nawzajem najtajniejsze tajemnice."
I co w tym dziwnego?
Wszystko po staremu.
Krzysztof J. Wojtas
KJW
20 Maja, 2010 - 21:57
[quote=Krzysztof J. Wojtas]Krzysztof J. Wojtas
I co w tym dziwnego?
Wszystko po staremu.[/quote]
I to jest właśnie dziwne :)