NIE JESTEM MARIONETKĄ! NIE JESTEM, nie jestem ...

Obrazek użytkownika Łażący_Łazarz
Kraj

Obudziłem się o siódmej, strasznie zmordowany. I od razu łups – gonitwa ciężkich myśli. Naprawdę, czasem nadchodzący dzień mnie przeraża. Chociaż, z drugiej strony, najgorsze okazują się te, które miały być spokojne.

Weźmy taki wczorajszy. Skrzywiłem się na samo wspomnienie. Rano był wyjątkowy lajcik. Gazetka i Internet w gabinecie. Potem rozluźniło się zupełnie. Pokomentowałem zjadliwie na Onecie (jako "cwałujący rotmistrz"), pogimnastykowałem się za biurkiem (to podobno bardzo pomaga na krążenie) a nawet podskoczyłem do słodkiej M. Nie ma to jak małe „co nieco” w trakcie roboty. Takie władcze, na leniucha. W tych momentach czuję się pełen pogody i wyzwolony. Wszystko mam na pstryk, więc pstrykam. Jak Pan Świata.

 

Pod koniec jednak mnie ścięło, muszę przyznać.

 

Podenerwowany i nie bez oporów wróciłem do kancelarii. Cholera jasna, czemu mnie tak przeraża wizyta Generała. Niby tylko doradca a wzrok świdrujący, przytłaczające słowa, czarne wizje i ta bezczelna gęba pełna poleceń: zrobić trzeba to.., tamto…, owo…to znowu to. I ten pieprzony kierat zawsze po jego wyjściu. Zapierniczam długie godziny jak automat, spięty, zesztywniały, zdecydowany i z uśmiechem na zawołanie. Pracownicy wtedy patrzą i niemal słyszę jak komentują: tytan pracy, twarda sztuka, energiczny, skuteczny i wie, czego chce. To nawet miłe. Ale prawda jest taka, że nie mogę inaczej.

 

A wczoraj jeszcze te wyjątkowe napięcie, bo pomysły nowe i gorące telefony. Konspiracyjne, psia jego mać. Co oni sobie kurwa myślą?! Że ktoś nas podsłuchuje?! Że ktoś podsłucha ich?! Te pseudonimy, ksywki, nicki i hasła. Żenada.

 

Najgorzej jak zwykle było, gdy zadzwonił „Kibic”. A może i najlepiej tym razem. Obleśna tłusta małpa.

 

Z tych myśli mnie wyrwał zmysłowy ruch żony. – Wstajesz już Dudziaczku? Która Godzina?

- Po siódmej. Wstaję, wstaję. Śpij kochanie. Zrobię Ci zaraz śniadanko. Samodzielnie – dodałem w myślach z naciskiem i nie bez satysfakcji.

 

Jest kochana i pięknie wygląda taka rozczochrana i z odgniotkami na policzku. Jak ona to znosi? No, chyba dobrze – uśmiechnąłem się – ten seksik wczorajszy był wspaniały. Zabawa w kowboja, dojenie bydła, rzucanie lassem i strzał. I znów strzał. I znów, i znów! Chyba z pięć razy. Jak za studenckich i skałkowych czasów.

 

Podniosłem dupę i zapaliłem światło w kuchni. Lodówka, czajnik i chlebuś z piekarni od wuja. Podobno taki sam jak za czasów przedwojennych. Pyszny, wypieczony (na liściu) i świeży przez tyle dni. Tłuszcza może tylko o takim pomarzyć. A mnie przywożą 400 kilometrów. Jak Jaśnie Panu.

 

Żonka lubi żółty serek z dziurami, z majonezem i papryką. Do tego kawka z mleczkiem (a nie toksyczną śmietanką). Zaniosę jej do łóżka. Zasłużyła. Reagowała skurkowana jak nigdy. Ja jej dwa słowa a ona: - powtórz jeszcze raz – i się wije.

To ja cedzę: - będziemy mieli do pracy tylko jedno piętro.

A Ta spazm i tylko: - powtórz!

To ja: - jedno piętro.

To ona: - i już w domu!?

- i w domu.

- Powtórz.

- ..i w domu.

- Powtórz! Powtórz! Powtórz!

Więc powtarzałem w kółko – było warto. Ech.

W ogóle wszystko jest warto. Choć czasem ręce i nogi bolą. 

Śniadanie postawiłem na szafce przy łóżku. Patrzyłem jak się uśmiecha, gdy jej zapachniało. Pogładziłem dziewczynkę po stopie i poszedłem do łazienki.

Jest najukochańsza i niezwykle oddana. Chociaż nie jedyna przecież. Ale reszta to fanaberia. Pryszcz. Przywilej samca alfa.

 

Wyprostowałem się dumnie podczas mycia zębów i zwichrzyłem płową czuprynkę. Rzednieją w strasznym tempie. Mądrej głowy włos się nie trzyma – jak mówił Jasio. Mądrala. I kto jest na wierzchu? Kto dyktuje warunki? Przynajmniej na zewnątrz.

Ale przecież i samemu Kibicowi nawrzucałem ostro wczoraj. Od „Cha” i od „Ka”! Trochę za mocno nawet. Potem musiałem odkiblować swoje bez ruchu kilka godzin. Na samo wspomnienie dreszcz mnie przeszedł – co jest trochę niebezpieczne podczas golenia.

 

Ale co nawrzucałem kurwa mać plaskatemu to moje! I stać mnie było! I to jest fakt!

 

Debil i kombinator! Małpa z brzytwą! To już nie pierwszy taki jego numer. Tłumaczę do słuchawki „stracimy elektorat, to głupota”. A ten, że to nie moja sprawa. Że to tylko przelew w ramach naczyń połączonych. Kropli nie zgubimy a wiele urwiemy. Że musze to ogłosić, w ramach wsparcia i kreacji. O takim wsparciu już słyszałem kiedyś od Wąsatego. Wszyscy słyszeli. Piesek pyskaty. Sam gryzie a potem liże łapę, co go wykarmiła. Cudak nie ikonka. Znaleźli sobie obiekt. I ta kreacja – sracja! Że trzeba małego upupić to jasne. Wespół w zespół. Ale zaraz takie akcje, bo Wrocław ruszy a Wrocław jeszcze cały nie przejęty? Ruszy dopiero za parę dni. Mają czas na pełną kontrolę. Na mnie im wystarczyło parę godzin. Mam nadzieję, że nie słabną. Coś za bardzo się pierniczą.

 

Woda kolońska za tysiąc złotych. Do czego to człowiek doszedł. Aaaa… rześko i przyjemnie!

 

Kibic gada jakby bał się Długiego. Długi taki groźny? Jeśli tak to telefon, klucz fajkowy i po krzyku. Kibic przesadził tym razem. Plan durny i nie wyjdzie. Długi nawet spuszczony swoje poglądy ma i jest jak koń z klapami. Twardy też. Ale nie nieśmiertelny. Może przynajmniej żołnierze wrócą i będzie, z kim pracować, gdy zastrzyki darmowe się skończą. Za wysługę. Kpina! Za to, to powinni na hak. Zresztą, nie ma tego złego. Ale Kibic niech lepiej pilnuje swoich kombinacji i kokosów takich jak najnowszy, montowany numer. Przynajmniej – nomen omen - przynależny kibicowi. Cha, cha, cha. Tu też postawiłem na swoim: Umywam – wybywam!

 

No i po toalecie. Trzeba się spieszyć. Dłonie zaczynają boleć a łydki swędzieć coraz nieznośniej.

 

Mimo to nakrzyczałem na fiuta i już! Obsobaczyłem jak burą sukę! Pięścią prawie walnąłem!

Spojrzałem dumnie w lustro na moją ogoloną, wyrazistą, jasną i uśmiechniętą twarz. Z pewnością aryjską. Słowem: Twarz Zwycięzcy:

 

- NIE JESTEM ŻADNĄ MARIONETKĄ!

- NIE JESTEM MARIONETKĄ.

- Nie jestem!

- no, nie…

 

Przerwałem, bo pieczenie stało się nieznośne. Nie dają nic ukojenia te sesje kontemplacyjne. Ani hipnozy i treningi, które mi załatwili na wschodzie. Nie rozjaśniają też umysłu. A miały. Czasem myślę, że to lipa. Ktoś wybulił majątek na próżno.

 

Szybko wskoczyłem w garnitur i panicznie rozejrzałem się po pokoju.

 

Są!

 

Sprawnie zacząłem przymocowywać niewidzialne nitki. Przeguby, kostki, głowa! Uff! Ale ulga.

 

Kontrolnie próbował podskoczyć. Ale go usadzili.

Brak głosów

Komentarze

Bo może już nikt nie pamięta skąd się wziął "Kibic" :-((

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#5744

to o Wałęsie?

Vote up!
0
Vote down!
0
#5751

Wałęsa też tam jest, to jasne, ale w innym miejscu.

Kibic to autentyczny pseudonim. Tyle mogę podpowiedzieć.

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#5752

weż no łazarz powiedz, przycież oni niczym się nie różnią, ten sam bandycki mental.

Co to jest rude, zwinne i ma puszysty ogon?
-Wiewiórka, ale znając siostrę to pewnie Pan Jezus.

Tusk.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5753

w latach 70-tych. Podobał się wtedy. Wiesz już kto?

;-)

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#5754

Kto krył się pod tą ksywką?

o Gierku piszesz?

[quote]Poza ale ciekawe artykuł. Lubię okresu Gierka bo to było najpiękniejsze w życiu 70 latach. Gierek pozyczy kredytu od zagranicznego ale było wiele budował Polskę np. mieszkanie, drogi i wiele innych. Ludzie mówią że kredyt zagraniczny to nie ważne, tylko ważne poprawa życia publicznego i budować. Wspaniałe on budował wielki huty np. Huta Katowice, a obecnie wielu budynków które budować przez okresu Gierka zostają sprzedane przez obcych zagraniczów to smutne ale prawdziwe. Ktoś wspominał jak wygladą latach 70 to polecam film ,,Nie lubię poniedziałku" to prostu klasyk! Moj dziadek z Warszawy (ktory był dyrektorem ogrodu i I sekretarzem KW PZPR na powiatu Ostrołęki) był spotkanie z Gierkiem i mówi że było wzruszony.[/quote]

http://www.deaf.pl/forum_deaf,topic,6786.0.html

Wielu jak widać tęskni.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5757

... w latach 80-tych najsłynniejszym Rzecznikiem Prasowym.

Teraz jasne?

Jestem w szoku, że nikt tego nie pamietał.

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#5785

To chyba było troche nie na temat zatem.

A że ludzie tęsknią. To pewne. Białoruś stoi dla nich otworem.

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#5786