Czy PiS nadaje na właściwych falach?
Mam trochę wątpliwości, czy powinnam napisać taką notkę. Długo nad tym myślałam. Ale w moim małym świecie widać wszystko jak na dłoni - jest to miniaturowy światek, gdzie oszust jest oszustem, sprawiedliwy - sprawiedliwym. Nic się nie ukryje przed ludzkimi oczami, także ludzkie uczucia - i działania.
Może się przyda, kto wie...
.............
Jako mieszkanka dzikiej puszczy zwykle miewam opóźnienia z aktualnościami prasowymi: odbieram pokaźny stosik gazet raz w tygodniu, a potem jeszcze musżę użyć myślenia, przynajmniej w sprawach ważnych.
Przeczytałam niedawno wywiad Karnowskich z Jarosławem Kaczyńskim - i właśnie musiałam użyć tegoż myślenia. Trochę czasu mi to jednak zabrało, jako że przyszło mi porozglądać się po ludziach i sprawach: jak właściwie cele PiSu mogą być odbierane w społeczeństwie? Gdzie są konkretni adresaci tych celów?
Bardzo nie lubię czepiać się Prawa i Sprawiedliwości, a już zwłaszcza lidera.
Nie lubię też przesady w deklaracjach, ale zaszaleję: często dziękuję Bogu, że ktoś taki jeszcze jest. Ktoś, kto nie kieruje się wyłącznie "słupkami", nie jest gotów - jak powiedział to ( w odniesieniu do pewnego europosła) w wywiadzie JK - "latać w stringach" dla pustej, krótkotrwałej popularności. Ktoś, kto nie obiecuje wszystkiego wszystkim, aby najpierw dorwać się do żeru, a potem konsumować łup całą paszczą - bez cienia wstydu, a już zwłaszcza mając głęboko z tyłu wyborców.
Którzy to wyborcy nawet się specjalnie nie rozczarowali: byliśmy już dziesiątą potęgą świata, a nie mieli co do garnka włożyć...Nihi novi.
Jarosław Kaczyński ma cele wytyczone, ale szczerze mówiąc - niewiele więcej o tym wiem, poza tym, że je ma. Nie powiem, żebym była zachwycona tym stanem rzeczy. Moim zdaniem jest to błąd.
Więcej, jak mniemam, wiedzą ci, którzy muszą się bać - z tysiąca powodów. Oni wiedzą jedno: "Kaczor" będzie rozliczać, a gilotyna stanie na każdym placu. Mówi o tym na przykład Miller: jednym z trzech powodów, dla których nie będzie współpracował z PiS ( czyżby był zapraszany?) jest "powrót do IV Rzeczpospolitej".
Sądzę, że Miller o wiele bardziej się boi wyrwania z ręki argumentu "nikt nie będzie już musiał grzebać w śmietnikach", na którym wypłynął, a potem gładko i bez bólu natychmiast się z nim rozstał.
To hasło może, w mniemaniu Millera, odebrać mu Jarosław Kaczyński. W co zresztą szczerze wątpię: nie w tej rzeczywistości, nie natychmiast.
Bardziej boi się "sekta pancernej brzozy" - i tu są powody. Jest ich jakby więcej, a w dodatku przybywają nowe.
Tylko czy o to chodzi wyborcom...Wątpię. Coraz więcej ludzi zaczyna mówić o smoleńskiej tragedii jako o zamachu, o kłamliwych mediach, o prostym, dławiącym wstydzie za to szemrane państwo. To im w pamięci na pewno zostanie. Na co się przełoży?
Ale miało być o tym - do kogo Kaczyński adresuje swój przekaz. Czy raczej - co powinien mieć na uwadze.
Już kiedyś pisałam ( to dla porządku) jak wyglądały ostatnie wybory w moim (no, prawie...) miasteczku. A wiem to bezpośrednio od kogoś, kto obserwował sytuację z zewnątrz, znając "całe miasto" po nazwisku, "po stanie majątkowym", po nawykach i nałogach, a także - od strony "praworządności."
Po prostu - wcześniej czy później uczył niemal wszystkich obecnych współobywateli, widuje ich na co dzień, wie o nich wszystko - bo właściwie nie ma sposobu, żeby nie spotkać na ulicy każdego z mieszkańców na przestrzeni tygodnia.
Bezrobocie jest tam totalne. Dawno upadł ostatni zakład pracy. Oczywiście są urzędy, szkoły, służba zdrowia, ale to tyle. Upadły niemal wszystkie prywatne sklepy, ponieważ... działa i jakoś zarabia kilka supermarketów (sic!)
Mój obserwator niemal płakał, słysząc rozmowy tych biedaków: w 2011 roku deklarowali gremialnie głosowanie na PO. I nie skończyło się na słowach: Platforma miała tam niemal 10% przewagi, choć dla miasta nie zrobiła literalnie nic.
Dla porządku - zwykle ten teren to bastion lewicy, ale tym razem...co mogło im dać SLD?
Z zasłyszanych rozmów wynikało, że ludzie boją się utraty zasiłków, co jest oczywiste - ale przy urnie każdy jest sam. Uwierzyli w ukryte kamery?
Dziwne jest także coś innego: w dniach Smoleńskiej Żałoby zdarzyło mi się być w kilku takich miasteczkach. W każdym z nich widywałam flagi z kirem, sporo ich było, ale w "moim" miasteczku miało to rozmiar epidemii - morze flag, na każdym domu. Mam na myśli domy prywatne, bardzo zresztą zadbane. W kamienicach - czynszówkach ktoś wywiesił, ktoś inny - nie...w każdym razie rynek specjalnie nie epatował "biało- czerwoną".
Olbrzymia większość tych prywatnych domów należy do "klasy średniej" ( w przypadku miasteczka - pracujących "na swoim") której potrzebne są zwykle jakieś pozwolenia, koncesje, w każdym razie - "kwity" od burmistrza, któremu - w tym wypadku - można się było potężnie narazić.
Formalnie oczywiście żałoba była "państwowa", ale przesada w jej okazywaniu mogła się odbić czkawką.
Konkludując - wieść gminna niesie, że to właśnie ta grupa ludzi zagłosowała na PiS.
A na PO - nieszczęśnicy, którzy już dawno stracili nadzieję na cokolwiek, poza zasiłkiem, czyli jedynym, co jeszcze ( niektórzy) mają i co chcą zachować, za każdą cenę. "Mój obserwator" ich wprawdzie uczył, ale do szkoły chodzili z burmistrzem, a w takim środowisku starcza to za wiele -" ja go znam, on mnie zna, mój brat siedział z nim w jednej ławce".
Oczywiście nigdy im wiele nie załatwił - bo co?
Do "załatwiania" burmistrz ma zupełnie innych klientów. Ale dopóki istnieje szansa, dopóty jest nadzieja...
Miejscowe władze działają tak: kilku czy kilkunastu osobom dają zatrudnienie, aby mogły przetrwać do następnego zasiłku. Na tyle władzy starcza kasy. Rzeczywiście starają się obdzielać tą łaską pracy kolejnych kandydatów na pracowników. Chwilowi szczęśliwcy sprzątają parki, "Orliki", coś sadzą, coś podsypują - na głodnych oczach bezrobotnych. Oczywiście tu nie można skrewić - jest jakaś kolejność, jakieś minimum sprawiedliwości.
Nie ma nadziei, że zatrudnią wszystkich potrzebujących, ale..."a może padnie na mnie..."
To ich, tych biedaków wiszących na zasiłkach i mających nadzieję - jest więcej. To oni wygrali te wybory dla Tuska."Budżetówki" bojącej się o utratę stanowisk nie starczyłoby na niezły wynik Platformy.
I trzeba to traktować poważnie.
Polak ma to do siebie, że przeżył już każdy rodzaj biedy i umie sobie w niej radzić. W takich miasteczkach roi się od lumpeksów, więc ludzie nie chodzą obdarci - to nie jest ten rodzaj biedy. Są sklepy z zachodnimi "wystawkami", więc jeśli już człowiek koniecznie musi kupić jakieś krzesło, czy dywanik do zakrycia dziury w gumolicie, odżałuje 10 - 20 zł.
Supermarkety nie są zapchane klientami - ale jakoś się trzymają. Nawet pijaczków mogę policzyć na palcach jednej ręki: siedzą najczęściej samotnie, w nieskończoność przeliczając dziesięciogroszówki. Znam ich z widzenia, mój mąż, używający trunków "od wielkiej okazji", odczuwa dziwny ból serca, widząc takiego nieszczęśnika - i nieuchronnie pada pytanie "ile ci brakuje?" Po czym panowie czapkują mnie, nieszczęsnej, uznając się za moich znajomych, choć ja stanowczo aż tak demokratyczna nie jestem.
O sobie mogę powiedzieć, że tych wyborców PO widuję ( i słyszę) w każdym sklepie, na targu, będącym miejscową "agorą" ale...no, cóż - nawet tam nie mieszkam, nie jesteśmy zaprzyjaźnieni, a w ogóle - zakładam, że naprawdę wygrali te wybory dla Tuska. Może nie są winni, że bieda ich niejako zmusza do szukania rozwiązań bardziej bezpiecznych, ale nie mogę się z tym pogodzić.
Bo wybory 2011 r. były już po katastrofie smoleńskiej...po tym morzu flag, po nastroju prawdziwej, cichej żałoby.
Nie chce mi się z nimi gadać, przynajmniej póki co, choć słyszę zewsząd, jak bardzo są rozczarowani. Uważam ich en masse za winnych dzisiejszej sytuacji - i na sam widok mam ich po samą kokardę.
Problem w tym, że ja niczego nie muszę.
Musi natomiast PiS. Więc czekam, co wymyśli sztab Jarosława Kaczyńskiego
Bo oni, ci, których Ziemkiewicz ochrzcił "polactwem", doznawszy nagłego olśnienia, pyskują o tym swoim rozgoryczeniu, złodziejach, "onych" przy żłobie, zegarkach Nowaka, ciuchach premierowej po kilkadziesiąt tysięcy za kieckę "za nasze pieniądze", ale...
Zasiłek jest zasiłkiem. Poza nim nie ma nic. Może gdzieś, w jakiejś Warszawie trafi się "fucha"...ale tu, na miejscu...Tylko skąd wziąć kasę na Warszawę, zanim znajdzie się tam robotę?
Nie przemówią do nich wielkie słowa: poza zasiłkiem mają jeszcze "przekaziory".
Kiedyś pewnie ich uczono patriotyzmu, nawet jeśli "ze Związkiem Radzieckim na czele", ale dziś ten medialny syf, który wciska się natrętnie w uszy, kompletnie odwrócił pojęcia: skołowanym ludziom patriotyzm nagle objawił się czymś równym faszyzmowi.
Ludzie nie wiedzą - dlaczego, ale wiedzą, że absolutnie nie należy się do niego przyznawać. Słowo "Polska" wymawia się z niechęcią, od dawna nie kojarzy się z Ojczyzną.
Ciekawe, czy się z niego spowiadają, jeśli coś jeszcze zostało im w pamięci?
Czy można poprzestać na terenowej "pracy organicznej?"
Nie można.
Jarosław Kaczyński miał spotkanie w (innym) miasteczku, do którego mam o rzut beretem. Nie miałam o tym pojęcia. Wprawdzie nie jestem członkiem partii ( kiedy bardzo chciałam - żądano ode mnie dwóch "wprowadzających. Skąd miałam ich wytrzasnąć ja, osoba"nowa" na tym terenie?), ale załóżmy, że zostaję zaproszona.
Bez większego namysłu mogę powiedzieć, kogo bym zastała na tym spotkaniu: wszystkich okolicznych "przekonanych". Głowę daję, że tak było wszędzie, w całej Polsce, na wszystkich spotkaniach, które pewnie trudno byłoby zliczyć - sale pełne, ale nabite przez członków, sympatyków i ewentualnie rodziny.
"Sami swoi" nie rozwiązują problemu. Byli i będą - semper fidelis. Tylko że wciąż ich za mało.
Zastanawiałam się, co bym zrobiła, gdybym była na miejscu spin-doktora PiS.
Właściwie wiem to od lat: pisałam o tym od dawna, jeszcze zanim przestałam produkować na blogach, a po powrocie już mi się zwyczajnie nie chciało strzępić klawiatury.
Sam Jarosław Kaczyński na pewno jest osobą, która przyciągnie sympatyków, mnóstwo ludzi, których pomieści sala. Powtarzam: sympatyków.
To dalece nie wystarczy: cała wielka partia nie może się wieszać na liderze. Na kolejne dwa takiej orki może nie starczyć mu sił.
Potrzebne są wielkie imprezy, to znaczy - imprezy plenerowe, gdzie z samej ciekawości przyjdą ludzie nie związani z partią. Nie musi być tam - jak za komuny ( lub u Komorowskiego) - darmowej grochówki. Ma być coś atrakcyjnego, choćby miejscowy zespół, cokolwiek, co przyciągnie mieszkańców. W końcu za samą ciekawość burmistrz zasiłku nie odbierze - to jest regulowane prawem. I głowę daję, że zleciałoby się pół miasta, na początek. Bo pod koniec byłoby już całe miasteczko.
Mnie nie przeszkadza Hofman, który wypije kilka piw. I nie sądzę, żeby to przeszkadzało moim sąsiadom. Oni też lubią.
Ale burmistrz w "moim" miasteczku z cała pewnością nie da zgody na imprezę, ponieważ bardzo pospiesznie musiałby pakować manele. Co pozostaje?
Pozostają tereny prywatne, ale także - na przykład - kościoły, które mają warunki, dziedzińce przy parafii. Osobiście znam kilka takich - nie jest to już "cmentarz" kościelny, ale plac jest własnością parafii.
W końcu nie każda kuria ma pasterza głupiego, albo strachliwego. Pozostają wszystkie święta, rocznice, msze za Ojczyznę - jak choćby 15 sierpnia. Okazji jest mnóstwo.
Kto ma to zorganizować?
Młodzież.
Harcerze, dzieciaki "przyparafialne", młodzi, którzy w mojej przytomności, ale także w obecności rodzin, głosujących tradycyjnie na PSL ( a przynajmniej tak deklarujących, bo wyniki...) mówili otwarcie, że zagłosują na PiS. Mówili to już dwa lata temu, a od tej pory raczej ich przybyło, niż ubyło. Dokładnie tylu, ilu przybyło bezrobotnych absolwentów, którym Platforma nie ma do zaoferowania nic - i wcale tego nie ukrywa.
Oni się palą do jakiegoś działania. Trzeba tylko dać im szansę.
To oni, z czystej złości, zostawieni samym sobie, zagłosowali na Korwina - Mikkego, może jeszcze bojąc się PiSu i "wojny", ale też mając Platformy po samo gardło. Przecież nie zagłosowali na program UPR!
Ale nikt się nimi nie zajął - więc wyrazili swoją wdzięczność przy urnie.
I to oni zrobili wynik Palikotowi - z tego samego powodu. Bardzo im się podobało "młodzieżowe" popalanie trawki i publiczne przechylanie gorzałeczki! Przynajmniej było wesoło! Dziś się tego wstydzą, ale... w kwestii zasadniczej nie zmieniło się nic.
Trzeba przypomnieć sobie historię młodych z Drużyn Bartoszowych i Sokoła, zorganizowanych w warunkach o niebo trudniejszych - a wreszcie - mądrość Marszałka, który potraktował tych młodych tak poważnie, że przeszli do historii. Nie chodzi o wywołanie powstania, tylko o "myśl historyczną". Inaczej...no, cóż - podręczniki napiszą o "kibolach", z przyzwolenia PiSu rozwalających kraj.
Jeden człowiek nie udźwignie ciężaru całej partii, która albo te wybory wreszcie wygra, albo...nie wiadomo, gdzie się obudzimy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3926 odsłon
Komentarze
Nareszcie coś mądrego!
16 Listopada, 2013 - 22:17
Z dużą uwaga przeczytałam ten tekst i uważam, że zawiera sedno w sprawach dotarcia do ludzi. Jeżeli PIS znajdzie wśród swoich działaczy ludzi nastawionych na normalne kontakty regionalne to zyskają sympatię. A to już dużo. Warto iść ta drogą i docierać do małych środowisk, dając temat do rozmów i argumenty w dyskusji. Trzeba pamiętać, że krople drążą skały. Biadolenie na media już mnie też męczy. Durni dziennikarze i celebryci kompromitują się sami, nie trzeba ich reklamować.
Anka1
Re: Nareszcie coś mądrego!
16 Listopada, 2013 - 22:40
Do ludzi trzeba docierać.
Przypomniało mi się to, co powiedziała wczoraj prof. Krystyna Pawłowicz w świetnym wystąpieniu na konferencji w WSKSiM w Toruniu: że praktykujący katolicy powymierają i co będzie z Kościołem?
Podobnie z PiS-em. Elektorat tej partii, co tu się oszukiwać, też stanowią w większości ludzie starsi. Pilnie potrzebny jest dopływ świeżych sił, czyli głosów w wyborach. Bez tego słupki będą stopniowo maleć i o samodzielnym rządzeniu można zapomnieć.
proxenia
16 Listopada, 2013 - 22:52
Cały czas myślałam tak samo: starzy powymierają, młodzi są bezideowi...
No i "zawiodłam się" na takim myśleniu. Pozytywnie.
Powiedziałabym tak: jacy pasterze, takie owieczki, a z pasterzami naprawdę bywa różnie: z moim można pogadać niemal wyłącznie o samochodach.
Ale o rzut kamieniem dalej - już młodzież w jakimś sensie "bazuje" na kościele. Tam się spotykają, gadają, śpiewają, w ogóle - są.
Oni rozpaczliwie chcą, żeby ktoś się nimi zajął. Część poznała już gastarbeiterski podły los. Potrzebny im własny kraj, taki, żeby dał im minimum bezpieczeństwa.
mona
Anka
16 Listopada, 2013 - 22:43
Jasne. Samo się nie zrobi.
A media są prywatne i tak, czy siak - będą swoje gadać.
mona
Mona !
16 Listopada, 2013 - 22:59
Czyżbyśmy mieszkali w tej samej miejscowości?
Jednak co do "przyparafialnej" młodzieży... Pracuję z częścią z nich. Trudna orka. Nie żeby nie byli chętni, ale mentalnie chyba nie są raczej gotowi do pojmowania otaczającej ich rzeczywistości inaczej jak tylko przez pryzmat religii i zamykaniu się wśród "swoich". To wygląda trochę tak że: "my jestesmy może biedni, ale bogaci duchem" a "oni" niech sobie robią co chcą. I na tym w zasadzie koniec. Wbrew pozorom, ludzie w swoim przekroju wcale nie chcą chodzić na imprezy do kościoła. Zwłaszcza młodzi, którzy z kościołem są związani, mówiąc delikatnie, dość luźno. To dlatego gdy dwa lata temu organizowałem, a w zasadzie animowałem imprezę o opisanym przez Ciebie charakterze, prawie nikt z "tamtych" młodych nie przyszedł. Potem w komentarzach słyszałem że przyszliby gdyby nie "musieli" do kościoła. Chociaż od kościoła w metrach to było jakieś sto. Bo niby jesteśmy narodem religijnym, ale chyba nie na tyle, aby łatwo akceptować "dominację" kościoła. Przykre to, ale prawdziwe.
Gdy w tym roku urządziłem imprezę z kilkoma zespołami pod namiotami, to nawet deszcz nie był przeszkodą, choć z pobliskiej gminy nie ma żadnego połączenia autobusowego. Ten fakt spowodował nawet że powstała petycja do władz obu gmin o uruchomienie linii autobusowej między głównymi miasteczkami. Nic jednak z tego nie wyszło. Brak funduszy. Pojawienie się dwóch księży na imprezie nie spowodowało żadnych reakcji, bo byli gośćmi tak samo jak wszyscy. Impreza była na moim prywatnym terenie. W jej organizowanie włączyli się dość ochoczo przedewszystkim "tamci" młodzi ludzie. Tym razem "przyparafialni" byli w zdecydowanej mniejszości. Podziały istnieją i chyba nie da się ich łatwo połączyć. Dodam tylko że na spotkanie w sierpniu z JK i Macierewiczem przybyła nadzwyczaj mała grupa młodych. Na wakacje pojechali bardzo nieliczni, więc chyba problem w ofercie PiS?
Stronnik
16 Listopada, 2013 - 23:52
Naprawdę mieszkam w puszczy, co "zapodałam" w pierwszych słowach.
Niech będzie to na przykładach: ponieważ z moim pobliskim proboszczem jakoś się nie dogadujemy ( świątynia jest najbliższa, ale parafia inna), szukałam kościoła, przeciw którego kapłanowi nie musiałabym się...no, prawdę mówiąc - buntować. Do mojego "przynależnego' kościoła jest dalej, niż do wszystkich innych w okolicy. Zdarza się, zwłaszcza na (dawnych)przygranicznych terenach leśnych.
Znalazłam, czego szukałam: młodzież uwielbia swojego księdza, ale moda nakazuje porzucić kościół po bierzmowaniu.
Wszyscy wiedzą, że to tylko moda, ale...jest, jak jest.
Potem przychodzi otrzeźwienie: trzeba jednak wziąć ślub, ochrzcić dzieci, po czym wszystko wraca do normy - już nie jest się młodzieżą, jest się normalnymi wiernymi
Impreza trafiła się widocznie w tym krytycznym czasie, kiedy gross młodzieży musiało zaliczyć "odstępstwo od bigoterii"...
Powiedzmy, że bała się spowiedzi.
Ale nie znaczy to, że porzuciła zaszczepione wartości.
Nie wymyślam nowych teorii - tak mówią "starzy parafianie": cykl się powtarza, ale oni wracają.
Kościół nie może im oferować tego, co może dać im państwo, więc...no, cóż - poszukują, póki co.
To chyba normalne, chociaż przysparza człowieka o matczyny "syndrom pustego gniazda". Przez jakiś czas koniecznie muszą być "dorośli i niezależni".
Wypada przeżyć. Nic się nie da zrobić, przynajmniej na razie. Tyle, że każda moda przemija.
Pozdrawiam.
mona
Trochę rozpisałam się
16 Listopada, 2013 - 23:33
Najgorsze jest w tym wszystkim , że duża część Polaków nie pójdzie głosować wcale , ponieważ Kaczyńskiego nienawidzą , a platforma jako partia zawiodła ich,
Ostatnio ostro pokłóciłam się z koleżanką na temat Kaczyńskiego , ona dostawała furii , jak usłyszała na kogo ma głosować, tak ma mózg wyprany, chociaż w Polsce nie znalazła pracy [pracuje od roku w Niemczech ] to i tak przypisuje to Kaczyńskiemu .
Ja nie mam już siły tym durniom tłumaczyć, i nie rozumiem jak można być tak ogłupiały, no ale cóż , zrobić , chociaż udało mi sie szwagra przekonać , i chce mnie słuchać i sam zaczyna o polityce, a kiedyś było odwrotnie. Siostrę i siostrzenice już dawno przekonałam .
Jakie było moje zdziwienie kiedy byłam u koleżanki w Domu Opieki , i leżała tam staruszka niewidząca ,miała małe radyjko , a wiedziała wszystko co potrzeba . Rozmawiałam z nią i ona mi tłumaczyła ,że wie kiedy kłamią, słucha analizuje i wyciaga wnioski.
Nie możemy naprawić całego zła, ale możemy znaleźć ludzi, którzy pomogą nam tego dokonać.
Nie możemy naprawić całego zła, ale możemy znaleźć ludzi, którzy pomogą nam tego dokonać.
Danka
17 Listopada, 2013 - 00:09
Moja siostrzenica była w komisji wyborczej w domu opieki. Za pierwszym razem wygrał PiS. W dogrywce - PO. Ktoś podopiecznych jakoś przekonał, bo komisja nie miała "czerwonego" ani "liberalnego" podniebienia" - liczyli uczciwie.
Ludzie są ogłupieni propagandą. Na szczęście PO zawala wszystko, co się zawalić da, sama sobie kopiąc ten dołek. Ale oni walczą nie tylko o stołki. Walczą także o to, co napiszą w podręcznikach w przyszłości - nie licząc już doczesnych trybunałów.
Coś jeszcze wymyślą. Dlatego potrzebne jest działanie.
Sama sobie przeczę - nie mam serca do przekonywania idiotów, którzy godzą się na wszystko, mając świadomość szerzącego się zła.
Może inni będą mieli więcej cierpliwości...
mona
zagadkowy mechanizm
17 Listopada, 2013 - 03:10
Ludzie bez pracy, perspektyw, pomysłu na przyszłość nagle zaczynają głosować na PO i Tuska! Mamy się śmiać, czy płakac? Karpie zagłosowały za Wigilią? Ale tak to było. Tak strasznie zochydzono obraz Kaczyńskich, że ludziska głosowali za własnym unicestwieniem. Majstersztyk propagandy.
(Brak tytułu)
17 Listopada, 2013 - 03:11
Odnosząc się do treści artykułu
17 Listopada, 2013 - 09:29
Pracuję w lokalnym radiu więc kilka słów z punktu widzenia człowieka, który trochę zna się na PR i na kreowaniu wizerunku medialnego.
Przede wszystkim, moim zdaniem, tu źle jest postawiony akcent. PiS nie dociera do młodych nie dlatego że nie organizuje imprez czy dlatego że media wykrzywiają jego przekaz, ale dlatego że ofertę dla młodych ma równie jałową jak każda inna partia.
To tez jest problem głównych tematów politycznych. Ale tutaj i PiS ma wiele za uszami bo jakoś nie kojarzę żeby poza pustymi frazesami w studiach telewizyjnych ktoś z PiSu zrobił temat i narzucił mediom debatę czy większa rozmowę na temat sytuacji młodych. A dlaczego tego nie zrobił? Bo jak przeczytacie program PiSu to nie bardzo ma co narzucać bo takich rozwiązań po prostu nie ma. A te które są to mogą młodym nawet bardziej zaszkodzić niż pomóc - szczególnie w kwestii pracy.
Ktoś tu wspominał że młodzi głosują na Korwina. Głosują i głosować będą coraz częściej z prostego powodu. Jeśli przekuć program Korwina na życie, to wszystko zależy od aktywności i pracowitości a tego młodym odmówić nie można. PiS jedyne co proponuje to niemal konserwacje tego co jest z ewentualną wymianą na stanowiskach według klucza "nasi" na miejsce "ich"
I można zrobić milion koncertów, a jak się nie ma realnej propozycji dla młodych to nadal można liczyć na głosy młodych ale tylko tych, którzy albo organicznie nie cierpią PO, albo tych którzy przesiąknęli "zamachem" Smoleńskim.
Poza tym trzeba zrozumieć jeszcze jedno. Ludzie głosują własnym interesem. Podam prosty przykład. PiS informuje, ze zlikwiduje gimnazja. Efekt? W gimnazjach pracuje kilkaset tysięcy pracowników. PiS mówi tylko - zlikwidujemy, bez żadnej oferty dla obecnych nauczycieli czy pracowników. Efekt? Około miliona głosów mniej, bo nawet jeśli ktoś popiera PiS to nie zagłosuje za tym żeby za chwile być na bezrobociu, a nie zagłosują za tym również członkowie ich rodzin. I tutaj niestety PiS w polityce informacyjnej na temat własnego programu też daje ciała na całej linii, bo przebija się tylko Smoleńsk.
A na samym Smoleńsku i kontestacji PO to nie ma szans żeby wygrali
I ostatnia kwestia. Naprawdę kościoły i parafie to nie jest miejsce na uprawianie polityki. Już wystarczająco dużo osób politykujący księża zniechęcili do chodzenia do kościoła, żeby ten stan pogłębiać.
Z logicznego punktu widzenia
17 Listopada, 2013 - 13:16
jasno wynika, że po likwidacji gimnazjów, nauczyciele w nich pracujący tak jak uczniowie, przejdą do tych zreformowanych szkół razem. Przecież nikt chyba nie myśli, że kadra szkoły podstawowej (dotychczasowej) przejmie nauczanie młodzieży z gimnazjów. Niestety wyprane propagandowo mózgi oduczyły się logiki. Jak im nie powie "telewizor", to sami na to nie wpadną. A "telewizor" nie ma żadnego interesu w tym, żeby wytłumaczyć logicznie tego, co jest mu nie na rękę. Odnosząc się natomiast do "jałowej" oferty PIS, oczekuję więcej uśmiechu. Kaczyński uśmiechnięty jest znacznie bardziej przekonujący niż krzyczący patriotycznie z trybuny. Nie odbieram racji tym przemówieniom, ale uważam, że po każdym takim wystąpieniu, należy natychmiast pokazywać Kaczyńskiego dla kontrastu w rozmowach mniej oficjalnych. Z tych bardzo nielicznych jakie widziałam, jest to nie tylko człowiek inteligentny ze znakomitym poczuciem humoru, ale do tego ciepły i ujmujący kulturą. Zwróciłam też uwagę, że wolę słuchać uśmiechniętego Hofmana, niż zmarszczonego bezsilną złością Grasia, niezależnie od tego co mają do powiedzenia (stąd chyba ostatnio zmasowany atak na Hofmana). Uczono mnie na wykładach z marketingu, że pierwsze wrażenie wizualne skupia co najmniej 70% uwagi osób obserwujących. Z badań tych wynika również, że sama treść wystąpienia skupia jedynie około 7%. To dlatego obecna ekipa taką dużą uwagę skupiła na tych osławionych garniturach, a taką małą przywiązuje do gadaniny jaka tym garniturom towarzyszy. Nie jest więc niczym nadzwyczajnym, że samo słowo, nawet najcenniejsze nie wystarczy. Nawet w przypadku zwykłych landrynek, lepiej się sprzedadzą gorsze w smaku, ale ładnie opakowane, od tych pysznych, ale podanych byle jak. Warto sobie to uświadomić zamiast obrzucać inwektywami statystyczne odruchy współziomków. Działanie na podświadomość jest podstawowym zagadnieniem marketingowym i niestety działa w każdej dziedzinie życia. Szczególnie wrażliwi są na to ludzie młodzi. którzy nie są obeznani z siermiężnym obrazem przeszłości. Podam tu przykład, który rozśmieszył mnie serdecznie. Moja siostra opowiadała swojemu wnukowi, że były takie czasy, że w sklepach był na półkach tylko ocet i musztarda, na co on spytał: "jak to, W CAŁYM SUPERMARKECIE tylko musztarda i ocet?". Trzeba popatrzeć na obecną młodzież "ich oczami", czyli w granicach ich percepcji, inaczej się do tej młodzieży nie dotrze.
Anka1
Małe ad-vocem
17 Listopada, 2013 - 15:52
Otóż założenie że nauczyciele wrócą z uczniami do podstawówek jest błędne. Ponieważ w tej chwili ze względu na niż demograficzny, w mniejszych szkołach już mało który nauczyciel ma pensum. Wiec w przypadku likwidacji gimnazjów to nie nauczyciele wrócą, tylko obecni podstawówkowi dobiją z cząstek etatu do pełnego etatu.
Bardzo możliwe, jednak
17 Listopada, 2013 - 17:42
trudno mi sobie wyobrazić, że nauczyciel realizujący naukę w klasach np. 1-3 ma kwalifikacje do uczenia konkretnego przedmiotu w klasach 6-8. Nie upieram się oczywiście, bo nie mam kompetencji (opieram się jak zwykle tylko na logice), ale idąc tropem niżu demograficznego, to w gimnazjach również będą likwidowane klasy, a więc część nauczycieli straci pracę. Mam nadzieję, że pomysłu na łączenie klas "w pionie", czyli np. III z IV, a V z VI jeszcze się nie przewiduje. Zdaje się zresztą, że w większości szkół podstawówka i gimnazjum znajduje się w tym samym budynku. Może zmniejszyć się jedynie liczba dyrektorów, a to nie jest chyba miarą edukacji dzieci. Być może z zaoszczędzonych pieniędzy na "dyrekcje" można będzie opłacać opiekę zdrowotną w szkołach (np. stomatologiczną - od razu zaznaczam, że nie jestem stomatologiem).
Anka1
Mona, witam po dluuuugiej nieobecności. Jakiż mądry artykuł.
17 Listopada, 2013 - 11:17
Kochana, uwzględniając dużo okoliczności, różnych przesłań i poczynań, można powiedzieć, że:
- jedna jaskółka, nawet jastrząb wiosny nam nie zrobi,
- nie mam wielkich złudzeń co do "odzyskania" zaczadzonych, zresztą po co? Porwie ich następny ogłupiacz, następny od palenia trawki, szkoda czasu;
- młodzież ...tu i tylko tu trzeba nam stawiać, bo jeżeli ich stracimy, Polski nie będzie. Siać, sieć i siać. Wszędzie, na ławce w parku i w więzieniach. Naprawdę, wśród osadzonych także, bo oni po wyjściu na wolność przystać mogą do "ogłupiaczy". Wczoraj znów obejrzałam Ojca chrzestnego - On był uczciwszy od tuskojadów.Słuchaj, polska filmoteka ma tysiące wspaniałych filmów "półkowników"- do wyślwietlenia w małych kinach - w ogóle napisz do nie na priva. Pozdrawiam.
Joanna K.
Re: Czy PiS nadaje na właściwych falach?
17 Listopada, 2013 - 13:31
detox
detox
Mona, witam i dążę z pomocą :-)
17 Listopada, 2013 - 18:42
Zaczynam od nowa. Pisałam i nagle zobaczyłam, że wszystko "poszło" w kosmos.
Chcę Ci wskazać sprawy, które PiS ma na uwadze i w programie, a poruszone powyżej. Jednak popieram wątpliwości, które widzimy na co dzień na swoich podwórkach - w terenie.
Cyt.:"SZKOŁA – DOBRA NAUKA,
DOBRE WZORCE
• szkoła podstawowa od 7. roku życia;
• likwidacja gimnazjum, przywracamy 8-letnią
szkołę podstawową i 4-letnią szkołę średnią;
• rozwój szkolnictwa zawodowego;
• tańsze przedszkola – subwencja oświatowa
na przedszkola;
• ustawowe zagwarantowanie nauczania historii,
religii i języka polskiego;
• gabinety lekarskie w szkołach;
• odejście od maturalnych egzaminów testowych,
przywrócenie egzaminów sprawdzających
rzeczywistą wiedzę ucznia;
• status urzędnika państwowego dla nauczyciela;
• koniec z szaleństwem podręcznikowym –
minister będzie dopuszczał do użytku maksymalnie
trzy z danego przedmiotu dla danego rocznika,
a szkoła będzie miała obowiązek wybrać
jeden, tak aby młodsze roczniki mogły z niego
korzystać".
To jest z "Zeszytów Politycznych"
http://www.wis.org.pl/forum/viewtopic.php?f=135&t=357&start=80
Warto też zapoznać się z Alternatywą - zwłaszcza "debaty", w których znajdziesz wszystkie odpowiedzi i będzie Ci lżej na duszy.
http://www.alternatywapis.pl/
Pozdrawiam, pozdrawiam też dziką puszczę, że też los nie rzucił mnie tam...
*****************************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
----------------------------------
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków