Jesteśmy Sarmatami?

Obrazek użytkownika elig
Historia

Cztery dni temu, 17.09, w portalu Rebelya.pl ukazał się ciekawy artykuł Marka Bańczyka "Przeproście Sarmatów, oświeceniowe nieuki!" / http://rebelya.pl/post/4744/przeproscie-sarmatow-oswieceniowe-nieuki /. Autor referuje w nim ostatnie wyniki badań genetycznych, wykazujących, że: "wg stanu wiedzy AD 2013, z obecnych ludów europejskich to właśnie Polacy najblizsi są starożytnym Sarmatom (a także Scytom, ludom centralnej Azji oraz Ariom, których migracja na subkontytnent Indyjski również została potwierdzona).

Bańczyk pisze ze swadą i wyraźną satysfakcją:

"I tak oto współczesna nauka pokazała zadufanym w sobie brechaczom środkowy palec. A dworkowy barokowy Polak okazuje się w swej pijanej finezji zdecydowanie bliższy prawdy niż kilkadziesiąt pokoleń przemądrzałych bękartów Oświecenia.".

Z powyższym tekstem polemizował wczoraj redaktor Rebelyi, Jan Herman w publikacji "Sarmata triumfuje zza grobu, a co ze Słowianami i Wikingami?" / http://rebelya.pl/post/4763/sarmata-triumfuje-zza-grobu-a-co-ze-sowianami-i /. Pisze on:

"Oddanie jednak sprawiedliwości Sarmatom nie załatwia sprawy. Nadal pozostaje mnóstwo znaków zapytania co do początków państwa polskiego. Mamy już XXI wiek, a one wciąż nikną w mrokach, nie, nie średniowiecza, ale tego, co była przed nim na ziemiach polskich. (...) Otóż nie tylko Sarmaci "krążą" w naszej krwi. Okazuje się, że Polacy mają dużo więcej genów typowych dla ówczesnych Normanów, niż ich dzisiejsi spadkobiercy - Szwedzi, Duńczycy, czy Norwegowie. Jakie z tego wnioski? Spory wciąż trwają, nie ulega jednak wątpliwości, że wzajemne, czy to pokojowe, czy wojenne, czy handlowe, czy kulturowe, relacje Prasłowian i Pranormanów miały dużo większe znaczenie u zarania Polski, niż się przed długi czas uważało / http://rebelya.pl/forum/watek/46065/ /.

No i pozostają Słowianie... Niby wszyscy wiemy, że mamy język słowiański, należymy do grupy Słowian zachodnich, ale przez długi, długi czas nie cieszyło się to w Polsce szczególnym zainteresowaniem.".

Muszę powiedzeć, że bardzo mi się spodobała publicystyczna szarża Marka Bańczyka i jego zawadiackie podejście do dziejów. Ja też już mam dosyć fałszowania polskiej historii i przedstawiania naszych przodków jako stada pijanych przygłupów. Celowali w tym zwłaszcza historycy ze szkoły krakowskiej, tzw. "Stańczycy" działający pod wpływem austriackiego zaborcy /popularny pisarz historyczny Józef Ignacy Kraszewski był austriackim agentem/.

Najbardziej używali sobie oni na dziejach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, przedstawiając ją jako pokraczny twór stworzony przez warchołów, którego podstawową cechą była anarchia. Tymczasem unia polsko-litewska przetrwała ponad 410 lat /od unii krewskiej do drugiego rozbioru/ a czas jej rozkwitu to ponad 250 lat /od połowy XV wieku do poczatku XVIII, czyli do wojny pólnocnej/.

Dla porównania imperia: mongolskie, brytyjskie i hiszpańskie, nie przetrwały nawet 250 lat. Również USA nie mają jeszcze 250 lat. To naturalne, że każdy ustrój polityczny wyczerpuje z czasem swe możliwości, zwłaszcza wtedy, gdy kraj otoczony jest przez potężnych i agresywnych sąsiadow.

W ostatnim numerze tygodnika "Do Rzeczy" /nr 34/2013/ zamieszczono wywiad Piotra Goćka z pisarzem Jackiem Komudą, autorem wielu powieści historycznych. Nieco podobą rozmowę z Komudą, przeprowadzoną przez Dariusza Madejskiego można znaleźć w portalu Menstream.pl / http://menstream.pl/wiadomosci-reportaze-i-wywiady/kontrowersyjny-pisarz-jacek-komuda-nie-ceni-sienkiewicza-bo-mijal-sie-z-prawda,0,1384250.html /. Ten w "Do Rzeczy" jest jednak lepszy.

Dowiadujemy się z niego n.p., że samego cyklu trzech powieści Jacka Komudy "Samozwaniec" o polskiej wyprawie na Moskwę w 1604 roku sprzedało się już grubo ponad 100 tys. egzemplarzy, a w księgarniach właśnie ukazała się część czwarta. Zacytuję kilka fragmentów wywiadu z "Do Rzeczy". Mówi Jacek Komuda:

"Polski szlachcic zawsze szedł do sądu. I nie był to wyraz pieniactwa. Dawni Polacy to byli wolni ludzie, którzy wiedzieli, jakie mają prawa i z nich korzystali. (...) sędziowie też byli wybierani z ich stanu, a nie mianowani przez jakieś fikcyjne korporacje prawnicze. (...) To, że potrafili bronić swej własności, nie bali się walczyć o swoje, zastawić się, ale i postawić, w tamtych czasch było zaletą, nie wadą.".

Na pytanie: "A zlota wolnośc szlachecka? Też będziesz jej bronił?". Komuda odpowiada:

" Moim zdaniem to była rzecz bezcenna. Myślę, że wolność polska miała swoje korzenie w głebokim średniowieczu, w ustrojach wieców plemiennych...". I dalej: "Polacy szli pod Grunwald jako rycerze, a wrócili jako wolna szlachta. (...) Można powiedzieć, że wolność szlachty była gwarantem wolności kraju, w którym co 10-15 kilometrów stał dwór - mała forteca.".

Jacek Komuda działa też w grupach rekonstrukcyjnych:

"Nawet dwa konie. Mam też pełna zbroję husarską i rynsztunek wszystkich formacji kawaleryjskicj I Rzeczpospolitej. (...) Kiedy piszę o husarii mam w pamieci rekonstrukje bitew, w których brałem udzial. To bezcenne doświadczenie, które poprawia jakość i wiarygodnośc prozy.".

Niestety nie czytałam żadnej książki Jacka Komudy i nie jestem w stanie tego sprawdzić. Mam jednak nadzieję, że jego powieści są równie dobre, jak cytowany powyżej wywiad. Na zakończenie jeszcze jeden cytat - z wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego:

"Ależ proszę państwa - nasza historia jest taka, że najpierw zatrzymaliśmy na kilkaset lat ekspansję Niemców na Wschód, potem parcie islamu na zachód, a w końcu pochód rewolucji bolszewickiej. W międzyczasie stworzylismy pierwszą w Europie republikę z obieralnym, odpowiedzialnym przed prawem władcą i zasadą równouprawnienia religii, a w dwudziestym wieku powiedzieliśmy "nie" Hitlerowi, zmuszając Zachód do przystąpienia do wojny z nim, i tworząc Solidarność doprowadziliśmy do upadku Sowiety.".

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (2 głosy)

Komentarze

Po pierwsze: nie "kilkadziesiąt pokoleń przemądrzałych bękartów" Oślepienia, a kilkanaście (4 - 5 pokoleń na stulecie).

Po drugie: co z "nie-urodzonymi", którzy polskie ziemie zamieszkują przynajmniej tak długo, jak przodkowie i potomkowie husarzów? Czy cham z chama i łyk z łyka też byli Sarmatami? (Szaraczków karmazyni łaskawie dopuszczali do sarmackiej paranteli...) 

Po trzecie: co z teorią (popartą ponoć badaniami genetycznymi), z których wynika, że  spośród ocalałych po średniowiecznej dżumie Europejczyków, zaledwie kilku(!) osobników płci męskiej osiągnęło sukces prokreacyjny, trwający do dziś... Choć przyznam, że dla mnie myśl, iż miałbym być dalekim kuzynem na przykład takiego osobnika z gumowym penisem, wywołuje lekką panikę, pomieszaną z obrzydzeniem. (Tym bardziej, że miałem krewną o podobnym typie rysów twarzy).   

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#381851

elig: Racja, kilkanaście pokoleń. Pana Bańczyka trochę poniósł publicystyczny zapał. W tych badaniach uwzględnieno wszystkich Polaków, Wspomniana przez Pana teoria to jakaś bzdura. We wschodniej Europie dżuma tak się bardzo nie srożyła. W Polsce było jej mało w średniowieczu - patrz - dyskusja tu:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=9804&start=0

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#381903

Źle się trochę wyraziłem. "Sukces prokreacyjny" oczywiście nie miał nic, albo niewiele wspólnego z dżumą. W teorii, którą przytaczam (a której niekoniecznie mam ochotę bronić) postawiono tezę, że Europejczycy i w ogóle ludzie wywodzący się "stąd", pochodzą od zaledwie kilkunastu mężczyzn z jednego pokolenia żyjącego w XIV w. Potomkowie pozostałych mieli zemrzeć bezpotomnie po kilku, kilkunastu czy dwudziestu paru  pokoleniach. Tezę tę postawiono na podstawie przeprowadzonych ponoć badań genetycznych. Czytałem o tym dość dawno i zapamiętałem jako ciekawostkę w miarę prawdopodobną - w zestawieniu z wnioskami jakie wysnułem, patrząc na niskie drzewo genealogiczne mojej rodziny.

Ale jak napisałem - teorii tej nie bronię. Bardziej żywo interesuje mnie "sarmackość" wszystkich warstw społecznych: czy dzisiejsi potomkowie polskiej szlachty i arystokracji godzą się na taki społeczny mezalians"? Bo w czasach szlacheckich sarmackie pochodzenie było zarezerwowane wyłącznie dla stanów wyższych. A nie była to przecież jakaś fantazja podchmielonego pana Zagłoby! "Wywodzenie się" było wiedzą ze względów majątkowych bardzo starannie pielęgnowaną. Wiedzą, której ze względu na ciągłość nie można lekceważyć. Więc w którymś momencie rodowej przeszłości owi "mityczni" Sarmaci okazywali się nie tak mityczni. 

Zatem jako cham (lub ewentualnie szaraczek) jestem Sarmatą? Czy - jak utrzymywali "bracia szlachta", potomkiem podbitych tubylców?

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#382068