Nie zdążyliśmy na spotkanie
Czekaliśmy przed wejściem do kościoła Najświętszego Serca Jezusowego w Olsztynie na trumnę z ciałem Grażyny Langowskiej.
W gęstniejącej gromadzie raz po raz odzywały się entuzjastyczne okrzyki: Witaj! Boże, jak ja cię dawno nie widziałam! Pięknie wyglądasz. Co porabiasz? Popatrz, znowu spotykamy się na pogrzebie… To stara „gwardia”, kombatanci „Solidarności”, pierwsi pracownicy Kuratorium Oświaty po wyborach 1989 r., nauczyciele olsztyńskiej samochodówki, gdzie pracowała Grażyna jako nauczycielka języka polskiego, zakładała „Solidarność”…Ilu w gęstniejącym tłumie było Jej uczniów? To wiedzą oni sami. Przyszli, pożegnali swoją nauczycielkę.
Gdzieś tam raz po raz trzaskały drzwi od samochodów służbowych. Z jednego z nich wysiadł sam Jarosław Kaczyński. Przyjechał pożegnać koleżankę z PC. Szkoda, że dopiero teraz, że nie zainteresował się, jak Jej się wiedzie po śmierci męża…
Wszystko jeszcze przed tobą, szefie. Gorycz osamotnienia nie omija nikogo, a wobec cierpienia i śmierci jesteśmy równi. Niektórzy nazywają to sprawiedliwością. A ja tak na własny użytek nazywam to ostatnią lekcją pokory.
Kiedy odchodzą najbliżsi, przyjaciele, znajomi nieodmiennie powracają wspomnienia.
Zamykam na chwilę oczy, wciskam głowę w kaptur, chronię się przed wiatrem i dojmującym zimnem. Znikam w mojej przestrzeni.
Mroźny wieczór 15 grudnia. Msza św. w Sercu Jezusowym. Gorączkowe rozglądanie się po ławkach i kątach kościelnego mroku. Kto jest? Kogo nie zabrali? Potem „Boże coś Polskę” przez łzy i zaciśnięte gardła, ale z podniesionymi w znaku zwycięstwa palcami. Niewielu idzie do wyjścia, większość przemyka chyłkiem do zakrystii… tam wiadomości. Strajk w OZOS „Stomil”. Nie wszystkich internowano, niektórych teraz aresztują, biuro zdemolowane…
Bezładne rozmowy, przerywa Rysiek Langowski. Już się dowiedzieli…jadą.... Rozchodzimy się, każdy do swojej rzeczywistości…
Niektórzy do tej mrocznej, zamkniętej zobowiązaniem do współpracy. Siądą po powrocie przy stole, może z kieliszkiem „moskowskoj”, a może tylko z herbatą i napiszą swój pierwszy raport ze stanu wojennego.
Wychodzę z mężem na dziedziniec kościelny. Idziemy w kierunku plebanii. Przed wejściem gromadka ludzi. Na schodach skulona Grażyna. Opowiada o tym, co działo się w „Ozosie”. W głosie i zachowaniu wyczuwamy lęk. Już wkrótce okaże się, jak bardzo uzasadniony. Co stanie się z małą Lenką, gdy ich aresztują?
Przez moment niezłomna Grażyna, która nigdy nie cofała się przed wypowiedzeniem i zrobieniem tego, co uważała za słuszne, była zwykłą, zagubioną mamą, przerażoną niewiadomą przyszłością.
Przyjeżdża samochód pogrzebowy.
Brązowa trumna z bukietem kwiatów, na progu abp Edmund Piszcz, ks. infułat Julian Żołnierkiewicz. Któż, jak nie oni, najlepiej Ją znali. Tyle godzin rozmów … i z tych lat konspiracji, więzienia, beznadziei i tych triumfu; poselskich, kuratoryjnych, kiedy było się na lokalnym i krajowym świeczniku, a potem poczucie przegranej, choroba męża, jego śmierć.
A ja spinam swoje osobiste wspomnienia.
Koniec sierpnia bieżącego roku. Jedziemy do Warszawy na kolejną rozprawę z przeszłością. Zeznaje Grażyna. Nie ma najmniejszych oporów, by opowiedzieć przed młodymi, nie pamiętającymi w pełni tamtych czasów; sędzią i prokuratorem wojskowym, jak to było z tym ludowym wojskiem w stanie wojennym. Z torebki wygrzebuje tomik wierszy więziennych Władka przepisanych przeze mnie ręcznie z grypsu dla Niej. Czyta:
„Był taki dzień
Myślałem
Że zostałem sam
Bo wszystko zgasło /../
Ale dostałem wiadomość
Świat przestał milczeć… / „Rondo spacerowe” Grażynie Langowskiej ZK Barczewo 1984/
O dziwo, sędzia nie przerywa, słucha z uwagą, każe notować i tylko prokurator powątpiewa. Przecież wojsko to nie SB! Czy zdaje sobie sprawę, że ta krucha starsza pani opowiadająca o wyrokach wydawanych przez wojskowe sądy w czasie wojny Jaruzelskiego z własnym narodem, to KTOŚ, legenda olsztyńskiej „Solidarności”, a nie zwykły świadek?
Wracamy. W autobusie przysypiam ze zmęczenia. Pod powiekami wciąż obraz Grażyny robiącej prokuratorowi przyspieszony kurs z wiedzy na temat współdziałania LWP z SB.
Umawiamy się, że spotkamy się po uprawomocnieniu wyroku…*
http://www.pozegnania.net/3075409
http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl/wiki/index.php?title=Gra%C5%BCyn...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gra%C5%BCyna_Langowska
http://wyborcza.pl/nekrologi/1,101499,7218267,Grazyna_Langowska_nie_zyje...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5428 odsłon
Komentarze
Piekne,wzruszajace
11 Listopada, 2009 - 17:34
Piekne,wzruszajace wspomnienie...Akiko
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Akiko
11 Listopada, 2009 - 17:39
Czasem tylko tyle możemy, by utrwalić to, co w nas mimo upływu lat żyje tak intensywnie, jakby to było wczoraj.
Pozdrawiam Cię, Akiko i dziękuję za uśmiech i bukiety. ;)
Katarzyna
NIech odpoczywa w Pokoju [*]
11 Listopada, 2009 - 17:41
Ś.P. Panią Grażynę poznałem w roku 1989 jako uczeń pierwszej klasy liceum. Wówczas to przyjeżdżałem do Olsztyna po ulotki wyborcze, prasę z powielaczy i naklejki, które następnie kolportowałem do swojej miejscowości. Woziłem to pod mundurkiem ZHP. Zbliżały się pierwsze pookrągłostołowe wybory. Do dziś pamiętam prostokątną naklejkę z nazwiskiem Pani Langowskiej oraz logiem Solidarności.
Kolejny raz spotkałem się z Panią Grażyną na pewnej pod olsztyńskiej parafii zimą 2001 lub 2002 roku. Byłem zaskoczony, że mnie pamiętała.
kniaź Michaił
kniaź Michaił
Kniaziu
11 Listopada, 2009 - 19:51
Tak czekałam, że Ktoś odezwie się, kto Ją też poznał. Dziękuję z całego serca.
Wybory. Kniaziu, tych wspomnień nazbierałoby się, oj, na długie zimowe gawędy. Mam nadzieję, że takie o Ś.P. Grażynie Langowskiej będą. Zasłużyła na to.
Spotkanie wyborcze całej ekipy, tj. Grażyny Langowskiej, Zenona Złakowskiego, Józefa Lubienieckiego,Erwina Kruka i Jutrzenki - Trzebiatowskiego (nie pamiętam w tej chwili imienia)odbyło się również w naszym domu.
Mam nawet na dowcipnych karykaturach zrobionych piórkiem, autografy. Mąż objeżdżał z nimi województwo. Śpiewał.
Boże, jak to dawno było. Moi synowie biegali między nimi i kamerzystami telewizji regionalnej, chyba wtedy z Gdańska, z wielgaśnymi znaczkami Jana Pawła II. Dziś dorośli mężczyźni.
Uff! I tylko żal, że to śmierć wywołała wspomnienia... Wielu przyjaciół i znajomych z tamtego okresu już pożegnaliśmy. Na wiecznej służbie u Pana Boga orędują za nami.
Pozdrawiam Najserdeczniej.
Ps. A naklejki były nie do zdarcia, dosłownie.;))
Katarzyna
Katarzyno,odchodzą cicho, niemal niepostrzeżenie, skromni
11 Listopada, 2009 - 20:22
pzdr
antysalon
Antysalon
11 Listopada, 2009 - 20:58
Wiesz, tak się ostatnio zastanawiałam, ze jesteśmy jakimś słabym pokoleniem. Nasi bohaterowie przeżyli obozy koncentracyjne, łagry, Syberię, głód, choroby i wielu z nich dożywa późnej starości w całkiem dobrej kondycji.
A nasi przyjaciele odchodzą nie tylko cicho, ale i szybko. Grażyna miała 63 lata.
Katarzyna
Re: Antysalon
11 Listopada, 2009 - 23:17
Kazde nastepne pokolenie jest coraz slabsze. Oslabione geny?
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
@ Nie zdążyliśmy na spotkanie
12 Listopada, 2009 - 16:46
Porządni ludzie odchodzą - często przedwcześnie, zmęczeni stresem, PRL-owskimi warunkami bytowymi, pracą nieludzkich warunkach... IIIRP zafundowała im ubóstwo, gorycz i zapomnienie. Ci, którzy nie stali się beneficjentami "nowego rozdania, choć po stokroć na nie zasłużyli.
Smutne.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
GG
12 Listopada, 2009 - 18:51
Sporo w tym racji. Myślę, że pracowaliśmy wtedy bez żadnego szacunku dla zdrowia. Wtedy stres. Stan wojenny... ja go pamiętam jako okres "siedzenia na walizkach", zmarnowany czas oczekiwania i to nieustanne pilnowanie, by się nie dać wciągnąć, by nie stać się jednym z nich. Śniłam czasem, że uciekam. A jak przyszło co do czego, odmówiłam wyjazdu na zaproszenie. Przestraszyłam się, że nie pozwolą wrócić.
Grażyna Langowska siedziała, a potem była rok bez pracy. Wciąż pomagała represjonowanym, między innymi mojej rodzinie.
Mąż Jej pracował w bibliotece, choć był dziennikarzem. Nie pozwolili pracować w radiu.
A kiedy przyszła już tzw. wolność... to stało się najgorsze, bo mało kto zdaje sobie sprawę, że następowało systematyczne wycinanie starych działaczy, również z "Solidarności". I najważniejsze; pękła międzyludzka solidarność. Każdy sobie.
Frustracja, poczucie krzywdy. Niektórzy utopili smutki w alkoholu. Inni ciężko zachorowali, nie poradzili sobie z bezrobociem, rodziny im się rozwaliły.
To jednak nie wszystko tłumaczy. Kombatanci , Sybiracy też to przeżyli i o ileż groźniej i tragiczniej. Widać życie ich bardzie zahartowało.
Pozdrawiam;)
Katarzyna
Re: GG
12 Listopada, 2009 - 19:20
Powojenne pokolenie zywione byle jak, bez cytrusow, na chlebie z byle czym zaplacilo brakiem odpornosci...
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński
Akiko
12 Listopada, 2009 - 21:55
Cytrusów nie było i na Syberii.:)
Może to zderzenie cywilizacji i stres? Nagle z prostego, w większości bez konserwantów jedzenia, przeskok na "colę"?
Trudno powiedzieć, ale jakaś przyczyna musi być.
Katarzyna
re:re: GG
12 Listopada, 2009 - 23:16
A może jest jeszcze inaczej? Może Syberię i łagry siłą rzeczy przetrwali najsilniejsi? Większość umierała albo na "nieludzkiej ziemi", albo wycieńczeni, niedługo po powrocie.Sybir zahartował najsilniejszych, słabsi od razu poszli do piachu...
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Re: re:re: GG
13 Listopada, 2009 - 11:43
I to chyba jest najtrafniejsza diagnoza; Przetrwali najsilniejsi.
Katarzyna
Katyrzyno
12 Listopada, 2009 - 22:06
To wycinanie miało miejsce już dużo wcześniej. Niepokorni ludzie w niepokornych Regionach byli wycinani przy pomocy nie tylko SB, ale również propagandy szeptanej. Regiony których korniki nie opanowały były niszczone a na ich miejsce wchodzili ludzie związani z kornikami. To są fakty!
_______________________________________________-
Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Jurand
13 Listopada, 2009 - 12:14
To wycinanie jest faktem, ale je znają tylko nieliczni. Trudniejsze do udowodnienia niż współpraca z SB. A to z dwóch powodów.
Pierwszy podałeś; szeptana propaganda.
Nie można było się bronić, bo wszyscy szeptali, a zainteresowany o tym nie wiedział. Na przykład pojawiały się informacje o defraudacji jakichś pieniędzy z konspiracji, albo, że podpisałeś lojalkę, zgodziłeś się na współpracę, doniosłeś w śledztwie itp.
Było też szczucie jednych na drugich i to wewnątrz partii czy związku. Teraz jak przeglądam pliki w pamięci ;), widzę to jak na dłoni. Niestety, też była wina i po naszej stronie. Żal nam było komuchów i nie wymienialiśmy ich nawet jak mieliśmy krótko, bo krótko, władzę. Dawaliśmy im szansę, byliśmy tacy demokratyczni i tacy wspaniałomyślni.
Niczego też korniki nie spisywały, raportów i donosów nie pisano. Teczek więc nie ma na tę okoliczność i IPN nie będzie miał tu żadnej pracy.;(
Drugi to: długi okres niewiedzy, że jest się niszczonym. Do głowy bowiem z początku nie przychodziło, że zostałeś wystawiony na odstrzał. Pozornie bowiem wszystko odbywało się legalnie; konkursy, wybory, zmiana szefów, restrukturyzacja itp itd.
Czy możliwe jest docieczenie prawdy? Wątpię, ale sądzę, że ci, którzy mają takie podejrzenia, iż nie wszystkie ich problemy wynikały z przemian i ich samych, powinni spisać swoje perypetie i zachować.
Kto wie czy ich wnuki nie dowiedzą się, jak to było.
Dociec można tylko śledząc losy esbeków i TW po 1989 r. Na razie , niestety, korniki mają się dobrze.
A tak na marginesie historii korników; Kiedy PiS obiecywał rozwalenie układów, zabrał się od czapki, a powinien od butów.;) To na dole, w gminach i województwach są oni i skutecznie blokują jakiekolwiek oczyszczanie z mafii i układów urzędy, firmy, agencje itp. Nie umieli? Nie potrafili? Czy nie chcieli?
Dziękuję za ten komentarz, jest bardzo ważny nie tylko dla mnie.
Pozdrawiam serdecznie
Ps. a to wytłuszczone u Ciebie "kor" to wielce wymowne;)) można dodać kld, ud, uw, po sld, psl Pawlaka.. firmy ochroniarskie... Ale czy wolne od nich były inne, prawicowe partie i organizacje? To jest najważniejsze pytanie.
Katarzyna
Katarzyno, czy wolne były od nich inne prawicowe......
13 Listopada, 2009 - 13:28
Odpowiedź jest bardzo brutalna. NIE!!! Mało tego, dużo tzw "prawicowych kanap" powstało z inspiracji i przy współudziale bractwa korników bazującego na logistyce pewnych organizacji
I jeszcze dwie rzeczy. Owa szeptana propaganda z lat 80 ciągnie się dalej za ofiarami tej propagandy, pomimo upywu tylu lat. A "prawicowe ałtorytety" z nadania "mieszanego bractwa sborników" dalej mieszają, wypisując różnego rodzaju "opinie" na ten czy inny temat, lub na tych czy innych ludzi.
Czy jest sposób, aby to wszystko wyprostować? Jest, ale w dzisiejszej Polsce niewykonalny. O ile kiedykolwiek będzie możliwy do wykonania. Do tego trzeba zdecydowanej awangardy, a takowej w Polsce brakuje. Jedni w grobach, inni uciszeni, a jeszcze inni poza granicami Polski. A wszyscy już w podeszłym wieku, niektórzy bardzo podeszłym.
_____________________________________________________
"Strzeżcie się Wilki, strzeżcie się przynęty..."
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Jurand
13 Listopada, 2009 - 16:22
Przykro mi, ale muszę Ci przyznać rację. Nawet prawica ustala swoje działania programy pod dyktando "prawicowych autorytetów".
Negacja ich i nieustanne dyskutowanie z tym, co jest oczywiste, przyjmowanie perspektywy - wybór mniejszego zła, jest też działaniem pod dyktando. Na wyborach świat się nie kończy.
Katarzyna