Zakazać handlu w niedzielę. Moje do widzenia.
Notowania PiS idą w górę.
Trzeba zatem uruchomić paru idiotów, aby coś z tym fantem zrobić.
Póki co startujemy z babą od sklepów w niedzielę.
Gościa od zakazu środków antykoncepcyjnych wypuścimy tuż przed wyborami, aby pokazać rodakom, że idiotów w PiS mamy pod dostatkiem.
Jeśli i to nie pomoże i sondaże będą pokazywać, że grozi nam wyborcze zwycięstwo, wyciągniemy asa z rękawa i przypomnimy tego posła, co lekarstwo na wszystko widzi w obwołaniu Chrystusa Królem Polski...
Sorry, ale ja się z tej zabawy wycofuję, życząc rzecz jasna, PiS sukcesów w walce o sprawy najistotniejsze. Takie jak zakaz handlu w niedzielę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4451 odsłon
Komentarze
Re: Zakazać handlu w niedzielę. Moje do widzenia.
28 Maja, 2013 - 23:44
Zgadzam się całkowicie. Poprzednio przed wyborami PiS wyskoczył z całkowitym zakazem aborcji, podczas gdy wiadomo, że bardzo duża część ludzi wcale tego zakazu nie chce, a wielu się go boi. I wielu podejście do tego zakazu od PiS-u odstrasza - niezależnie od tego, co my o tym myślimy. Przynajmniej wielu moich znajomych to odstrasza.
Tak samo wielu ludzi chce móc zrobić zakupy w niedzielę. I tych ludzi jest więcej niż pracowników handlu. Zwłaszcza ze pociągnęłoby to za sobą zwolnienia.
Też obawiam się, że przed samymi wyborami jeszcze z czymś takim PiS wyskoczy.
W poleconym przez Ursę Minor wczorajszym Polskim Punkcie Widzenia politolog Marcin Palade wręcz powiedział, że Kaczyński ma złych doradców.
Z wieloma rzeczami się z Paladem zgadzam, może z wyjątkiem sojuszu z Gowinem, bo do Gowina nie mam ani odrobiny zaufania.
Link do rozmowy z Paladem:
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/polski-punkt-widzenia-27-05-2013-tv-trwam/
100% racji
29 Maja, 2013 - 00:09
Uderzył mnie dzisiaj ten temat, taki ni stąd ni zowąd, ale otworzyłeś mi oczy! No pewnie - to kolejna zagrywka typu "granat łzawiący". POgadamy o niczym, czas POpracuje dla przeczekania złych wiadomości o odwołaniu kolejnego kacapa, ludzie zbulwersują się, PiS wystrzela całą amunicję o nic, jego punkty POlecą na dół - I O TO CHODZI! Że też sam na to nie wpadłem! A wy z PiSu - "zostawcie te sklepy, nieszczęście wy moje!", że sparafrazuję kabaret Dudek. Na nic to wam niepotrzebne, a tylko znowu stracicie głosy.
Bo trzeba wystapić o zakaz handlu
29 Maja, 2013 - 00:24
od zachodu słońca w piątek do zachodu slońca w sobotę. Wszystkich co sie temu sprzeciwią oskarzyć o antysemityzm.
Byłaby niezła kołomyja.
Nathanel
Nie da się iść dwiema drogami na raz.
Niedziela
29 Maja, 2013 - 03:03
Drodzy Państwo, napiszę parę słówek o Niedzieli ze swojego punktu widzenia. Jako Katolik i tradycjonalista nic przeciwko nie mam aby Niedziela faktycznie była dniem wolnym. Tak powinno być, ale no właśnie ale... Państwo z PIS - Drodzy Państwo ruszcie do choler....y głowami - macie znikomą przewagę dziś, może jutro i o czym to świadczy - że ,,Lemingi" się budzą wszędobylska ,,Lemingoza" zaczyna się chwiać, ale to zaledwie kropelka pozornego sukcesu. Po kiego grzyba marnujecie to coście Państwo zyskali?? Lemingi to naród który oprócz telewizji TVN, i gazety GW ,,czyta'' nałogowo makulaturę z hiper super marketów, w ,, fajnopolsce'' galerie i sklepy , to jedyna rozrywka w Świętą Niedzielę, nie zmuszajcie ich, bynajmniej nie teraz do takich rzeczy - Ludzie co robicie?? Poza tym zmusić owy gatunek do myślenia wprzódy co trzeba kupić na zaś ???? Do określenia czy akurat tyle chleba czy herbaty starczy do poniedziałku ??? to jest za wysoki próg i dziwię się że PIS tego nie widzi Hallo, obudzicie się - proponuję by jak najszybciej, poza tym są sprawy WAGI Państwowej które należy zrobić na wczoraj a do wyborów daleko, po co się wychylacie ??? Toż to chyba by Ojciec Rydzyk i zrozumiał. Jak nie to napiszę - gdyby stał się cud na co liczę i opozycja wygra - Trwam, Radio Maryja, Republika, GP, Niepoprawni odetchną, ( tego bym sobie życzył )to są sprawy priorytetowe, większe, mniejsze i najmniejsze, ( wcale nie uważam wolnej niedzieli za tą najmniejszą )ale nie pora o tym mówić teraz - z czym się zgodzą tutaj piszący...
ardawl
Jeszcze "koniec cywilizacji białego człowieka"
29 Maja, 2013 - 05:43
Jescze powinien wyjśc na mównicę ten poseł, który po wyborze Obamy oznajmił, że to "koniec cywilizacji białego człowieka". To ja takich "białych ludzi" sobie nie życzę. Zwłaszcza jak ktoś jest albinosem i ma włosy naturalnie siwe ;-)
alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Tak zupełnie na marginesie, dodam...
29 Maja, 2013 - 08:27
Że od pewnego czasu słyszy się w kościołach, że "księża pracują w parafiach". Zgrzyta mi to w uszach za każdym razem, kiedy padają tego typu słowa i to z ust kapłanów.
Jak się wobec powyższego ma zakaz pracy w niedziele i święta? A co do handlu, to dodawane w "ogłoszeniach parafialnych" nawoływanie, by przy wychodzeniu ze świątyni nabywać nowe numery katolickich wydawnictw, to też pewna forma sprzedaży, bo i towar jest, i zapłata też.
Apogeum popularności dla PIS ma być na 2015 a nie 2013
29 Maja, 2013 - 09:05
To dokładnie jak z sportowcami,trenerzy pilnują i kontrolują żeby forma zawodnika nie wystrzeliła za wcześnie, tylko na zawody,i PIS tak właśnie robi.
Czy myślicie ze pan Jarosław i jego otoczenie,to gamonie.
Dokładnie wiedzą co mają robić,by entuzjazm za wcześnie się nie wypalił,to jeszcze dwa lata,to dużo czasu,a przy takich rządach, nierządu Tuskowego,czas pracuje dla nas.
I dla tego sztucznie wyhamowują ten proces,dwa lata być na topie,do wyborów,to samobójstwo.
pozdrawiam
Matko trzech córek, - z całym szacunkiem dla Ciebie, ale...
29 Maja, 2013 - 10:29
... wydaje mi się, że... mylisz pojęcia.
Tak, każda posługa dla bliźniego jest pracą. Lekarze, pielęgniarki leczą ciało, zaś księża... duszę. I to właśnie w niedziele i święta kościelne - osoby duchowne mają sporo pracy. Bo czymże jest przygotowanie homilii i świątyni do nabożeństw, a potem odprawianie tych nabożeństw? - Jest właśnie pracą nie tylko fizyczną, ale także umysłową i duchową.
"Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" - tak mówi jedno z przykazań kościelnych. Owszem, są takie stanowiska pracy, które muszą funkcjonować w tzw. ruchu ciągłym. Choćby wspomnę tu o wszelkich służbach ratunkowych, łączności, transporcie, instalacjach przemysłowych (vide koncern naftowy ORLEN), itp.
Ale nie może być tak, że pracę załóg marketów i galerii handlowych zaliczać musimy do tzw. ruchu ciągłego. Spójrzmy na naszych sąsiadów zza Odry. Oni od bardzo dawna wymienione przeze mnie placówki mają w niedziele i święta pozamykane, a przecież jest to kraj w zdecydowanej większości protestancki, nie katolicki, - jak Polska.
Porównanie to wydaje się być mniej wymowne, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że do roku 1989 w Polsce sklepy z art. spożywczymi i przemysłowymi nie pracowały w niedziele, za wyjątkiem jedynych w dzielnicy miast tzw. "Delikatesów". Nie oznacza to, że ówczesne władze komunistyczne przestrzegały przykazania kościelnego. Ot, po prostu było tak z dwóch powodów: po pierwsze, chciały się przypodobać katolikom, aby ci "nie wieszali psów na waaaadzy"; a po drugie: były to czasy, gdzie na półkach sklepowych brakowało art. konsumpcyjnych.
Co do rozprowadzania pism katolickich po niedzielnych Mszach św., to uważam, że nie ma w tym nic, co można zaliczyć do łamania przykazania o niedzielnym świętowaniu. To kiedy według Ciebie owe gazetki parafialne i tygodniki mają trafić do wiernych? W środku tygodnia? Wtedy, kiedy owi wierni "są w pogoni" za środkami niezbędnymi do utrzymania swoich rodzin?
Pozdrawiam,
________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
Przepraszam Satyrze, jeśli uraziłam Twoje uczucia religijne
29 Maja, 2013 - 17:26
Napisałam jedynie o tym, co od dawna mi nie pasuje w kościele.
Może zbyt dużo wymagam? Może wydumałam sobie, że kapłan powinien chodzić w aureoli świętości już za życia, a posługi wobec wiernych nie nazywać pracą w parafii, ale powołaniem do duszpasterstwa w służbie Bożej...
Ksiądz, który przychodził do mojej mamy z Najświętszym Sakramentem w pierwszy piątek miesiąca, zrobił sobie latem kilkumiesięczne wakacje.Nie zadbał o zastępstwo.Niby nic, ale zgrzyta.
Ten handel, to nie tylko gazety, ale, niech tam.
W zasadzie, cieszę się, że mamy jeszcze księży, bo gdzie indziej już ich brakuje.
Pozdrawiam serdecznie.
matko trzech corek
29 Maja, 2013 - 18:05
"Może wydumałam sobie, że kapłan powinien chodzić w aureoli świętości już za życia, a posługi wobec wiernych nie nazywać pracą w parafii, ale powołaniem do duszpasterstwa w służbie Bożej..."
Nie, nie wydumalas sobie, tak wlasnie powinno byc, wszak, o ile pamietam z lekcji religii, z tego co mi ksieza mowili, ksiadz zastepuje samego Boga Ojca na ziemi. Ktory ojciec - czy matka nazywalaby sluzenie swoim ukochanym dzieciom, czyli opieke i wychowywanie, praca?
Problem zaczyna sie dopiero wtedy, gdy lewactwo zaczyna mowic rodzicom opiekujacym sie dziecmi, ze nie pracuja, bo wedlug nich, nianka zmieniajac pieluchy lub gotujaca obiad pracuje, natomiast robiacy to samo matka czy ociec - juz nie, bo nie dostaja za to wynagrodzenia w formie zaplaty pienieznej. Po to ksiadz dostaje datki na tace, aby nie pracowal, a sluzyl swojej parafii i po to rodzice, czestko kosztem wielu wyrzeczen, nie ida do pracy ale zostaja w domu, aby poswiecic sie wychowaniu swoich malych dzieci.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Lotna: Tak - wszystko stanęło na głowie
29 Maja, 2013 - 20:51
Mam spore nadzieje związane z nowym Papieżem.
Pozdrawiam:)
Satyr
29 Maja, 2013 - 18:32
Część załóg marketów i galerii zwolniona w efekcie mniejszego zapotrzebowania na pracowników po wprowadzeniu zakazu pracy w niedziele nie będzie miała problemu z zakupem gazetek parafialnych w środku tygodnia. Chyba, że im kasy zabraknie z zasiłku dla bezrobotnych.
Sześć dni handlu zamiast siedmiu oznacza przecież minimum 10% redukcje zatrudnienia.
Błędy polityczne...
29 Maja, 2013 - 08:41
Wielokrotnie dają się zauważać błędy polityków, które jak zaklęcia niweczą dobre zamiary. Te błędy to przedwczesne odsłanianie swoich zamiarów, planów, celów, które "pozwalają" przygotować przeciwnikom kontratak. Oczywiście w kampanii wyborczej należy z grubsza zaprezentować "swój profil". Jednak mówienie o konkretnych decyzjach to błąd w bardzo wielu przypadkach. Zamiast mówić o tym jak "puści się kogoś w skarpetkach" trzeba to zrobić bez rozgłosu. Nie mówić "o zakazach", tylko "mądrze zakazać" tak, aby większość to poparła. W mediach ktoś "chlapnął" kłamstwo, nie polemizować tylko od razu sprawę skierować do sądu i to podać do wiadomości.
Sędzia wydał niesprawiedliwy wyrok, stworzyć system, który natychmiast "osądzi" takiego "sędziego" ....
RAK
RAK
Dwa przykłady
29 Maja, 2013 - 09:42
z kampanii wyborczej 2011 r,:
- Tusk zapewniał, że nie ma konieczności podnoszenia wieku emerytalnego,
- spoty reklamowe z udziałem Lewandowskiego gwarantujące "załatwienie" dla Polski 300 mld euro.
Jeśli ma się takich przeciwników, trudno "grać w otwarte karty".
Z jednej strony hasło "cel uświęca środki" jest dla nas nie do przyjęcia, a z drugiej jak stawać honorowo na ubitej ziemi, jeśli wiadomo, ze w każdej chwili możemy otrzymać cios w plecy? Zwłaszcza jeśli druga strona walczy o przetrwanie.
Ta sytuacja aż się prosi o użycie biblijnego cytatu (Mt. 10, 16): "...posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!"
Przyznam, że PR-owskie zagrywki mnie irytują, ale...
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Niedzielni przegrani
29 Maja, 2013 - 10:21
W pełni popieram propozycję PiS dotyczącą zakazu handlu w niedzielę.
Po pierwsze.
Niedziela w prawie tak Boskim jak i naturalnym jest po to żeby w jej trakcie świętować, odpoczywać i poświęcać czas rodzinie.
Po drugie.
PiS wyraźnie daje sygnał, że jest partią niepoważną i nie można na nią liczyć. Partią, która do końca będzie strzelała sobie samobójcze bramki.
(straszenie przed wyborami, że odbierze się dzieciom zabawki jest niepoważne i samodestrukcyjne).
Po trzecie.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Bo jak się doda 1+2+3 czyli skład PKW, ruskie oprogramowanie i samobóje PiS, to nawet upośledzony umysłowo zrozumie, że drogą "demokratycznych" wyborów Polski nie odzyskamy.
A to z kolei wiedzie do wniosku, że prędzej czy później ruszycie leniwe zadki i wyjdziecie gremialnie na ulice dopominać się swoich praw.
A co najważniejsze, przestaniecie wreszcie wysyłać przed siebie i zamiast siebie na ulice starców, emerytów i inwalidów, żeby walczyli o Wasze prawa.
Po czwarte.
Teraz już wiem skąd u ludzi (w gruncie rzeczy prawych) tyle agresji w życiu codziennym i na portalach.
No bo jak się jest zagonionym jak pies do roboty od poniedziałku do soboty i skazanym na łażenie po sklepach w niedzielę (jedyna dostępna w tygodniu "rozrywka"), zamiast wypoczywać, śmiać się i bawić, to jest się nieszczęśliwym, upodlonym i złym na świat i innych.
Po Piąte.
Nie upadlam się zakupami w niedzielę i omijam galerie z daleka.
Poświęcam niedzielny czas rodzinie, własnemu rozwojowi i wspólnej rozrywce.
Jesteśmy szczęśliwi....................czego i Wam życzę :)))
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Re: Niedzielni przegrani
29 Maja, 2013 - 10:49
Genezą agresji w internecie - zakupy w niedzielę.
Odważna teza, popieram. :)
Nie bądźmy agresywni, nie róbmy zakupów w niedziele, róbmy radośnie rewolucję. :)
PS. Wystarczająco denerwujący jest dla mnie fakt, że w trakcie wszelkich "długich weekendów" i świąt, których u nas dostatek, wszystko "wymiera" i w przypadku braków w lodówce pozostaje iść zbierać szczaw. Plany wprowadzenia omawianego zakazu kopiują najgorsze wzorce omnipotencji państwa, obecne w naszej kochanej Unii Europejskiej (vide: Niemcy i inne). Przykładowo, zdrowy rozsądek zachowali, tradycyjnie, Brytyjczycy, stosując tylko niewielkie ograniczenia.
Nobilitacja wiochy
29 Maja, 2013 - 17:33
Dokładnie. Jedną z przyczyn agresji na co dzień, w tym również agresji w internecie, jest niezadowolenie z własnego życia, spowodowane często brakiem wypoczynku, stresem, zagonieniem, nadmiarem pracy, obowiązkiem robienia zakupów w niedzielę, kiedy powinno się wypoczywać.
(zgodzisz się chyba, że agresja bywa często wypadową niezadowolenia a także zmęczenia spowodowanego brakiem wypoczynku).
A więc moja teza jest słuszna. Niedzielne zakupy wypaczają życie rodziny, meczą i w konsekwencji prowadzą do agresji.
Są oczywiście też, tzw. "wioskowi" którzy innego życia nie znają.
Uważają wręcz za nobilitację społeczną wysztafirować się i wraz z rodziną pokazać się w jakiejś galerii. Poprzechadzać się w tłumie wraz z innymi "nobilitowanymi".
Kiedyś ta wioskowa społeczność odsztafirowywała się idąc w niedzielę do kościoła i jak się okazuje przyzwyczajenia pozostają w niewytrzepanej słomie w butach, Zmienił się jedynie cel, kościół został zamieniony na galerie.
I to wszystko.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
tańczący z widłami, trafiles w sedno
29 Maja, 2013 - 18:25
"kościół został zamieniony na galerie"
Wiara w Boga zostala zamieniona na kult pieniadza, nic wiec dziwnego.
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
Lotna
Re: Nobilitacja wiochy
29 Maja, 2013 - 18:44
Zgodzę się, jak najbardziej, co do przyczyn. Agresji w ogóle.
Ta agresja była, jest i będzie. Zawsze.
Natomiast.
Po pierwsze primo* - agresja w internecie jest dlatego tak chętnie i czesto wyrażana, bo jest to bezkarne. Oto wreszcie pojawiło się medium, gdzie można wystepować anonimowo, gdzie można kogoś zwyzywac, obrazić, gdzie można kłąmać i konfabulowac - wszystko poza kontrolą i sankcji brak. Bo jakie mogą być sankcje? usunięcie z danej społeczności - a to spróbuję zarejestrować się od nowa. A jak się nie uda, to są inne miejsca, niezliczona ilość.
Brat też sankcji społecznych - a one trzymają ludzi na uwięzi. Lęk i obawa przed śmiesznością, dezaprobatą, przed tym, ze szef zwolni, żona odejdzie, a kochanka da po gębie. cacana anonimowość. ;)
Agresja jest niezbywalnym elementem naszej natury. Uzasadniona, nieuzasadniona. Różni nas i cywilizuje - czasem cywilizuje - sposób w jaki ją wyrażamy, nie wyrażamy czy kanalizujemy. W internecie sytuacja jest ułatwiona, prawda? I jakaż komfortowa. Ciekawy materiał do przemyśleń nad natura ludzką, swoją drogą.
_______________
A skąd założenie, że te zakupy w hipermarketach czy galeriach tak potwornie męczą? Ja tam, a mieszkam w jednym z większych miast w Polsce, widuję na każdym kroku rodzinne spacery po galeriach, rozradowane buzie dzieci, zachwycone spojrzenia kobiet i może mniej zachwycone męzczyzn, którzy jednak też znajdą coś dla siebie. Ludzie spędzają tam godziny, pół dnia, cały dzień, zjedza w przydrożnej garkuchni, do kina pójdą, wystawy poogladają. A może będzie promocja gumy do żucia? Albo biustonoszy?
Ba, często kupują mało, a zdarza się, że i nic.
Ale to rytuał, sposób na spędzanie wolnego czasu - gdyby nie chcieli to by ich tam nie było. Forma wypoczynku. Męczące? Aż tak dużego odsetka społeczeństwa o masochizm bym nie posądzał. ;)
Myślałby ktoś, ze ich batem zapędzaja w te niedziele. Won, precz, a kysz - pobudka o 7 i do supermarketu, do galerii! :)
Inna, zupełnie inna sprawa, z pracującymi w niedzielę. Ale jak o zakupach mowa...
Kult
29 Maja, 2013 - 20:29
No właśnie. Gdyby nie chcieli, to by ich tam nie było.
A wiesz gdzie byliby wówczas gdyby nie chcieli chcieć tam być ? Z tatą na rybach, na spływie tratwą lub kajakiem, na wycieczce rowerowej lub pieszej, na wspólnym przyrządzaniu posiłku w plenerze lub w domu, na łyżwach, nartach, kuligu, ognisku, boisku, koniach, grzybach, meczu, etc.
Sęk w tym, że oni nie chcą chcieć, bo idą na kompletną łatwiznę.
Jeżeli w niedzielę idziesz z dzieckiem na zakupy do hipermarketu i spędzasz tam kilka godzin, to ono jako dorosły człowiek też będzie kultywować ten sztuczny, niezdrowy dla rodziny, własnego ciała i psychiki sposób spędzania wolnego czasu.
Zmęczeni pracą ludzie i "zmotywowani" przez media, robią po prostu to co podsuwają im specjaliści od socjotechniki i marketingu, idą do galerii.
Wybacz ale zachwyt dziecka, które wie, że w niedzielę w sklepie mama kupi mu zabawkę i zadowolenie żony z powodu obietnicy kupienia nowej kiecki z promocji, nie jest dla mnie argumentem na właściwość chodzenia w niedzielę do galerii.
Te zadowolone uśmiechy symbolizują jedynie materialistyczny kult posiadania.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
O słodka naiwności !
29 Maja, 2013 - 23:41
O słodka naiwności ! Naprawdę sądzisz że niedzielni bywalcy Galerii Handlowych pozbawieni możliwości uczęszczania tamze w neidzielę nagle zaczną pływać kajakami, spacerować po lesie, słuchać Vivaldiego czy czytać Tacyta w oryginale.
Prędzej uwalą się na kanapie przed telewizorem z browarem w ręku, rozpalą grilla na balkonie (także browarek), będą łazić pół niedzieli w gaciach po domu itp. itd.
Oczywiście można ustawowo zakazać grilla w niedzielę, wyłączyć nadajniki TV (z wyjątkiem teje Jedynej Stacji i nie chodzi mi o TVN), czy wprowadzić weekendową prohibicję .
Nic z tego, człowiek jak zechce to i tak zmarnuje sobie wolny czas na a i całe życie także. Od tego mamy wolną wolę.
Nawet nie jęknie
30 Maja, 2013 - 11:33
Zaczną. Wystarczy zamknąć w niedziele hipermarkety i wypromować nowy styl spędzania wolnego czasu.
Leming to proste zwierzę. Szybko się przestawi i nawet nie jęknie.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
tańczący
29 Maja, 2013 - 18:52
Na tak:
Faktycznie, są tacy, którym galerie handlowe zastąpiły świątynie. Ładny przykład, to para która wybrała taką galerię na miejsce ślubu. Mimo iż dzieje się to w Szwecji było sensacją na tyle, że informowały o tym gazety.
http://www.youtube.com/watch?v=HdVfo8vbzsA
Na nie:
Dla mnie zakupy w niedziele nie różnią się niczym od zakupów w poniedziałek czy czwartek. Nie znam osobiście ludzi, którzy wybierając się do galerii handlowej albo supermarketu ubierają się odświętnie, ale możliwe, że tacy ludzie istnieją naprawdę, a nie tylko jako urban legend.
Kiedy dzieci były młodsze jeździliśmy czasem całą rodziną na zakupy do Auchan lub Geanta. Robiliśmy to wtedy, kiedy mieliśmy czas, najchętniej gdy np. w czasie urlopu mogliśmy tam się udać z rana, kiedy było mało ludzi i można było ze spokojem zrobić zakupy. Dla nikogo z nas nie było to święto, ale też nie był to jakiś przykry obowiązek.
Dodam jeszcze, że wolę robić zakupy w takich dużych sklepach, gdzie nie muszę z nikim gadać, nie muszę stać w kolejce, mogę sobie wszystko ze spokojem obejrzeć i mam duży wybór towarów.
Tzw. sklepik osiedlowy w okolicy, w której mieszkałem ostatnio w Polsce, miał asortyment znacznie uboższy za to wyraźnie droższy. Obsługa, głównie młodziutkie dziewczyny, zmieniała się bez przerwy, bo właściciel zatrudniał je na czas próbny i nie przedłużał umowy. Tak samo zachowywała się większość szefów "sklepików osiedlowych" w naszym mieście. Drażni mnie zatem pieprzenie o warunkach pracy w supermarketach i jednoczesne wychwalanie placówek stosujących dokładnie te same praktyki, czyli tzw. sklepików osiedlowych.
Re: tańczący
29 Maja, 2013 - 19:26
O, pod tym względem, Polacy są bardziej "nowocześni" niż najnowocześniejsi gdzie indziej.
Błyszczą kaski kirasjerskie,
Błyszczą buty oficerskie,
Konie pienią się i rżą,
Ryczą auta, tłumy prą.
Lans, celebra, europejskość.
To nie miejsce zakupów, to miejsce kultu.
I kawa w Starbucks. Och! Ach!
Różowe okulary
29 Maja, 2013 - 20:55
Coś w tym jest. Ja też wolę robić zakupy w dużych sklepach, gdzie do wózka wkładam sobie co chcę a przed tym mam czas ten towar dokładnie obejrzeć. A do pobliskiego sklepu zaglądam tylko wtedy gdy mi czegoś zabraknie.
Poruszony przez Ciebie temat, jest jednak innego rodzaju i zawiera się w pytaniach :
1. Czy zabronić handlu w niedzielę?
2. Czy właściwe jest z wychowawczego punktu widzenia i dobra rodziny robienie zakupów w niedzielę ?
3. Czy PiS powinien ujawniać przed wyborami tego typu drażliwe plany ?
Na pytanie :
1 odpowiadam - TAK
2 odpowiadam - NIE
3 PiS nie powinien ujawniać tego typu planów.
Byłoby dobrze, gdyby Pis wyciągnął wnioski z porażek wyborczych i nauczył się wreszcie od PO jak traktować społeczeństwo.
Żeby wygrać wybory, należy zrobić to co Tusk. Traktować obywateli jak idiotów i mówić im to co chcą usłyszeć i oczywiście dużo, bardzo dużo obiecywać.
Jarek traktuje obywateli zbyt poważnie i mówi im prawdę, nie rozumiejąc, że większość społeczeństwa to durnie, którzy nie chcą mieć do czynienia z prawdą, oni chcą bajek, różowych okularów i ułudy.
Gdy rozda różowe okulary, to wygra.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
tańczący...
29 Maja, 2013 - 21:18
No i możemy "pięknie się różnić" :-)
Ja na pytanie:
1. odpowiadam - NIE
2. odpowiadam - dla mnie i mojej rodziny nie ma to żadnego znaczenia, ani pozytywnego, ani negatywnego.
3. PiS nie powinien ujawniać tego typu planów.
Punkt ostatni jest najistotniejszy i tu się zgadzamy.
Kampania wyborcza, czy ogólniej czas zdobywania wyborców, nawet tych dotychczas niechętnych, to nie jest czas dla polityków w rodzaju Marka Jurka (wiem, że już nie PiS, ale dobry jako przykład) walczącego bezkompromisowo o życie każdego, nawet z gwałtu zrodzonego, nienarodzonego, tudzież tego posła od Chrystusa Króla.
Pozwalanie takim gościom na harce daje broń do ręki przeciwnikowi. Łatwo już wtedy sprowadzić kampanię wyborczą na boczne tory.
Chcą takie historie forsować, powinni poczekać do wyborczego zwycięstwa i załatwiać te sprawy w pierwszych miesiącach u władzy, kiedy daleko do następnych wyborów.
Ostatnie akapity Twojej wypowiedzi sformułowałbym nieco ostrożniej:-) Kampania rządzi się swoimi prawami, powiedziałbym na przykład.
Traube
29 Maja, 2013 - 21:40
No faktycznie. Jakiś konsensu został wypracowany :))
Co prawda ja wybieram się w niedzielę z rodziną (o ile pogoda pozwoli) do lasu uczyć dzieci zbierania ziół i instruowania które na co. A Ty być może do hipermarketowej apteki po ziołową herbatę ale koniec końców po zaparzeniu herbat wieczorem pachnieć będzie w naszych domach podobnie ;))
Właśnie o to chodzi. Z trudnymi sprawami należy poczekać do zwycięstwa, nie afiszować się z nimi i zająć się przekonywaniem społeczeństwa (co tu dużo mówić, pragnącego bajek) o świetlanej przyszłości.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Niedzielni przegrani....
29 Maja, 2013 - 10:46
to tysiące polskich kobiet, matek i żon. Ekspedientek, kasjerek!. One są zmuszane do pracy w niedzielę, sytuacją ekonomiczną i lękiem przed utratą pracy!. Nami robiącymi zakupy w święto, kieruje wyłącznie egoizm i lenistwo. Poprzyjmy ten zakaz i dajmy odetchnąć naszym kobietom.
włodeusz
29 Maja, 2013 - 18:58
A nie lepiej byłoby wywalczyć lepsze warunki pracy dla tych tysięcy kobiet? Np. obowiązek płacenia dwukrotnej stawki godzinowej za pracę w niedzielę.
Tak się płaci lekarzom za dyżury i nigdzie, gdzie pracowałem, nie było problemu z obsadą dyżurów sobotnio-niedzielnych.
Minimum 10% personelu straci pracę dzięki temu zakazowi.
Bo chyba nie sądzisz, że liczący każdy grosz szefowie tych wszystkich Biedronek utrzymają poziom zatrudnienia potrzebny na siedem dni do obsługi sklepów przez dni sześć.
Jeśli znasz powód, dla którego mieliby to zrobić, to napisz, bardzo jestem ciekaw.
Re: włodeusz
29 Maja, 2013 - 19:27
I jak tę pracę utracą (a chyba mają przyczyny się bać) - gdzie pójdą pracować?
@Traube....a Ty co ?
29 Maja, 2013 - 10:47
....napisałeś :
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorry, ale ja się z tej zabawy wycofuję, życząc rzecz jasna, PiS sukcesów w walce o sprawy najistotniejsze. Takie jak zakaz handlu w niedzielę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- chcesz zmienić nick na * BRUTUS* :-)))?
przecież doskonale wiesz :
dobry polityk musi być psychologiem, dyplomatą i jeszcze coś:
.....musi mieć fart !
JK, bedzie miał szczęście jak go poprą tacy ludzie jak TY, Drogi Traube !
- Dlatego przestań pieprzyć .... "moje do widzenia" :-) !!!
ps.
...proszę, nie myśl,że ja nie dostrzegam "ułomniści" w działaniu PiS
POZDRAWIAM
pps.
..... daję 10* z nadzieją, że ktoś z PiS-u, coś nam odpowie
w tej kwestii ?
maruś
29 Maja, 2013 - 19:00
No, nie...pewnie zagłosuję i tak. Mam ten komfort, że mogę głosować korespondencyjnie, a w moim okręgu tradycyjnie już kandyduje Jarosław Kaczyński:-)
All
29 Maja, 2013 - 10:57
Przepraszam, ale z powodu nawalu pracy nie mam dzis mozliwosci brania udzialu w dyskusji:-(
Re: Zakazać handlu w niedzielę. Moje do widzenia.
29 Maja, 2013 - 11:41
Dla porządku jeszcze dorzucę, ze projekt ustawy o zakazie nie został stworzony "przez PiS", ale przez członków czterech partii (PSL, PO, SP i PiS) z zespołów parlamentarnych takich jak:
- Zespół Członków i Sympatyków Ruchu "Światło i Życie" i Akcji Katolickiej
- Zespół d/s Przeciwdziałania Ateizacji Polski
- Zespół na rzecz Ochrony Życia i Rodzin
- Zespół d/s Nauki Społecznej Kościoła
A poparty został przez związki zawodowe i kościoły.
Wyłączny pomysł PiS? No, nie bardzo.
Wiem, ze fajnie jest zawsze "zwalić" na PiS (popularne również po tzw. "prawej" stronie), ale tym razem nie do końca to prawda... ;)
Cóz, musimy sobie odpowiedzieć na lekko perfidne pytanie: czy, w takim razie, z w/w Zespołami Parlamentarnymi, organizacjami i, rzecz jasna, z ich inicjatywami, jest nam generalnie po drodze?
A może nie?
pozdrawiam :)
@Max
29 Maja, 2013 - 12:04
Pozwolę sobie na małą polemikę:)
- niezależnie kto wymyśli, każde niepopularne wśród lemingów rozwiązanie zostanie przypisane PIS-owi, nie przez nas, przez mainstream,
- jakkolwiek niemiło to brzmi PIS MUSI uprawiać PR (napisałam o tym kilka komentarzy wyżej :)
- hipermarkety czynne w niedziele to jest problem i z czasem należy się tym zająć (no właśnie, z czasem, a nie krzyczeć o tym przed wyborami!).
Zamknięcie sklepów wielkopowierzchniowych nie oznacza, że nie można zrobić podstawowych zakupów spożywczych - są od tego małe sklepy, obsługiwane przez właścicieli.
Pozdrawiam!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Zgoda. :) Natomiast na
29 Maja, 2013 - 12:29
Zgoda. :)
Natomiast na bieżącą chwilę to my daliśmy sobie wmówić, że jest to inicjatywa i błąd (marketingowy) PiS. A nie jest. Jest to inicjatywa grupy posłów (przedsiewzięta na wzór niektórych krajów Unii), należących do różnych klubów parlamentarnych. Popierana przez związki zawodowe i Kościół. Czyli - dość duże "lobby", używajac tego nieładnego słowa.
I tak należy na nią patrzeć, a potem zastanowić się, czy ma sens. Podejście na zasadzie "patrzcie, jaki PiS bład (znowu) popełnił" jest bezpodstawne. A, skądinąd, jest wypadkową wypadkową wieloletniego medialnego trendu, który skutecznie (niestety) operuje frazą "wina PiS". Skutecznie - bo ten schemat zakorzenił sie już w umysłach wszystkich, nie tylko "lemingów".
Jeżeli chcemy patrzeć w kategoriach "instytucjonalnych", zadajmy sobie nastepujące pytania:
- czy żadania wysuwane przez związki zawodowe mają sens? Te wyżej wspomniane i inne? czy, w ogóle, zwiazki zawodowe mają rację bytu? A polskie zwiazki zawodowe, co z nimi?
- czy stanowisko Kościoła Katolickiego (i innych Kosciołów) jest uzasadnione? Jak powinien podejść do problemu człowiek, który deklaruje się jako wierzący?
Swoją drogą, zróbmy taki mały eksperyment myślowy. Załóżmy, ze PiS decyduje się narzucić dyscypline partyjną (co akurat w tej kwestii byłoby lekko nonsensowne, ale niech tam) i zgodnie głosuje przeciwko projektowi.
Jaki jest efekt? Głosy powszechnego oburzenia po "prawej stronie", zarzuty o sprzeniewierzanie się społecznej nauce Koscioła, o liberalizm i lewackość. I tak dalej, w ten deseń. Prawda? :)
Bo - cokolwiek nie zrobi PiS, dobry jest każdy pretekst, żeby dokopać. Od prawa do lewa. Od Palikota do Korwina-Mikke. Od Żakowskiego do Ziemkiewicza. Wspólny mianownik łatwo dostrzegalny.
A my tę żabę przyzwyczailismy sie konsumować, już nawet nie zauwazymy, że jest zielona i oślizła. I kto jest rzeczywistym "winnym". Albo "niewinnym", do wyboru, jak "sprawcę" oceniamy. :)
pozdrawiam serdecznie
W przypadku
29 Maja, 2013 - 12:44
tego typu inicjatyw PIS stawiany jest w bardzo, bardzo trudnej sytuacji.
Jestem wierząca, jestem za poszanowaniem niedzieli, jestem za tym, aby NIEPOTRZEBNIE nie zmuszać ludzi do pracy w niedzielę, ale uważam, że na razie Kościół i związki zawodowe powinni się wstrzymać!!!
Co do treści, może niekoniecznie, ale co do metody chyba się zgodzimy :)))
Pozdrawiam serdecznie!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Re: W przypadku
29 Maja, 2013 - 13:03
Też jestem za poszanowaniem praw jednostki - nikt nie powinien być zmuszany do pracy w niedziele. Chyba - że chce... coż, jego wybór.
A PiS...
Idąc na wybory (a głosuję na tę partię) dokładnie wybieram na kogo oddaje mój głos, i nie koniecznie jest to pierwsza osoba na liście. W miarę możliwości, wcześniej zbieram informację o kandydatach. Przykładowo: nikt z osób na które głos oddałem, o ile dostał się do Parlamentu, nigdy nie podjął sie działań, na które patrzyłbym potem krzywym okiem. Może miałem sczeście, a może dobrze wybierałem - nie wiem. :)
Co mi to daje? Wiele i niewiele - ale na pewno jedną rzecz: satysfakcję. Jaką mamy tę ordynację, taką mamy - ale korzystajmy również z jej zalet.
Inna sprawa, ze panowie (i panie) posłowie i senatorowie wszystkich partii w dużej części wydają sie życ na Księżycu - ich działania, nawet te podejmowane w dobrej wierze, są kuriozalnie dalekie od szarej rzeczywistoścvi normalnego człowieka. PiS nie jest wyjątkiem w tym względzie. "Błogosławione" efekty braku kontaktu z wyborcami poza okresem kampanii wyborczej. Winni są zarówno aroganccy elekci, jak i my - którzy niczego od naszych reprezentantów nie staramy się na co dzień egzekwować. W tym aspekcie: nasza demokracja to żart, daleko jej do przyzwoitych standardów.
Nie jest zresztą wina ordynacji - wymownym przykładem jak funkcjonują osławione JOW'y jest senat... Brak nam zdrowego republikańskiego ducha w społeczeństwie, że tak to określę, może... może... z czasem...
@Max
29 Maja, 2013 - 16:47
Co do ordynacji, nie mam wyrobionego zdania. Proporcjonalna ma zalety i wady :(, większościowa zresztą podobnie...Żeby wybory były bardzie sensowne potrzebny jest - moim zdaniem - trudniejszy dostęp do czynnego prawa wyborczego, ale nie chcę się powtarzać, kiedyś juz o tym pisałam ;-)
Poniżej podałeś przykład właściciela sklepiku, który pracuje "na okrągło". Jest to jakiś jego wybór, też czasami pracuję w soboty (w niedziele nie!)lub np. 1.05. godnie uczciłam Święto Pracy ;).
Chodzi o to, aby ludzie nie byli zmuszani. Tam, gdzie jedyną szansą na przeżycie rodziny jest poniżająca często praca, powinny być wprowadzone jakieś ograniczenia. Być może należy przyjrzeć się warunkom pracy w hipermarketach, egzekwować istniejące przepisy, ale to już osobny temat
................................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Ordynacja? Preferowałbym
29 Maja, 2013 - 17:24
Ordynacja?
Preferowałbym preferencyjną. :)
Sprawdza się całkiem nieźle, tam gdzie jest stosowana (Irlandia, Australia). Można okręgi wielomandatowe, można i jednomandatowe, chociaz osobiście model irlandzki (paralamentarny) bardziej mi się podoba.
Zainteresowanym podrzucam opis jednej z metod zliczanai głosów, stosunkowo nowej, choć korzenie zacne, Condorceta siegające. :)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_Schulzego#Argumenty_za_i_przeciw
Akurat ta strona wikipedii w wersji polskiej przyzwoicie zrobiona, na dole nawet mignęła mi sensowna bibliografia.
No, ale my jestesmy na etapie publicznych rozważań, czy lepszy obecny system (gdzie gros wyborców nie wie, że głosy oddane na partie, które progu nie przekroczą, wcale a wcale nie przepadają - zgroza!), czy toporne(w proponowanej wersji) "JOWy". I wypowiadają się tuzy polityczne, celebryckie, a wszyscy mądrzy i elitarni. ;)
A tu w pierwszej kolejności potrzebny nie polityk, nie politolog, nie historyk i nie socjolog, a w szczególności nie piosenkarz rockowy - a matematyk. ;)
pozdrawiam i znikam na czas bliżej nieokreślony... :)
Szary kocie
29 Maja, 2013 - 21:15
Zakaz pracy w niedzielę (gdy "wół nie wpadnie do studni") jest kwestią konstytucyjną - paragraf III. (Choć przyznać muszę ze wstydem, że sam często tego paragrafu nie przestrzegam).
Warto jednak pamiętać, że z komentarzy do "Konstytucji" pochodzi jeszcze inne zdanie wypowiedziane na tym samym oddechu, które jakoś przy dyskusjach o hipermarketach umyka: nie tylko, co boskie - Bogu, ale i co cesarskie cesarzowi się należy.
Wprawdzie nasz Drogi Vincent przypomina wszystko, tylko nie cesarza, ale gdyby tak pogadać trochę głośniej o podatkach, które "biedronki" płacić powinny, a nie płacą, bo są ponoć tak święte, że z butami weszły do raju. Podatkowego.
Że będzie drożej? Nie będzie! Do "biedronek" zaganiają klientów "codziennie niskie ceny", a nie faktycznie niskie ceny! Chleb "u Sosnowskiego" kosztuje tyle samo, co w biedronce (celowo piszę z małej, bo nie chodzi tylko o ten podgatunek marketu). Ser, masło i kurczak też.
Zaś osobną kwestią jest to, co w koszyku z zakupami... Na prawdę, chciałbym raz wejść do dowolnego sklepu spożywczego, stanąć w kolejce do kasy i zobaczyć choć jeden koszyk (prócz mojego), w którym nie będzie piwa...
Pozdrawiam
<p>ro</p>
Odpowiedź chwilę trwała...
29 Maja, 2013 - 21:45
po zdaniu "Wprawdzie nasz Drogi Vincent przypomina wszystko, tylko nie cesarza," musiałam się uspokoić ;-))))))
Biedronka bywa nazywana "bożą krówką" więc pewnie stąd ta jej zadekretowana świętość...
Warto, wzorem Węgrów, przyjrzeć się pieniądzom wyprowadzanym przez duże sieci handlowe poza Polskę.
Pozdrawiam serdecznie!
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
Max
29 Maja, 2013 - 12:15
Nie wiedzialem. Trafilem jedynie na wypowiedzi tej kobiety z PiS.
Promowanie czegokolwiek poprzez zakazy wywoluje zwykle efekt przeciwny do zamierzonego przez uszczesliwiajcacych na sile.
Mysle, ze jesli komus zalezy na przyspieszeniu ateizacji Polski, powinien pozwolic rozwinac skrzydla gosciom z Zespolu ds. Przeciwdzialania Ateizacji.
Wiem co o Szwecji sie na polskiej prawicy mowi, ale gdy czytam o takich bredniach to jestem bardzo zadowolony, ze zyje w kraju, w ktorym politycy nie zajmuja sie organizowaniem mi niedzieli zgodnie ze swoimi wierzeniami czy pogladami.
Potrafili za to kilkadziesiat lat temu rozwiazac problem segregacji smieci tak, ze ludzie sa zadowoleni, nikt na tym nie kreci lodow, smieci wyrzuca sie bezproblemowo bez wzgledu na to, czy sa wielkosci kapsla czy tez jest to stara lodowka. W Polsce mamy politykow, ktorych problem smieci przerasta. Mimo to czuja sie uprawnieni do wychowywania doroslych obywateli.
Pozdrawiam,
Re: Max
29 Maja, 2013 - 12:47
Prywatnie, to ja się akurat z Tobą zgadzam co do (non)sensowności takich poczynań. Niech mi państwo nie organizuje życia w myśl wspomnianego kilka komentarzy wyżej "prawa naturalnego". Wystarczy, ze czegokolwiek nie zrobię, gdziekolwiek nie pójdę, wszędzie, spod łóżka, z szafy, z urzędu (to jeszcze zrozumiałe), z autobusu i z kina wyskakuje na mnie rozwydrzone państwo ze swoimi przepisami i rozporządzeniami. ba - i to jeszcze państwo w wydaniu polskim, która brać bierze, nakazywać nakazuje, ale niczego w praktyce obywatelom nie zapewnia.
Rpzumiem, ze jak będę miał ochotę pójść sobie do kina w niedzielę, do takiej Plazy załóżmy to nie? Bo to również centrum handlowe i musi być zamknięte?
O bardziej drastycznej formie, o zakazaniu w ogóle handlu w niedziele, już nie wspomnę. Wtedy, zamiast do sklepu po chleb, pójdę narwać sobie świeżej trawy i ugotuje zupkę, rozumiem. ;)
Jak zwykle, jest to próba załatwienia realnie istniejącego problemu w sposób zupełnie opaczny. Bo nie zamierzam bronić hipermarketów jako instytucji i pracodawcy. Płacą marne pieniądze, warunki tejże pracy są tam koszmarne, generalnie nikomu bym nie życzył. Może kochani panowie posłowie i kochane państwo zastanowiliby się nad tym problemem? W dalszym ciągu aktualny, od lat...
Rzut beretem od miejsca gdzie mieszkam, 3 minuty drogi, znajduje się mały sklepik, gdzie bywam czesto - bo mam niedaleko. Sklepik prowadzi sympatyczny pan, którego czasem w żartach nazywam "panem pogodynką", ze względu na częstą tematykę naszych rozmów. :)
Sklepik jest czynny codziennie, od 9 do 22. Owego sympatycznego pana, będacego przy okazji właścicielem, zapytałem kiedyś o dni wolne. Jak on (i jeszcze jedna pani) wyrabiają się z tym wszystkim. I usłyszałem, co następuje: gdybym miał zamykać w weekendy, czy nawet skracać godziny otwarcia - dawno bym splajtował.
I tą historyjką "zakańczam". :)
@Autor
29 Maja, 2013 - 17:53
Pryncypialnie do tematu handlu lub jego zakazu w niedziele nie potrafię się odnieść jako zagorzały przeciwnik rytualnych zakupów. Doceniam jednak spostrzegawczość Autora, który mi uświadomił, że po prawej stronie wciąż nie brak słoni w każdej chwili gotowych deptać porcelanę.
Pozdrawiam
charamassa
Mohair Charamassa
29 Maja, 2013 - 19:07
Dzięki:-)
Też jestem przeciwnikiem rytualnych zakupów. Jeszcze większym jestem jednak przeciwnikiem regulowania życia obywateli poprzez zakazy bez względu na kto, kto tymi zakazami usiłuje ich uszczęśliwić.
Szwecja... Ach, Szwecja!
29 Maja, 2013 - 21:35
[quote=Traube]jestem bardzo zadowolony, ze zyje w kraju, w ktorym politycy nie zajmuja sie organizowaniem mi niedzieli zgodnie ze swoimi wierzeniami czy pogladami. [/quote]
To bardzo Cię proszę, Traube, bo nigdy nie byłem (i nie będę) w Szwecji: czyli te wszystkie informacje medialne, o tym, że państwo szwedzkie zajmuje się organizowaniem obywatelom życia nie tylko w niedzielę, ale i od poniedziałku do soboty włącznie, według swoich pogladów, to bzdury wyssane z brudnych prawicowych paluchów? Nie jest prawdą, że mogą Ci zabrać dziecko, ot tak, na przykład, za to, że nie pozwolisz mu pójść (zgodnie z Twoimi przekonaniami) w niedzielę do hipermarketu?
<p>ro</p>
ro
29 Maja, 2013 - 22:01
Temat na długą dyskusję. Mieszkam tu od 12 lat i jeszcze ani razu nie odczułem organizowania przez państwo mojego życia w czasie wolnym. Najgorszą bzdurą, jaką na temat Szwecji przeczytałem, książkę którą mogę określić jako jedno wielkie kłamstwo, jest "Socjaldemokratyczny park" reklamowany swego czasu w Najwyższym Czasie. Wyrzuciłem to kłamliwe g... na śmietnik po paru miesiącach pobytu w Szwecji, kiedy okazało się, że nic się nie zgadza.
Nie traktuję Szwecji jako jakiegoś ideału. Pewnie, że dzieją się tu różne historie budzące mój opór. Zabieranie rodzicom dzieci nie jest chyba jednak zjawiskiem masowym, bo ja ze zbyt wieloma takimi sprawami się nie stykałem, a zawodowo powinienem często mieć okazję. W Polsce też zabierają rodzicom dzieci z równie głupich powodów, tak na marginesie.
A co do organizowania życia, to w Szwecji nie ma obowiązkowych szczepień, nawet dzieci. Ludzie znają tu swoje prawa i - w odróżnieniu od Polski - bez skrępowania domagają się ich egzekwowania, np. jako pacjenci. Lekarze nie traktują - w odróżnieniu od Polski - korzystającego ze swych praw pacjenta jako wroga.
W pracy, w odróżnieniu od Polski, sprzątaczka potrafi swobodnie zwrócić uwagę dyrektorowi.
O tym, że jedna z moich najbliższych koleżanek z pracy jest docentem dowiedziałem się przez przypadek, po kilku latach. Wielu z pracujących w tym szpitalu nie wie o tym do dziś. Nie dlatego, że ona robi z tego tajemnicę. Dlatego, że to nie ma żadnego znaczenia. W Polsce miałem kolegów, którzy przestawali rozpoznawać znajomych po zrobieniu pierwszego stopnia specjalizacji, nie mówiąc już o doktoracie.
W czasie kampanii wyborczej, w dyskusjach na żywo w radio, słuchaczka zadająca pytanie premierowi zwraca się do niego po imieniu, a on odpowiada "Witaj Lena, zadałaś trudne pytanie..."
Pacjenci nie dają łapówek, a lekarze nie oczekują dowodów wdzięczności.
Aha, wyrzucanie śmieci, zwłaszcza w sobotę, na centralnym wysypisku to prawdziwa przyjemność. Całe rodziny jeżdżą wywalać stare graty. Nie wiem, czy wywoziłeś np. telewizor na wysypisko w Polsce. Ja tak, kilka miesięcy temu. Legitymowali mnie i ważyli samochód. Ważyli przed i po opuszczeniu strzeżonego szlabanem wysypiska.
Zwązki zawodowe, a nie politycy
29 Maja, 2013 - 19:55
O ile się nie mylę, to w Holandii czy Niemczech zakaz handlu w niedziele i święta wywalczyły związki zawodowe pracowników, a nie politycy.
Do Traube
30 Maja, 2013 - 16:05
Czy wywiozłem telewizor na składowisko?
Tak, zrobiłem to kilka miesięcy temu. Wjechałem, w boczną uliczkę, poza wagą i matą do dezynfekcji. Pracownik, wyciągnął odbiornik z samochodu, położył na łyżce pojazdu do transportu. Drugi zaprowadził mnie do biura, wypisał pokwitowanie, że oddałem. Nic nie zapłaciłem.
To było trochę na południe od Ystad.
Ale cieszę się, że te korwinowe opowieści o Szwecji, to wymyślanka. Na prawdę!
<p>ro</p>
ro
30 Maja, 2013 - 16:30
W kazdym szwedzkim miescie i miasteczku pojechalbys z telewizorem na - umownie nazwijmy to w ten sposob - wysypisko.
Nikomu nie musisz sie legitymowac. Nikt nie sprawdza gdzie jestes zameldowany.
Po prostu wjezdzasz.
Widzisz dlugi szereg metalowych pojemnikow. Wybierasz ten z napisem "stara eletronika", wyciagasz telewizor z bagaznika i wrzucasz go do pojemnika.
Odjezdzasz.
Nie ma maty.
Nie ma biura ani kierownika.
Nie ma zadnej wagi.
Nie ma pokwitowan.
Nikt nie sprawdza gdzie jestes zameldowany.
Nic nie musisz placic.
Jak masz tylko telewizor to mozesz sprawe zalatwic w kilka minut.
Sa na placu pracownicy, ktorzy moga Ci pomoc, kiedy nie wiesz gdzie cos konkretnego wywalic. Poza tym przyjmuja materialy niebezpieczne, jakies farby czy rozpuszczalniki.
Akcja z wywozeniem na wysypisko w Gdansku starego telewizora i starego monitora do komputera pomogla mi zrozumiec dlaczego ludzie w Polsce wywoza swoje smieci do lasu.
Traube
30 Maja, 2013 - 17:44
Toż przecież tak zrobiłem!
Wjechałem, oddałem, wyjechałem.
Nikt mnie nie pytał o zameldowanie, nikt mnie nie pytał o nazwisko, nie chciał ode mnie pieniędzy, mata ze środkiem dezynfekującym jest dla samochodów "dostawczych", które wjeżdżają do kwater ze śmieciami codziennymi, nie musiałem sam dźwigać ciężkiego telewizora do pojemnika - zrobił to za mnie pracownik, pokwitowanie dostałem na wypadek, gdybym chciał się wypisać z abonamentu, załatwiłem sprawę w kilka minut.
Czegóż jeszcze chcieć?
Aha! Mogłem nie wywozić sam, tylko poczekać na ten jeden dzień w kwartale.
<p>ro</p>
ro
30 Maja, 2013 - 17:58
No, nic.
Mam nadzieję, że to tylko kwestia różnic w poczuciu humoru, bo inaczej uważałbym czas poświęcony na tę rozmowę za wybitnie zmarnowany.