Ex occidente lux?

Obrazek użytkownika Kirker
Świat

Pod tekstem Europaranoja dyskusja zeszła na boczny tor. Sam tekst dotyczył bezsensu przynależnictwa Polski do UE ze względu na bezustannie rozszerzające się kompetencje tego biurokratycznego molocha. Pojawiły się natomiast propozycje ewentualnych sojuszy. Broniłem tam opcji bliskowschodniej, co nie spotkało się ze szczególnym przyjęciem innych czytelników. Oni raczej chcieli dogadywać się z USA. Zanim przejdę ad rem wypadałoby kilka rzeczy wyjaśnić.

Pierwszą rzeczą jest polityczny realizm. Należy tak ustawiać międzynarodowe alianse, żebyśmy nie wyszli na nich jak Zabłocki na mydle. Co się dzieje natomiast obecnie? Jesteśmy na przykład w UE, musimy zatem znosić różne praktyki protekcjonistyczne Niemiec i Francji, tj. tamtejszego dominatu. Przykładem są tutaj dopłaty rolne, które istnieją tylko dlatego, żeby rolnictwo w kilku dużych krajach zachodniej Europy nie upadło. Poza tym często dostajemy połajanki zupełnie jak za Breżniewa o braku postępów jedynego prawdziwego ustroju socjalistycznego. Wymuszana jest na nas rozbudowa biurokracji. Tworzyć nawet musimy jakieś dziwne urzędy typu ministra do spraw równouprawnienia, prawdopodobnie po to, żeby różni seksualni zboczeńcy mieli gdzie uskarżać się na swój los. Nasz rozwój gospodarczy hamowany jest na szereg różnych sposobów - typu minimalne stawki VAT, ceł, akcyzy na paliwa. Powiedzieć można by: a po co nam taka organizacja, w której mówią nam, że tracimy okazję do siedzenia cicho (słynny casus Chiraca). Wstąpienie do UE, tak lansowane przez rodzimych quislingowców, okazało się być sprzeczne z jakimkolwiek naszym interesem. Nie było zatem działaniem politycznie realistycznym. Innym przykładem są tutaj nasze stosunki z USA. Też podchodzimy tutaj na kolanach. Zapominamy, że to taki dziwny pies, którym merda ogon - państewko wielkości województwa mazowieckiego, a przy okazji oczko w głowie tego supermocarstwa. A my co zrobiliśmy? Kupiliśmy latające gruchoty o wdzięcznej nazwie F16. Wysłaliśmy swoich żołnierzy do Iraku i Afganistanu: nic z tego nie mamy tak naprawdę. Mimo to różne żydowskie mafie - to i tak określenie eufemistyczne - żądają od nas 65 miliardów dolarów. Symbiontem USA jest Izrael, z którym to mamy najlepsze stosunki ze wszystkich państw europejskich. A w zamian nic. Przyjeżdżają do nas wycieczki z uzbrojonymi strażnikami tak, jakbyśmy byli ich protektoratem. Tak samo ciągle dostaje się nam na arenie międzynarodowej od antysemitów. Na wszystkich naszych dotychczasowych sojuszach wychodzimy zatem, jak Zabłocki na mydle. Były one tworzone z myślą nie o działaniu niepodległego państwa, tylko o podporządkowaniu się komuś większemu, kto miał nas gospodarczo ożywić, militarnie wzmocnić, a - kto wie - czy postępowej etyki nie narzucić.

Można mi zarzucić, że skoro krytykuję zarówno UE jak i USA, to jestem zwolennikiem opcji prorosyjskiej. Nieprawda. Rosjanie wiele zrobili, żeby wepchnąć nas w uzależnienie od Matuszki Rassiji. Swoistym przykładem ich geopolitycznego geniuszu było przyznanie nam ziem zachodnich przez Stalina zadekretowane w Teheranie. Miało to nas skonfliktować z Niemcami, a przez to wymusić alians z Rosją. Nie był to pomysł nowy. W czasie wojny domowej w Rosji został on wysunięty już przez admirała Kołczaka. Musimy jednak patrzeć na historię. Przecież Niemcy i Rosja przez tysiąc lat dążyły do podboju ziem Polski. Caryca Katarzyna jasno określiła plany Rosji. Należy zdobyć Polskę oraz cieśniny tureckie. Rosja będzie siłą rzeczy dążyć do tego, żeby nas od siebie uzależnić. Przykładem jest szantażowanie gazowym kurkiem. Dąży również, żebyśmy nie dywersyfikowali dostaw paliw kopalnych. Nic dziwnego, że pomysł ekipy AWS o rurociągu z Norwegii upadł, gdy tylko doszli do władzy postkomuniści. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobił ówczesny premier Leszek Miller, to skuteczne pogrzebanie tego konceptu. A niby kto kierował postkomunistami?

Podstawą prowadzenia jakiejkolwiek polityki międzynarodowej jest posiadanie silnej armii. Już von Clausevitz mawiał, że wojna jest przedłużeniem dyplomacji. A czy obecni nasi tzw. sojusznicy pozwoliliby nam na to? Wątpię. Nasze sojusze to bowiem alianse wilka z owcą. Gdybyśmy stwierdzili, że chcemy mieć armię pół miliona ludzi, a do tego ludowe komitety oporu w każdej gminie, oni doprowadziliby do upadku tego pomysłu. W ich interesie nie jest zatem, żebyśmy byli bardzo mocni - mówię tutaj zarówno o USA, Rosji, Niemczech. Oni chcą, żebyśmy chodzili grzecznie na smyczy, a nie zagrażali ich partykularnym interesom.

W takim układzie, co nam pozostaje?

Wspominałem o opcji bliskowschodniej, czyli sojuszu z Turcją i Iranem. Z tym drugim należałoby w tym celu wznowić stosunki dyplomatyczne. Istotną zaletą jest tutaj uniezależnienie się od surowców energetycznych z Rosji. Państwa te siedzą bowiem na ropie i gazie. Można by zatem stamtąd pociągnąć rurociąg przez Azję Mniejszą i Bałkany. Wówczas Kreml nie będzie mógł nas szantażować zakręceniem gazowego kurka. A to jest już bardzo dużo.

W drugą stronę podpisać należy układy handlowe i gospodarcze. Iran to kraj o gospodarce w dużej mierze państwowej, jednak ilość zagranicznych inwestycji w nim rośnie. Powinien zgodzić się zatem wpuścić naszych przedsiębiorców. Poza tym można by im sprzedawać technologie militarne oraz broń. Pozwoli to również Rosję szachować na gruncie geopolityki i pozbawiać to co raz bardziej upadłe państwo wpływów na Kaukazie i w Azji Środkowej.

Państwom w tamtym regionie również powinno zależeć na takim sojuszu. A dlaczego? Rosjanie wyznają teorię geopolityczną McKindera o Heartlandzie. Wynika z niej, że jeżeli ktoś chce władać światem, musi najpierw podbić Azję Środkową. Jeżeli tym państwom zależy na niepodległości, to raczej powinny być nastawione antyrosyjsko. Turcji i Iranowi poza tym zależy, żeby odzyskać wpływy na Kaukazie.

Z drugiej strony my będziemy mogli rozbudować armię. Nikt nam nie będzie mógł tego zabronić. Nasi sojusznicy ze względu na militarne kontrakty będą z tego powodu zadowoleni.

Jakie są najczęstsze kontargumenty wobec takiego przeorientowania polskiej polityki zagranicznej? Zwraca się uwagę tutaj na fundamentalizm islamski w Iranie. Ale co to ma do rzeczy? Czy tym osobom nie przeszkadza ateistyczny fundamentalizm zachodniej Europy? Przecież to jest niekonsekwencja w rozumowaniu. Widzą również w islamie zagrożenie dla zachodniej cywilizacji. Dodam, że ja żadnego nie widzę. Nas powinno cieszyć, jak ochoczo wrogie nam państwa zachodniej Europy zakładają sobie pętlę na szyję. Płacz nad ich losem, który ściągnęli na siebie obyczajowym zepsuciem, jest całkowicie irracjonalny. Tak więc podstawowy argument islamizmu tutaj pada. Niby również w celach kontraktów na dostarczanie surowców energetycznych nie ma potrzeby zawiązywania aliansów. My jednak jesteśmy obecnie państwem słabym i innej możliwości tutaj nie ma.

Wiara w jakieś ex occidente lux jest zatem słabo podbudowana. Z tamtej strony nie spotkało nas nigdy nic dobrego. O pewnych sytuacjach można wręcz powiedzieć, że "wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły". Spodziewać się jednak po obecnych quislingowcach krzty myślenia w kategoriach realizmu politycznego oraz interesu państwa to jeszcze dobitniejszy przykład myślenia życzeniowego.

Brak głosów

Komentarze

Drugim Sobieskim to Ty Kirker raczej nie zostaniesz.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31406

no raczej nie zostanę:)

Więcej, uważam, że odsiecz wiedeńska była błędem. Może i się za dużo różnych gierek ograłem, ale powinniśmy wykorzystać kłopoty Austrii do zajęcia Śląska i Czech. A Porta Ottomańska... przecież to był kolos na glinianych nogach.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#31407

No to szkoda, przydałbyś się ktoś taki.

Z tymi gierkami to doceniam szczerość, ale to wiele może wyjaśniać. ;-)

Coś takiego jak Christianitas w gierkach było? I że Saraceni nie są po to, żeby z nimi paktować i ciułać z nimi jakieś marne grosze? Nie mówię, żeby ich znowu na miecze nabijać, ale kumplować też się nie ma co.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31410

ja nie staram się podchodzić obecnie do kwestii międzynarodowych na zasadzie, kto jaką religię wyznaje. Nawet takiego argumentu użyłem w dyskusji - skoro obecnie możemy kumplować się z ateizmem fundamentalistycznym (vide UE), no i nie jest to odbierane negatywnie, to dlaczego by się nie kolegować z takowym islamem. Dodam, że na kontaktach z ortodoksyjnym ateizmem wychodzimy jak Zabłocki na mydle, a tak to przynajmniej ropę i gaz możemy mieć:)

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#31413

Nie bierzesz pod uwagę, że Iran ma dużo większy interes w relacjach z Rosją, niż z Polską więc dla dobra relacji z Moskwą nie będzie się dogadywał z nami.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31415

Rosja przede wszystkim promuje pragmatyzm polityczny na maksymalną skalę i od 1917 roku nic się nie zmieniło.

Zbadaj sprawę Arctic Sea i jej tło. Popatrz na irańskie uzbrojenie i kraj pochodzenia. Przejdź od teorii do praktyki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31423

ale zauważ, że nasza armia też ma na przykład AK47, czyli sprzęt ewidentnie sowiecki. Czy zatem jesteśmy sojusznikami Rosji?

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#31487

Krzysztof J. Wojtas
Pisałem już o potrzebie stworzenia Strategii Dla Polski.
Dyskusja utknęła - bez realnej koncepcji.
Miałem nadzieję, że pojawi się jakaś myśl - a g... Tylko jakieś przydupasy różnych opcji przekonywały, że tylko ich protektor jest jedynie słuszny i najłatwiej wślizgnąć mu się ....

Dlatego proponuję zastanowić się nad całkowicie innym podejściem - bez zwracania uwagi na aktualne realia - ustalić nasze cele.
Jak do tego podejść?

Założyć, że ma powstać Imperium Polski.

Imperium opiera się na określonym zestawie wartości etycznych - czyli cywilizacji (wg Konecznego), tworzy podmiotowy system zależności z sąsiadami i innymi "stronami" - nie kieruje się ustalonymi relacjami, a dostosowuje je do własnych - formułowanych przez siebie celów. ITD.

Powiecie bzdura i mrzonka.
Niekoniecznie. Polska ma różny system (jeszcze) wartości wynikający z przynależności do cywilizacji łacińskiej. . Nasze cele są różne w sensie organizacji bytu państwowego od celów sąsiadów. To, że jesteśmy małym (no, średnim) państwem i to słabym gospodarczo , niczego nie zmienia.
Wierzę, że jak powstanie idea współżycia, bardzo szybko znajdzie wielu zwolenników i wśród ludzi , i wśród państw.
Imperium nie musi być oparte na przemocy.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#31427

Jestem z założenia przeciwny dużym, unitarnym, scentralizowanym państwom np. typu UE według Lizbony, a nawet według Nicei też. Im większe państwo tym słabsza kontrola wyborców nad władzami, tym trudniej ludziom uwolnić się od złej władzy za pomocą "głosowania nogami" czyli przez wyjazd z państwa źle rządzonego. Jak jest wiele państw to rządy ich konkurują ze sobą w związku z tym jakość rządów się podnosi. Zanim Polacy stworzą imperium powinni zrobić porządek u siebie, pokazując jak można zorganizować dobrze rządzone kraje, w których obywatele są wolni, rośnie szybko dobrobyt bo mądre i sprawiedliwe władze nie dopuszczają do krzywd i marnotrawstwa. Gdy takie kraje powstaną w Polsce za naszym przykładem zapewne by poszły inne narody. Pisałem o tym: http://niepoprawni.pl/blog/404/podzial-polski

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#31431

Podstawową funkcją wszystkich imperiów jest to, że jest ono w stanie zapewniać ochronę - polityczną, gospodarczą, militarną - swoim protegowanym przed innymi czynnikami. Wartości? - super, ale musi stać za nimi realna siła, przede wszystkim militarna. Jeśli nie stoi, to to rzeczywiście mrzonka.

Nie widzę tego, co moglibyśmy w tej chwili zaoferować potencjalnym sojusznikom.

Vote up!
0
Vote down!
0
#31442

Krzysztof J. Wojtas
Taki sam błąd myślenia, jak Bacza.
Aby rozważyć polską sytuację jest niezbędnym postawienie sobie tak określonych celów.
To, że są na chwilę obecną nierealne - niczego nie zmienia.
Natomiast brak takiego muślenia - myslenia w takich kategoriach, zawsze będzie prowadziło w slepy zaułek.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#31449

dlatego to uważam, że podstawą prowadzenia jakiejkolwiek polityki zagranicznej jest silna armia. Wówczas żadne państwo nie jest w stanie nam tak naprawdę naskoczyć.

A my tak dobieramy sojuszników, że na pewno nie będziemy mieć armii, a do tego wyjdziemy, jak Zabłocki na mydle.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#31489

Krzysztof J. Wojtas
Błędne rozumienie idei.
Wrócę do tematu za jakiś czas - próbuję w to wciągnąć Nicponia.
Temat wymaga przemyślenia głębszego - zwłaszcza, że jest nierozumiany.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#31497