Polacy...post scriptum

Obrazek użytkownika fotoamator
Kraj

Tekst ten będzie rozszerzeniem tematu, który wywołał dyskusję Dziękuję za komentarze do poprzedniego tekstu. Rozpocznę, odpowiadając jednemu z komentujących który posądza mnie o koniunkturalizm…

Mam już trochę latek na karku i bawienie się w zbieranie "punkcików" mało mnie interesuje. Daleki więc jestem od koniunkturalności i tej specyficznej "jankeskiej" mentalności współzawodnictwa, jaka od kilku lat jest u nas obecna, zwłaszcza wśród ludzi młodych, ale też i u tych w średnim wieku, którzy zarazili się "gonitwą szczurów" - tak modną i popularną na tzw. "Zachodzie" A więc tę jedną kwestię mamy z głowy.

Nie zgodzę sie z tym, że polityka izolacji i obrony swoich interesów narodowych musi sie łączyć z całkowitym zaprzestaniem jakichkolwiek kontaktów ze „środowiskiem” międzynarodowym. Myślę, że tekst, choć w uproszczony sposób, jednoznacznie wskazuje newralgiczne płaszczyzny, do których nikt nie powinien się wtrącać .

Jeśli użyć przykładu - można zaprosić "przyjaciela" do domu, ale niekoniecznie musi spać w jednym łóżku z żoną gospodarza, nie mówiąc już o innych "czynnościach".

A tak właśnie obecnie wygląda polityka Polski.

Mówienie, że Polacy powinni pracować a dobrobyt "sam przyjdzie" jest, niestety utopią, szczególnie w państwie, w którym znaczna część gospodarki znajduje się w obcych rękach. Jako porównania można użyć stanu gospodarki RFN i dobrobytu obywateli Niemiec w roku 1968 czyli 23 lata od zakończenia II Wojny Światowej.

Jest to analogiczny okres do tego, który upłynął od zmian ustrojowych w Polsce w 1989 roku. Z tą różnicą, że powojenny okres odbudowy państwa niemieckiego rozpoczynał się od zgliszcz, na których musiało zostać odtworzone nowoczesne państwo.

Jeśli RFN rozpoczynałby swoją drogę do „dobrobytu” od takiego momentu jak to się stało w Polsce po 1989 roku, to zapewne, biorąc pod uwagę siłę nabywczą ówczesnego pieniądza, Niemcy stałyby się potęga gospodarczą znacznie wcześniej. A co mamy w Polsce po 23 latach kapitalizmu ? Można o to zapytać przeciętnego „Kowalskiego”, który nadal żyje od 10-tego do 10-tego, jeździ kilkunastoletnim, zdezelowanym samochodem i stać go na kupienie meblościanki lub paru elektronicznych gadżetów – najczęściej w kredycie konsumenckim.

Nie ma co się oszukiwać. Inwestycje, nawet te najbardziej „wystawne” nie służą Polakom, a pompowanie unijnych pieniędzy do Polski ma tylko jeden cel – stworzenie warunków dla dalszej ekspansji obcego kapitału w Polsce, z jednoczesnym pozbawieniem konkurencyjności rodzimych przedsiębiorstw.

Chińczycy „wykańczają” polski przemysł tekstylny i obuwniczy, o elektronice nie wspominając. Biorą się również za budownictwo. Francuzi rozwijają sieci handlowe, które „wykańczają” polskich kupców, Amerykanie przejęli monopol na wyroby tytoniowe i przemysł spożywczy. Niemcy to przemysł chemiczny, sieci handlowe itp. Itd. Można wymieniać w nieskończoność.

Nasi „przyjaciele” skutecznie zajęli się również przemysłem farmaceutycznym, medycznym i wieloma innymi gałęziami gospodarki w Polsce. A nasi wrogowie ?

No cóż. Rosjanie nie bawią się w drobnicę tylko interesuje ich rynek paliwowy, który traktują priorytetowo.

Chcesz Polaku założyć dobrze rozwijająca się firmę, z która będą się liczyć największe koncerny światowe ? Proszę bardzo, tylko musisz skorzystać albo z obcego kapitału, albo z celowych funduszy unijnych, które przyznawane są tylko na te projekty, które, w założeniu, są w interesie „przyjacielskich” państw. I tu znów przykład takiego postępowania, które rzekomo przynosi korzyści Polsce.

Unia finansuje np. zalesianie tzw. nieużytków, czytaj pól , których chwilowo nikt nie uprawia. Można sobie kupić 500 hektarów takich nieużytków, zalesić je za pieniądze UE a potem cieszyć się z dopłat do hektara. Tylko, że jest pewien haczyk. Nie można lasu wyciąć przez 100 lat.

Jaka z tego korzyść dla UE?

Bardzo łatwa do rozszyfrowania. Właśnie w ten sposób ogranicza się areał polskich pól , a tym samym zmniejsza możliwości produkcyjne polskiego rolnictwa, z korzyścią dla holenderskich pomidorów i hiszpańskich truskawek.

Kolejna „przyjacielska” pomoc do dopłaty do podnoszenia kwalifikacji. Najwięcej dopłat unijnych obejmuje kursy opiekunek, szwaczek, fryzjerów, kosmetyczek i innych zawodów, w których konkurencyjność jest mało ważna a i sam zawód mało reprezentatywny. Przy okazji stwarza się tania siłę roboczą, którą wykorzystuje się później na liniach produkcyjnych do kapslowania szamponów, lub przy innej produkcji taśmowej w „Zachodnim” koncernie zlokalizowanym na terenie Polski.

Jest też druga strona medalu. Oczywiście potrzebni są również bardziej wykształceni specjaliści. Ale to tylko wyjątek od reguły, bo po prostu na całym cywilizowanym świecie brakuje np. inżynierów. Lecz i tutaj jest również haczyk, bowiem polski inżynier, pracujący w zachodnim koncernie w Polsce zarabia znacznie mniej niż jego kolega w tym samym koncernie w kraju rodzimym firmy.

Polska dałaby sobie znakomicie radę gdyby nasi przyjaciele i wrogowie rozliczyli się z nami na uczciwych warunkach. Chcecie tranzytu towarów przez Polskę – płaćcie. Ale nie takie grosze jak obecnie, lecz tyle ile wynosiłaby różnica, gdybyście taki sam towar musieli transportować okrężna drogą. Chcecie budować fabrykę w Polsce, lub przejąć jakiś zakład produkcyjny ? Proszę uprzejmie, ale pensje pracowników muszą być zbliżone do tych, które płacicie pracownikom we własnych krajach, a podatki macie odprowadzać takie same jak polscy przedsiębiorcy – żadnej taryfy ulgowej i żadnych ulg podatkowych.

Polak doskonale poradziłby sobie we współczesnym świecie biznesu, pod warunkiem, że w Polsce nie będzie atmosfery sprzyjającej zagranicznym koncernom, które żerują na naszej gospodarce i polskich pracownikach.

Amerykanie to taki sam pasożyt jak inni. Nie mogę tego inaczej ocenić, bo mam przykład z „własnego podwórka”.

Jakiś czas temu doszło do zakupu polskiej firmy w moim mieście przez amerykański koncern chemiczny. Konkretnie zakładu produkującego poliuretany. Ani dla miasta, ani tym bardziej dla pracowników nie przyniosło to żadnych, podkreślam, żadnych korzyści finansowych. Różnica polega jedynie na tym, że zysk ze sprzedaży jest teraz „pompowany” za ocean, zamiast pozostać w Polsce. A przecież nie trzeba być ekonomistą, aby wiedzieć, że jeśli w jakimś małym mieście, pracownicy firmy zatrudniającej kilkadziesiąt osób zarabialiby średnio nie 2000 zł, a np. 5000 zł, to oznaczałoby, że również wydawać będą relatywnie więcej, co przekłada się choćby na zyski rodzimych sklepikarzy, czy usługodawców, którzy zarabiając więcej mogą rozwijać swoja działalność.

A to jest jedynie mikroskala, bowiem podniesienie dochodów przeciętnego Polaka zatrudnionego w sferze produkcyjnej zawsze wiązać się będzie ze zwiększeniem konsumpcji i tym samym rozwojem gospodarczym innych dziedzin. Oczywiście nasi „przyjaciele” to wiedzą i zwiększają ….swoje zyski, by konsumpcja odbywała się, lecz nie w Polsce.

Polska obecnie nie ma przyjaciół, lecz jedynie pasożytujące na organizmie państwowym firmy, z siedzibami za granicą naszego kraju. Nie sądzę, że dla wszystkich Polaków jest to takie oczywiste, jak potrafią zarzucać mi niektórzy komentujący. Liczba osób z niskim wykształceniem, lub takich, których świadomość dotycząca sfery ekonomii i gospodarki jest w Polsce zatrważająca. Kiedyś już pisałem, że Polska to nie tylko młodzi i wykształceni przedstawiciele naszej stolicy. Jest wiele takich osób, dla których codzienność przesłania jakiekolwiek analityczne myślenie w kategoriach przyszłości ekonomicznej naszego narodu i tego kto będzie im wypłacał pensję.

Ważne dla nich jest aby przeżyć od wypłaty do wypłaty i nie mieć zaległych rachunków do zapłacenia.

Aby jednak to zrozumieć potrzebna jest wielka empatia dla takich osób i cierpliwość w ich przekonywaniu, że to, iż żyją tak jak żyją nie zależy tylko od ślepego losu, lecz przede wszystkim od decyzji tzw. „elit politycznych”.

Najgorsze w tym wszystkim jednak jest to, że i wśród elit zdarzają się "analfabeci" i tacy, dla których przyszłość naszego kraju nie ma kompletnie żadnego znaczenia.

Brak głosów

Komentarze

Małe uzupełnienie: Należy też pamiętać o aktywności zagranicznych deweloperów, budujących w Polsce obiekty biurowe, handlowe i magazynowe, które później wynajmują, administrują lub sprzedają obcym inwestorom branżowym. W ten sposób znaczna część nowej substancji budowlanej pozostaje własnością zagranicznych osób fizycznych lub prawnych.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#278981

Dokładnie tak jest. Można jeszcze dodać do tego mechanizmy obniżania podatków poprzez fikcyjne usługi dla takich firm, wykonywane przez firmy zależne, mające siedziby za granicą, tak aby zminimalizować wykazywany w bilansie zysk. Na ten temat należałoby napisać osobny tekst - o mechanizmach...

pozdrowienia !

Vote up!
0
Vote down!
0

Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/

#278997

różnych projektów unijnych mają, poza eliminowaniem polskiej konkurencji gospodarczej, inny cel a mianowicie likwidację państwa polskiego. Odbywa się to na początku przez ubezwłasnowolnienie gospodarcze a później zaczyna iść za tym unijne ustawodawstwo, które do zera ogranicza wpływ instytucji państwa na cokolwiek. Przykładem jest ostatnia ustaw sejmowa dotycząca uprawnień dla sanepidu w przypadku epidemii. Państwo samo się pozbawiło jakiegokolwiek wpływu na decyzje sanepidu pozostawiając go pod wyłączną jurysdykcją odpowiedniego organu unijnego. Państwo nie ma żadnych uprawnień kontrolnych na swój własny organ administracyjny. To jest smutne, że nawet posłowie opozycji ochoczo głosowali za tą ustawą. Czyżby głupota sięgnęła zenitu? I co tu mówić o zwykłych ludziach, którym obojętne jest kto będzie płacił pensję, byle płacił. A takich jest i to wcale niemało. Ludzi, którzy nie rozumieją w jakich realiach żyją i co ich czeka.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#278984

Najciekawsze jest, że wiedza o tym, w jaki sposób działa unijne prawo, była wykładana studentom prawa jeszcze przed 2000 rokiem. Wykładowcy prawa międzynarodowego dokładnie w taki sam sposób opisywali jurysdykcję prawa unijnego nad prawem miejscowym

pozdrowienia !

Vote up!
0
Vote down!
0

Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/

#278999

To, czego uczono studentów w 2000 roku różni się od tego, co jest obecnie. Przecież prawo unijne jest tak dynamiczne, że trudno za tym nadążyć. To działa na zasadzie kto wcześniej wstanie, ten rządzi. Rządy podpisywały różne traktaty, które później w zależności od potrzeb zostały zmieniane. To jest jeden wielki bałagan nie mający nic wspólnego z racjonalnym podejściem do porządkowanie różnych sfer działalności. A jak rządy pozwalają sobie mieszać tą unijną kopyścią we własnym porządku prawnym opartym na ustawie zasadniczej, to tylko taki rząd wysłać w Kosmos z paliwem w jedną stronę.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Szpilka

#279043

Kilka dni temu jadąc kolejką podmiejską (która miała 40 minut spóźnienia) słysze taka rozmowę:
- Niech się cieszy ten, kto głosował na Tuska!
- A Kaczyński dam nam pracę? - słysze ironiczne pytanie.
I chór odpowiedzi:
- Kaczyński tez nie da nam pracy.
To jest świadomość zwykłych ludzi. Musimy sobie z tego zdawać sprawę.

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#278987

Komuna była określonym wrogiem i nie było co do tego wątpliwości. Każdy wiedział że tamata władza przyjechała na sowieckich czołgach. Tradycji niejako stało się za dość i choć nikt tego głośno tak nie nazywał to jednak mieliśmy wszyscy poczucie że Polska jest pod jażmem wroga. A dziś tamten prymitywny wróg, uzbrojony w najnowsze zdobycze socjotechniki i ulepszone metody propagandy, mający w swoich rękach media, robi to o czym komuna mogła jedynie marzyć. Wtedy nie udało się naszych mózgów rozmiękczyć, dziś wobec presji strachu przed finansową plajtą, gotowi są ludzie zrobić każde świństwo, byle odepchnąć jak najdalej wizję wyrzucenia z pracy, utraty zdolności kredytowej, straty mieszkania czy samochodu. Kupuje się nas za coraz mniejsze pieniądze wmawiając że przecież tak wygląda życie każdego obywatela Unii. Podbechtuje się w nas samozadowolenie płynące z satysfacji bycia europejczykiem. PAtrzyliśmy oczami naszych bliskich i znajomych jak żyli ludzie zachodu i nienawidziliśmy komuny. Dziś nie umiemy zdobyć się na walkę o swoje prawa o które ten zachód walczył całe dekady nim zdobył to co my nazywamy ich dobrobytem. Kazano pójść nam na skróty i tak zostaliśmy wmanewrowani przez oszustów i kłamców w sytuację w której nadal z utęsknieniem marzymy o... zachodzie. Nadal patrzymy jak dobrze żyje się TAM a jak źle nam tutaj. Tylko po co jedliśmy tę żabę? Wielu z nas nie chciało juz dłużej lizać cukierka przez szybę wystawową. Wyjechali. Czy wszystkich nas to czeka? Nikła świadomość sytuacji sprawia że niewielu dostrzega niebezpieczeństwa a jeszcze mniej kojarzy fakty. Dlatego z tak wielkim trudem przychodzi sprowadzanie tych ludzi na ziemię i uświadamianie że wbrew pozorom, Kaczyński jednak da nam pracę. Choć niekoniecznie poczucie europejskiego nowourysza pełną gębą.

Vote up!
0
Vote down!
0
#278995

Głęboko wierze w to, że wzrastająca świadomość społeczna, po pewnym, być może dość długim czasie, sprawi jednak, że Polacy zrozumieją iż maja inny wybór niż tylko patrzenie na wschód i zachód. Może wydaje się to naiwne ale myślę, że nasze wrodzone cwaniactwo nie pozwoli nam się dać wykiwać. Polak ma specyficzny charakter - potrafi znieść bardzo dużo, ale do czasu...Może potrzeba, aby młode, dorastające pokolenia mogły przekonać się na własnej skórze czym jest ten tzw kapitalizm i "wolność" gospodarcza. A teraz jest przecież znacznie łatwiej weryfikować rzeczywistość niż jeszcze 20 lat temu.
Jaruzelski i Kiszczak też kiedyś byli młodzi, ale czas na nich już nadszedł. Przyjdzie już niedługo czas na to okrągłostołowe towarzystwo - nikt nie żyje wiecznie....A czasem wystarczy impuls aby zmienić bieg historii...

pozdrawiam !

Vote up!
0
Vote down!
0

Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/

#279004

świadomości społecznej. Bywa ona czasem nieco pogłebona, zwykle na skutek jakiegoś gwałtownego i znaczącego w skutkach wydarzenia. Ale zgadzam się po części. Są odznaki jakiegoś przebudzenia. Co prawda władza bardzo mocno depcze społeczeństwu po odciskach, ale jednak jeszcze nie na tyle mocno aby ono zareagowało jakoś specjalnie żywo. Wydaje się że impuls bólu jeszcze nie dotarł gdzie należy. Może mój brak cierpliwości powoduje że już nie mogę znieść bierności współobywateli a może intuicyjnie i nie tylko, wyczuwam że optymalny moment przebudzenia może minąć się z najkorzystniejszym momentem okoliczności? W każdym razie ja tam robię swoje i nie oglądam się już na nikogo. Uznałem w pewnym momencie że czekanie i gadanie/pisanie jest czynem w dużym stopniu odbierającym mi energię i ochotę do działania. Niebawem zamknę historię pisania na moim blogu i pozostanę jedynie komentatorem w kilku miejscach. Stworzyłem sobie pole do działania i tam skieruję swoją energię. Polecam teraz każdemu aby sobie rozważył co może zrobić dla Polski we własnym zakresie. Dopóki nie zrobiłem swoistego remanentu możliwości miałem wrażenie że nic się zrobić nie da. Drugim krokiem jest znalezienie bratnich dusz i przekonanie się że myślą podobnie i też chcą działać. Sprawdzenie naszych świeżych przyjaźni dokona się w realu. Konwencja utajnionej osobowości na blogach przestała mi odpowiadać. Nic z tego nie wynika poza zjawiskiem czysto towarzyskim i informacyjnym. A do tego nie jest konieczna "konspiracja" internetowa.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#279021

Stronniku drogi
Pamiętaj, że to słowa są najlepszym narzędziem do działania. ja na Twoim miejscu bym się nie zrażał, tylko dał sobie chwilę wytchnienia i dystansu. Sam tak robię i to pomaga. Ale w jednym podpisuje sie obiema rękami. Tylko w realu można poznać ludzi i stworzyć prawdziwą bratnią więź. Kilka razy już tutaj o tym pisałem - spotkanie autorskie Niepoprawnych. Na razie cisza...
serdecznie pozdrawiam
PS. Co do konspiracji internetowej...Dla mnie np to konieczność, bo pisałem o sprawach które bardzo mocno łącza sie z moim życiem osobistym i zawodowym. Nie zamierzam wystawiać swojego życia na widok publiczny, a zapewne miałbym również pewne problemy z "życiem zawodowym" Czasami wiedza jest przekleństwem...

pozdrowienia !

Vote up!
0
Vote down!
0

Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/

#279030

I to co opisujesz jest w tym wszystkim najsmutniejsze. Totalny brak świadomości.

pozdrowienia !

Vote up!
0
Vote down!
0

Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/

#279001

Drogi fotoamatorze nie wiem ile masz latek i co masz już za sobą a co nie, i nie do ciebie (bo nic o tobie nie wiem) odnosiła  się krytyka zawarta w komentarzu, tylko do tekstu,( który popełniłeś a ja przeczytałem), oraz ogólnej atmosfery, która zaczyna coraz częściej pojawiać się na portalach związanych z Ruchem patryjotycznym, a do takiego ruchu zaliczam ten świetny portal.

Robi się coraz bardziej "ciepluchno", "dyszki" sypią się jak z dziurawego worka pszenica, a teksty lepsze lub gorsze zaczynają dopasowywać się do wewnętrznej koniunktury (bo o tę koniunkturę mi chodziło). Jeśli prócz pisania, zajmujesz się czytaniem, czy przeglądaniem innych wpisów nie tylko na tym portalu ale także na innych, to musiałeś zwrócić na to uwagę. To jest prosta droga do zbudowania miłego, przyjemnego, bezpiecznego getta z którego już nie " wyliziemy" bo przeciwnik jest sprytniejszy i liczniejszy (ujmując rzecz lapidarnie) .

Z tezami zawartymi w tekstach (post scriptum potrzebne i mniej emocjonalne)  zgadzam się bo są przynajmniej dla mnie oczywiste. Tylko co z tego?

Więcej chłodu.

Więcej rzetelnej krytyki.

Mniej punkcików i z dzióbków spijania.

Musimy być zimni, hardzi i twardzi.

I krytyczni do bólu wobec siebie samych.

 Większość słów, które były do wypowiedzenia,

Zostały wypowiedziane.

Teraz trzeba czynów!

Cel jest jeden.

Polska.

 

Szarlej 

Vote up!
0
Vote down!
0

Szarlej

#279015

Trudno przyjąć krytykę, albo nawet uznać Twoje słowa za krytykę jeśli to co piszesz jest zbieżne z moimi poglądami :)
Z tekstami jest jednak taki problem jak z fotografią - są tematy które trudno potraktować z należytą świeżością...
Słowa jednak są ważne i nawet jeśli teksty są przewidywalne, utwierdzają jednych w przekonaniu, że nie są odosobnieni w swoich rozważaniach, a innym, mniej oczytanym mogą wskazywać odmienne spojrzenie na rzeczywistość.
Ja pewne teksty piszę pod wpływem chwili, nie przejmując się tym jak zostanie to ocenione. Innym razem sięgam głębiej - a przynajmniej staram się sięgnąć dalej niż tylko poza zwyczajny ogląd rzeczywistości. Ale te "rozważania" czasem potrafią tak pochłonąć, że ich miejsce powinno być gdzie indziej - bo blogosfera nie lubi długich i skomplikowanych tekstów. Jednak nie zrażam się tym, bo sądzę, że to m.in. ja tworzę te blogosferę. Jeśli zrobisz krótki przegląd mojego pisania - to zrozumiesz dlaczego nasze myślenie jest podobne.
Polecić mogę tekst:
http://niepoprawni.pl/blog/6041/panstwo-bezprawia
i jego drugą część :
http://niepoprawni.pl/blog/6041/panstwo-bezprawia-cd

Vote up!
0
Vote down!
0

Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/

#279028