Wspomnienia młodej lekarki ze strefy kibica...

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Będąc młodą lekarką, zatrudnioną w ruchomym gabinecie lekarskim w strefie kibica, odwiedził mnie jednego dnia dziwnie znajomy pacjent, ubrany w strój reprezentanta Polski, ale z dziwnem wytrzeszczem gałek ocznych i z tak głośnem okrzykiem na ustach: „Polska gola ! Polska gola ! Taka jest kibiców wola ! Polska gola, Polska gola !...” - aż musiałam go uciszyć zdecydowanem głosem: „Panie Błaszczykowski, proszę się uspokoić, bo wezwę ochroniarzy, żeby panu założyli kaftanik!”.

Pacjent nie straciwszy jednak rezona, przestał krzyczeć, ale arogancko odrzekł: „Czy pani doktór jest tak ślepa, że nie widzi numeru na mojej koszulce i na spodenkach piłkarskich, które mam na sobie ?”
– Czyżby zatem był pan Robertem Lewandowskiem, któren nawiedził mój skromny gabinet we strefie kibica ? – zażenowana spytałam, spuszczając oczy.
– Robert, nie Robert, ale też reprezentacyjny napastnik… – odpowiedział konfidencjonalnie pacjent, siadając na krześle…
- A więc sam…Donaldinio… – wyszeptałam zbielałymi z wrażenia usty. – Czem mogę służyć panu premierowi, jako młoda i niedoświadczona lekarka, która zamiast ucieczki za chlebem do Niemieckiej Republiki Federalnej, zdecydowała się na opatrywanie ran kiboli, po strzałach z broni gładko-lufowej ?
- Pani doktór – odrzekł uspokojony już Donaldinio, ale nadal z wytrzeszczem oczu.
– Dolega mi piłkoszał, co rzuca się na moją pracę, w której chcąc-nie chcąc muszę się czasami pokazać, ze względu na opozycję, która czycha…- odrzekł Donaldinio.
- A czy czuje pan jakieś bóle w mózgo-czaszce, panie Donaldinio ? – nieśmiało spytałam największego napastnika Polski.
- W czaszce, pani doktór, czuję jak zwykle pustkę, więc nie wiem od czego mnie ten piłkoszał dopadł ? – odpowiedział Donaldinio, przecierając ręką wytrzeszczone oczy…
- Może to od piłki…? – nieśmiało zasugerowałam, gryząc się przy tem w język. – Ale niech się pan Donaldinio rozciągnie na leżance, to zajrzę panu w same dno oka, przy pomocy lupy…

Pacjent posłusznie wyciągnął się na leżance, a ja przy pomocy lupy zajrzałam premierowi głęboko w oczy: najpierw w lewe, a potem w prawe oko, dostrzegając na dnie oczu dwie piłki nożne.
- Już wiem, co panu dolega, panie Donaldinio ! – odrzekłam z dumą, zadowolona ze swojej pierwszej diagnozy.
- Co mi dolega, pani doktór ? – z zainteresowaniem odrzekł największy napastnik Polski.
- Otóż dolega panu wytrzeszcz oczu, gdyż zamiast półkul mózgowych dostrzegłam w dnie pana wytrzeszczonych oczu dwie mocno napompowane piłki nożne…
- Co można zrobić w tej sytuacji, pani doktór ? – z nadzieją zapytał Donaldinio.
- Wystarczy, że zrobię panu wiertarką dwie dziurki w czaszce i spuszczę powietrze z piłek nożnych i wytrzeszcz, jak ręką odjął ! – odpowiedziałam zdecydowanie…
- Ale czy to będzie bolało pani doktór ? – lekko zdenerwowany zapytał najgroźniejszy napastnik Polski.
- Niech się pan nie martwi, bo dam panu „głupiego Jasia” i poczuje pan tylko lekkie swędzenie, jakby po ukąszeniu komarzycy…
- To niech pani doktór robi co trzeba – odrzekł zdecydowanie Donaldinio.

Podałam napastnikowi Polski dla pewności dwa „głupie Jasie”, które ten połknął, popiwszy wodą gazowaną, po której wytrzeszcz oczu jakby się jeszcze zwiększył. Nie ulegało więc wątpliwości, że należy działać szybko, bez zbędnych zwłok. Wygoliłam więc największemu napastnikowi Polski dwa kółka po obu stronach piłko-czaszki, żeby mi się włosy nie wkręciły we wiertło, a następnie czarnym flamastrem zaznaczyłam dwa krzyżyki, żeby dobrze trafić w sam środek każdej piłki nożnej, umiejscowionej w miejscu półkuli mózgowej pacjenta. Poczekałam aż „głupi Jasio” zacznie działać, czyli gdy Donaldinio wywalił język i dostał zeza….

Zręcznem ruchem włączyłam wiertarkę udarową i celując w zaznaczony krzyżyk dostałam się do wnętrza czaszki, czego potwierdzeniem był syk powietrza, wydobywający się z przekłutej wiertłem pierwszej piłki nożnej. Tak samo postąpiłam z drugą częścią czaszki, gdzie ulokowana była druga piłka nożna… Następnie zasklepiłam otwory „Cristal –cementem” dostrzegając, że wytrzeszcz oczu pacjenta kompletnie ustąpił. Lecz zamiast wytrzeszczu, pacjentowi oczy się zapadły, co potwierdzało, że powietrze z piłek kompletnie uleciało. Na koniec operacji, przykleiłam pacjentowi wygolone włosy butaprenem, żeby najgroźniejszy napastnik Polski nadal wyglądał groźnie dla przeciwników, zwłaszcza politycznych.

- Już po wszystkiem, panie premierze ! Proszę wstać i wrócić do zajęć ! – zwróciłam się do pacjenta, który zaczął lekko kontaktować po „głupim Jasiu”
- E, tam, pani doktór… Nie chce mi się nigdzie iść, bo jestem kompletnie sflaczały – odpowiedział największy napastnik Polski, który nagle stracił dawny wigor…

Gdy po wielu namowach Donaldinio opuścił wreszcie mój gabinet lekarski w strefie kibica, odczułam satysfakcję z decyzji, że nie wyjechałam za chlebem z masłem i bratwurstem do Niemieckiej Republiki Federalnej. Dzięki mojej błyskawicznej akcji ratunkowej, udało mi się bowiem uratować bez zwłok największego napastnika Polski, któremu groził groźny dla całego społeczeństwa wybuch piłkoszału. I choć dla wielu, Donaldinio teraz dziwnie sflaczał, a w dodatku oczy mu się dziwnie zapadły – mimo tego, że Euro 2012 jeszcze się nie zakończyło - to jako młoda lekarka wiem, że uratowanie największego napastnika Polski, uratowało także dużą część społeczeństwa, któremu groziła ta sama groźna choroba, znana powszechnie, jako piłkoszał.

Dlatego w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, nalałam sobie szklaneczkę rozrobionego z wodą sodową spirytusu do odkażania ran po postrzałach z broni gładko-lufowej, wypijając go za zdrowie największego napastnika Polski, który uleczony z piłkoszału – powrócił na łono kancelarii premiera i właśnie przymierza się do odebrania ulgi internetowej - w celu uniemożliwienia organizowania przez Internet ustawek kiboli i bandyterki. A także musi podjąć decyzję w sprawie zakupu nowych limuzyn dla swej kancelarii...

Brak głosów

Komentarze

markowa

to mogła napisać tylko Ewa Szumańska! Dziesięć, szkoda, że nie można więcej!

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#267001

Jeżeli nie...to gratuluję i proszę o jeszcze!
PS.Cały Wrocław przewróciłem do góry nogami,za tekstami
Andrzeja Waligórskiego...bez rezultatu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#267030

polecam stronkę:
http://www.waligorski.art.pl/liryka.php

Vote up!
0
Vote down!
0
#267071

w młodości bardzo lubiłem "z pamiętnika młodej lekarki", leciało w "Powtórce z Rozrywki" bodajże we wtorki

Vote up!
0
Vote down!
0
#267047

Zabrakło tylko jednego jakże charakterystycznego zwrotu. Proponuję małe uzupełnienie po głupim jasiu:

Zręcznym cięciem skalpela rozerżłam skórę w miejscach naznaczonych uprzednio flamastrem, a następnie zaczepiwszy ją przy pomocy szczypczyków do bielizny i spinaczy biurowych - które to akcesoria znalazłam w szufladzie pośród różnych szpargałów - oczom moim ukazała się naga kość czaszki Donaldinia.
Jako że łeb był dość guzowaty, bojąc się, by wiertło nie uciekało zdecydowałam się naznaczyć miejsca otworów przy pomocy młotka tapicerskiego i punktaka - które to narzędzia dostały mi się po wujaszku z jego podręcznego warsztaciku, a z którymi się w mej lekarskiej praktyce nie rozstaję.
Puk, puk!
Zabrzmiał znajomy głuchy odgłos...
Teraz musiałam działać ostrożnie, albowiem nakazane przez Fundusz oszczędności na materiałach medycznych sugerowały zrobienie możliwie najmniejszych otworów w czaszce dla oszczędności lepiszcza używanego do ich zasklepienia.
Dlatego zrazu spróbowalam małym wiertełkiem na niskich obrotach a tu nic!
Co za betonowy łeb - pomyślałam - no ale to i wiele wyjaśnia...
Dopiero gdy założyłam duże wiertło i włączyłam udar z czaszki Donaldinia sypnęły się wióry.
Już po krótkiej chwili dostałam się do wnętrza czaszki, czego potwierdzeniem... itd...

Tyle ode mnie i dycha;)
Pasiu

Vote up!
0
Vote down!
0

Pasiu

#267058

   ...zaszyłam catgutem i obsrzyknełam namdanganianem potasu :-)

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#267056

Oczywiście - zaraz po Cristal-cemencie, ale przed wybudzeniem.
Gdybyż tak jeszcze mógł ową operację zilustrować głosowo nieodżałowany Jan Kaczmarek...
Łezka się w oku kręci...
Pozdrawiam
Pasiu

Vote up!
0
Vote down!
0

Pasiu

#267061

 wióry wyrzuciłam do kibla i dopchłam kolanem, a potem stanęłam otworem, lecz pacjęt sie nie zrealizował na parapecie

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#267065

20

Vote up!
0
Vote down!
0
#267074

Mam taką wybiórczą pamięć: tak jak Kapitan Nemo ówcześni artyści nie kumali się z władzą, byli w większości niezależni, a środowisko skutecznie izolowało wszelkiej maści sprzedawczyków. Teraz mamy "satyryków i artystów" jak np Federowicz, Daukszewicz, Kora, Janda, Tym itp.
Kapitanie z takim piórem to pisać teksty do kabaretu pn. "Nutilus". Sukces murowany.
_________________________________________________
http://www.youtube.com/watch?v=-YGS9vhmFS0

Vote up!
0
Vote down!
0

_______________________________ Życie jest jak koszulka niemowlęcia: krótkie i zasrane. (klasyk)
]]>http://www.youtube.com/watch?v=-YGS9vhmFS0]]>

#267105

Cat100
Drogi Kapitanie
Dokonałem starannego skopiowania i przesłania do paru znajomych, celem wzbudzenia uśmiechu na codziennych i szarych gębach. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za to Kapitanie i napiszesz jeszcze czasem o młodej lekarce działającej na niwie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.

Vote up!
0
Vote down!
0

Cat100

#267117

Bo przecież przyjemnie jest słyszeć, że moja twórczość trafia pod przysłowiowe a prawdziwe – zaraz, po wprowadzeniu podatku katastralnego przez najgroźniejszego napastnika Polski – strzechy.

Zatem pozdrawiam wszystkich, którzy jeszcze potrafią się śmiać….

Kpt. Nemo

Vote up!
0
Vote down!
0
#267163