Trzy następne części Pana Jabłuszko

Obrazek użytkownika Iwona Jarecka
Humor i satyra

No i daję Wam następne części, są mało aktualne, ale kwestia wprowadzenia czytelnika w życie naszego Jabłuszka jest bardzo ważną.

>Expose i Jabłuszko<

Pan Jabłuszko całą noc poprzedzającą expose nie mógł zasnąć i to z dwóch powodów, pierwszy to, że miał stracha, jak się zachować jako członek partii jakby nie było rządzącej, by nie wypaść(w mediach, bo może kamera na nim zawiesi swoje oko), jak jaka niezguła.

Drugi, to, to, że zakupił sobie dwa nowe firmowe garnitury, by zrezygnować z tej agrafki, jeden miał kolor piasku, a drugi szarozielony i teraz miał dylemat, który jutro włożyć.

Więc gdy wzeszło słońce, biedny Jabłuszko, by zmęczony i zdenerwowany.

Potem, gdy już w sejmie słuchał expose, (a jak wiadomo, było co słuchać przez trzy bite godziny) zmęczonym okiem zaczął rozglądać się po sali sejmowej i jego wzrok spoczął najpierw na Gosiewskim, który najwyraźniej się strasznie nudził, a potem na Kaczyńskim, który, albo słuchał z zamkniętymi oczami, albo po prostu zasnął.

Westchnął nasz Jabłuszko i pomyślał, że jednak opozycja ma lepiej, bo nie musi czuwać, by w najodpowiedniejszym momencie podnieść się do oklasków.

Przez około godzinę słuchał Tuska wytrwale, ale potem też zaczął się nudzić, zwłaszcza, że mowa przypominała „minetę w kajaku, bo za bardzo zalatuje wodą”, zaśmiał się na to porównanie cicho, bo mu się bardzo spodobało.

Potem spojrzał w stronę Marszałka, no oczywiście Komorowski chyba czyta jego myśli, bo znów zmarszczył brwi i mu się przyglądał, ech, chyba lepiej przybiorę minę człowieka, który słucha z najwyższą uwagą, pomyślał i zatopił się w rozmyślania o „Jagódce” i o tym, czy będzie na tyle odważny, by do niej zagadać.

A expose ciągnęło się w nieskończoność.

PS. Jabłuszko włożył jednak garnitur w kolorze piasku, by za bardzo nie promować PSLu, bo ten zielonoszary wydał mu się zbyt PSLowy.

>Jak to z Jabłuszkiem było<

Na specjalne życzenie Pana Tygrysa, który był ciekaw, co właściwie kierowało panem Jabłuszko i czemu jest, jaki jest.

Żeby dowiedzieć się, czemu Jabłuszko, gdy wstąpił na arenę polityczną, od razu wstąpił w szeregi PO, trzeba cofnąć się do jego dzieciństwa, do jego matki i do jej dominacji.

Matka ta od początku chciała kierować poczynaniami syna, właściwie od przedszkola, zawsze była z niego niezadowolona, uważała go za mięczaka, bo wolał bawić się z dziewczynkami, niż np. bić się o koparkę z najgorszymi łobuzami, potem w szkole powszechnej, gdy zauważyła, że nie wychowa go na sportowca, postanowiła, że w ogóle ćwiczenia gimnastyczne są mu nie potrzebne i wymogła to na dyrektorze tejże placówki.

I tu dochodzimy do meritum sprawy, bo tym dyrektorem był nie, kto inny, a dziadek Tuska, tak ten sam, o którym kiedyś opowiadanie napisał Pan Tygrys, a użyczył mi go, bym mogła się trochę po pastwić i na dziadku z szalejącą prostatą i na dość oryginalnej matce Jabłuszka.

Tenże dziadek, oczywiście zgodził się na to, by syn Jabłuszkowej na zajęcia WF nie uczęszczał, ale zawarł pewien układ z tą panią i odwiedzał ją w każdy czwartek w jej domu.

Żebyście wiedzieli, jak nasz Jabłuszko tych wizyt nie cierpiał, nie dość, że matka wraz z dziadkiem Tuska naigrywali się z jego wątłości i nieporadności, to jeszcze,(a bał się ten nasz Jabłuszko jeszcze potworów, które zawsze wyłaziły z jego szafy, gdy zasypiał i wtedy biegł do sypialni matki) ta sypialnia zawsze była w ten dzień zamknięta na klucz, choć wyraźnie słyszał głos matki i wrednego dziadka.

To wtedy powziął decyzję o zemście, choć sam nie wiedział, w jaki sposób zemścić się może, wiedział tylko, że ta (kreatura)jak zawsze w myśli owego dziadka nazywał ma wnuka, który to podobno jest wzorem wszystkich cnót i gigantem myśli, och jak on szczerze tego wnuka też nienawidził, on, którego nawet matka miała za nic, choć on ją kochał i zawsze spełniał jej życzenia.

Od tego czasu upłynęło wiele lat, matki już nie było, a to, co po niej zostało, to ten rzęch Rubin, załatwiony przez bardzo (jak na tamte czasy operatywną matkę i wszelkimi sposobami), oczywiście były też wizyty domowe kierownika sklepu RTV i wtedy też drzwi sypialni były zamknięte, no, ale to szczegół.

Więc co robi pan Jabłuszko, gdy zostaje sam?

Wyrzuca rzęcha za okno, no a potem to ten kalejdoskop i wreszcie, staje się nasz bohater politykiem.

Politykiem PO, bo przecież powziął zamiar zemsty, z którego nie zrezygnował, wciąż pamięta, strach, gdy drzwi szafy skrzypiały, a on biegł do matki, a tam były drzwi zamknięte i słychać było tylko dziwne odgłosy dobywające się zza tych drzwi.

Na polityce, co prawda się nie znał i szczerze to miał to głęboko gdzieś, ale starał się przedrzeć do współpracowników Tuska(tak poznał Schetynę), by jak mu się wydawało łatwiej się z wnukiem znienawidzonego w dzieciństwie dziadka rozprawić.

Już o tym Tusku wiele się dowiedział, niby jako przyjaciel, a tak naprawdę knuł wredny plan, by go ośmieszyć, jak kiedyś ośmieszano jego.

Właśnie, pomyślał, bo co on może, pionek w grze, jakim stała się dla niego arena polityczna.

Grze, w której wygrywają tylko tacy, którzy mają żelazne tyłki i brak jakichkolwiek skrupułów, czy mu się uda, czy przezwycięży własną słabość?

W domu otworzył szafę, szafę, w której matka przechowywała swoją garderobę i której się nigdy nie mógł pozbyć, czy to przez melancholię, czy ze strachu.

W środku nadal pachniało lawendą, sukienki i spódniczki wisiały porządnie na wieszakach, mogłoby się zadawać, że w tym domu nadal mieszka kobieta, ale to nie była prawda, bo to był jakby cień, ale dość wyrazisty…położył rękę na jednej z sukienek, na tej, w której ją najbardziej lubił, była czerwona z dużym dekoltem, no i wtedy…znów usłyszał jej śmiech, śmiech, który go paraliżował, śmiech, od którego dostawał gęsiej skórki.

Zatrzasnął z lękiem szafę i oparł się plecami o drzwi, znów stal się małym chłopcem, chłopcem, który zawsze chciał tylko akceptacji i odrobiny miłości i kto mu to zabrał?

Kto?

Przez kogo stał się tylko zwykłym popychadłem?

Dziadek Tuska!

Sam sobie odpowiedział i ogarnęła go wściekłość, bo czym sobie na to zasłużył?

Jak bardzo nie chciał w tej chwili być, jak bardzo nienawidził serdecznie wszystkich, a jednak był kim był i wokół wszyscy wciąż(przynajmniej miał takie wrażenie)szydzili z niego, jakby znali jego wszystkie tajemnice.

Położył się na łóżku, głowę wtulił w poduszkę i …cicho zapłakał.

Nawet nie zauważył gdy zapadł w sen, w sen, o jego triumfie, o tym jak wszyscy go podziwiają, kobiety rzucają mu się na szyję, a politycy z opozycji gratulują mu czujności i wykrycie największej afery.

Nagle sen się zmienił i pojawił się najpierw cień, potem twarz, ta twarz, to dziadek, dziadek z pionową bruzda na czole śmieje się z niego, a wtóruje mu nie kto inny, a jego wnuczek, a za nimi stoi jego matka w czerwonej sukience i przesyła mu pogardliwe spojrzenia…

Pozdrawiam serdecznie.:D

Ps. ta opowieść zaczęła się w tamtym roku, chciałabym ją kontynuować, ale muszę PT. czytelników najpierw poznać z Panem Jabłuszko.

Brak głosów

Komentarze

czytam Twoje wypowiedzi i są chwile ,kiedy dostrzegam pewne uchybienia .Teraz przeczytałem Twoją wyśmienitą prozę , napisaną smakowicie i z jajem .Świetna forma a i temat zajmujący . Jasne ,że można odczytać bohatera.
Gdy tak sobie czytałem , a tekst długachny i wymaga skupienia , to smakowałem każdą kropkę i przecinek .
I jednocześnie wróciło mi wspomnienie z czasów , kiedy pierwszy raz przeczytałem cieniutką książeczkę pod tytułem
" Niejaki piórko" . Napisał pan Henri Michauix / może mylę pisownię -wybacz/ .
Pamiętam,ze z tamtej dawnej lektury pozostało wspomnienie Klimatu opowieści, nastroju i metafizyki .
Pan Piórko obudził się ździwiony ,że pociąg przejechał przez jego łózko.

No to postawiłas olimpijską poprzeczkę mężowi.
Czekam na cd.

Vote up!
0
Vote down!
0
#2649

"nikt nie jest doskonały", że zacytuję nieśmiertelnego Billego Wildera.

a Jabłuszko w całości jest wciąż na S24, ale go wygrzebię, z czeluści, by pisać następne części.
A tym co piszesz jestem podwójnie zmobilizowana, bo pochwała od Ciebie liczy się podwójnie.

Pozdrawiam serdecznie.:D

Ps. Niestety nie znam Henriego Machauixa...

" Upupa Epops ".

Vote up!
0
Vote down!
0

" Upupa Epops ".

#2653

Prozy życia oczywista. Garnitur musi odziać koniecznie w kolorze piasku, piasku pustyni oczywiście , wtedy jak ulał dopasuje sie do koloru botków, korali i szminki poslicy S. co tak wzbudziła jego żądze/ a może raczej ...rządze!, zawsze to więcej konfitur z rządzy przez "rz"!/ okółagrafkowe w dniu poprzednim.
Tylko te powroty do przeszłości mnie niepokoją. Te sukienki pachnące lawendą, to i może być hełm,a i pas z napisem "gott mit uns", tylko czy to nie zwichruje jego patriotyzmu!?
pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#2677