Przygody panny Kunegundy Część II
Mimo usilnych próśb ojca, jednak Kunegunda stanęła jak mur, za tym, by ruszyć w pole, nawet łzy ojcowe jej niewstrzymały.
Ojciec w końcu musiał się pogodzić z losem…i wyposażyć córkę, dał jej chłopaka, co jej miał konia doglądać, być na każde jej skinienie, roztropny był to pacholik, a zwał się Jaśko.
Co prawda zawsze przy czeladnej izbie był tylko, ale rozumu mu nie brakowało, zwłaszcza, że szczerze kochał starego pana, a Kunegundę wręcz czcią nabożną darzył.
Konia najlepszego ze stajni jej dał, a i pacholikowi, konia niezgorszego, by przy swojej pani był zawsze i nigdy jej nie odstępował.
Zapowiedział mu także, by na panienkę inaczej nie mówić, tylko „wasza miłość”, albo panie Konradzie”.
Chłopak szybko zrozumiał, że panna, chce być za pana uznawana i że nawet w razie śmierci, ma milczeć jak grób, choćby go przypalali.
Dał też swojej córce dwa pistolety, szablę, i dużo ciepłej odzieży, chłopakowi to samo, pistolety, bo strzelać potrafił niezgorzej, a i arkebuzy im ofiarował.
Na koniec, przed wyjazdem, podszedł do córki, szkaplerzyk z szyi swojej zdjął i na jej zawiesił, po czym pobłogosławił.
Jeszcze i w tej godzinie, ostatni raz próbował ją od zamiaru tego odwieść, ale i tym razem na nic się owe zaklęcia zdały, jedno mu tylko Kunegunda przyrzekła, że nie będzie niepotrzebnie swojej głowy narażać, żadnej brawury, tylko będzie słuchać rozkazów dowódcy.
Wcisnął jej sakiewkę, pełną pieniędzy, by utrzymać się przed zaciągiem mogła, a Jaśka jeszcze raz zawołał i jemu też pieniądze dał, by panienki pilnował jak oka w głowie.
Wreszcie o świcie wyruszyli, a mgła jeszcze nie opadła, gdy odjechali kilka stajni, chłopak się za siebie odwrócił i rzekł.
-Panien…znaczy Wasza miłość, dalekom jedziem?
-Nie Jaśko, trzy wsie dalej, podobno jakiś pułkownik chorągiew zbiera, bo na Tatara mamy ruszać, ów pułkownik swą chorągiew stracił, a dragoni to są, więc się tam nadamy.
- Czy aby waszej miłości wystarczy tego, czego ociec pański nauczył? Wiem, że w domu toś panna…wybacz wasza miłość, juże się nie omylę…
-Jasiek, ojciec mawiał, żeś bystry, to zakonotuj sobie, że jeśli jeszcze raz mnie panną nazwiesz, odeślę do domu.
-Tak jest, wasza miłość, już się nie omylę, a wiem, żeś pa…paniczu w domu każdemu dorównał i w szabli i w oku bystrym, ba, byłeś najlepszym. Aleć to były tylko zabawy, a teraz na prawdziwa wojnę jedziem.-Tu chłopię ze smutkiem na liczko panny spojrzał i westchnął. I znów na rodzinne strony, we mgle zatopione spojrzał.
-Wiem, wiem Jaśku i się wcale nie lękam-choć i jej twarzyczka w strony rodzinne się odwróciła, a z gardziołka westchnienie wydarło- ojciec mnie pobłogosławił, swój szkaplerz dał i Bóg mnie będzie chronił i ojcowe słowo, a i ty przecież jako amulet.-Tu zaśmiała się cicho, by chłopakowi i sobie dodać otuchy.
Dojeżdżali do wsi sąsiedniej, więc panna chyżo z konia zeskoczyła i w pobliskiej kałuży ręce zanurzyła i twarz potarła. Na jedno oko szmatę, zawiązała by twarz jej męskich cech nabrała. W samą porę, bo z karczmy wyszedł Żyd i zaprasza do środka.
-Wielmożny pan pewnie znużony? Dokąd to drogi prowadzą? U mnie karczma czysta i wino dobre, choć wielmożny pan młodzik. Na zaciąg-cmoknął ze znawstwem i podejrzliwie się Kunegundzie przyglądał-jadło u mnie świeże, zachodźcie do środka, a i pachołkowi w kuchni jeść dam.
-Żydzie, pachołek ze mną przy stole siądzie i podaj co masz najlepsze, bez oszukaństwa, bo każe oćwiczyć.-Tu minę srogą zrobiła i z konia zeskoczyła jak prawdziwy wojak.
I weszli do karczmy…
CDN…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1723 odsłony
Komentarze
bloody hell! feminismus jakiś Waćpani Dobrodziko głosicie!
23 Listopada, 2008 - 02:08
Ażem się totus potem zimnym zrosił et spienił.
Nie to co Yuma Asami - ta to jest grzeczna i przymilna białogłowa! ;-P
Chociaż cholera wie, w jaką stronę to się jeszcze obróci... Może w sumie będzie jak męskie świnie lubią? Tylko czy to tu przejdzie?
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
O! zaraz feminizm, rycerka będzie i tyle
23 Listopada, 2008 - 02:14
i to szczególnie urodziwa, o zobaczysz Waćpan, że Ci się owa Kunegunda spodoba, może bardziej niż ta Yuma, czy jakoś tam.;p
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
mam serce dość wielkie dla Yumy i Waćpani Kunegundy...
23 Listopada, 2008 - 02:29
... zapewniam! Dlaczego ograniczać się do jednej kobiety, skoro nie interesuje nas przecież (bośmy nie leberały) czy dla wszystkich wystaczy? Że spytam.
Czyż rycerz nie zwykł - przynajmniej w średniowieczu - w czasie podróży używać podjezdka (tak to chyba się nazywało po naszemu, po francusku coursier, podczas gdy giermek obok, po prawej, prowadził mu rumaka bojowego (destrier czyli poniekąd "prawak", choć za to określenie bym walił w mordę, bo wtrętne). I w razie czego się przesiadał, jak z Kunegundy na Yumę, czy odwrotnie.
Czyż zatem? Że spytam.
Proszę o więcej fajnych informacji o Kunegundzie. Już ją sobie zaczynam rozbierać w myślach. Na razie z półpancerzyka.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Tygrys! Nie dorowuj mi tu z Kunegundy
23 Listopada, 2008 - 02:38
a zobaczysz, jaki z niej rycerz zręczny będzie, a i łamać serca rycerstwa będzie...;p
I prosze jej nierozbierać, bo się biedactwo przeziębi.
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".