Orędzie

Będzie Orędzie, ale nasz dzielny Tusiu, swojego Orędzia nie wygłosi. Po Prezydencie nie będzie wygłaszał i już!

Słusznie nie będzie wygłaszał.

Widać zna przysłowie, że dwa grzyby w barszczu to nie bardzo! Zresztą Orędzie po Orędziu, nawet przedzielone reklamami to jednak niepotrzebne prześladowanie.

I jakie dać w przerwie reklamy?

Proszek do prania i proszki przeciwbólowe, podpaski i kremy pozwalające zachować młodość po 50 - a także pilarki, samochody, oraz różowe golarki, służące do bardzo damskiej depilacji ( made in T. ) – odpadają, ponieważ w Rząd biją nieznośnymi seriami aluzji.

- Można w przerwie między - orędziowej dać prognozę pogody!

- Jeszcze lepiej! Chcesz Pan, żeby Rząd całkiem upadł jak ta fruwająca krowa w "Twisterze"?

O tarczy:

„Jest moją tarczą

gdy bębny warczą

na defiladzie”

Albo:

„Piątka czerwienna

Nie ma

lepszej tarczy”

Okazało się, że porządek konstytucyjny wymaga, że orędzie najpierw wygłasza Głowa Państwa – czyli Prezydent – a nikt nie toleruje dwugłowych smoków na swoim podwórku, tym bardziej gdy zaczyna krążyć całkiem niedaleko dwugłowy orzeł.

Taką akurat mamy Konstytucję – bardzo przecież wychwaloną.

Wysłuchałem orędzia

Dobrze Kaczyński powiedział. Powinni go pochwalić wszyscy, którym się podoba realizm polityczny oraz Traktat Lizboński. Przynajmniej znamy cenę naszego przywództwa na wschodzie Europy.

Moim zdaniem to dobry „geszeft” jest – tym bardziej, że traktatu jakby nie było – dzięki konstytucyjnym zapisom, zmuszającym czupurnych Irlandczyków do osobistego wyrażenia swej woli.

A może się mylę?

Cóż. Takie są wymogi polityki realnej. Nie mnie wierzgać przeciw ościeniowi.

Nie takie rzeczy przeżyliśmy jak Traktat Lizboński.

Dobrze Prezydent powiedział, podkreślając rolę Rządu i Rządów poprzednich. Bardzo to było wszystko koncyliacyjne & miłe.

Nasz fajny Tusiu gdyby wyskoczył z własnym Orędziem zaraz po Prezydencie, musiałby podkreślić rolę Prezydenta w negocjacjach, żeby nie wyjść na buraka oraz niewdzięcznika.

Zresztą podczas nadawania reklam, sztab Premiera nie zdążyłby napisać czegoś naprawdę sprytnego.

Mógłby Schetyna odtańczyć w falbankach „Jezioro łabędzie” solo.

Ale czy taki łabędź przykrył by Kaczora?