Katastrofalny rząd
Wydarzyła się przerażająca tragedia, tymczasem od razu polityczne hieny rzuciły się, żeby pokazać się w świetle kamer na miejscu zdarzenia.
Sławek Nowak z czymś, co dla mnie brzmiało jak duma (???) oznajmił, że to największa katastrofa kolejowa od 1989 roku. Potem dodał, żeby nie wykorzystywać tej katastrofy politycznie.
Ok - nie jestem politykiem więc mogę napisać, co sądzę o Nowaku.
Zapytacie, jakie mogę mieć zastrzeżenie do ministra transportu, który tylko od kilku miesięcy urzęduje?
Otóż pan Sławomir Nowak jest tak efektywnym urzędnikiem, że jeszcze w styczniu zrobił wszystko w ramach swoich skromnych możliwości dołożyć swoje trzy grosze do katastrofy.
Ale po kolei:
Kontrolą zarówno trakcji, jak i przewoźników zajmuje się Urząd Transportu Kolejowego. Kontrola ta była jednak iluzoryczna - zarówno biorąc pod uwagę uprawnienia, jak i budżet instytucji.
Dość powiedzieć - że (na podstawie źródeł medialnych) - dopiero w październiku 2011 UTK otrzymał uprawnienia do nakładania kar na przewoźników. Jakie więc miał możliwości kontrolne wcześniej, skoro był pozbawiony tego kluczowego narzędzia?
Drugą sprawą jest budżet - w 2011 roku UTK miał na swoje zadania ok. 18 mln złotych, tymczasem taki Urządk Komunikacji Elektronicznej aż 88 mln złotych.
Dodatkowo - wraz z nowelizacją przepisów w październiku 2011 zadania UTK zostały znacząco rozszerzone, tymczasem budżet Urzędu nie został zwiększony.
Co gorsza - zabiegi Prezesa UTK Krzysztofa Jaroszyńskiego - który poruszał niebo i ziemię (ministerstwa, posłów, etc.) skończyły się tym, że Sławek Nowak go wywalił - właśnie za chodzenie "po prośbie".
Oczywiście Nowak, jako mistrz wazeliny wiernie realizował zalecenia dotkniętego geniuszem swego pana i władcę Tuska - aby ograniczać wydatki w podległych urzędach.
Dodam jeszcze - że Jaroszyński był powołany na Prezesa UTK 1 października 2010 przez samego Tuska - albo więc powołali niekkompetentnego człowieka, albo jednak powody odwołania to foch Sławka NOwaka, który poczuł się pominięty (brak wiernopoddańczego hołdu i pokochania odmowy Nowaka zwiększenia budżetu).
I tutaj dochodzimy do kolejnego problemu - nie dość, że Sławek Nowak jest bierny-mierny-wierny, to niestety, ale resort transportu jest tak obcy Sławkowi, jak mi fizyka kwantowa. Jak więc tak niekompetentny, a na dodatek ambitny ignorant mógł zrozumieć rolę UTK i wagę zadań przez tę instytucję realizowanych?
Sławek Nowak zapewne rozumie wagę głupoty, jaką popełnił i dlatego rozpaczliwie wzywa do nierobienia kapitału politycznego na katastrofie.
Byłoby to bowiem kopanie leżącego - bo Sławek Nowak będąc nadal mistrzem niekompetencji w zakresie działania resortu - nijak się nie będzie mógł skutecznie bronić.
Dotego kontynuuje działania Grabarza polskiej kolei - który przesunął spore środki przewidziane na koleje - na autostrady. Za co więc kolej ma modernizować tory i tabor?
Czyli podsumowując - rząd PO przesuwa środki z kolei na autostrady, a Sławek Nowak 3 stycznia 2012 wywala na zbity pysk prezesa Urzędu Transportu Kolejowego, za to, że ten zabiega o zwiększenie budżetu dla Urzędu. Urząd Transprtu Kolejowego od 3 stycznia 2012 nie ma prezesa.Już dwa miesiące później - czyli 3 marca 2012 - wydarza się spektakularna katastrofa na kolei, czyli w branży podległej UTK - gdzie ginie co najmniej 16 osób, a 57 zostaje rannych.
Ja wiem, że bezpośredniego związku być może nie ma - ale w normalnym kraju, w takiej sytuacji minister transportu pięknym łukiem wylatuje z rządu i trafia wprost do pośredniaka, gdzie może dumać nad nieszczęściem, które sam swoją głupotą sprowadził na swoją głowę (ewentualnie nad brakiem szczęścia).
Bo odpowiedzialność polityczna nie musi być bezpośrednia - ważne, że pan Nowak nie tylko nie pracował nad zwiększeniem bezpieczeństwa na kolei (no jak miał pracować, jak nie ma o tym zielonego pojęcia), to jeszcze na dodatek ograniczając budżet (relatywnie do zwiększonych zadań) i wywalając prezesa - pośrednio przyczynił się do pogorszenia bezpieczeństwa na torach.
Dziwi mnie natomiast wspomniana duma, jaką usłyszałem w głosie Nowaka mówiącego, że to największa katastrofa po 1989 roku. Kojarzy mi się to z Zorbą, krzyczącym: "jaka piękna katastrofa". Ale w takim razie czeka nas najwidoczniej los Grecji....obyśmy tylko nie zginęli wszyscy w kolejnych katastrofach w kraju rządzonym przez Partię Miłości
Drugą nie mniej ważną kwestią, jest powszechny bajzel panujący na kolei. Jeśli chodzi o kadry, to oddajmy głos Mirwojskiemu (http://kurierkolejowy.eu/aktualnosci/7117/Szafranski-urzadzenia-srk-byly-sprawne.html):
Kierownictwo spółek kolejowych dopuściło do sytuacji w której najważniejsi w PKP PLK dyrektorami z nadania byli ex-dyżurni ruchu, energetycy kolejowi i wszelkiej maści działacze. Wspólnie przez ostatnie 10 lat doprowadzili do zapaści w strukturach PKP PLK specjalności - drogowiec i automatyk (nadzór torowisk i urządzeń sterowania ruchem na gruncie) poprzez redukcję zatrudnienia w tych grupach zawodowych (zlecenia napraw dla firm i spółek zewnętrznych zamiast pracowników kolejowych) doprowadziły do sytuacji zerwania nadzoru stałego. Dyżurny ruchu (dzięki koledze dyrektorowi - też byłemu dyżurnemu), o miernym przygotowaniu i bez wiedzy z zakresu nawierzchni i urządzeń srk (zespół awaryjny - jeśli go zachowali - w składzie - toromistrz, monter srk, robotnik torowy) ratują sytuację jak mogą, ale działają pod presją "dyrektora" i dyżurnych ruchu (jego kolegów partyjno-związkowych) " ... jak nie to zwolnimy ...".
Taka jest tendencja od 10 lat... "
Wychodzi więc na to, że kolej (ale praktycznie wszystkie instytucje i firmy państwowe) są obsadzone przez niekompetentnych durniów, którzy jak hieny rozrywają ciepłą jeszcze padlinę, obsrywając wszystko dookoła swoją ignorancją i niekompetencją.
Jeśli chodzi o technikę - to z jednej strony feralny odcinek był niedawno remontowany, z drugiej strony system sterowania zdaniem ekspertów jest sprzed 100 lat (tylko urządzenia mechaniczne zastąpiła elektronika).
Dużo bezpieczniejszy (bo mniej zależny od ludzi) system ETCS - istnieje tylko na Centralnej Magistrali Kolejowej.
A przecież - na zdrowy chłopski rozum - zainstalowanie w lokomotywach komputerów, które by same gromadziły informacje o stanie pociągu i miejscu oraz ruchu - a także przekazywały te dane wszystkim innym tego typu urządzeniom (w innych lokomotywach) np. w promieniu 100 kilometrów - to wydatek na bezpieczeństwo, który szybko się zwróci.
Nawoływanie do nierobienia kapitału politycznego przypomina mi katastrofę smoleńską. Jeśli bowiem (nawet) założymy, że katatrofa TU-154M to był wypadek - zdarzenie to również zostało "przygotowane" przez podwładnych Tuska - Bogdana Klicha, TOmasza Arabskiego, Radosława Sikorskiego (oraz Igora Ostachowicza - pomysłodawcy "wojny o krzesła i samoloty").
Historia się powtarza. Pytanie tylko ile razy jeszcze będziemy mieć deja vu?
Statystyka bowiem jest nieubłana.
Jeśli chodzi o samoloty - to napierw katastrofa samolotu CASA, gdzie zginęła duża część dowództwa Wojska Polskiego. Oczywiście właściwe wnioski najwidoczniej nie zostały wdrożone, skoro jakiś czas później zdarzyła się rzecz niesłychana w normalnych demokracjach - w błocie smoleńskim zginął Prezydent kraju oraz więcej generałów, niż w całej II wojnie światowej.
Popatrzmy na historię katastrof kolejowych, sporządzony przez Rekontrę:
1. 20 sierpnia 1990
2. 24 czerwca 1991
3. 25 lutego 1994
4. 9 grudnia 1994
5. 5 maja 1997
6. 10 września 2000
7. 17 listopada 2006
8. 15 listopada 2007
-------------------- PO
9. 6 kwietnia 2009
10. 8 listopada 2010
i oto sam rok 2011 (i 2012):
11. 28 kwietnia 2011
12. 26 lipca 2011
13. 12 sierpnia 2011
14. 28 października 2011
15. 16 grudnia 2011
16. 3 marca 2012
Dane są nieubłagane dla rządów Tuska - przez dwadzieścia lat - od 1990 do 2009 roku było 8 katastrof kolejowych. Tymczasem a w latach 2009-2012 także wydarzyło się 8 katastrof (wg danych Rekontra), a w samym 2011 (i początku 2012) - aż 6! Jasno więc widać, że to są efekty zaniedbań, niekompetencji i totalnej ignorancji TEJ ekipy rządzącej.
Teraz tylko trzeba zadać sobie pytanie - jak żyć Panie Premierze? Skoro samolotami latać się nie da (no przecież najbezpieczniejszy rządowy Air Force One spadł, nie wspominając o katastrofie, której zapobiegła tylko bohaterska akcja kapitana Wrony), skoro pociągi są równie niebezpieczne. Skoro autostrad albo nie ma, albo są popękane, czy też w remoncie (albo horrendalnie drogie), a zwykłe drogi są tak dziurawe, że jazda po nich to rosyjska ruletka.
Jeśli wziąc to wszystko pod uwagę - to pozostaje tylko siedzieć na dupie w domu, oglądać TVN, a w ramach pracy robić na drutach. W ten sposób da się może dożyć 67 roku życia i wymarzonej emerytury.
I dziękować Bogu - za najbardziej KATASTROFALNY rząd w historii Polski. No bo przecież za mało mamy jaj, żeby pogonić to tałatajstwo?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3818 odsłon
Komentarze
Szymonn
5 Marca, 2012 - 09:59
"Siedzieć na dupie w domu i oglądać TVN".
A po 67 urodzinach wsiąść do pociągu byle jakiego.
sannah
Szymonn
5 Marca, 2012 - 10:45
mały załącznik do tego co napisałem :
http://elte.systemygps.com.pl/produkty/kolej/strona4.html
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/
fotoamator
5 Marca, 2012 - 14:03
Bardzo dziękuję za wkład do dyskusji.
Jestem coraz bardziej wstrząśnięty tym, co czytam...
Wykształciuch
Wykształciuch
Szymonn
5 Marca, 2012 - 10:29
najprostsze rozwiązania są najbardziej efektywne. W ambulansach ratownictwa medycznego, a także (ciekawostka) w wozach służb drogowych odpowiedzialnych za odśnieżanie, już od dawna funkcjonuje mobilny system GPS którego dane są odbierane przez centralę. W obu przypadkach do systemu podłączone są odpowiednie czujniki, które monitorują dodatkowo np zużycie paliwa, prędkość pojazdu a w przypadku wozów do odśnieżania nawet to, czy pług jest opuszczony, czy podniesiony. Możliwości zastosowania takich systemów są praktycznie nieograniczone, bo mogą działać na zasadzie sprzężenia zwrotnego, być zdublowane, podłączone do różnych urządzeń w celu zdalnego sterowania itd. Koszty - praktycznie żadne w porównaniu do skoku technologicznego i podniesienia poziomu bezpieczeństwa. Ale, jak widać u nas w "Polszcze ludi mnogo" - taniej będzie wypłacać odszkodowania dla rodzin zabitych.
pozdrowienia !
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/
fotoamator
5 Marca, 2012 - 13:04
Myślałem o modemie GSM/GPRS, ale ponieważ u nas część dróg kolejowych nie jest pokryta sazięgiem - potrzebne by było jeszcze alternatywne połączenie - jakiś modem satelitarny czy cuś. Ale to też żaden koszt w świetle zaoszczędzonych kosztów zniszczonego w katastrofach taborów, czy odszkodowań dla ofiar/rodzin ofiar.
O życiu ludzkim nie wspomnę - bo jest bezcenne.
A skoro przycisk radio-stop działa w promieniu 20 km - to zwykły nadajnik radiowy na tej samej (lub podobnej) czestotliwości przesyłający dane z lokomotywy - podający wszystkie parametry (plus odbiornik również w lokomotywie podłączony do komputera analizującego możliwość kolizji) - mógłby zapobiec kolejnej katastrofie.
Zapewniam, że sam sprzęt to koszt nawet i 1000-2000 złotych ( ile się podłączy do urządzeń wskazujących parametry jazdy), a oprogramowanie - jeśli zamontować we wszystkich lokomotywach - to koszt rzędu kilkuset złotych.
Wystarczy więc 10 pasażerów IntereCity Kraków-Warszawa, żeby koszt się zwrócił. A ja się zastanawiam, czy tych 10 zbiorą - teraz każdy człowiek będzie sie bał jeździć kleją, a straty będą megaolbrzymie.
Wykształciuch
Wykształciuch
Szymonn
5 Marca, 2012 - 14:03
W karetkach systemy są zdublowane i można również posługiwać się GPRS. Z punktu widzenia technicznego, wdrożenie systemu to rzecz banalnie prosta. Przykłądowo dla 7 karetek - przyjeżdża ekipa montażowa i w jeden dzień montuje i uruchamia. To są dość proste czujniki. W przypadku kolei wdrażanie na pewno trwałoby dłużej , bo np trzeba pomyśleć o sprzężeniu z automatycznymi zwrotnicami itp. Ale ....ja znam bardziej skomplikowane systemy -choćby w fabrykach chemicznych, gdzie z konsoli steruje się tak skomplikowanymi procesami i parametrami, że przy nich kolej to pikuś.
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/
fotoamator
5 Marca, 2012 - 14:38
Zgadzam się, ze instalacja to bułka z masłem.
Jedyne wyzwanie - zaprojektowanie interfejsu - zarówno wejść na sygnały z lokomotywy, ale też i oprogramowania, które obrobi dane, sformatuje, wyśle radiem/gprsem/innym kanałem i będzie odbierać i analizować dane odebrane tymi samymi kanałami.
To jak? Bierzemy się do roboty? :). Mógłbym taki software kolei nawet sprezentować (jakieś open source czy inna forma).
Jeśli to uratowałoby życie nawet tylko JEDNEJ osobie - już byłbym szczęśliwy...
Wykształciuch
Szymonn
5 Marca, 2012 - 20:00
Ja właśnie kończę pracę nad dokumentacją dla zakładu chemicznego - elektroniczne formularze,automatyzacja obliczania stanów magazynowych na zbiornikach, raporty zmian etc. Wszystko w poczciwym excelu za pomocą rejestratora makr i formuł - mini aplikacja dedykowana. Ale sens opiera się głównie na warunkach - jeśli ze zbiornika ściągną produkt, to zmiena się % napełnienia = rozchód przeliczony z objętości na kilogramy. Proste jak budowa cepa. Takie same zasady są pewnie na kolei - tam gdzie jest system elektroniczny. Jeśli pociąg przekroczy linię czujnika, automatycznie blokowany jest tor dla pociągu z naprzeciwka. Do tego dodać sygnał z GPS i program który oblicza położenie pociągów względem siebie i mierzący ich prędkość, oraz automatyczny hamulec i mamy najprostszy system zabezpieczenia.
Zapraszam do odwiedzania autorskiego bloga http://wojnaznarodem.blogspot.com/
Obawiam się, że Prokom i tak was przebije... ceną ; )
5 Marca, 2012 - 22:08
A jak za bardzo namieszacie to "ciężarówki ze żwirem jeżdżą" ; )
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@ Autor
5 Marca, 2012 - 15:12
Nie śmiejcie się ze mnie, żem zarozumiała bufonka, ale to nasilenie katastrof przewidywałam już ze 3 lata wcześniej. I te niedogodności irytujące ludzi. I przewiduję dalej - że ludzie w końcu powiedzą: niech już Niemcy nasze koleje przejmą, wreszcie będzie porządek.
Tak widzę też sytuację na Śląsku, konsekwentne zubażanie, zaniedbania. Aż ludzie powiedzą: niech już Niemcy wprowadzą swoje porządki i swój dobrobyt.
proxenia
5 Marca, 2012 - 15:35
Ależ nikt tutaj nawet się nie uśmiechnął...za poważny temat (niestety).
Ja mimo wszystko miałem jednak nadzieję, że po Smoleńsku jakoś zacznie się porządek wprowadzać w kraju...
Ale jak widać ten sam burdel i PR, zamiast rzetelnej pracy i dbałości o bezpieczeństwo obywateli.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej szczęścia, bo cóż innego nam pozostało?
Wykształciuch
Wykształciuch
Przyczynili się...
5 Marca, 2012 - 17:29
Jeśli chodzi o nazwiska osób, które w moim odczuciu w jakimś stopniu przyczyniły się (choćby przez zaniedbania, niekompetnecję, etc.) do katastrofy, to poniżej przedstawiam moją subiektywną ocenę:
- Donald Tusk - za powszechnie znany tumiwisizm oraz dobieranie niekomeptentnych ministrów (żart Mazurka, że Muchę zamiast zrobić odpowiedzialną za infrastrukturę, a Nowaka za sport - to on im zrobił kawał - divida et impera - i odwrócił układ).
- Grabarczyk i Nowak (z powodów określonych w notce)
- Engelhardt (b. wiceminister) - za wspieranie lobby PKP (i tępienie PR), a wszyscy ministrowie z MI - za traktowanie po macoszemu Urzędu Transportu Kolejowego - który powinien być nade wszystko kontrolerem i surowo karać wszelkie zaniedbania,
- Massel - za to samo co Engelhardt (tylko później). Osobiście mam na niego alergię, po tym, jak po katastroffie stwierdził, że kolej jest bezpieczna (ten to ma dopiero fakty w dupie).
- Bieńkowska za machloje z przesuwaniem środków z kolei na drogi (na co nie zgodzi się Komisja Europejska)
- b. Prezes Wach - za tolerowanie burdelu i brak skutecznego przeciwdziałania nieprawidłowościom
- Szafrański - prezes PLK - znany z "niechęci" do przestrzegania procedur, dość mocno uwikłany w relacje towarzyskie w spółce - co moim zdaniem prowadzi do obniżonej efektywności kierowania,
- jeszcze raz Szafrański - za skrajną nieumiejętność nadzorowania pracowników - skoro wg Bieńkowskiej ANI RAZU nie złożyli poprawnego wniosku.
- rozmaitej maści związkowcy i złodzieje działający na kolei
- na koniec dróżnik - który owszem popełnił błąd, ale gdyby wszyscy powyżej wymienieni szubrawcy zainwestowali w zabezpieczenia - to błąd kolejarza nie zamieniłby się w tak wielką katastrofę.
Jak macie jeszcze jakieś nazwiska - to dorzucajcie..
Wykształciuch
Wykształciuch
Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz
5 Marca, 2012 - 22:11
Jak mogłeś zapomnieć o głównych winowajcach ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
AdamDee
5 Marca, 2012 - 23:32
A tej akurat przyjemności nie odbiorę Tuskowi i jego durniom pokroju stetryczałego dziada Bartoszewskiego.
Nie mam tej siły rażenia co Wybiórcza, więc konkurencji im robić nie zamierzam...
Pozdrawiam serdecznie
Wykształciuch
Wykształciuch
Szymonn
6 Marca, 2012 - 01:05
No dobra - ale przynajmniej w tym przypadku jesteśmy w awangardzie i dowodzimy, że dostrzegamy belkę we własnem oku ; ))))))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart